Św. Pius X, 7.09.2014

Drodzy Wierni!

W tym roku obchodzimy setną rocznicę śmierci św. Patrona naszego Bractwa – św. papieża Piusa X. Przy tej okazji przypominamy sobie o dobrze nam znanym wydarzeniu ewangelicznym. Działo się to u bram Cezarei Filipowej. Jezus pyta Apostołów: „A wy, kim mnie być powiadacie?” Z pośpiechem Piotr odpowiada: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego“. W odpowiedzi na to Chrystus Pan czyni z niego skałę, na której buduje swój Kościół. Daje też mu najwyższą władzę, bo władzę kluczy królestwa niebieskiego. „Tyś jest opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój… I tobie dam klucze królestwa niebieskiego”. W ręku Piotra składa Chrystus los i zbawienie duszy ludzkiej. Cokolwiek on związuje lub rozwiązuje na ziemi, to ma także znaczenie w królestwie nieba (Mt 16, 15-19). W ten sposób Piotr stał się widzialną głową całego Chrystusowego Królestwa.

I. Piotr, który klęczał u bram Cezarei, i odbierał pełnię władzy Chrystusowej w Kościele, odszedł. Nie ma go już wśród żywych tej ziemi, Ale na jego miejscu pojawia się zawsze nowa głowa Kościoła Chrystusowego. Jeden piotrowy następca umiera, a drugi bierze po nim tę samą władzę kluczy. W papieżach nigdy nie brak tego Piotra, który, Chrystusa wyznając Synem Boga żywego, tworzy opokę Kościoła, i w którym spoczęła władza kluczy królestwa niebieskiego. Każdy papież w chwili, gdy pada nań oko Mistrza, słyszy: „Tyś jest opoką”, bo on też na każde zapytanie Chrystusa, kim go ludzie uważają, odpowiada głośno i dobitnie: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”.

II.Patrząc na Piotrową skałę, rozumiemy, że Jezus, ustanawiając Piotra opoką Kościoła, daje nie tyle samą obietnicę, ile całkowite jej wypełnienie. W długich wiekach historii Kościoła możemy już sprawdzić, że skała Piotrowa naprawdę nigdy nie przestała dźwigać Kościoła, a z nim dźwiga w niczym niezmniejszoną wiarę w bóstwo i boskie posłannictwo Chrystusa Pana. To można powiedzieć nawet o czasach dzisiejszych, czasach najgłębszego kryzysu papiestwa – skała ta jeszcze istnieje, jeszcze nie została ogłoszona jako dogmat żadna nauka błędna. Choć słyszymy codziennie nowe nauki i teorie, sprzeczne z Tradycją kościelną i nauką poprzednich papieży, posiadamy jeszcze ten minimum twardości skały, na której stoi Kościół: nieomylność nauczania uroczystego.

Czyż nie ma w tym głębszej myśli, że zanim Jezus wyznacza swego następcę, zanim na nim buduje swój Kościół, i zanim jemu oddaje pełną władzę kluczy, bierze wpierw od niego wyznanie: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”? Skała, która jest i będzie fundamentem wiary Chrystusowej, sama wpierw musi posiadać tę wiarę. Tych rzeczy nie można rozdzielać. Gdzie Chrystus i wiara w niego, tam jest i jego Kościół. Gdzie Kościół, tam jest i Piotr, namiestnik Chrystusowy. Innymi słowy, gdzie Papież, tam jest Kościół, a więc tam jest Chrystus i zbawienie.

To jest jedna z prawd naszej wiary, którą obejmuje artykuł Składu apostolskiego: wierzę w Kościół. Jak w wielu innych przypadkach Pan Bóg wypróbuje naszą wiarę w Kościół. Musimy mocno wierzyć w jedność, świętość, katolickość, nieomylność Kościoła, choć tak często nie widzimy tych cech. Tak samo powinniśmy wierzyć w papiestwo i być do niego przywiązani.

III. Dlaczego trzeba być posłusznym papieżowi, który jest słabym człowiekiem? Tak chciał Jezus, Zbawiciel. On pojednał świat z Bogiem. On też nam dyktuje, co czynić, by tego odkupienia stać się przedmiotem. A z wyraźnego zarządzenia swego Założyciela, Kościół jest jedyną zwyczajną drogą zbawienia. Toteż w zwyczajnym biegu rzeczy, poza Kościołem nie ma zbawienia. Ci wszyscy więc, którzy z własnej winy od tego Kościoła stronią, i do niego wejść nie chcą, którzy nawet złością czy pychą wiedzeni opuszczają jego podwoje, i na własny sposób szukają dróg zbawienia, nie zdobędą królestwa niebieskiego. Oni nie wejdą do chwały ojca, bo nie chcą pójść drogą, jaka do niego wiedzie.

To twarde w rzeczy samej postawienie przez Kościół sprawy, że poza nim nie ma zbawienia, nie jest pyszną nietolerancją, dumnym wynoszeniem się ponad wszystko i wszystkich. Taka bowiem jest wola Chrystusa. Jest to tylko twarda, ale jakże z drugiej strony pocieszająca konieczność i nowy objaw miłości bożej. Wszak Bóg daje ludziom zupełnie pewną drogę i niezawodne środki do zbawienia. One nie zawiodą, bo zawieść nie mogą. Inaczej zawieść by musiało słowo Jezusowe. W jednym Kościele są te wszystkie środki i sposoby, które stosując, można się zbawić. Poza Kościołem ten i tamten może także zdobyć szczęście wieczne, ale dzieje się to drogą wyjątku na mocy specjalnej łaski bożej.

Prawda, że w Kościele człowiek musi się nieraz ugiąć i pokornie uczepić się bożej ręki, usłuchać jego wskazań. Ale w tym poddaniu się Bogu nie ma nic uwłaczającego jego czci i godności. Przeciwnie jest to wyniesieniem człowieka, że może chodzić bezpiecznie i dojść tam, dokąd sam nigdy by nie doszedł lub czego sam zbadać nie potrafi. Nie ma w tym też żadnego potępienia dla tych, którzy bez najmniejszej swej winy stoją zdała od Kościoła w pogaństwie, czy herezji, czy schizmie. Jest natomiast w tym troska pełna miłości matczynej i napomnienie dla tych wszystkich, którzy śmieli własną sobie stworzyć metodę zbawienia. W tym jest wielka troskliwość o tych wszystkich, którzy się wahają i są letni, by „zachowali jedność ducha w związce pokoju”, by byli jako „jedno ciało i jeden duch”. Bo „jeden jest Pan, jedna wiara i jeden chrzest”. Dlatego „każdemu z nas dana jest rada według miary daru Chrystusowego” (Ef 4, 3-6).

IV. Jeden Kościół Chrystusowy w rzeczach bożych posiada niezaprzeczony i jedynie pewny sąd. Zbudowany na skale piotrowej otrzymał mi. boską katedrę nauczania prawd wiary i obyczajów. Stąd on podaje wskazania i nauki, które wszelką wątpliwość z całą pewnością rozstrzygają. Gdy z Kościoła, który jest „filarem i utwierdzeniem prawdy”, padają słowa na mocy urzędu nauczycielskiego, nie ma więcej wątpliwości i wątpliwości być nie może. Wtedy trzeba jedynie wyrzec „wierzę“, i pójść w zupełnym zaufaniu po wskazanej drodze. Wtedy sam Chrystus przemówił. On ponownie wskazał na siebie, jako na „prawdę i drogą i żywot”. Oczywiście, chodzi tu zawsze o nauki Kościoła obdarzone nieomylnością, lecz nie o każdą wypowiedź nauczycieli w Kościele.

Ta nieomylna Trybuna Kościoła w całej pełni i mocy występuje w piotrowym następcy. Przecież nim i na nim stoi Kościół. „Tyś jest opoką i na tej opoce zbudują Kościół mój”, wyrzekł Chrystus. I Piotr, a za nim wszyscy jego następcy wyznawają zawsze i wszędzie Chrystusa Synem Boga, i za to ciągle posiadają władzę kluczy królestwa niebieskiego. Lecz papież nie ze siebie to ma. Przedtem był człowiekiem, może uczonym, może dostojnikiem Kościoła. Głos jego w rzeczach wiary tyle ważył, ile miał nauki czy powagi. Ale odkąd spoczęło nań oko Chrystusa i odkąd został opoką Kościoła wszystko się zmieniło. W sprawach wiary i obyczajów otrzymał głos i decyzję taką, jaką miał Pan Jezus. Cokolwiek w tych rzeczach wypowie, to „ciało i krew nie objawiło jemu, ale Ojciec mój, który jest w niebiesiech”. Tutaj słowa jego już nie są jego słowami, ale głosem Boga Ojca i jego jednorodzonego Syna.

Chrystus wyjednał dla swego Namiestnika specjalną łaskę u Ojca, by swój urząd wypełniał zgodnie z planem dzieła odkupienia świata. On prosił za nim, aby nie ustała jego wiara, ale by wziąwszy moc od niego utwierdzał swoich braci. Każdy papież, stawszy się widzialną głową Chrystusa, bierze wielkie zadania utwierdzania braci swoich w wierze. Dlatego nigdy, – wieki minęły, – ale żaden następca piotrowy,, kimkolwiek był, mocą swego nieomylnego urzędu nauczycielskiego nie wskazał jeszcze nikomu błędnej drogi. Ten urząd jest taki pewny i taki dla nas bezpieczny, jak pewny i bezpieczny jest sam Kościół. I tu wyrasta przed nami cała potęga i cały majestat i pełne znaczenia papiestwa. Tam na Stolicy Piotrowej jest nieomylna wyrocznia i niezawodny drogowskaz.

Człowiek raz po raz zapada na zdrowiu ducha. Traci naturalne poczucie prawdy; Znika wiara w sprawy nadprzyrodzone a z nią łaska. Namiętności na sposób gorączki go trawią i dreszcze nim wstrząsają. Kto mu określi jego stan? Kto mu wskaże i poda leki? Gdzie, znajdzie zdrowie? Jest niezawodna i bardzo dokładna miara wiary w Papieżu. On nigdy nie zawodzi. Z najdrobniejszą dokładnością wykazuje każde odchylenie od prawd i praw bożych. Ani pochlebstwa, ani obietnice czy groźby ludzkie, nie mogą wywołać najmniejszego nawet drgnienia, ponieważ z obietnicy Pańskiej czuwa nad nim Duch Św. Inaczej też być nie może. Za nim stoi cała powaga Boga, Prawdy odwiecznej. Nie może on dopuścić, by jego imieniem ręczono i zakrywano błąd czy fałsz. Stąd Kościół w nieomylności Papieża jest „filarem i utwierdzeniem prawdy”. W nim świat otrzymał rękojmię prawdy, w nim zdobyliśmy pewność, że stoimy niewzruszeni na skale, na której Chrystus zbudował swój Kościół.

Niewzruszoność tej skały pozostaje zawsze taka sama, tylko przejawia się ono w różny stopień, w zależności od osoby papieża. Najbardziej oczywista odporność tej skały w czasach nowoczesnych pokazała się właśnie w osobie św. Piusa X, wielkiego obrońca wiary przez modernizmem. Dlatego właśnie założyciel naszego Bractwa wybrał go za niebieskiego Opiekuna dla tego zgromadzenia, które musi wytrwać w walce o wiarę. Odnówmy nasze osobiste nabożeństwo do św. Piusa X, przeczytajmy przynajmniej najważniejsze z jego encyklik, wzmocnimy nasze przywiązanie do nieomylnej wiary Kościoła wszechczasów i będziemy mogli dostąpić nagrody za naszą wytrwałość w wieczności. Amen.

 

Na podstawie: Ks. R. Mieliński, w: Nowa Bibljoteka Kaznodziejska, t. XLVIII, 1935, s. 62.