Uroczystość Matki Boskiej Gromnicznej, 2.02.2014

Drodzy Wierni!

Święto dzisiejsze Oczyszczenia Matki Boskiej sięga prawdopodobnie czasów apostolskich. Obchodzono je tak dawno w Kościele, bo ono wspaniale kończy i uzupełnia okres Świąt Bożego Narodzenia. Boże Narodzenie, nadanie Dzieciątku imienia czyli Nowy Rok, następnie pokłon Trzech Króli, nie miałyby swego zakończenia, gdyby się nie wspomniało uroczyście o oczyszczeniu Matki Boskiej i o ofiarowaniu Dzieciątka w Świątyni. Po ofiarowaniu następuje już ucieczka do Egiptu i długie, bo aż do trzydziestego roku, ukryte życie Pana Jezusa.

Zalicza się dzisiejsze święto do świąt Pana Jezusa, bo w Ewangelii dzisiejszej rzeczywiście Pan Jezus występuje na plan pierwszy, ofiarowany i wykupiony w świątyni. Jednocześnie jednak dzisiejsze Święto nazywamy świętem Matki Boskiej, bo ofiarowanie Pana Jezusa jest tylko następstwem obrzędu oczyszczenia Matki Boskiej. Przy tym chwała Pana Jezusa nic nie cierpi na takim nazwaniu obecnego święta, bo cała cześć Matki Boskiej, nie w czym innym, tylko w samym Jezusie ma swój początek, znaczenie i wielkość.

Zwróćmy więc uwagę w dzisiejszej Ewangelii I. na niezwykłe poszanowanie Matki Boskiej dla prawa Bożego i II. jej podziw dla tajemnic Bożych, jakie Symeon w duchu proroczym roztacza przed nią.

I. Prawo Mojżeszowe przepisywało, że każda matka po narodzeniu syna pozostawała nieczystą przez czterdzieści dni (Kpł 12, 1). Przez te dni nie mogła dotknąć żadnej rzeczy świętej ani wejść do świątyni. Dopiero dnia czterdziestego miała przyjść do świątyni i złożyć podwójną ofiarę: baranka rocznego na całopalenie jako ofiarę oczyszczenia i gołąbka albo synogarlicę na ofiarę za grzech. O ile matka dziecięcia była biedna, mogła baranka zastąpić drugim gołąbkiem albo synogarlicą. Po spaleniu tej ofiary na ołtarzu i po odpowiedniej modlitwie kapłana stawała się czystą wobec prawa.

Inny przepis prawa postanawiał nadto, że wszystkie matki swoich pierworodnych synów miały poświęcić na służbę świątyni z wdzięczności Bogu za wyprowadzenie ludu z niewoli egipskiej (Wj 13, 3). Ponieważ jednak później przeznaczył Pan Bóg całe pokolenie Lewi na służbę świątyni (Lb 3, 12), ofiarowanie pierworodnych pozostało tylko obrzędem, przy którym składano na utrzymanie kapłanów pięć srebrnych pieniędzy i wykupywano niejako dziecię ze służby świątyni.

I Matka Najświętsza, jako wierna służebnica Pańska, czuje się obowiązaną do spełnienia tego prawa. I oto dzisiaj widzimy w duchu Matkę Bożą z Dziecięciem na ręku w towarzystwie św. Józefa, jak troskliwie wspina się po wysokich schodach świątyni, by stanąć na dziedzińcu niewiast i tam wypełnić obowiązek Bożego prawa. Rozumiemy to dobrze, że Matka Boska nie była zobowiązana do obrzędu oczyszczenia. Porodziła bowiem Dziecię Jezus nie tak, jak zwyczajne niewiasty. Poczęła Dziecię z Ducha Św., porodziła bez boleści, nieczystą nigdy nie była. Ale z głębokiego poszanowania prawa Bożego, by we wszystkim być zawsze prawdziwą służebnicą Pańską, nie chce się wyróżniać od innych niewiast. Jakby rzeczywiście nieczysta prosi dziś kapłana o modlitwę oczyszczenia. Matka Najświętsza nie była również obowiązaną do złożenia wykupu za Dziecię, wiedziała bowiem, że Pan Jezus nie tylko nie będzie uchylał się od służby Bożej, ale całe swe życie ziemskie poświęci wyłącznie temu celowi. W chwili zwiastowania Anioł oznajmił jej wyraźnie: „Co się z ciebie, narodzi święte, będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1, 35). Mima wszystko jednak Maryja i Józef udają się do świątyni, „iżby oddali ofiarę, według tego, co jest powiedziane w zakonie Pańskim, parę synogarlic albo dwoje gołębiąt“.

Wspaniały to przykład poszanowania dla prawa Bożego, na dzisiejsze czasy tak bardzo potrzebny. Dzisiejsi ludzie bowiem bardzo łatwo zwalniają się od obowiązków względem Boga, czy to gdy chodzi o codzienną modlitwę, czy o słuchanie Mszy św. w dnie świąteczne, czy o przyjmowanie Sakramentów św., o zachowanie postu czy jakichkolwiek innych praktyk religijnych. Niechże przykład Matki Najświętszej z Dziecięciem w świątyni pobudzi nas do lepszej służby Bożej.

II. „A oto był człowiek w Jeruzalem, któremu imię Symeon, a ten człowiek był sprawiedliwy, bogobojny, oczekujący pociechy Izraela, a Duch Święty był w nim”. Kim był ów Symeon, nie wiemy. Nie wiemy więc, czy był kapłanem czy tylko zwykłym wiernym, czy był synem słynnego Hillela a ojcem jeszcze sławniejszego Gamaliela, głośnych wówczas nauczycieli prawa, czy też pochodził z niskiego rodu. Pismo święte przyznaje mu najwyższe odznaczenie, bo go nazywa sprawiedliwym, bogobojnym, oczekującym z utęsknieniem Mesjasza, obdarzonego duchem proroczym. „I odpowiedź był wziął od Ducha Świętego, że nie miał oglądać śmierci, aż by pierwej oglądał Chrystusa Pańskiego”. I oto ta obietnica Ducha Świętego spełnia się w tej chwili. Z natchnienia Ducha Św. poznał bowiem Symeon, że to Dziecię jest oczekiwanym Mesjaszem, przytulił je do swego miłością przepełnionego serca i wielbiąc Pana Boga za doznane szczęście, wypowiedział nad Dziecięciem te natchnione i prorocze słowa: „Teraz puszczasz sługę twego, Panie, w pokoju, według słowa twego, gdyż oczy moje oglądały zbawienie twoje, któreś przygotował przed obliczem wszystkich narodów: Światłość na objawienie pogan i chwałę ludu twego izraelskiego”.

Wiele już czasu przeżyłem, mówi Symeon, ale i spokojnie odejdę z tego świata, gdyż spełniło się obecnie największe pragnienie mego życia, bo własnymi oczyma oglądam Zbawiciela. Wybiega jednak następnie myślą poza obręb osobistego szczęścia i przepowiada znaczenie tego Dziecięcia dla wszystkich ludzi. Dla pogan będzie Pan Jezus światłością, bo wzywając ich do swego Kościoła, pouczy o prawdziwym Bogu. Dla żydów zaś będzie przyczyną szczególniejszej chwały, bo wyszedł z tego narodu. Dla niego więc najpierw będzie pracował i w nim położy fundament swego Kościoła.

Dziwiła się Matka Najświętsza temu, co o nim mówiono, dodaje Ewangelia. Chwała jej Boskiego Syna nabiera bowiem nowego blasku. To, co Anioł wypowiedział o Dziecięciu w chwili zwiastowania, znajduje nowe potwierdzenie w ustach Symeona. Dlatego razem ze Symeonem jej macierzyńskie serce unosi się w uczuciach wdzięczności ku Bogu za te niepojęte łaski, jakie w osobie Syna Bożego zlał na grzeszną ludzkość. Razem jednak z Matką Najświętszą, św. Józefem i Symeonem i my także dzisiaj wznieśmy nasze dusze z wdzięcznością ku Bogu. Tyle razy już w życiu radowaliśmy się łaskami Zbawiciela, tyle razy doznaliśmy opieki Matki Bożej, czyż serce nasze nie ma się nigdy rozegrać pieśnią pochwalną dla najlepszego Boga i Zbawiciela?

Dzisiejsze święto nosi także nazwę Matki Boskiej Gromnicznej dlatego, że dziś poświęca Kościół świece zwane gromnicami. Zwyczaj święcenia świec wprowadzili papieże pierwotnie na to, by zwalczyć podobne zwyczaje pogańskie. Był bowiem w starożytnym Rzymie zwyczaj, że w lutym obchodzono pogańskie święto oczyszczenia, urządzając w tym dniu pochody po mieście ze świecami zapalonymi ku czci bożka Plutona. Kościół więc w miesiącu lutym, w dzisiejsze święto, wprowadził także pochód religijny czyli procesję z poświęconymi świecami ku czci Pana Boga. Tym więcej, że świeca zapalona tak dobrze przypomina Chrystusa, tę „światłość na oświecenia pogan”. Trzy rzeczy odróżniamy w palącej się świecy: wosk, knot i światło. Wosk wyobraża naturę ludzką Zbawiciela, knot jego duszę, a światło naturę Boską. Świeca zapalona w czasie gromów budzi ufność w Opatrzność Bożą; w ręku konającego przypomina, by z gorejącą lampą dobrych uczynków oczekiwał przyjścia Zbawiciela; przy pogrzebach, by światłość wiekuista świeciła zmarłemu.

Niechżeż więc dzisiejsze święto tak bogate w zbawienne myśli, prowadzi nas na te szlaki Boże. Byśmy naśladowali Matkę Najświętszą w poszanowaniu prawa Bożego i w uwielbianiu Boga za tajemnicę wcielenia Syna Bożego. Byśmy wpatrzeni w gromnicę rozumieli znaczenie Zbawiciela dla nas i byśmy dążyli za światłem nauki Chrystusowej. Byśmy wreszcie kiedyś za przykładem Symeona mogli w godzinę śmierci w pokoju oddać duszę Bogu. Amen.

 

Na podstawie: Ks. Andrzej Rejowski, w: Nowa Bibljotekia kaznodziejska, t. XLVI, 1934, s. 40.