„Wesoły nam dzień dziś nastał, / Którego z nas każdy żądał, / Tego dnia Chrystus zmartwychwstał, / Alleluja, Alleluja!”
Drodzy Wierni!
Ten Jezus tak znienawidzony przez niewdzięcznych żydów, tak przez nich sponiewierany, wzgardzony; ten Jezus, którego oni nie chcieli uznać za Syna Bożego, obiecanego Mesjasza, owszem nazywali go uwodzicielem ludu i jako takiego osądzili na śmierć, ubiczowali, przybili do krzyża, okrutnie zamordowali, ciało zaś jego przywalili ogromnym kamieniem w grobie, – ten Jezus wstaje z grobu żywy i mówi: „Jam jest zmartwychwstanie i życie, kto we mnie wierzy, choćby umarł, żyć będzie” (J 11, 25).
Jam jest prawdziwym Synem Bożym, bo czyż słyszano kiedy, aby umarły swą mocą wstał z grobu żywy? Tego dokonać może tylko sam Bóg. Zawstydzeni żydzi szukają jakiegoś sposobu, aby fakt zmartwychwstania Chrystusa zatrzeć w oczach ludzi. Przekupują więc żołnierzy, którzy pilnowali grobu i byli świadkami zmartwychwstania Pana Jezusa, aby opowiadali wszystkim, iż gdy oni spali, przyszli Apostołowie i wykradli ciało Pana Jezusa z grobu. „O głupi i zaślepieni żydzi – woła św. Augustyn – widać i wy zasnęliście, kiedy ludzi śpiących wzywacie na świadków! Jeżeli bowiem żołnierze spali, to jakżeż mogli widzieć Apostołów, wykradających ciało Chrystusa?“. Ale nic nie pomogły wykręty przewrotnych jego wrogów. Wiadomość o zmartwychwstaniu Pana Jezusa rozbiega się szybko po całej ziemi Izraelskiej.
Jezus zmartwychwstały ukazuje się Magdalenie, Piotrowi i Janowi, dwom uczniom idącym do Emaus, dwunastu Apostołom w Wieczerniku, a potem więcej, niż pięciuset świadkom. Już nikt nie wątpi o jego zmartwychwstaniu. Chrystus zmartwychwstał, woła nawrócony jego prześladowca, św. Paweł, a zatem jest prawdziwym Bogiem i nauka jego jest prawdziwa. „Bo jeżeliby Chrystus nie zmartwychwstał, próżnym byłoby przepowiadanie nasze, próżną byłaby i wiara wasza” (1 Kor 15, 14).
Od czasu zmartwychwstania Pana Jezusa dzieją się rzeczy wielkie, nadzwyczajne. Nauka Pana Jezusa szerzy się po całym świecie, zdobywa coraz więcej zwolenników. Kościół katolicki szerzy się z zadziwiającą szybkością. Ale ten Chrystus zmartwychwstały mówi: „Jako mnie prześladowali, i was prześladować będą, ale ufajcie, jam zwyciężył świat” (J 16, 33). Żadna religia na świecie nie miała tylu wrogów i nie była tak prześladowana, jak Kościół katolicki. Powstają coraz to nowe związki różnych wolnomyślicieli, bezbożników i im podobne, które wzięły sobie za zadanie walkę z Kościołem katolickim. Wrogowie Kościoła nie mogą patrzeć na to, że jakiś kraj lub naród jest katolicki, dlatego próbują wykorzenić nawet te resztki zmysłu katolickiego, jakie jeszcze pozostały w świadomości i życiu ludzi.
A my katolicy, my wyznawcy Chrystusa, jak się mamy zachować w tych smutnych czasach? Wielu zaczyna tracić Wiarę. Są to ludzie słabi, którzy za lada powiewem wiatru przeciwnego łamią się, jak trzcina. Inni znowu kryją się, jak ci uczniowie Pańscy, którzy gdy zobaczyli Pana Jezusa pojmanego i związanego, pouciekali i skryli się z bojaźni przed żydami. I dziś nie brak takich bojaźliwych katolików. Wielu z nich, aby się nie narazić, jak sami mówią, wolą być w ukryciu, w życiu katolickim nie biorą żadnego udziału, cały ich katolicyzm polega na tym, że zajrzą czasem do kościoła i zachowują pewne tradycje. Innego duchu byli Święci Pańscy, np. św. Tomasz Morus w Anglii, wielki kanclerz państwa brytyjskiego z czasów króla Henryka VIII. Kiedy Henryk VIII odstąpił od prawdziwego Kościoła katolickiego i zmuszał do herezji wszystkich swoich poddanych, a w pierwszym rzędzie ministrów i urzędników państwowych, Tomasz Morus, który zajmował najwyższe stanowisko po królu, oświadczył królowi, że wiary katolickiej nie porzuci i zdrajcą Chrystusa nie będzie. Król starał się wszelkimi sposobami namówić Tomasza do porzucenia wiary, obiecywał mu najpierw wielkie nagrody, honory, bogactwa. Gdy jednak kanclerz trwał mocno przy wierze, król pozbawił go godności kanclerza, wtrącił do więzienia i skonfiskował mu cały jego majątek. A gdy i to nie pomogło, kazał go męczyć i katować. Św. Tomasz Morus nie dał się jednak odwieść od prawdziwej wiary, wolał umrzeć za Chrystusa, niż go się zaprzeć. I zginął jako męczennik. Oto prawdziwy wyznawca Chrystusa w życiu publicznym, świadek wiary w zmartwychwstałego Pana! Takich katolików potrzeba nam i w dzisiejszych czasach.
Czemuż wrogowie Pana robią tyle krzyku, czemu czują się tak silni i pewni siebie, czemu starają się narzucać nam swoje prawa? Bo katolicy, trzeba powiedzieć, śpią lub opuszczają ręce, gdy widzą, że zło na pozór bierze górę. Wrogowie Kościoła zdają się triumfować, jak żydzi po ukrzyżowaniu Chrystusa. Chcą przywalić Kościół wielkim kamieniem, jak żydzi przywalili ciało Pana Jezusa w grobie. Ale próżne ich wysiłki! Kościół katolicki zbudowany jest na silnej opoce, bramy piekielne nie przemogą go! Raz idzie obarczony krzyżem, wzgardzony, opuszczony zda się przez wszystkich i skazany na śmierć, ale znowu powstaje, jak Chrystus z grobu i odnosi triumf nad swoimi wrogami.
Tak samo będzie i teraz. Do czasu tylko triumfują wrogowie, przyjdzie czas, gdy Kościół św. dziś prześladowany i gnębiony, zajaśnieje jeszcze większą chwałą, a jego nieprzyjaciele będą pohańbieni i zawstydzeni. Łączmy się wszyscy do wielkiego dzieła odnowy Tradycji, nie traćmy nadziei, że Tradycja odzyska swe prawa w Kościele, że zdrowa doktryna, liturgia, dyscyplina kościelna zmartwychwstanie. „To jest zwycięstwo nasze, które zwycięża świat, wiara nasza“ (1 J 5, 4). Tej wiary św. trzymajmy się zawsze mocno, a możemy być pewni, że przetrwamy wszystko. Amen.
Na podstawie: Ks. S. Marchewka, w: Nowa Bibljoteka Kaznodziejska, t. XVIII, 1935, s. 315.