Drodzy Wierni!
W czwartek obchodziliśmy uroczystość wspominającą pożegnanie Najśw. Maryi Panny i apostołów z Panem Jezusem i jego chwalebne wstąpienie w niebo. Widzieliśmy po raz ostatni symboliczne figury: Chrystusa zmartwychwstałego i krzyż przepasany czerwoną stułą. Symboliczne te znaki noszone w czasie procesji od Wielkiej Niedzieli do dnia Wniebowstąpienia przypominały nam, że Chrystus Pan zwyciężył śmierć, pokonał nieprzyjaciół, spełnił swoją wielką misję, założył na ziemi instytucję, która do końca świata będzie spełniać jego wolę: „Idąc, nauczajcie wszystkie narody”. Chrystus zmartwychwstały to znak zwycięstwa, a krzyż przepasany stułą, to znak władzy nauczycielskiej Kościoła katolickiego. Przez swoje życie na ziemi i przez wstąpienie do nieba wskazał nam Pan Jezus, że nasze życie ziemskie ma być podróżą do nieba i że niebo to najważniejszy cel naszego życia. Żeby jednak niebo osiągnąć, trzeba najpierw wierzyć.
Wiara bowiem jest koniecznym warunkiem do osiągnięcia zbawienia. „Kto uwierzy i ochrzci się, zbawiony będzie; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16, 16). „Bez wiary nie można podobać św. Panu Bogu” (Żyd 11, 6). Trzydzieści trzy lata żył Pan Jezus na ziemi. Trzy lata poświęcił na pracę, działanie cudów i nauczanie ludzi, dążąc w tym wszystkim do tego, żeby ludzie uwierzyli i poszli za nim. Wiedział zarazem Pan Jezus, że na ziemi nie będzie długo przebywał, że wkrótce wstąpi do nieba, więc musi być ktoś, kto będzie jego naukę dalej prowadził i utwierdzał. Jako przezorny Mistrz wybiera sobie gromadkę Uczniów-Apostołów i daje im władzę, aby dzieło rozpoczęte nadal godnie spełniali. Ale i ci nie będą wieczni na ziemi, dlatego ustanawia Kościół i tę samą władzę, jaką dał Apostołom, przekazuje ich następcom.
Apostołowie spełniali godnie zadanie dane im przez Mistrza. Poszli w świat, nauczali wszystkie narody, „przepowiadali wszędzie”. Nie zrażali się niczym. Nie zlękli się śmierci. Przyświecał im jeden cel – zbawić siebie i zbawić wszystkich innych, – a w pracy ich „Pan dopomagał i utwierdzał mowę przez cuda“. Nad utwierdzaniem wiary w Chrystusa i w jego święte dzieło pracowali Apostołowie i prawie wszyscy ponieśli śmierć męczeńską.
W ślad za Apostołami idzie Kościół. Prawie trzydziestu papieży ginie śmiercią męczeńską, miliony chrześcijan szły na tortury i pożarcie dzikich zwierząt. Mury więzień rzymskich nie mogły pomieścić męczenników za wiarę Chrystusową. Wróg wiary i Chrystusa wyszukiwał najrozmaitsze tortury, aby wyrwać wiarę z serc ludzkich, jednak to się nie udało, „bo Pan dopomagał i utwierdzał mowę“ i wiarę męczenników. Ale po co szukać dawnych przykładów? Wiek XX i początek naszego wieku są również ubarwione obfitą krwią męczenników. Położenie wyznawców Chrystusowych w wielu krajach jest wprost straszne. Nie zrażają się oni jednak, ale ufni w słowa Chrystusa „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” – stoją mocno przy świętej wierze.
Jeżeli więc tyle pracy podjął Chrystus Pan, aby utwierdzić ludzi w wierze, jeżeli tyle poświęceń dali Apostołowie, jeżeli tyle krwi przelali męczennicy, jeżeli tyle ofiar ponoszą i dzisiejsi katolicy, to musimy i my również inaczej ustosunkować się do wiary! Bo jest naprawdę coś w tym, że mimo tylu wysiłków i ofiar, tak mało ludzi ma wiarę prawdziwą. Przecież 17% katolików z ogólnej liczby ludzkości, to naprawdę bardzo mało! A ile to jeszcze w tej liczbie jest katolików oziębłych?
Gdzież więc przyczyna, że jeszcze jest tak mało wiernych? Istotna przyczyna, to brak zrozumienia rozkazu Chrystusowego – „idąc na cały świat, opowiadajcie Ewangelię całemu stworzeniu” (Mk 16, 15). Większości dzisiejszych ludzi wydaje się, że tylko biskupi i kapłani mają obowiązek nauczania wiary Chrystusowej. Nie! W czasach dzisiejszych każdy katolik musi być apostołem! Musimy naprawdę zająć się propagandą wiary katolickiej! Pamiętajmy, że to słowo „propaganda”, które dzisiaj ma nieco ujemne znaczenie, zostało wprowadzone akurat przez Kościół Katolicki, za misje którego po Soborze Trydeckim została utworzona św. Kongregacja de propaganda fidei, dla rozpowszechniania, rozszerzania wiary.
Apostołowanie rozpocząć winien każdy od siebie. Każdy musi ożywić w sobie życie religijne, życie płynące z wiary. Nie można być tylko katolikiem z metryki, ale trzeba zostać katolikiem czynu i ofiary! Nie wolno wstydzić się swojej wiary, ale przeciwnie, okazywać na każdym kroku, przy każdej sposobności, że jesteśmy katolikami! Zdecydowane i wyraźne wyznawanie swoich zasad, dobry przykład – oto pierwszy warunek propagandy naszej wiary świętej. Drugi warunek propagandy wiary, to uświadamianie siebie i innych w rzeczach religijnych. Iluż to mamy dzisiaj katolików nieuświadomionych, nie znających podstawowych prawd katechizmowych. A dlaczego? Bo boją się książki religijnej, pisemka religijnego. Czytanie książek i pism religijnych uważają za coś ujemnego. Nie starają się znaleźć książek klasycznych, interesujących, a potem myślą, że literatura katolicka jest nudna i nieaktualna. Jak mało myślą i wiedzą dzisiejsi katolicy o swojej religii, i jak może bronić katolik swojej wiary wobec wrogów, jeżeli sam nic nie wie, albo wie tylko bardzo mało? Mają ludzie na wszystko czas, tylko brak czasu na lekturę religijną. Znajdzie się kilka groszy na pisemko czy książkę o błahej i pustej treści, ale brak pieniędzy na pisma religijne. Można o tych ludziach powiedzieć ze smutkiem słowami Proroka „spustoszeniem spustoszona jest ziemia, bo nie ma kto by rozmyślał o Bogu” (Jer 12, 11). W rodzinie, gdzie nie ma pisma religijnego, nie ma też i życia religijnego, bo, jak głosi zasada filozoficzna: „nie może dać ten, kto sam nie posiada”. Wróg walczy słowem pisanym i my użyjmy tej samej broni. Dobre pismo, dobra książka katolicka, to wielka propaganda wiary katolickiej. Dajmy więc każdemu do ręki pismo katolickie i książkę katolicką!
Trzeci warunek propagandy wiary to śmiałe występowanie w obronie Kościoła i rzeczy świętych. Ma odwagę wróg zaczepić nasze świętości, dlaczego my mamy być tchórzami w obronie tych świętości? W domu, w towarzystwie, na jarmarku, w biurze, w fabryce, zawsze i wszędzie mamy okazje wystąpić w obronie wiary, niestety często uciekamy. Boimy się narazić, wolimy milczeć, zapominamy, że „kto się mnie zaprze przed ludźmi, tego ja zaprzę się przed Ojcem, który jest w niebiesiech“ (Mt 10, 32). Więcej odwagi w obronie największych świętości – to również bardzo ważny czynnik propagandy wiary. Nie lękajmy się, bo „Pan będzie utwierdzał mowę naszą“.
Czwarty warunek propagandy wiary, to popieranie pracy misyjnej i dzieła miłosierdzia chrześcijańskiego. Wprawdzie musimy pogłębiać wiarę u siebie w kraju, ale zbyt wielka jest liczba pogan, którzy nic nie wiedzą o Bogu, przeto modlitwą, a nawet jakąś ofiarą możemy poprzeć misje Tradycji katolickiej w krajach pogańskich. Nie trzeba tu wielkich wysiłków, trzeba przymonieć sobie chociaż przykład św. Teresy z Lisieux, która została patronką misji katolickich nie wychodząc poza mury swego klasztoru, wspierając misjonarzy swą modlitwą i ofiarowaniem cierpień.
Ważnym czynnikiem propagandy wiary w dzisiejszych czasach – to dzieło miłosierdzia chrześcijańskiego. Przecież całe życie Pana Jezusa to jeden wielki czyn miłosierdzia. Kogo stać i na co stać – niech spieszy z pomocą potrzebującym. Wyznawca Chrystusa musi być czuły na nędzę ludzką. Cnota miłości bliźniego musi mieć wielkie zastosowanie w życiu. Przez miłość czynną na pewno trafimy prędzej do duszy nieznającej Boga. Tymi więc i innymi sposobami pracujmy dla Boga i dla wiary, a na pewno wysiłków nie pożałujemy.
Chrystus Pan spełnił swoją misję i poszedł do Ojca niebieskiego, aby razem z nim królować. Kapłan wznosząc po procesji krzyż śpiewał antyfonę: „Wstępują do Ojca mojego i Ojca waszego, Boga mojego i Boga waszego”. Słowa te wyraźnie wskazują nam cel naszego życia. Pobudzeni więc przykładem Chrystusa i wsparci jego łaską, ukochajmy nade wszystko wiarę świętą. Przyczyniajmy się do rozszerzenia tej wiary wszelkimi godziwymi sposobami, a na pewno będziemy kiedyś śpiewać razem z Chrystusem: „Wstępuję do Boga mego” i za trudy poniesione w obronie wiary, otrzymamy niebo. Amen.
Na podstawie: Ks. Józef Kuropieska, w: Nowa Bibljoteka Kaznodziejska, t. XLVIII, 1935, s. 374.