Uroczystość Wszystkich Świętych, 1.11.2014

Drodzy Wierni!

W dzisiejszej uroczystości, wspominając o wszystkich Świętych Pańskich, możemy przypomnieć sobie też to miejsce, gdzie oni szczęśliwie przebywają – królestwo niebieskie, naszą wieczną ojczyznę. Bóg na to z nieba zstąpił na ziemię, aby was z tego padołu płaczu podniósł do krainy radości, z tego poniżenia i nędzy do wiekuistej chwały, z tej biednej ziemi do szczęśliwego nieba. Jakże potrafimy wyrazić to szczęście wybranych, skoro najwięksi apostołowie nie umieli go dostatecznie opisać, skoro ani rozum ludzki ani zmysł pojąć, a język człowieka wysłowić nie zdoła tego, co przechodzi wszelkie pojęcie, pragnienie i oczekiwanie ludzkie? Mimo to godzi się nam opisać chociaż w słabym przybliżeniu to niebo, do którego nas Bóg stworzył, do którego przez całe życie wzdychamy, za którym tęsknimy.

Wiemy, czego w niebie nie ma, a to wystarczy, abyśmy mieli wyobrażenie o niebie. Mówi bowiem św. Jan (Obj 21): „I otrze Bóg wszelką łzę z oczu ich, a śmierci dalej nie będzie, ani smutku, ani krzyku, ani boleści więcej nie będzie”. Gdzie zaś nie ma złego, tam oczywiście jest prawdziwe i niezmienne szczęście a do tego pełne, nad pojęcie i wyraz doskonale; bo mówi Pan Jezus (Łk 6): „Radujcie się i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie. Miarę dobrą, natłoczoną, potrzęsioną i upływającą dadzą na łono wasze”. Nareszcie radość i szczęście w niebie nigdy się nie zmniejszy i nigdy się nie skończy, gdyż Pan Jezus rzekł: „Wejdą do żywota wiecznego”.

Dlaczego każdy człowiek pragnie szczęścia, zadowolenia, przyjemności, chociaż ta ziemia jest padołem płaczu i pracy? Bo Pan Bóg wszczepił w ludzkie serca pragnienie szczęścia, i umieścił pierwszego człowieka w szczęśliwym raju, skąd po najdłuższym życiu miał być przeniesionym do nieba. Człowiek jednak przez grzech utracił i raj ziemski i niebo; a chociaż nam Pan Jezus odzyskał niebo, chce jednak, abyśmy przez trudy i uciski dobijali się do niego, a na ziemi po pracy tak używali niewinnych przyjemności, iżbyśmy nasze serce podnosili do nieba. Tymczasem wielu jest chrześcijan, którzy chcieliby mieć raj na ziemi, i dlatego pracują, znoją się dniem i nocą, aby go używać i bawić się. Czymże są te wszystkie dobra i uciechy tego świata? Są zwodnicze, bo, jak mówi św. Grzegorz, na dnie każdej radości jest trochę goryczy, a zawsze wywołują przesyt i znudzenie. Nie ma na ziemi stałego szczęścia, owszem kto dzisiaj się śmieje, najczęściej jutro martwi się i płacze, kto, jak się mówi, dzisiaj na różach, jutro na kolcach. W niebie więc będzie szczęście i radość prawdziwa, zupełna, wiecznotrwała, a więc doskonała, która zaspokoi wszelkie nasze pragnienia.

Czymże więcej rozweselą się oblicza świętych Pańskich? Oto widzeniem Boga twarzą w twarz, jakim jest w istocie; Boga, piękności nieskończonej, potęgi niepojętej; Pana Jezusa uwielbionego, najświętszej Maryi Panny, widzeniem chórów aniołów i rozlicznych świętych, tylu dusz znajomych i tych, którym pomogliśmy do zbawienia. Tam nie będzie jeden drugiemu zazdrościł, bo wszyscy będą w szczęściu i wzajemnie miłować się w Bogu i nic i nikt nie będzie zakłócał świętego pokoju. Ciało nasze przemienione, niecierpiętliwe, jasne i chyże nie będzie potrzebowało doczesnego pokarmu. Tam rozum nasz zatopiony w Bogu poznawać będzie łatwo i jasno tajemnice wiary świętej, boską moc, mądrość, rozwidnią się nam ukryte sądy Boże. Bóg, najwyższa dobroć, miłość, piękność, potęga, przenikać będzie na wskroś duszę, a dusza będzie żyć w miłości Boga, którego już nigdy nie utraci. Owszem będzie ona niejako uczestniczką natury i chwały Bożej.

Któżby nie był gotów wszystko co tylko może uczynić, wszystko znieść i wycierpieć, aby tylko osiągnąć niebo? Słusznie święty Augustyn to wszelkie szczęście niebieskie wyraził trzema słowami: „Będziemy oglądać, kochać i wychwalać Boga, czyli posiadać bez niebezpieczeństwa utraty“. Z tego widzenia Boga i posiadania najwyższego dobra rodzi się pokój niczym niezmącony, radość niezmienna, szczęście, najwyższa rozkosz. W tym życiu chociażbyśmy mieli wszystko, co uszczęśliwia, serce nigdy się nie zaspokoi, bo jest stworzone dla nieba. Lecz skoro posiądziemy Boga, staniemy się panami dóbr wszystkich, wszystkie nasze życzenia i pragnienia będą spełnione, skosztujemy rzek radości, którymi upojeni będą błogosławieni, jak mówi prorok (Ps 35, 9).

Tu bóle, tam zdrowie; tu śmierć, tam życie; tu praca, tam wieczna zapłata; tu nędza, tam nieprzebrane bogactwa. Sama pamięć poniesionych dla miłości Bożej znojów, trudów i utrapień, jak też pamięć wykonanych a tak szczodrze nagrodzonych dobrych uczynków będzie pomnażać to szczęście. Św. Augustyn mówi, że gdyby kropla tego szczęścia padła kiedy do piekła, uśmierzyłaby wszelki ból, osłodziłaby wszelką gorycz kary. Św. Piotr ujrzał tylko na chwilę cząstkę chwały Pana Jezusa przemienionego na górze Tabor, a już zapomniał o wszelkiej nędzy i wołał w uniesieniu: „Panie! dobrze nam tu być! Uczyńmy tu trzy przybytki“.

Ale każdy może powiedzieć: rad bym się dostać do nieba, ale to trudno przychodzi pełnić przykazania Boże, przezwyciężać swe skłonności, walczyć z pokusami, czynić pokutę, cierpliwie znosić dolegliwości. Ale czy można bez trudów zebrać majątek? Jak to daleko musi jechać kupiec, pracownik iść szukać zarobku, różne niewygody ponosić dla marnego zysku? Ile to lat musisz służyć, nim się zdobędziesz na dom, a dom wiecznotrwały i niepożyty w niebie chciałbyś zdobyć bez trudu? Czy nie warto trudzić się o niebo? Św. Paweł, który w zachwyceniu skosztował jedną kroplę tego szczęścia, wyznał, że wszelkie utrapienia, jakie by ludzi spotkać mogły na ziemi, nie są godne tak bogatej zapłaty, jaka jest w niebie (Rz 8, 18).

Jak czytamy w aktach męczenników, świętą Katarzynę przed śmiercią trzymano w więzieniu. Był wtedy na straży hetman pogański Porfiriusz z dwustu żołnierzami. Cesarzowa Augusta uprosiła hetmana, że ją puścił do więzienia św. Katarzyny, która ją zachęcała do męstwa za Chrystusa. Przysłuchując się Porfiriusz tej rozmowie słabej panienki, wzruszył się na sercu i zapytał św. Katarzyny: „Co mi da Chrystus, gdy weń uwierzę i będę już jemu służyć?” Pytała go panna: „Czyż ksiąg chrześcijańskich nie czytał?” On rzekł: „Byłem żołnierzem od młodości, o książki nie pytałem“. I odpowiedziała mu: „Da ci Chrystus sławę i państwo zgotowane chwalącym go, dobra wieczne, jakich oko nie oglądało i język wielkości i piękności ich wymówić nie może”. I nagle Porfiriusz i jego żołnierze z radością uwierzyli w Chrystusa, stanęli przed cesarzem, wyznali swą wiarę i otrzymali męczeńską koronę. Szczęśliwi owi żołnierze, niedługo się uczyli, raz tylko usłyszeli o niebie, a potrafili umrzeć za Chrystusa!

Gdy więc krzyż boleści przyciśnie nas do ziemi, wnieśmy serce i oczy do nieba, czyńmy tak, jak św. Franciszek czynił w utrapieniach, dodając sobie ducha: „Cierp ochotnie, mawiał, moje ciało! bo przyjdzie prędko ten dzień, kiedy nie będziesz mogło cierpieć żadnej przykrości. Umartwiajcie się oczy moje, nie patrzcie na próżności ziemskie, bo prędko zobaczycie piękności chwalebne raju i króla w piękności Jego. Smaku, języku mój, niech ci będą miłe posty; wdzięcznie przyjmujcie wszelkie krzywdy uszy moje; kochajcie się w umartwieniach zmysły moje, bo niezadługo przyjdzie czas, że karmieni będziecie manną niebieską, która w sobie zamyka wszelki smak, cieszyć was będą pienia niebieskie, z których jedno mogłoby wystarczyć, by słodkością napełnić wszelkie serca“. Amen.

 

Na podstawie: Ks. Józef Krukowski, Nauki katechizmowe, 1880, s. 568.