Prymicja ks. Huberta Kuszpy, 3.08.2014

Drogi Prymicjancie, drodzy Wierni!

Witamy w naszym kościele po raz pierwszy czcigodnego księdza Huberta, który zaczyna swą kapłańską przysługę w Polsce i na pewno jeszcze nie raz odwiedzi nasz przeorat. Dzisiaj wyrażamy naszą radość z tego powodu, że oto zastępy Tradycji katolickiej zasilone zostały przez jeszcze jednego człowieka, obleczonego władzą kapłańską, który staje przed ołtarzem Pana zastępów, jako ofiarnik żertwy boskiej za żywych i umarłych, który będzie nauczycielem tradycyjnej nauki katolickiej i pasterzem, kierującym dusze do nieba. Tak, dziś Zbawiciel wyciąga ramiona ku księdzu Prymicjantowi i mówi: Tyś mój na zawsze! „Tyś jest kapłanem na wieki”. Ty dziedziczysz moją potrójną władzę nad duszami ludzkimi. Tyś – drugim Chrystusem!

1. Po pierwsze, kapłan – to pośrednik między Bogiem a ludźmi, między niebem i ziemią. „Każdy arcykapłan – mówi św. Paweł – z ludzi wzięty, dla łudzi bywa postanowiony w tym, co do Boga należy: aby ofiarował dary i ofiary za grzechy i mógł się litować nad nieumiejętnymi i błądzącymi, ponieważ i sam jest obleczony słabością. I dlatego musi, jako za lud, tak też i za samego siebie ofiarować ofiary za grzechy” (Żyd 5, 1-3). Kapłan został z ludzi wzięty i dla ludzi postanowiony. Nie anioł – nie duch czysty, ale człowiek i dlatego i Chrystus Pan nie inaczej pełnił swą rolę kapłana-pośrednika, tylko jako człowiek. „Jeden jest pośrednik między Bogiem i ludźmi – głosi ten sam św. Paweł – człowiek Chrystus Jezus, który samego siebie wydał na okup za wszystkich” (1 Tm 2, 5). A w czym ma pośredniczyć kapłan? Co ma robić, jako pośrednik? – „Składać dary i ofiary za grzechy”. To najważniejsze. Kapłan od momenty święceń ma swoje właściwe miejsce przy ołtarzu ofiarnym, musi on tęsknić za tym ołtarzem i resztę dnia spędzać na przygotowanie do ofiarowania i na dziękczynienie za nią. Choćby ksiądz nic innego nie czynił, jak tylko Mszę św. odprawiał, składał Bogu ofiarę za nasze grzechy – to już byłoby nie tylko dużo, ale to byłoby wszystko, gdyż kapłan na to przede wszystkim jest wyświęcony i na to postanowiony. BI. Jan z Awili, kiedy się dowiedział iż pewien ksiądz, niedawno wyświęcony, nagle zeszedł z tego świata, natychmiast spytał, czy odprawiał w ogóle Mszę św. A kiedy mu powiedziano, że tylko jeden raz, odrzekł: „To już wiele poniósł z sobą na sąd Boski”.

Kapłan – pośrednik ludzki musi rozumieć wszystko, co ludzkie, musi litować się nad nieumiejętnymi i grzeszącymi, ponieważ sam jest obleczony słabością, a ofiary składa nie tylko za grzechy ludu, lecz i za swoje. Nie może to, oczywiście, być powodem do usprawiedliwiania się, że ponieważ jestem jako kapłan z pośrodku tego ludu, jestem podobny do niego, więc mogę sobie pozwolić na słabości, uważane w tym środowisku i w tych czasach za zwyczajne. Jak niedawno temu powiedział Ojciec Święty Franciszek: pasterz musi być tak bliski swym owcom, żeby przejął się zapachem trzody, tzn. powinien śmierdzieć jak jego owce. Ale co pisze św. Paweł do Koryntian? „Bogu niech będą dzięki za to, że pozwala nam… roznosić po wszystkich miejscach woń Jego poznania. Jesteśmy bowiem miłą Bogu wonnością Chrystusa zarówno dla tych, którzy dostępują zbawienia, jak i dla tych, którzy idą na zatracenie; dla jednych jest to zapach śmiercionośny – na śmierć, dla drugich zapach ożywiający – na życie” (2 Kor 2, 14nn). To znaczy powinno być odwrotnie: to trzoda powinna powoli się przejąć zapachem Chrystusowym, ciągle odczuwalnym w kapłanie. A jeśli któraś z owiec nie miłuje tego zapachu, będzie dla niej ten zapach śmiercionośnym, będzie dla niej oskarżeniem przed sądem Bożym, że wzgardziła duchem Chrystusowym, promieniującym z kapłana.

Znaczy to, że kapłan powinien zwalczać odór trzody, powinien być bliskim swym owcom, ale tylko po to, że zmieniać ich obyczaje, poświęcać ich codzienność, przekształcać ich myślenie. Nie kapłan powinien się stać podobny do owiec, lecz owce do kapłana, oczywiście, do kapłana dobrego. Wszyscy wiemy realistyczne powiedzenie św. proboszcza z Ars: święty kapłan – dobra parafia, dobry kapłan – średnia parafia, średni kapłan – oziębła parafia, oziębły kapłan – bezbożna parafia. Choć jest to więc bardzo trudne, kapłan powinien być całą głową wyższy nad swą parafię, inaczej bowiem nie ma jej nic do zaoferowania. Pozostaje on jednak człowiekiem słabym i grzesznym, i dlatego musi ofiarować swe Msze również za własne grzechy, jako przebłaganie za własne przewinienia. Ta sama Msza będzie środkiem dla zbawienia wiernych i ich kapłana.

Ktokolwiek jest kapłanem i pośrednikiem – to jedynie jest nim mocą Chrystusową, nie własną, to jedynie przedłużenie Chrystusowego kapłaństwa w przestrzeni i czasie. Każdy kapłan jest tylko Chrystusowym sługą; oddaje Chrystusowi całą swą osobę, swą duszę i ciało, aby przez nie w widzialny sposób wobec ludzi i w stosunku do ludzi Pan Jezus mógł dalej pełnić swój kapłański urząd. Jeżeli jeden jest pośrednik między Bogiem i ludźmi Chrystus Jezus – to kapłani Chrystusowi są pośrednikami między Nim, naszym Boskim pośrednikiem, a nami. „W miejsce Chrystusa tedy poselstwo sprawujemy” (2 Kor 5, 19) – woła św. Paweł w imieniu wszystkich Chrystusowych kapłanów. Pośrednictwo to, dokładniej biorąc, da się ująć w dwa inne zadania kapłańskie: sługa słowa Bożego – szafarz tajemnic Bożych.

2. Po drugie, więc kapłan to sługa Słowa. Tak bowiem Pan nasz Jezus Chrystus ustanowił, że nie inaczej ludzie mogą osiągnąć zbawienie, jak tylko przez wiarę. „Wiara zaś tylko ze słuchania, a słuchanie tylko przez słowo Chrystusowe”, czyli przez głoszenie słowa (Rz 10, 17). „Spodobało się bowiem Bogu – mówi Apostoł Paweł na innym miejscu – przez głupstwo opowiadania zbawić tych, którzy wierzą” (1 Kor 1, 21). Opowiadanie zatem, czyli głoszenie słowa Bożego, nauczanie – to naczelne zadanie kapłana. I biada mu, gdyby nie przepowiadał Ewangelii. Apostołowie dobrze pamiętali, na jaką robotę wysłał ich Zbawiciel świata, co im polecił, kiedy odchodził z tej ziemi do Ojca: „Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody”. I dlatego, kiedy za dużo czasu zajmowała im troska o biednych, wówczas wybrali siedmiu diakonów, którym powierzyli opiekę nad ubogimi. „Nie jest bowiem słuszną rzeczą – mówili – żebyśmy opuścili słowo Boże, a stołom służyli” (Dz 6, 2).

Jest to bardzo ważna wskazówka, zwłaszcza dla młodego kapłana, który często kończy seminarium, odkłada podręczniki teologii na bok i zanurza się w aktywizm praktycznej pracy, w załatwianie tysięcy spraw, w gadanie z ludźmi, co uważa za apostolat. Ale jaka jest skuteczność jego aktywności i gadania? Bardzo mała, ponieważ odrywa on swój umysł od Słowa Bożego, od teologicznej prawdy Bożej i zaczyna zapominać to słowo, zaczyna mówić czysto po ludzku, emocjonalnie, płytko i bezowocnie. Jak głosi zasada filozoficzna: nemo dat quod non habet – nikt nie może dać tego, czego sam nie posiada. Jeśli ciągłe studia Słowa Bożego nie będą priorytetem młodego kapłana, on nie tylko nie pogłębi tego, co dostał jako elementarne podstawy w seminarium, lecz nawet zapomni o tym, czego go uczono i nie będzie mógł niczego dać swym wiernym.

Możemy więc powtórzyć dla Prymicjanta słowa św. Pawła do Tymoteusza: „Zaklinam cię przed Bogiem i przed Jezusem Chrystusem… przepowiadaj słowo, nalegaj w czas i nie w czas, karć, napominaj, grom z wszelką cierpliwością i nauką” (2 Tym 4, 1.2). Przepowiadaj ludziom skarby tradycyjnej doktryny katolickiej, o których oni nigdzie indziej już nie usłyszą na tym świecie, tylko na twoich kazaniach, wykładach i katechezach. „Karć, napominaj, grom” ich, ale „z nauką”, tzn. przedstawiając im odwieczne zasady moralności, a nie poprzez płytkie moralizatorstwo i narzekanie na ten zepsuty świat współczesny. Nie będziesz mógł tego robić, jeśli nie będziesz pogłębiał się w etykę i w teologię moralną.

Kapłan – głosiciel Słowa Bożego – musi jednak pamiętać dobrze, że to nie jest nauka ludzka lub jego osobiste teorie. Nie z górną mową lub mądrością ludzką występować ma kapłan wobec wiernych. Dlatego św. Augustyn wyznaje wobec wiernych z całą pokorą: ,,Zatem z pomocą Pańską chcemy wam przekazać to, co On nam dał z pełni swej władzy, pomni, że urząd nasz jest służbą. Chcemy do was mówić nie jako nauczyciele, lecz jako słudzy, nie jako do uczniów, ale jako do współuczniów; nie przemawiamy bowiem do sług naszych, lecz do współsług Bożych. Jeden jest tylko nasz wspólny nauczyciel, którego szkołą jest świat, a katedrą  – niebo“ (Kazanie 292).

3. Po trzecie, kapłan to szafarz tajemnic Bożych. „Każdy przeto niech patrzy na kapłanów jako na sługi Chrystusowe i na szafarzów tajemnic Bożych” (1 Kor 4, 1). Jak mówi św. Jan Chryzostom: „[Kapłan] stoi między Bogiem, a człowiekiem: sprowadza z nieba Boże dary, a nasze prośby zanosi przed Pana“. Szafarzem jest kapłan, jako ten, w którego ręce złożył Bóg całe bogactwo nadprzyrodzonego życia, aby je rozdzielał między wiernych sprawując sakramenty święte: od chrztu począwszy aż do ostatniego namaszczenia. Szafarzem jest zwłaszcza, jak ów biblijny Józef, tych niespożytych zapasów Chleba Anielskiego w Komunii świętej na pokarm dusz. Kapłan Chleb ten przygotowuje, napełnia nim spichrza Boże w świątyniach Pańskich i rozdziela tym, którzy przychodzą. Zaiste „postanowił go Bóg panem domu swego i szafarzem wszystkiej posiadłości swojej”. Od szafarza wymagana jest wierność. „Po szafarzach tego się żąda, iżby każdy znaleziony był wierny” – pisze św. Paweł (1 Kor 4, 3). Wierny wobec swego mocodawcy – Chrystusa, wierny wobec ludu. Święte rzeczy muszą być święcie traktowane – biada temu, kto dzieła Boże pełni niedbale. Najważniejszym zaś obowiązkiem szafarza jest nie tylko materialnie udzielać sakramentów, ale według możliwości dysponować dusze je przyjmujących, żeby te sakramenty przynosili owoc zbawienia.

Do tajemnic Bożych, rozdzielanych przez kapłanów, należą też rozmaite błogosławieństwa. Ks. Prymicjant po skończonej Mszy św. będzie nam udzielał błogosławieństwa prymicyjnego. W ten sposób da każdemu z nas swój upominek prymicyjny, ponieważ do tego błogosławieństwa Kościół przywiązał szczególniejsze odpusty. Przyjmijmy ten dar z całą ufnością i odpłaćmy się za niego gorącem westchnieniem do Boga, aby nowo wyświęcony kapłan należycie spełniał swe trudne obowiązki, by jak najwięcej chwały przysporzył Kościołowi i Tradycji, by jak najwięcej dusz doprowadził do zbawienia. Módlmy się za niego, a on będzie modlił się za nami. Amen.

 

Na podstawie: Ks. X, w: Współczesna Ambona, nr 3 (27), 1950, s. 319.