2. niedziela po Wielkanocy, 4.05.2014

Drodzy Wierni!

Druga niedziela po Wielkanocy nosi nazwę niedzieli Dobrego Pasterza. Treścią bowiem dzisiejszej Ewangelii jest przypowieść o dobrym pasterzu, który naraża swoje życie na niebezpieczeństwo dla dobra swoich owiec. Pan Jezus w przenośni rozmaicie nazywał swój Kościół, raz królestwem, od którego klucze czyli władzę najwyższą oddał Piotrowi; to znowu budynkiem, postawionym na fundamencie Piotrowym; to wreszcie owczarnią, w której sam jest dobrym Pasterzem, Piotr zaś jego widomym zastępcą. Pobudką do wypowiedzenia przypowieści o dobrym pasterzu było zachowanie się przełożonych żydowskich wobec ślepego od urodzenia, którego Chrystus uzdrowił. Cud był każdemu widoczny, ale faryzeusze chcieli koniecznie zatrzeć po nim wszelkie ślady. A że ów uzdrowiony jawnie głosił, że Pan Jezus go uzdrowił, wykluczyli go ze synagogi. Wtedy to Pan Jezus opowiedział przypowieść o dobrym pasterzu, w której uwydatnia w przeciwieństwie do przewrotności faryzejskiej swe bezgraniczne poświęcenie dla nas i swą doskonałą znajomość dusz ludzkich.

I. „Jam jest pasterz dobry”, mówi Pan Jezus o sobie. Życie pasterskie było w Ziemi Świętej doskonale znane. Na stokach licznych gór, na obszernych pustkowiach, wypasały się całe stada owiec. Wypędzano je z domu wiosną w góry i tam pozostawały aż do zimy. Na noc spędzano je do wspólnych zagród, zwanych owczarniami. Między owczarnią a Kościołem katolickim można zauważyć wiele podobieństwa. Przez Chrzest św. wezwał nas Pan Jezus do wspólnego życia łaski, do jednej społeczności duchowej, którą sam kieruje swoją nauką i łaską. Prawdy naszej wiary są tymi szrankami, które nas chronią od zejścia na manowce. Pan Jezus jest więc tym dobrym Pasterzem, który nas gromadzi, jednoczy, karmi swą nauką i kieruje życiem.

Najpiękniejszy rys swego boskiego pasterzowania wymienia Zbawiciel sam, mówiąc: „Dobry pasterz duszę swą daje za owce swoje“. Pasterzowanie wśród owiec nastręcza nieraz wiele niebezpieczeństw. Zwłaszcza w odległych górach, gdzie kryją się drapieżne zwierzęta, trzeba nieraz życie narazić na niebezpieczeństwo, by uchronić trzodę od szkody. Pan Jezus okazał się najlepszym pasterzem, skoro życie swoje nie tylko narażał na niebezpieczeństwo, ale je rzeczywiście na krzyżu za nas oddał. Za przykładem Mistrza szli wszyscy dobrzy pasterze owczarni Chrystusowej i nie żałowali niczego w obronie swych owieczek. Przez pierwsze trzysta lat istnienia Kościoła wszyscy prawie papieże pomarli śmiercią męczeńską.

„Tylko najemnik i który nie jest pasterzem, którego nie są owce własne, widzi wilka nadchodzącego i opuszcza owce, i ucieka; a wilk porywa i rozprasza owce”. Rzecz oczywista, że człowiek najęty do pasienia, nie zdobędzie się na tyle serca i poświęcenia, co właściciel. I objaśnia Pan Jezus, dlaczego, bo „najemnik ucieka, iż jest najemnikiem i nie ma pieczy o owcach”. Sama umowa służbowa nie wymaga tak wielkiej ofiary względem pracodawcy, żeby aż życie narażać w obronie jego majątku. Dobrowolnego zaś poświęcenia tak wielkiego trudno oczekiwać. Jaka to ogromna radość dla nas, że mamy dobrego pasterza nad sobą. Ludzie od bardzo dawnych czasów nazywali swych władców pasterzami. Już w najstarszych księgach greckich królowie są nazywani pasterzami ludów. I Pismo św. nazywa często królów pasterzami. Ale na pewno żaden z władców świata nie może siebie nazwać pasterzem dobrym w całym tego słowa znaczeniu. Jeden tylko Pan Jezus jest pasterzem dobrym bez wszelkiego ograniczenia. Jak troszczy się o owce widzimy na wiekowym istnieniu Kościoła, którego nie mogą zniszczyć żadne moce. Jak karmi nas zdrową nauką wiemy stąd, że żadna błędna nauka w łonie Kościoła się nie utrzyma, bo ją Kościół zaraz rozezna i potępi.

Tak łaską swoją budzi nas nieustannie do życia Bożego, tak wreszcie poświęca się dla nas, że nie tylko umarł za nas na krzyżu, ale co dnia umiera we Mszy świętej, ofiarując się za nas. Czy ten dobry Pasterz nie porwie nas ku sobie tą ogromną swoją dobrocią? Czy nie oddamy się jego opiece z całą ufnością?

II. „Jam jest pasterz dobry; znam moje, i znają mnie moje; jako mnie zna Ojciec, i ja znam Ojca. A duszą moją kładą za owce moje“. Dalszym więc przymiotem dobrego pasterza jest doskonała znajomość owiec czyli dusz ludzkich. Wielki to dar każdego władcy umieć poznać się na ludziach. Opowiada historia o słynnym cesarzu greckim Justynianie, że bardzo wiele dobrego zrobił dla państwa. Prowadził zwycięskie wojny, uporządkował stosunki w państwie przez mądre prawa, pozostawił budowle tak cenne, że są najpiękniejszymi wzorami ówczesnego budowania. Słowem wielki to był władca, ale nie tyle przez osobiste zdolności, co przez umiejętny dobór ludzi. Umiał poznawać się na ludziach i odpowiednio uzdolnionym powierzać stosowne czynności. Któż jednak na świecie może się porównać pod względem znajomości dusz ludzkich z Boskim Pasterzem? Wszak Pan Jezus nie odgaduje i nie doświadcza zdolności ludzkich, ale wprost czyta w sercach ludzkich. Tak samo zna Dobry Pasterz nasze potrzeby. Nie tylko je zna, ale nas miłuje, bo „duszą swą kładzie za owce swoje”. I my powinniśmy się starać poznać dobrego Pasterza, nie tyle znajomością uczoną, przez przeczytanie wielu książek, które rozszerzają umysł ale nieraz wyziębiają serce; alej poznawać winniśmy naszego Boskiego Pasterza życiem wewnętrznym, współdziałaniem z jego łaską świętą, jednoczeniem serc naszych ze Sercem Bożym.

Ale i znajomość dusz, naszej pieczy powierzonych, bardzo nam jest potrzebna. W wielu wypadkach moglibyśmy na czas złemu zaradzić, gdybyśmy znali dobrze słabości dusz dzieci i podwładnych. Moglibyśmy nieraz dobrze pokierować życiem naszych najbliższych, gdybyśmy należycie znali ich przymioty, wady, ich zdolności i umiłowania. I sobie moglibyśmy oszczędzić przez to wielu złudzeń co do ludzi i wielu zawodów.

W przypowieści o dobrym pasterzu Pan Jezus nie tylko wymienia najważniejsze przymioty dobrego pasterza, ale i dodaje troski swego pasterskiego serca. Mówi bowiem: „Inne owce mam, które nie są z tej owczarni; i one роtrzeba, abym przywiódł, i słuchać będą głosu mego; i stanie się jedna owczarnia i jeden pasterz”. Pierwszą owczarnią Chrystusową był naród izraelski. Ale od razu pomyślał Jezus i o tych narodach, które stały poza owczarnią. Przywiódł je Pan Jezus z czasem do owczarni, bo narody pogańskie tłumnie weszły do Kościoła. Nigdy jednak, ani przy końcu świata, tak nie będzie, żeby wszyscy ludzie przyjęli wiarę Chrystusową. A kiedy Pan Jezus mówi o jednej owczarni i jednym pasterzu, to rozumie przez to swój Kościół, który będzie jeden dla wszystkich narodów, choć wielu ludzi pozostanie poza Kościołem.

III. Władzę swoją wykonuje Pan Jezus z wysokości nieba w sposób niewidzialny przez działanie swojej łaski w duszach ludzkich. Tu na ziemi zaś pozostawił swego zastępcy, na którego przelał urząd pasterski. Po trzykroć bowiem nad jeziorem Genezaret polecił Piotrowi: „Paś baranki moje, paś owce moje”. Pasterzem więc nie samozwańczym ale prawdziwym owczarni Chrystusowej jest każdorazowy papież. Stąd znane twierdzenie św. Ambrożego: „Gdzie Piotr (to znaczy biskup rzymski) tam Kościół”. Gdzie zaś nie uznają władzy biskupa rzymskiego, tam nie ma owczarni Chrystusowej, tam nie ma Kościoła Chrystusowego.

Obyśmy byli dobrymi owcami Chrystusowymi; obyśmy słuchali głosu nie tylko samego Chrystusa, ale i jego zastępcy widomego, najwyższego pasterza w Kościele, kiedy on głosi naukę wszechczasów Kościoła. Znajdźmy kiedyś czas przeczytać przynajmniej najważniejsze z encyklik papieskich, dotyczących spraw współczesnego świata, pogłębiajmy w tradycyjną naukę Kościoła, przejmiemy się duchem kościelnym, wtedy pozostaniemy na zawsze w owczarni Chrystusowej. Amen.

 

Na podstawie: Ks. A. Rejkowski, w: Nowa Bibljoteka Kaznodziejska, t. XLVI, 1934, s. 268.