Drodzy Wierni!
Obchodzimy dzisiaj uroczystość ustanowienia ofiary Mszy św. Msza św. jest sercem całego katolicyzmu, jest przedziwnie ponawiającym swoją ofiarę Chrystusem. Sercem Kościoła, bo sercem Mistycznego Chrystusowego Ciała jest Najśw. Sakrament wraz z Kapłaństwem, a więc Msza święta, która jest zespoleniem Eucharystii i Kapłaństwa.
1. Czymże jest zatem Msza święta?
a) Msza św. –to zbliżona ku nam Golgota. Cóż uczynił Jezus na krzyżu? Od godziny 12 do 3 po południu odprawiał Mszę św. Odprawiał ją, jako zastępca i przedstawiciel całego rodzaju ludzkiego. Składał ofiarę uwielbienia, wdzięczności i oddania się aż do ostatniej kropli Krwi, do ostatniego ścięgna swego Ciała, do ostatniego uderzenia swego Serca. Ta Msza święta krzyżowa była również pokutą i zadośćuczynieniem za wszystkie grzechy całego świata. – Była to ofiara ubłagania i wołanie o zmiłowanie nad nami.
Ta trzygodzinna Msza św. ukrzyżowanego Arcykapłana, Chrystusa, zrobiła w niebie takie wrażenie, że Bóg ze względu na tę ofiarę postanowił człowiekowi odpuścić wszystkie grzechy, przywrócić go do łaski i dać mu z powrotem prawo do wiecznej szczęśliwości. Ludzkość została odkupiona. Jasną jest rzeczą, że to największe zdarzenie między stworzeniem świata a sądem ostatecznym, nie może i na ziemi iść w zapomnienie. Musiała to być jednak pamiątka widzialna dla ludzkich oczu. Przypominają ją krucyfiksy, rozsiane po świątyniach, domach, nawet i drogach. Lecz krzyż, choć tak wymowny, nie jest Chrystusem żywym, to tylko obraz. Dzieło krzyżowej ofiary powinno dalej żyć. Katolicka Msza św. jest właśnie w swej najgłębszej treści wspomnieniem, odnowieniem, żywym przedstawieniem dramatu, który się raz odbył na Golgocie… Msza św. wraz z przeistoczeniem jest ciągłym ponawianiem wielkopiątkowej ofiary. Kto podczas Mszy św. nie czuje się duchem obecny na Kalwarii, na górze ukrzyżowania, ten nie ma najmniejszego pojęcia o tym, co to jest Msza święta.
b) Msza św. zdrojem łask. Wszystkie łaski spływają na nas z krzyża. Krzyż to źródło wszelkich łask. Łaska Boża spływa na nas przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Odkupieni jesteśmy Jego Krwią drogocenną. To najważniejszy dogmat chrześcijaństwa! Lecz łaski, które się znajdują w Jezusowym Sercu, niby w jakimś zbiorniku, potrzebują łożyska, przez które mogłyby dotrzeć do człowieka. I to łożysko, ten kanał, ów przewodnik łaski został właśnie założony na Ostatniej Wieczerzy. Jest nim pod postaciami chleba ukryte Ciało Pana, które za nas było wydane, jest nim pod postaciami wina ukryta Krew Chrystusowa, która za nas była wylana… Jest nim Msza święta. Bez Mszy św. nic nie moglibyśmy uczynić. Bez Mszy św. nie ma odpuszczenia grzechów. Bez Mszy św. nie ma żadnej łaski. Bez Mszy św. nie ma szczęśliwości wiecznej.
Wszystko zawisło od Mszy św., ponieważ wszystko zawisło od Ofiary Chrystusowej, a Ofiarą Chrystusową jest właśnie Msza św. Żyjemy dosłownie ze Mszy św. Istnieją inne jeszcze środki łaski, które zwiemy sakramentami: chrzest, bierzmowanie, pokuta, namaszczenie, kapłaństwo, małżeństwo. Jest modlitwa, są dobre uczynki. Ale te środki, te strumyki – to jakby boczne przewody, które wypływają z głównego łożyska, jakim jest Msza św., bo ona jest uwiecznioną i uwielokrotnioną Kalwarią… Istotną rzeczą w zbawieniu ludzkości jest Msza święta.
c) Msza święta – to służba Boża. Nie ma innej służby Bożej! O sposobie, w jaki winniśmy Bogu oddawać cześć, decyduje sam tylko Pan Bóg. Od samego początku ludzkości urzędową służbą Bożą była i jest ofiara: uznanie najwyższych praw własności i panowania Boga nad człowiekiem przez oddanie Mu tego, co człowiek posiada.
Najdoskonalszą ofiarę w imieniu całej ludzkości złożył Chrystus Pan raz z siebie samego na krzyżu. Już nie może być innej ofiary, wszystkie dotychczasowe zostały pozbawione swojej siły. Ta to jedyna ofiara upamiętnia się w sposób cudowny, ale rzeczywisty w każdej Mszy świętej. Odtąd nie ma innej służby Bożej, jak tylko ofiara Mszy. Religia, której brakuje Mszy św., nie ma serca. Msza – to serce naszej wiary, serce katolicyzmu. Kościół nasz obfituje w nabożeństwa, ale nad wszystkimi nabożeństwami góruje Msza święta, Ofiara Chrystusowa, służba Boża Nowego Testamentu.
2. Dlaczego jest ważna Msza niedzielna?
Tak jak puls naszej ręki ma swoje regularne uderzenia, tak jak serce bije swoim rytmem – tak i wszelkie życie na ziemi ma swoje falowanie. Wszystko, co żyje, musi oddychać, odczuwać głód, karmić się, usypiać i budzić się. Podobnie i życie Boże w Chrystusowym Winnym Szczepie, w Chrystusowym Ciele bije własnym, odmiennym, niż życie naturalne, tętnem. Ale jedno w owym rytmie życia Bożego jest uderzenie główne, najważniejsze. Jest to niedzielna Msza święta.
W niedzielę na Mszy św. czujemy się nie jako pewna liczba osób prywatnych, które się zeszły o tym samym czasie całkiem przypadkowo, by się pomodlić na jednym miejscu, lecz raczej czujemy się i powinniśmy się czuć, jako całość, jedność, jako wspólnota kościelna. We wszystkich parafiach, kościołach, kaplicach odbywa się to samo i to samo również dzieje się w kraju sąsiednim. Kiedy u nas zbliża się południe niedzielne i rozbrzmiewa po naszych kościołach Ite missa est, gdzieś tam w Ameryce rozpoczynają się modlitwy u stóp ołtarza. Kiedy u nas już słońce zachodzi, na wyspach mórz południowych rozpoczynają się ofiary w blaskach wschodzącego słońca. Oto niedziela na świecie! Cały okręg ziemski to jakby ogromna świątynia, bez przerwy wielbiąca Boga!
Po całym świecie rozlewa się ten prąd Boskiego życia. Życie to płynie silnym strumieniem we Mszy św., spływa w dusze tych, co przychodzą do Stołu Pańskiego. Nigdzie nie ujawnia się cudowniej owa prawda wiary o Świętych Obcowaniu, jak właśnie w dostojnym pięknie uroczystej niedzielnej sumy.
3. Musimy niedzielnej Mszy św. przywrócić należne jej miejsce w naszym życiu.
Pewien katolicki pisarz powiedział kiedyś, że nie lubi niedzieli. A dlaczego? Bo w niedzielę jest wiele udawania, wyrachowania, powierzchowności, nawet i w ćwiczeniach pobożnych. Lepszy jest dzień roboczy. Każdy się okazuje, czym jest. A w niedzielę udaje się, że Msza św. jest czymś najgłębszym, centralnym, obchodzącym cały świat, czymś bardzo ważnym w życiu, co się odgrywa raz w tygodniu na oczach całej ziemi. W rzeczywistości jednak Msza św. nie wchodzi, a przynajmniej nie wnika głęboko w nasze życie, w życie całego tygodnia. Nie jest sercem i duszą naszego chrześcijaństwa tak, by życie chrześcijan samych stawało się Mszą świętą.
a) Całe nasze życie powinno być Mszą św. Pierwszym i zasadniczym przykazaniem chrześcijańskiego życia jest ofiarowanie. Bez ofiarowania nie ma prawdziwie wartościowego życia. Ludzie myślą nad tym, aby to ziemskie bytowanie uczynić jak najbardziej szczęśliwym i pięknym. Ale jednego nikt nigdy nie wynajdzie: życia bez ofiarowania. Ofiarowanie musi być! Wie o tym dobrze rolnik, który w pocie własnego oblicza uprawia ziemię. Bez ofiary nie ma chleba! Wie o tym dobrze górnik, który zrzeka się słońca i świeżego powietrza, pracując w podziemnych głębinach. Wie o tym dobrze uczony i pisarz. Bez ofiary nie ma postępu wiedzy! Wie o tym każdy polityk i mąż stanu lub żołnierz, który czuwa, nad powodzeniem i dobrobytem swego kraju. Bez ofiary nie ma dobrobytu ludzi ani bezpieczeństwa, ani porządku! Bez ofiary nie ma szczęścia rodzinnego. Nie ma też religii, nie ma moralności, nie ma szczęścia na ziemi, nie ma nieba.
b) Dlatego drugie fundamentalne prawo chrześcijańskiego życia – to przeistoczenie. Chrześcijaństwo jest religią ustawicznego przeistoczenia i przemian. Pod wpływem chrześcijaństwa zmieniło się pogańskie i barbarzyńskie oblicze ziemi: nienawiść w miłość, rozprzężenie obyczajów w czystość nawet heroiczną, krzywda i wyzysk w sprawiedliwość, nieprzyjaźń w pokój. Dzwonki na podniesienie w naszych kościołach wołają przede wszystkim o przeistoczenie, o przemianę wewnętrzną człowieka samego, wołają o świętość duszy! Iluż to jednak katolików we Mszy swego życia nie wychodzi poza kazanie?! Słuchają, ale się nie przemieniają. A przecież przeistoczenie – to najważniejsza i zasadnicza część Mszy i tej na ołtarzu, i tej w życiu! Uważamy często, że już wypełniliśmy swój niedzielny obowiązek, kiedy wzięliśmy udział w cudzie przeistoczenia na ołtarzu. Idziemy wprawdzie na Mszę św., ale najczęściej takimi, jakimi weszliśmy, wracamy do domu: nieznośni, dokuczliwi, samolubni, nieumiarkowani, niedbali, zmysłowi. Była to Msza święta bez moralnego przeistoczenia. Niedziela nasza ma za mało ducha przeistoczenia.
c) Życie jest Mszą świętą. Dlatego trzecie zasadnicze prawo naszego życia to komunia – zjednoczenie. Zbliżenie się Boga do człowieka i człowieka do Boga oraz ludzi nawzajem między sobą. Niedzielna Msza winna się walnie przyczynić do tego, co można by nazwać komunią świata, do zespolenia człowieka z człowiekiem, narodu z narodem, do zaprowadzenia powszechnego pokoju w duchu katolickim. Na zakończeniu Mszy kapłan śpiewa: Ite, Missa est! – Idźcie, Msza się skończyła! Słowa te bynajmniej nie oznaczają tylko zwykłej formy rozpuszczenia ludu zebranego, znaku danego do odejścia. Ale to jest również posłanie. Nie znaczy tylko: idźcie, Msza jest skończona, ale również: idźcie, wasza służba Boża się zaczyna tam, za progiem świątyni, w życiu. Bóg, Chrystus i Kościół nas posyłają w życie, na Mszę życia naszego! Amen.
Na podstawie: Ks. S. Sobalkowski, w: Współczesna ambona, nr 29, 1950, s. 585.