Drodzy Wierni!
Słyszeliśmy w Ewangelii tej niedzieli przypowieść Pana naszego Jezusa Chrystusa o siewcy, który sieje ziarna. Ziarnem tym wg wytłumaczenia P. Jezusa jest słowo Boże. W innym miejscu Zbawiciel mówi: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale wszelkim słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4, 4). Równie jak chleb potrzebny jest dla życia cielesnego, tak słowo Boże, tzn. słuchanie i czytanie Pisma św. oraz jego tłumaczenie w kazaniach i książkach, jest koniecznie potrzebnym pokarmem dla duszy. „Chlebem dla umysłu jest nauka Boża”, mówi św. Grzegorz. Słowo Boże żywi duszę i daje jej siłę niezbędną do życia. Ale co więcej: ono ma w sobie moc przedziwną, jakiej nie ma żaden pokarm cielesny. Chleb ziemski nie przyda się już na nic ciału umarłemu, a słowo Boże nawet dusze umarłe potrafi powołać do nowego życia! A przecież chleb ziemski w większej jest cenie na ziemi: ludzie nie łakną tak słowa Bożego, jak gonią za pokarmem doczesnym! Dlaczego tak mało z nas czuje głód duchowy? Bo nasyceni słowem z ust złego ducha, nie mogą zasmakować w słowie, które pochodzi z ust Bożych! Iluż to karmi codziennie duszę nędzną strawą bezsensownych rozmów, nieskromnych widowisk, czytaniem złych książek, obmową, oszczerstwem? I cóż dziwnego, że później chore ich podniebienie nie znajduje smaku w pokarmach zdrowych? Że się „odwracają ku baśniom od słuchania prawdy” (2 Tm 4, 4)?
1. Głód ma tę własność, że pobudza gwałtownie do szukania pokarmu, choćby nawet trzeba było narazić życie na wielkie niebezpieczeństwo. Kiedy patriarcha Jakub w czasie głodu usłyszał, że w Egipcie sprzedają zboże, rzekł do swoich synów: „Słyszałem, że pszenicę przedają w Egipcie, jedźcie a nakupcie nam potrzeb, abyśmy żyć mogli, a nie niszczeli niedostatkiem!” (Rdz 42, 1n). Cóżby był dopiero powiedział, gdyby był słyszał, że w Egipcie nie sprzedają zboża i to bardzo drogo, ale je rozdają za darmo? Jakżeby był skarcił niedbałość swoich synów, że siedzieli w domu, zamiast postarać się o pokarm, kiedy im wszystkim dokuczał głód? – Ale dzisiaj w każdym kościele można dostać pokarm dla duszy i to za darmo – nie trzeba ponosić ani trudów, ani wydatków. Ale mało kto czuje się głodny, więc nikt się nie rwie niecierpliwie do pokarmu.
2. „Nauczaj sprawiedliwego, a pośpieszy się wziąć” (Przyp 9, 9) mówi Duch Św. Mów kazanie sprawiedliwemu, a będzie cię słuchał skwapliwie, dawaj mu dobre rady, polecaj nowe ćwiczenia pobożne, „a pośpieszy się wziąć”. Głód cielesny nie bywa wybrednym, nie przebiera w potrawach, ale spożywa, co mu dadzą, nie szuka szczególnych przysmaków i przypraw. Kto jest syty, pogardzi i miodem, a głodny zje nawet lichą i gorzką strawę, jak mówi Mędrzec: „Dusza nasycona podepce plaster miodu, a dusza głodna i gorzkie przyjmie za słodkie” (Przyp 27, 7). Nie tylko człowiek ubogi, ale i wielki pan poprzestanie na prostym jadle i będzie mu smakowało, kiedy jest głodny. Jak czytamy w historii król egipski Ptolemeusz znalazł się raz w drodze daleko od swoich wozów, które mu wiozły pożywienie, i musiał swój głód zaspokoić w chacie wiejskiej lichym chlebem z otrąb, a potem zapewniał, że nigdy jeszcze nie jadł tak smacznie. Podobnie ma się rzecz ze słowem Bożym: kto głodny jest tego pokarmu, nie będzie wybredny, nie będzie mówił: Słuchałbym chętnie kazań, ale ten i ów kaznodzieja nie mówi dosyć pięknie, używa słów zbyt prostych, nie potrafi zająć, nie mówi nic nowego itd. Ale najprostsza nawet książka jest posiłkiem dla duszy, bo każda uczy nas o Bogu i Jego przykazaniach, każda mówi, jak mamy wystrzegać się grzechu i starać się o zbawienie duszy. Zachęca też do samodzielnych studiów, pogłębiania się w tajemnice naszej wiary.
3. Kiedy człowiek głodny zasiądzie do stołu, chce siebie samego nasycić, a nie drugich: tak i głodny słuchacz słowa Bożego nie obdarza innych tym, co usłyszał, ale sam spożywa każdą potrawę, dla swej własnej korzyści. Inaczej robią niegłodni: oni nauk kaznodziei lub książek nie stosują do siebie, ale do innych. Kiedy np. mówi się im o pysze, o łakomstwie lub innych występkach, myślą sobie zaraz: Jak to dobrze stosuje się do tego zarozumialca lub do tamtej niewiasty, co tak wynosi się nad innymi! Albo jak dobrze opisała ta książka tego skąpca, tego samoluba! Cóż to znaczy? Jeżeli tak sobie myślimy, to odsuwamy od siebie potrawy i odstępujemy je drugim! Lepiej siebie stosujmy każde upomnienie, każdą naukę i przestrogę, a wtedy spełnią się na was słowa P. Jezusa: „Ci są, którzy dobrym a wybornym sercem usłyszawszy słowo, zatrzymują, a owoc przynoszą” (Łk 8, 15).
4. Nic też dziwnego, że człowiek niegłodny słowa Bożego nie pilnuje go starannie, skoro ono wejdzie do jego duszy, a potem, jak mówi P. Jezus „przychodzi diabeł i wybiera słowo z serca ich, aby uwierzywszy, nie byli zbawieni” (Łk 8, 12). Przesuwa się diabeł niewidzialnie po kościołach i robi co może, aby tylko słuchacze nie korzystali należycie z nauki. Czasami napada nas w czasie kazania nagle jakiś wstręt, bo rzecz wydaje się nam za smutna, ponura, odpychająca; niekiedy znów ogarnia nas senność, albo nasuwają się nam jakieś obrazy, które nam każą myśleć o czymś innym, albo przychodzi pokusa rozglądać się po kościele i przypatrywać się ludziom. Skądże te przeszkody i roztargnienia? Oto duch ciemności, albo najczęściej po prostu nasza zawiniona słabość chce nam wyrwać pokarm duchowny i odwraca naszą uwagę od słów kaznodziei!
Pan Bóg chce nas pouczać i ratować przez tych, którzy w Jego imieniu do nas przemawiają lub piszą. Zwykle nawraca On grzeszników przez swoich posłańców. Król Dawid był człowiekiem rozumnym i wierzącym i miał czułe serce, a przecież, kiedy raz ciężko zgrzeszyć bo stał się sprawcą śmierci szlachetnego Urjasza, nie czynił pokuty, dopóki nie usłyszał proroka Natana, który mu z rozkazu Bożego czynił gorzkie wyrzuty (2 Krl 12). Św. Augustyn w swojej młodości zeszedł na manowce błędu i chociaż posiadał umysł przedziwnie bystry, czytał bardzo wiele, dążył niezmordowanie do poznania prawdy, i chociaż jego matka św. Monika go ciągle błagała, żeby nawrócił się do Boga, nic to nie pomagało. On trwał w swoich grzechach, dopóki nie zaczął słuchać kazań św. Ambrożego. Wtenczas dopiero odmienił swoje życie i wstąpił na drogę, która go doprowadziła do świętości! Można powiedzieć, że na 100 nawróceń może ledwo jedno dokonało się w inny sposób, a nie przez słuchanie słowa Bożego, przez kazania, lektury, rekolekcje. Nie bez powodu zachęca nas Duch Św. tak często do słuchania prawd Bożych: „Słuchaj, córko, a patrz i nakłoń ucha twego” (Ps 44, 11); „Nakłoń ucha twego, a słuchaj słów mądrych” (Przyp 22, 17); „Nie przestawaj, synu, słuchać nauki” (ib. 19, 27). A cóż powiedzieć o tych, którzy nie chcą już wcale słuchać o Panu Bogu i o królestwie niebieskim? „Wstręt do nauki niebieskiej, mówi św. Palladiusz (De vita Patrum, l. 5), jest początkiem zupełnego odwrócenia się od Boga, kiedy ktoś nie pożąda tego, czego łaknie dusza miłująca Boga!”. A sam P. Jezus powiedział do faryzeuszów: „Kto z Boga jest, słów Bożych słucha. Dlatego wy nie słuchacie, że nie jesteście z Boga!” (J 8, 47). Strzeżmy się, żeby i na którym z nas nie spełniły się te straszne słowa!
5. Wiemy o wielu ludziach, co przez długie lata żyli w ciężkich grzechach, a podźwignęli się znowu i odmienili swoje życie, skoro raz posłuchali kazania lub wykładu, które do serca ich przemówiło, albo uczestniczyli w rekolekcjach Ignacjańskich. Mamy tyle przykładów w żywotach Świętych. Ten pokarm duchowny uczynił za sprawą łaski okrutnego rozbójnika egipskiego Mojżesza pobożnym mnichem, skoro raz usłyszał naukę o piekle. Ten pokarm przemienił rozwiązłą Pelagię w świętą pustelnicę. Czytamy o Pawle Prostaku, że często siadywał przy bramie kościoła i przypatrywał się wchodzącym oczyma duszy. Pewnego razu odsłonił mu się cudownym zrządzeniem Bożym przerażający widok: oto grzesznik, pokryty brudem i związany łańcuchem, idzie pośród dwóch duchów piekielnych, a za nim z daleka postępuje jego Anioł Stróż, głęboko zasmucony. Na ten widok Paweł gorzko zapłakał. Ale płacz jego obrócił się w radość, bo za jakiś czas wyszedł ów jeniec z kościoła, a wyszedł wolny i twarz jego jaśniała taką pięknością, że był podobny do swego Anioła Stróża, który z weselem kroczył przy jego boku. Szybko więc zatrzymuje Paweł owego człowieka i zaklina go, żeby powiedział, co się z nim stało. I czegóż się dowiaduje? – Oto ów niewolnik piekła usłyszał z ambony słowa Izajasza: „Choćby były grzechy wasze jako szkarłat, jak śnieg wybieleją” (1, 18). Słowa te napełniły go wielką ufnością w miłosierdzie Boże, skłoniły go do szczerego żalu za grzechy i do dobrej spowiedzi i przez to skruszyły jego pęta, tak że wracał do domu z mocnym postanowieniem poprawy.
6. Nie lekceważmy więc sobie nauki świętej, ale postarajmy się o ten głód słowa Bożego, jeżeli go nie czujemy! Błagajmy o niego Boga jak najgoręcej! A jeżeli głód ten czujemy, przychodźmy go zaspokajać, kiedy tylko możemy. Mieszkańcy Jerozolimy oddawali, jak mówi prorok, w czasie głodu wszystko, co posiadali najdroższego, nie szczędzili srebra, złota i drogich kamieni: „Wydali wszystkie drogie rzeczy za jadło na posilenie dusz” (Treny 1, 11). Egipcjanie oddali całą swoją ziemię Józefowi, żeby dostać od niego pożywienie. I my musimy podobnie wzgardzić wszystkim, co ziemskie, aby duszę posilić nauką niebieską. A wtedy inaczej i lepiej nauczymy się cenić wartość rzeczy duchowych, i spełnią się na was słowa P. Jezusa: „Kto z Boga jest, słów Bożych słucha” (J 8, 47) i – „który czyni wolę Ojca mego, który jest w niebiesiech, ten wejdzie do Królestwa niebieskiego” (Mt 7, 21). Amen.
Na podstawie: Ks. A. Pechnik, Kazania i nauki, 1923, s. 400.