Zielone Świątki, 8.06.2014

Drodzy Wierni!

Wielka żałość zdjęła serca Apostołów, gdy usłyszeli z ust Chrystusa Pana zapowiedź, że ich niebawem opuści, że już nie ujrzą Jego drogiego oblicza i nie usłyszą już Jego nauk pełnych modrości. A nadto usłyszeli, że Pan Jezus pozostawi ich słabych i bezbronnych, jak owce pomiędzy wilkami, wśród niezliczonego tłumu nieprzyjaciół, a co więcej, On kazał im rozpocząć walkę z tymi wilkami, kazał je poskromić i przywieść do stóp krzyża! Czyż to nie musiało wielką trwogą napełnić tych ludzi słabych i z natury bojaźliwych? – Żeby jednak nie poddali się zwątpieniu, dodał Boski Mistrz obietnicę, że przyśle im Ducha, który ich oświeci i pocieszy, który im wskazywać będzie, co mają czynić i jak się bronić, który im doda siły do boju i zaprowadzi ich do zwycięstwa, że przyśle im „Ducha prawdy, który nauczy ich wszelkiej prawdy”. Któż to jest ten „Duch prawdy”? Jest to Duch Boży, który nas poucza o wszystkim, co nam potrzebne do zbawienia. Wielu ludzi mało troszczy się o prawdę; mało ich obchodzi pytanie, po co przyszli na świat i co na nim powinni czynić. Tacy podobni są do Piłata, który kiedyś odpowiedział Jezusowi: „Co jest prawda?” (J 18, 37). A przecież człowiek ma rozum, i ten rozum powinien każdemu powiedzieć, że koniecznie musi szukać prawdy, jeżeli chce być człowiekiem godnym tego nazwania, jeżeli chce osiągnąć cel swego istnienia. Zastanówmy się więc dzisiaj, nad tym nieocenionym dobrodziejstwem, jakie zawdzięczamy Duchowi Świętemu, „Duchowi prawdy”. Najpierw zobaczymy, co On zdziałał w Kościele Bożym, a potem, co On sprawia w każdym z nas, jak On nas oświeca, wspomaga, umacnia.

1. W czasach, kiedy Zbawiciel założył swój Kościół, były wszystkie narody na ziemi podobne do wędrowca, zabłąkanego w ciemności nocnej wśród lasu. Ludzie nie znali Pana Boga, bo Go znać nie chcieli, a kto nie zna Boga, chodzi w ciemnościach i nie widzi właściwie nic, bo nie poznaje istotnej wartości i celu otaczających go rzeczy, poznaje on to tylko, co mu poddają zmysły, a więc tylko ciała. Bóg, niebo, wieczność albo wcale dla niego nie istnieją, albo też tworzy on sobie najbłędniejsze, najpotworniejsze wyobrażenia o istocie Bóstwa i obowiązkach człowieka. Tak było i wtenczas; jedni mówili sobie, jak czytamy w Księdze Mądrości (2, 6): „Jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy!” i oddawali się szalonej rozpuście, – drudzy zaś uznawali wprawdzie jakąś potęgę panującą nad światem, ale tak byli zaślepieni, że chcieli ją uczcić np. krwią ofiar ludzkich lub grzechami przeciwko czystości. I przez tysiące lat był księciem świata nie Duch prawdy, ale duch kłamstwa, któremu nieszczęsna ludzkość oddała się w niewolę. Ulitował się Bóg nad swoim nie wdzięcznym stworzeniem i wydał na śmierć własnego Syna, a ta śmierć otworzyła nam niebo i wyjednała zesłanie Ducha Świętego.

2. I cóż ten Duch zdziałała, jakie są Jego sprawy? Przypatrzmy się najpierw Apostołom. Mieli oni dokonać dzieła niesłychanego dotąd w historii: mieli świat nawrócić do Boga, zburzyć świątynie pogańskie, przeobrazić całą postać ziemi, na której bałwochwalstwo przeszło niejako w krew wszystkich narodów, z wyjątkiem pewnej części żydowskiego. A czyż można było wybrać do spełnienia tego dzieła ludzi mniej zdolnych? Jeżeli ktoś chce drugiego nakłonić, aby przyjął Jego zdanie, aby za nim poszedł, musi wzbudzić jego szacunek, musi okazać się mędrszym. Tak dzieje się i w rzeczach małej wagi, a cóż dopiero w tej sprawie najważniejszej? A oto patrzmy! Wobec kapłanów narodu żydowskiego, wobec uczonych i możnych, wobec ludu, przywykłego słuchać jedynie tych, którzy siedzieli na stolicy Mojżeszowej, stają ludzie najniższego pochodzenia, biedni rybacy z Galilei i każą im rozpocząć nowe życia, każą im oddać cześć Boską – komu? – wzgardzonemu i haniebną śmiercią krzyżową zmarłemu Nazareńczykowi! Czy to nie są szaleńcy?

Ale oni zdobywają się na jeszcze większy zamiar! Bo nawet dumnym panom świata, nawet wodzom i cesarzom rzymskim chcą narzucić swoją wiarę. Każą im opuścić bogów, którym służyli od wieków, którym można było służyć pijaństwem i rozkoszą cielesną, wzywają do pokuty i umartwienia, a nawet do zaparcia się miłości własnej! Nigdy jeszcze ludzie nie odważyli się na coś podobnego.

3. Gdyby Pan Jezus nie był Bogiem, byłby sobie z pewnością wybrał innych towarzyszy. Ale właśnie w tym celu, aby wszyscy jasno poznali, że rozszerzenie chrześcijaństwa jest dziełem Boskim, wybrał On, jak pisze św. Paweł, „głupich u świata, aby zawstydził mądrych, a mdłych u świata Bóg wybrał, aby zawstydził mocnych” (1 Kor 1, 27): i oto oni zwyciężyli świat, bo w nich i przez nich działał Duch Boży. Tu poznajemy najlepiej moc tego Ducha: skoro bowiem tylko zstąpił na Apostołów w postaci języków ognistych, zaszła w nich zupełna i prawdziwie cudowna przemiana: natychmiast poczynają obwieszczać Żydom, że ów Jezus Nazareństi był Zbawicielem świata; mówią bez żadnej już obawy, bezradnego wahania; mówią różnymi językami, których nigdy się nie uczyli; mówią tak, jak nigdy jeszcze nie mówili nauczyciele narodów: „nie w ludzkich słowach, ale w okazaniu Ducha i mocy” (1 Kor 2, 4); nauczanie ich nie ma nic wspólnego z mądrością ludzką, oni nic innego nie umieją, nic nie opowiadają oprócz Jezusa ukrzyżowanego. A przecież znajdują wiarę, i coraz liczniejsza rzesza gromadzi się wokoło nich: bo jakaś moc niepojęta towarzyszy ich słowom, która przenika do serc słuchaczy i wlewa w nie wiarę. Na kogo tylko włożyli swoje ręce, udzielając mu sakramentu bierzmowania, zaraz poczynał mówić różnymi językami i mądrze opowiadać chwałę Bożą, jak gdyby był uczony i biegły w Piśmie. „I zdumieli się z obrzezania wierni, iż i na pogan łaska Ducha Św. była wylaną. Albowiem słyszeli je mówiące językami i wielbiące Boga” (Dz 10, 45-48). Rzeczy tajemne i ukryte poznawali Apostołowie przez Ducha Św. i obwieszczali je dla przekonania tych, którzy jeszcze wątpili o Boskiem ich posłannictwie.

Powiedzieliśmy, że w czasie kiedy powstawał nasz święty Kościół, były wszystkie narody podobne do wędrowca, zabłąkanego w ciemności nocnej. Jakiem dobrodziejstwem będzie dla takiego wędrowca, jeżeli znajdzie kogoś, kto go z pochodnią w ręku wyprowadzi na dobrą drogę, a przez to ocali od śmierci? Podobne dobrodziejstwo, lecz daleko jeszcze większe, wyświadczył Duch Św. przez Kościół Katolicki naszym przodkom i nam samym: On wskazał nam drogę bezpieczną, która wiedzie do naszej ojczyzny, do naszego Ojca niebieskiego! Kto jest posłuszny głosowi Kościoła, nie potrzebuje się lękać, że wpadnie w niewolę szatana, który krąży koło nas „jako lew ryczący, szukając, kogo by pożarł”. Ta jest właśnie przyczyna, że duchy piekielne wytężają wszystkie swoje siły, aby Kościół zniszczyć.

4. A co ten Duch Boży czyni w każdym z nas, czym On jest dla każdego człowieka? Na to można odpowiedzieć jednym słowem: Duch Św. jest dla nas wszystkim; Jemu zawdzięczamy, że dusza nasza żyje, i tylko z Jego pomocą, za Jego sprawą zdołamy osiągnąć żywot wieczny. Bez Niego nawet dobra myśl nie przyjdzie nam do głowy, jak mówi św. Paweł do Koryntian (3, 5): „Nie żebyśmy byli dostateczni sami z siebie co myśleć, jako sami z siebie, ale dostateczność nasza z Boga jest”, a w innym miejscu czytamy: „Żaden nie może rzec Pan Jezus, jedno w Duchu Świętym” (1 Kor 12, 3); to znaczy nikt nie może z prawdziwą pobożnością i w taki sposób, żeby podobał się Bogu, myśleć i mówić o Panu Jezusie beż pomocy Ducha Św. On jest sprawcą i dobrej modlitwy, bo, jak pisze św. Paweł (Rz 8, 26): „o co byśmy prosić mieli, jako potrzeba nie wiemy: ale sam Duch prosi za nami wzdychaniem niewymownym”. On nas skłania do modlitwy, i zapala w sercach naszych ten ogień miłości, beż którego modlitwa niegodna jest wysłuchania. Dusza nasza musiałaby umrzeć czyli utracić wszelką łączność z Bogiem, gdyby ją opuścił Duch Św. On nas oświeca i wywołuje dobre postanowienia, On dodaje siły do ich wykonania. Kiedy uczujesz w sobie ochotę do odwiedzenia kościoła, do posłuchania słowa Bożego, do pozbycia się grzechów w sakramencie pokuty, do pojednania się z nieprzyjacielem: skądże ta ochota się wzięła? Jest to błogosławione światło, które w twoim umyśle zapalił Duch prawdy; On ci wówczas okazuje prawdę, On cię poucza, że koniecznie musisz pamiętać o Bogu, musisz pokutować, musisz kochać swoich bliźnich, jeżeli dobrze życzysz samemu sobie. Kiedy zwyciężysz nacierającą pokusę, wyrzekniesz się dla miłości Bożej jakiejś przyjemności, uwolnisz się od pewnego nałogu, dziękuj za to Duchowi Św. Człowiek sam tyle tylko robi w swoich dobrych uczynkach, że nie opiera się natchnieniu Ducha Św., że jednoczy swoją wolę z Jego wolą i z Nim współdziała.

5. Jak ten Duch Św. potrafi zmienić całą naszą istotę, wykorzenić skłonności złe, a zaszczepić nowe, na to mamy mnóstwo przykładów. Dopóki św. Marja Egipcjanka prowadziła życie występne, byłaby wyśmiała się z człowieka, który by jej przepowiedział, że niezadługo zacznie żyć całkiem inaczej, że zamiast wytwornych potraw jeść będzie korzonki leśne, że mieszkać będzie na pustyni i spać na gołej ziemi i że wówczas będzie czuła się stokroć szczęśliwszą niż teraz; – zapowiedź taka byłaby wydała jej się niedorzeczną; – a przecież za sprawą Ducha Św. umiłowała ona pokutę niesłychanie surową i wytrwała w niej do śmierci. Podobnej przemiany, podobnego odrodzenia może każdy z nas doświadczyć na sobie, jeżeli tylko będzie miał dobrą wolę. Obyśmy tylko byli otwarci dla działania Ducha Św., obyśmy tylko współpracowali z tymi łaskami, których dostaliśmy w Bierzmowaniu św., a na pewno by doznaliśmy cudownego działania Ducha Św. w naszym życiu. Amen.

 

Na podstawie: Ks. A. Pechnik, Kazania i nauki, 1923, s. 203.