Drodzy Wierni!
Jeszcze spoglądamy na Bożego Dzieciątka w żłóbku, cieszymy się jego widokiem, uwielbiamy Zbawcę w dniu jego narodzin, gdy tymczasem Kościół przystraja się w szkarłat, jakby opuszczał Boże Niemowlątko, stawiając przed naszymi oczyma pierwociny męczenników, nieustraszonego diakona, św. Szczepana, o wielkim apostolskim duchu, pełnego łaski i mocy. Cóż tedy mamy robić, stojąc przy żłóbku Pańskim? Czy mamy pozostać, czy też porzucić żłóbek a w nim króla królów, aby poświęcić naszą uwagę jednemu z jego rycerzy? Otóż w obliczu żłóbka Chrystusowego przypatrzmy się pierwszej krwawej ofierze miłości Chrystusowej. Sam Chrystus Pan pragnie dzisiaj towarzyszyć śmiertelnym zapasom swego sługi.
Nie znamy życia św. Męczennika, jak znamy dzieje niejednych wielkich bohaterów. Występuje on jak pierwiosnek i znika. Wschodzi cicho, bez okrzyków, objawów radości, schodzi jako bohater, jako męczennik, jako ten, co nam pokazał, jak należy przylgnąć do Jezusa i ukochać go. Zjawia się na arenie publicznego życia Kościoła jako diakon, jako zapaleniec, apostoł, pełen ducha mocy, zaparcia, hartu i poświęcenia. Zjawia się po to, by zginąć wśród gradu kamieni. Dzieje Apostolskie jego życie streszczają w tych kilku słowach: „A Szczepan pełen łaski i mocy, czynił cuda i znaki wielkie między ludem”. Krótkie słowa, ale zawierają przebogatą treść bogatego życia świętego Diakona. A gdy się przyjrzymy bliżej, to zauważymy, że to wielkie życie św. Młodzieńca utkane jest, jak na kanwie złocistej, z trzech wielkich cnót i posuniętych aż do heroizmu, to jest z wiary, miłości i ducha przebaczenia.
Najpierw wiara. Dzieje Apostolskie, gdy po raz pierwszy wspominają o św. Szczepanie, jeszcze jako o jednym z pośród siedmiu kandydatów na diakonów, określają go jako męża pełnego wiary. Wiara, to pierwsza nić, z jakiej tkane jest życie św. Szczepana. Wiara przenikała całe jego jestestwo. Wiara wprowadza go do rady Sanhendrynu, aby nieustraszenie opowiadał prawdę, aby wykazywał, że właśnie oni, żydzi, są bogobójcami, skalanymi krwią niewinnego Baranka. Wiara św. Szczepana pobudza zajadłych żydów do ostateczności. Porywają go, wyprowadzają poza miasto i bezlitośnie obsypują głazami. A i wówczas wiara rozpogadza jego umysł, napełnia serce radością, weselem, że niedługo, a znajdzie się u stóp tego Chrystusa, który za niego przelał krew, by z nim wreszcie wespół się radować.
Drugą nicią, z której tkane jest życie Świętego – to miłość. Miłość wiąże się z wiarą, nawet prześciga ją. Wiara św. Szczepana na wskroś przepojona jest nadprzyrodzoną miłością Boga. Wiara bez miłości byłaby drzewem rosłym, może okrytym zielonością, ale bez kwiatów i owoców. Miłość Boga wyniosła św. Szczepana na wysoki szczebel życia duchowego. Miłość otwarła mu niebiosa i ukazała Jezusa siedzącego po prawicy Ojca niebieskiego. Miłość koiła ból na polu kamieniowania. Miłość wreszcie złączyła go ze swym przedmiotem, Jezusem.
I jeszcze jedna nadprzyrodzona cecha zdobi tę piękną postać św. Męczennika – to duch przebaczenia. Gdy nas przywali jakieś nieszczęście, nawiedzi krzyż, cierpienie odegra rolę naszego przyjaciela – oburzamy się, gotowi nawet jesteśmy pomścić się, ale o przebaczeniu nie ma mowy. A tymczasem patrzmy na św. Szczepana. Kamienie zewsząd padają z rąk żydów, wbijają się w jego ciało, a swymi razami żłobią głębokie rany. A św. Szczepan nie jęczy, nie narzeka, nie złorzeczy, nie przeklina, ale pada na kolana, podnosi zbryzganą krwią i zoraną głębokimi bruzdami głowę do góry, do nieba i wielkim głosem, dobywając resztek sił, woła: „Panie, nie poczytuj im tego za grzechu!”. Wielkie słowa – bo wypowiedział je wielki i silny duchem mąż. Modli się za prześladujących, za nienawiść odpłaca miłością i przebaczeniem.
Wielka stąd dla nas nauka i zachęta, by pielęgnować i w czyn wprowadzać złotą zasadę Jezusową – miłość do Boga i do bliźniego, nawet nieprzyjaciela. Tak żyjąc, uniknęlibyśmy tych kłopotów, nieporozumień, gniewów, kłótni, jakie najczęściej goszczą w naszych domach i rodzinach. Niechże więc owe wielkie cnoty, jakie zdobiły św. Męczennika i czyniły go „miłym i przyjemnym” Panu, zdobią nasze domy, a nade wszystko nasze serca i dusze, a pokój i błogosławieństwo Jezusowe spływać będzie na nas i osładzać będzie nasze życie. Amen.
Na podstawie: Ks. B. Fochtman, w: Nowa bibljoteka kaznodziejska, t. XLIX, 1935, s. 429.