Miłosierdzie nadprzyrodzonego powołania
„Miłosierdziem wiecznym zmiłowałem się nad tobą“ (Iz 54, 8).
Jest wielka różnica między kamieniem a rośliną, w której znajduje się życie. Większą różnicę spostrzegamy między rośliną a zwierzęciem, które posiada życie zmysłowe. Jeszcze większą różnicę widzimy między zwierzęciem a człowiekiem, który ponad to wszystko jest świadom życia duchowego. Atoli największa różnica zachodzi między człowiekiem w stanie przyrodzonym, a człowiekiem w stanie nadprzyrodzonym, do którego Bóg powołał wszystkich ludzi z nieskończonego miłosierdzia swojego. W tamtych bowiem stopniach bytów widzimy tylko stworzenia, chociaż o różnej doskonałości, a w tym ostatnim mamy stworzenie, uczestniczące w życiu samego Stwórcy. Jeżeli filozof nazywa cudem połączenie w człowieku świata materialnego z światem duchowym, to jakimże cudem trzeba nazwać połączenie w nim życia przyrodzonego stworzenia z życiem samego Stwórcy? Jest to bezmiar miłosierdzia Bożego, nad którym pokrótce się zastanowimy.
1. „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko się przez nie stało, a bez niego nic się nie stało, co się stało… A Słowo stało się ciałem i mieszkało między nami“ (J 1, 1-3.14). W tych krótkich słowach Ewangelista mówi o połączeniu natury Boskiej Słowa Przedwiecznego z naturą ludzką w jednej Osobie Boskiej, czyli o podniesieniu jednego człowieka do najściślejszego połączenia z naturą Boską, to znaczy do nadprzyrodzonego stanu natury ludzkiej. Uczynił to Bóg w Chrystusie Panu, by naturę ludzką uszlachetnić, przyozdobić, ożywić nowym życiem i poniekąd przebóstwić, by uczestniczyła w życiu Boga i jego wiecznym szczęściu. Przez takie połączenie natura Boska nie zmienia się ani nie obniża, lecz zmienia się i zostaje wywyższona natura ludzka, podnosząc się do godności Bożej, jak gałązka ziemska zaszczepiona w krzewie niebieskim.
Jak magnes przyciągając ku sobie żelazo, nic nie traci że swych własności i nie otrzymuje od żelaza żadnych doskonałości, ale na odwrót – udziela swoich żelazu, które – podobnie jak magnes – zaczyna przyciągać inne metalowe przedmioty, – tak Słowo Przedwieczne, przyjmując naturę ludzką, nie traci nic ze swej Boskości, a tylko tę naturę podnosi i sprawia, że czyny jej nabierają wartości i zasługi samego Boga. Jak promień słoneczny przechodząc przez powietrze, oświeca je i ogrzewa oraz przesłonecznia, – tak Słowo Przedwieczne w swojej Osobie Boskiej przyodziewa naturę ludzką w ten blask i chwałę, jaką samo jaśnieje. Jak pieczęć odbija w miękkim wosku wszystkie swoje figury i kształty, tak przez to osobowe połączenie odbiły się w naturze ludzkiej Pana Jezusa doskonałości jego Boskiej Osoby, które umożliwiły ludziom lepiej poznać Boga, doskonalej go ukochać, a przede wszystkim lepiej poznać i wielbić nieskończone jego miłosierdzie: „Kto widzi mnie, widzi i Ojca” (J 14, 9).
W przedwiecznych wyrokach Bożych było połączenie natury Boskiej z naturą ludzką w jednej Osobie Boskiej tylko w jednym człowieku – Jezusie Chrystusie, jako Synu Boga, to jest zrodzonym przez Boga Ojca, – a następnie przez niego, w nim i z nim, podniesienie wszystkich ludzi do nadprzyrodzonego stanu. Syn Boży miał wziąć ciało z łona przeczystej Dziewicy, która też od wieków była przeznaczona i przewidziana na Matkę Boga-Człowieka. „Pan mię posiadł na początku dróg swoich, pierwej niźli co uczynił od początku. Od wieku jestem ustanowiona i ze starodawna, pierwej niźli się ziemia stała“ (Prz 8, 22-23). Miała ona tak dalece pogrążyć się w Bogu i złączyć się z nim w miłości, że Słowo Przedwieczne miało wziąć z niej ciało i krew dla siebie, a następnie przeistoczyć w to ciało chleb i dać go do spożywania wszystkim, którzy zechcą stać się przybranymi dziećmi Boga. W ten sposób nieskończone miłosierdzie Boże wynalazło środek niesłychany, niepojęty, godny podziwu i zachwycenia wszystkich aniołów i ludzi, że Mądrość niestworzona – Syn Boży, stając się człowiekiem, nie tylko uwalnia ludzi od grzechu i śmierci wiecznej, nie tylko składa godne zadośćuczynienie Ojcu i pozostawia ludziom skarb bezcenny swych zasług, naukę Boską i najwznioślejszy przykład wszystkich cnót, ale na nowo podnosi ludzi do stanu nadprzyrodzonego, czyni ich uczestnikami życia i szczęścia samego Boga oraz dziedzicami jego królestwa.
2. Przez Wcielenie Słowa Przedwiecznego dokonało się podniesienie natury ludzkiej do nadprzyrodzonego stanu w sposób najstosowniejszy, najbardziej odpowiadający mądrości, potędze, sprawiedliwości, a przede wszystkim nieskończonemu miłosierdziu Bożemu. Potęga Boża ujawnia się w cudach, do których należy przede wszystkim Wcielenie, – mądrość okazuje się w obiorze najstosowniejszych środków do celu. Celem Wcielenia było podniesienie natury ludzkiej do godności Boskiej, co nastąpiło w Osobie Pana Jezusa. Cóż może być cudowniejszego i bardziej podziwu godnego, jak to, że Bóg staje się człowiekiem, a człowiek – Bogiem w jednej i tej samej Osobie. W niej łączy się wszystko, co jest Boskiego i co jest ludzkiego, – a więc ciało i dusza, rozum i wola człowieka, a zarazem rozum i wola Boga. Tu Bóg nie tylko udziela człowiekowi łaski, ale jednoczy się z człowiekiem w pełności swego Bóstwa w jednej Osobie. Jest to cud nad cudami. Jest to najwyższa mądrość Boża.
Przez Wcielenie czyni się zadość sprawiedliwości Bożej, albowiem równy Ojcu Syn godnie zadośćuczyni za zniewagi ludzkie, będąc sam człowiekiem prawdziwym. Ale przede wszystkim przez Wcielenie okazuje się najlepiej nieskończone miłosierdzie Boże, ponieważ dzięki niemu natura ludzka zostaje podniesiona do godności Boskiej, – do stanu żadnym prawem nienależnego tej naturze, a udzielonego jedynie z litości. Nic Bóg większego nie mógł dla nas uczynić, nic droższego ofiarować, nic stosowniejszego sprawić dla naszego szczęścia wiecznego. Przez nie człowiek utwierdza się w wierze, nabiera bezgranicznej ufności i ugruntowuje się w miłości i wdzięczności. Któż bowiem nie uwierzyłby Bogu, który widzialnie z ludźmi obcował, czynił cuda i nauczał? Któż by jeszcze wątpił w zbawienie, a tym bardziej któż by rozpaczał o nim, skoro ten Bóg przebaczył łotrowi na krzyżu i Magdalenie, a Piotra uczynił podwaliną swego Kościoła? Któż by nie pokochał ponad wszystko tego, który wprzód ukochał nas miłością, wieczną i z miłosiernej miłości dał się za nas ukrzyżować i umęczyć?
Gdyby się wcielił Anioł doskonały, który by przebywał z nami w widzialnej postaci, nauczał nas, rządził nami i prowadził do zbawienia, – byłoby to wielkim dobrodziejstwem. Ale oto nie Anioł, lecz Syn Boży – równy we wszystkim Ojcu, stał się podobnym nam (oprócz grzechu) człowiekiem, a przez to oddał się nam na własność dla dobra naszego: „mając naturę Bożą nie poczytywał swej równości z Bogiem za przywłaszczenie, ale wyniszczył samego siebie przyjąwszy naturę sługi, stawszy się podobnym do ludzi i dla swego sposobu życia uznany był za człowieka. Uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, a była to śmierć krzyżowa” (Flp 2, 6-8). „Boś go uprzedził błogosławieństwami słodkości, włożyłeś na głowę jego koronę z kamienia drogiego“ (Ps 20, 4), woła Psalmista rozważając podniesienie natury ludzkiej do nadprzyrodzonego stanu, który rzeczywiście jest błogosławieństwem słodkości nieskończonego miłosierdzia Bożego, koronującego nas chwałą synów Bożych i dziedzictwem szczęścia wiecznego.
Wszystko, co mam w duszy i w ciele i cokolwiek natura moja posiada, otrzymałem z niezmierzonej dobroci Twojej, Panie! Ale przede wszystkim powołanie mnie do stanu nadprzyrodzonego jest dziełem miłosierdzia Twojego. Wszystko jest od Ciebie i winienem składać ci ustawiczne podziękowanie za tak liczne objawy Twojej nade mną litości. Ty wiesz, kogo i czym obdarzyć trzeba, aby mógł skutecznie zmierzać do wyznaczonego celu. Ponieważ cel ten dla mnie jest nadprzyrodzony, a siły moje niewspółmierne, przeto daj mi, Panie, łaski odpowiednie, abym mógł ten cel osiągnąć. Wierzę, że tych łask mi nie odmawiasz, ale nie umiem z nich należycie korzystać. Przeto spraw, bym nigdy żadnej Twej łaski nie marnował, ale należycie współpracował nawet z najmniejszą. Duchu Święty, Duchu miłości, spraw, bym gorzał miłością Jezusową i stał się na Kalwarii ofiarą Twoich płomieni!
Miłosierdzie łaski Bożej
„Nie lękaj się, Maryjo, albowiem znalazłaś łaskę u Boga“ (Łk 1, 30).
Wszystkie dzieła miłosierdzia Bożego, jak uwolnienie ludzi od grzechu i śmierci wiecznej, zadośćuczynienie, odzyskanie synostwa Bożego i stanu nadprzyrodzonego oraz obdarzenie nauką, skarbem zasług i przykładem cnót Zbawiciela – Bóg sprawił przez swoją łaskę. W Piśmie świętym ten wyraz „łaska“ spotyka się bardzo często, chociaż w różnym znaczeniu. Przeto pożyteczną będzie rzeczą ustalić, czym jest tą łaska przez którą Duch Święty działa w Kościele i w duszy każdego człowieka.
1. W Piśmie świętym przez „łaskę” czasami rozumie się życzliwość Boga do ludzi: „znalazłeś łaskę przede mną” (Wj 33, 12); czasami znowu ten wyraz oznacza podziękowanie za dar otrzymany; kiedy indziej – przymioty ciała i duszy: „Omylna jest łaska (wdzięk) i mama jest piękność” (Prz 31, 30); – a najczęściej przez ten wyraz należy rozumieć dar darmo dany, z żadnego tytułu nienależny, a udzielony zupełnie bezinteresownie, jedynie z łaskawości, życzliwości i miłosierdzia. „Napominamy was, abyście nadaremno łaski Bożej nie otrzymywali“ (2 Kor 6, 1); „Każdemu z nas dana jest łaska według miary daru Chrystusowego“ (Ef 4, 7). Tutaj bierzemy „łaskę“ w znaczeniu ostatnim, jako dar darmo dany, nienależny, udzielony bezinteresownie i jedynie z nieskończonego miłosierdzia Bożego. Tak pojmuje łaskę św. Paweł w swoich listach: „A jeśli z łaski, to już nie z uczynków, bo inaczej łaska już nie jest łaską“ (Rz 11, 6).
Czasami Ojcowie stosują wyraz „łaska” zarówno do darów przyrodzonych, jak i nadprzyrodzonych tak, że i dzieło stworzenia nazywają łaską. Takie znaczenie spotykamy również w języku kościelnym, gdy np. dziękujemy Bogu za łaski, że Bóg nas stworzył i od wszelkiego zła zachował, albo gdy prosimy o łaskę zdrowia, o pogodę, o odwrócenie zarazy, wojny itp. Słusznie te dary naturalne nazywają się łaską, bo one nie należą się nam z żadnego tytułu, a tylko z miłosierdzia Bożego. Jest to jednak pojęcie łaski w obszerniejszym znaczeniu, chodzi bowiem o dowody naturalnej Opatrzności. W ścisłym zaś znaczeniu przez wyraz „łaska” należy rozumieć tylko dary nadprzyrodzone, bo tylko takie dary są bezwzględnie człowiekowi nienależne. Wprawdzie naturalne również nie należą się zasłudze osobistej człowieka, ale należą się pod pewnym względem jego naturze tak, że skoro Bóg ludzi stworzył, dał im odpowiednie warunki, by mogli istnieć, rozwijać się i cel sobie wyznaczony osiągnąć.
Gdy tedy mówimy o łasce Ducha świętego, rozumiemy przez to łaskę w znaczeniu ścisłym i możemy ją określić jako: dar nadprzyrodzony, dany ludziom przez Boga dla ich zbawienia. W tym znaczeniu łaska może być stworzona i niestworzona. Łaska niestworzona to sam Bóg, który się ludziom udziela, to Słowo Przedwieczne, które się ciałem stało, to Trójca Przenajświętsza, która zamieszkuje w duszy ludzi sprawiedliwych (J 14, 23), a przede wszystkim łaską niestworzoną jest Duch święty, który nam jest dany: „Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha świętego, który nam jest dany“ (Rz 5, 5). Łaska stworzona jest to dar nadprzyrodzony, ale różniący się od Boga, wysłużony nam przez Chrystusa Pana i działający na nas zewnętrznie (np. kazanie, cud) i wewnętrznie. Łaska działająca wewnętrznie jest ta, która istnieje w duszy i albo stale pozostaje i wówczas nazywa się łaską poświęcającą, albo chwilowo pobudza do takiego lub innego dobrego uczynku i wówczas nazywa się łaską uczynkową.
Niektórzy teologowie rozróżniają jeszcze łaskę Boga i łaskę Chrystusa przypuszczając, że niektóre łaski Bóg daje niezależnie od zasług Chrystusa Pana, np. Aniołom i prarodzicom przed upadkiem. Według nich Wcielenie nastąpiło jedynie ze względu na Odkupienie rodzaju ludzkiego i nie nastąpiłoby, gdyby prarodzice nasi nie zgrzeszyli (Tomiści). Atoli takie rozróżnienie nie ma praktycznego zastosowania, albowiem obie łaski (Boga i Chrystusa) co do istoty swojej wcale nie różnią się między sobą i mają tę samą przyczynę główną – Boga. Różnica jest tylko przypadłościową, to znaczy nie dotycząca istoty, mianowicie że łaska Chrystusa udziela się pozytywnie niegodnym, czyli ludziom grzesznym, że uzdrawia naturę i wynosi ją do stanu nadprzyrodzonego, i że się udziela dla zasług Zbawiciela. Łaska zaś Boga udzielona była naturze, negatywnie niegodnej czyli bezgrzesznej i dlatego nie potrzebowała jej uzdrawiać. Toteż o tym rozróżnieniu wystarczy tylko wspomnieć, a wszędzie będzie mowa o łasce Boga, udzielonej dla zasług Chrystusa Pana, z nieskończonego miłosierdzia.
2. Wewnętrzna działalność Boga w duszach naszych przez łaskę jest wieloraka. Jeżeli weźmiemy pod uwagę cel tego działania, zauważymy, że jedne łaski mają na względzie uświęcenie i zbawienie tego, komu są dane, i tylko ubocznie mogą służyć dla zbawienia innych ludzi. Na przykład łaski dane św. Stanisławowi Kostce zmierzały w pierwszym rzędzie do uświęcenia jego duszy, chociaż jego życie jest wzniosłym przykładem dla całej młodzieży i przyczynia się ubocznie do świętości innych ludzi. Takie łaski nazywają się łaskami czyniącymi człowieka miłym Bogu. Udziela ich Bóg wszystkim ludziom, albowiem wszystkich ludzi pragnie zbawić. Działają one w duszy przemijająco (Łaska uczynkowa) i stale, przekształcając duszę na modłę Bożą (Łaska poświęcająca).
Inne łaski zmierzają nie tyle do dobra tego, komu są dane, ile do dobra innych ludzi. Udziela ich Bóg nie wszystkim, a tylko niektórym z ludzi, nie zawsze cnotliwym i świątobliwym, a czasami nawet i grzesznikom, by osiągnąć przez nich zbawienie drugich osób. Taką łaskę miał np. Kajfasz, gdy w czasie narady nad pojmaniem Pana Jezusa powiedział: „Wy ani nie wiecie, ani nie myślicie, że lepiej jest, aby jeden człowiek umarł za naród, niż żeby cały naród miał zginąć“ (J 11, 50). Tu on otrzymał łaskę proroctwa jako najwyższy kapłan, chociaż sam był grzesznikiem, jak mówi o tym ewangelista w wierszu następnym. Takie łaski nazywają się laskami darmo danymi. Właściwie każda łaska jest darmo dana, inaczej łaska nie byłaby łaską (Rz 11, 6), ale łaska czyniąca człowieka miłym Bogu, może być pod pewnym względem wysłużona (z wyjątkiem łaski pierwszej), a tymczasem łaska darmo dana w żaden sposób nie może być wysłużona, lecz udziela jej Bóg dla dobra innych ludzi, komu zechce.
Święty Paweł wylicza łaski darmo dane: „Niektórych ustanowił Bóg w Kościele: najpierw Apostołów, potem Proroków, po trzecie Nauczycieli, innym dał moc i dary uzdrawiania, posługiwania, rządzenia, mówienia językami i tłumaczenia mów… Ale wy ubiegajcie się o lepsze dary” (1 Kor 12, 28-31). W tym ostatnim zdaniu Apostoł Narodów łaski darmo dane mniej ceni, niż łaski, czyniące nas miłymi Bogu, które nazywa „darami lepszymi“. Pan Jezus również więcej je ceni, gdy każe Apostołom cieszyć się nie dlatego, że wypędzają z opętanych szatanów, lecz dlatego, że imiona ich są zapisane w niebiesiech: „Wszelako z tego się nie weselcie, że duchy wam ulegają, ale weselcie się z tego, ze imiona wasze zostały zapisane w niebiesiech” (Łk 10, 20).
Łaski darmo dane inaczej nazywają się charyzmatami. Udzielał ich Bóg zawsze pewnym osobom dla zbawienia innych ludzi zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie, jak np. objawienia, obietnice, widzenia, stygmaty, zachwycenia itp. Łaski te uczyniły Abrahama patriarchą, Mojżesza zakonodawcą, Aarona arcykapłanem, Izajasza, Jeremiasza i innych prorokami, Dawida psalmistą św. Marię Małgorzatę Alacoque apostołką nabożeństwa do Serca Pana Jezusa itp. Łaski te nie stanowią o świętości danej osoby, chociaż przeważnie idą w parze z łaskami, czyniącymi te osoby miłymi Panu Bogu, aczkolwiek – jak już poprzednio zaznaczyłem – bywa nieraz inaczej.
Pan Jezus poświęcając swych Apostołów, wlał w nich Duch świętego, który przemienił ich wewnętrznie udzielając im zarówno łask, czyniących ich miłymi Bogu, jak i darmo danych czyli charyzmatów. Te ostatnie ujawniły się na zewnątrz w postaci darów proroctwa, uzdrawiania, mówienie innymi językami itp. Za wszystkie łaski mamy dziękować Panu Bogu, ale przede wszystkim za łaski czyniące nas miłymi Bogu. Będę przede wszystkim je cenił, o nie codziennie Pana Boga prosił, a otrzymane pielęgnował i z nimi pilnie współpracował. Duchu święty, Duchu miłości i miłosierdzia, wspomagaj nas, byśmy zajaśnieli blaskiem cnót najprzedniejszych, a przede wszystkim cnotą miłości Boga i bliźniego.
Miłosierdzie łaski uczynkowej
„Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał“ (J 6, 44).
Naturalne siły człowieka nie są współmierne do osiągnięcia celu nadprzyrodzonego, do którego Bóg powołuje wszystkich ludzi. Dlatego udziela im swojej pomocy, którą nazywamy łaską. Działa ona wewnętrznie i zewnętrznie. Wewnętrzne działanie łaski, chwilowe i przejściowe, do spełnienia jakiegoś dobrego uczynku, nazywamy łaską uczynkową. Przygotowuje ona duszę na przyjęcie łaski uświęcającej, która dopiero czyni duszę świętą i wytwarza stały stan nadprzyrodzony. Zastanówmy się nasamprzód nad łaską uczynkową i jej działaniem w duszy naszej oraz poznajmy jej konieczność do zbawienia, czyli do wykonywania uczynków zasługujących na żywot wieczny.
1. Na czym polega łaska uczynkowa? Na nadprzyrodzonym, bezpośrednim i wewnętrznym oświeceniu rozumu i poruszeniu woli. Aby wykonać jakiś dobry uczynek, należy wprzód poznać, że jest dobry i trzeba mieć pociąg ku niemu. To sprawuje w nas łaska uczynkowa, która wywołuje w umyśle dobre nadprzyrodzone myśli, dając zrozumienie pewnej prawdy czy pewnego obowiązku, a w woli obudzą dobre pragnienie, upodobanie, radość, miłość bliźniego, wstręt, nienawiść do złego, bojaźń kary Bożej itp. Pismo św. często mówi o takim oświeceniu i poruszeniu duszy ludzkiej przez Boga, wewnętrznie i bezpośrednio: „Każdy, kto usłyszał od Ojca i nauczył się, przychodzi do mnie“ (J 6, 45). Bóg otwiera oczy pogan, „aby nawrócili się z ciemności do światła i z mocy szatańskiej do Boga“ (Dz 26, 18).
Łaska uczynkowa często poprzedza zgodę woli i pobudza ją ku dobremu. Wówczas nazywa się pobudzającą i poprzedzającą. Nieraz taka łaska przez wewnętrzne oświecenie umysłu i poruszenie woli budzi człowieka ze snu grzechu i obojętności religijnej, nim grzesznik zgodzi się na pokutę i poprawę. Tu Bóg działa bez nas i pobudza nas do zaniechania np. grzechu i wykonania aktu cnoty. Skoro zaś wola się zgodzi, łaska uczynkowa współdziała z nami i wspomaga wolę, jak mówi św. Paweł: „A z łaski Bożej jestem tym, czym jestem, i łaska jego na próżno nie była mi daną, alem więcej od nich wszystkich pracował: wszakże nie ja, jeno łaska Boża ze mną“ (1 Kor 15, 10). Wreszcie jest łaska uczynkowa następująca, która po zgodzie woli wspomaga w wykonaniu dobrego.
Ponieważ każda łaska jest miłosierdziem Bożym, dlatego Psalmista często mówi o łasce jako o działaniu miłosierdzia Bożego, które uprzedza nas: „Miłosierdzie Pańskie uprzedzi mnie“ (Ps 58, 11), – towarzyszy nam i idzie za nami: „Miłosierdzie twoje pójdzie ze mną po wszystkie dni żywota mojego“ (Ps 22, 6), oraz ogarnia wszystkie dzieła: „Miłosierdzia Pańskiego pełna jest ziemia” (Ps 32, 5); „Miłosierdzia twego, Panie, pełna jest ziemia: naucz mię sprawiedliwości twoich“ (Ps 118, 64). Wreszcie powiada, że Miłosierdzie Boże jest wieczne: „Zmiłowania Pańskie na wieki wyśpiewywać będę… Bo mówiłeś: Miłosierdzie wiecznie zbudowane będzie na niebiosach“ (Ps 88, 2-3).
2. Jedną z głównych prawd wiary jest, że łaska Boża jest koniecznie potrzebna do zbawienia, które „nie zależy ani od tego, kto chce, ani też, kto się ubiega (o nią), ale od litującego się Boga“ (Rz 9, 16). Jakkolwiek człowiek może bez łaski wykonać niektóre uczynki moralnie dobre, to jednak one nie są zasługujące na żywot wieczny, a mają tylko dobroć naturalną. Jednak bez łaski nie może w sposób naturalny zachować wszystkich przykazań prawa Bożego: „Zrozumiawszy, żem inaczej nie mógł być powściągliwy, ażeby Bóg dał… poszedłem do Pana i prosiłem go“ (Mdr 8, 21). „Ale języka nikt z ludzi poskromić nie może, nieokiełznane to zło, pełne jadu śmiertelnego“ (Jk 3, 8). Często pokusy są tak gwałtowne, że zaciemniają spojrzenie umysłu na obowiązek, a wolę zwracają przeciw prawu tak, że bez łaski nie można długo tych pokus zwyciężać. Dlatego Psalmista woła, że tylko „przez ciebie będę wyrwany z pokusy“ (Ps 17, 30); a i Pan Jezus każe modlić się o łaskę zwycięstwa nad pokusami: „Nie wwódź nas na pokuszenie“ (Mt 6, 13). „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie“ (Mt 26, 41). Widzimy tedy, że nawet do spełnienia uczynków naturalnie dobrych łaska uczynkowa jest potrzebna, jeżeli chodzi o zachowanie wszystkich przykazań prawa Bożego.
Tym bardziej łaska uczynkowa konieczna jest do wykonywania czynów nadprzyrodzonych, zasługujących na żywot wieczny. Chrystus mówi do Apostołów: „Jak latorośl nie może przynosić owoców sama ze siebie, jeśli nie tkwi w winnym krzewie, tak i wy, jeśli we mnie pozostawać nie będziecie“ (J 15, 4). Pozostawać w Chrystusie znaczy być pod jego wpływem wewnętrznym, pod wpływem jego łaski. Wpływ ten jest tak bezwzględnie potrzebny do spełnienia czynu, jak bezwzględnie potrzebny jest dopływ soków ze szczepu winnego dla latorośli, by one mogły przynieść owoce. Jak żaden owoc nie wyrośnie z latorośli, jeżeli nie zaczerpnie soków z krzewu, tak żaden uczynek nie może być zasługujący, jeżeli nie będzie spełniony pod wpływem łaski uczynkowej.
Człowieka bez łaski Pismo św. przyrównywa do umarłego (Ef 2, 5), nienarodzonego (Jan 3, 5), niestworzonego, oraz do ziemi bez wody: „Wyciągnąłem ku tobie ręce swoje, dusza moja, jako ziemia, spragniona ciebie“ (Ps 142, 6). Łaska tedy jest tak potrzebna do czynu zasługującego na zbawienie, jak światło do widzenia, rozum do myślenia, narodzenie się – do życia i woda do urodzajności ziemi. Z natury jesteśmy płonną dziczką i musimy być wszczepieni w szlachetne drzewo, abyśmy mogli wydawać nadprzyrodzone owoce. W szczególności łaska potrzebna jest do dobrych myśli: „Nie jakobyśmy zdolni byli pomyśleć co sami z siebie, jako z siebie, ale zdolność nasza z Boga jest“ (2 Kor 3, 5); do dobrych aktów woli: „Bóg jest tym, który w was wywołuje chęci i sprawia wykonanie“ (Flp 2, 13); cnoty wiary i cierpienia za wiarę: „Wam… danym jest dla Chrystusa, abyście nie tylko weń wierzyli, ale byście także dla niego cierpieli“ (Flp 1, 29); do modlitwy (Rz 8, 26), – do wykonania dobrych uczynków (Flp 1, 6), a nawet do wymówienia imienia Jezus: „Nikt nie może wymówić „Pan Jezus”, jeno w Duchu Świętym“ (1 Kor 12, 3).
Łaska uczynkowa jest potrzebna do początku wiary i do każdego zbawiennego pragnienia. „Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec, który mię posłał” (J 6, 44). Czyli nikt nie może uwierzyć w Chrystusa, jeżeli Ojciec przez łaskę nie oświeci rozumu i nie pociągnie woli ku niemu. Stąd wynika, że człowiek o własnych siłach nie może dojść do wiary ani jej sobie wysłużyć. „Łaską bowiem zostaliście zbawieni przez wiarę, i to nie z was, bo i ona jest darem Bożym, nie z uczynków, aby się kto nie chlubił“ (Ef 2, 8-9). Gdyby człowiek własnymi siłami zapoczątkował swą wiarę i dobre uczynki, już miałby się czym chlubić, iż zbawienie sobie zawdzięcza. Gdyby przez czyny naturalne można było wysłużyć sobie łaskę wiary, łaska nie byłaby darem nadprzyrodzonym. A więc do przyjęcia wiary potrzebna jest tak łaska uzdrawiająca rozum i wolę z ran, zadanych przez grzech, jak i łaska wynosząca do stanu nadprzyrodzonego.
Jakże głębokie były działania Twoje, Duchu Święty, na duszę moją, gdy trzeba było ją leczyć z ran zadanych przez grzech, z rany niewiedzy w rozumie, z rany słabości w woli oraz z rany przewrotności i złości w namiętnościach moich, które się sprzeciwiały rozumowi i woli. Ale o ileż większa jeszcze musiała być w działaniu moc łaski Twojej, by mnie podnieść do stanu nadprzyrodzonego, nienależnego mi z żadnego tytułu. Działaj, Duchu miłosierdzia, i nadal na biedną duszę moją, która z siebie nie jest zdolna zasługująco się modlić, ani nawet wypowiedzieć imienia Jezus. „Spuśćcie rosę, niebiosa!”
Łaska uczynkowa a wolna wola człowieka
„Owce moje słuchają głosu mojego, a ja je znam i one idą za mną” (J 10, 17).
Wola ludzka ma wolny wybór wobec dóbr: wybiera jedno lub drugie spośród możliwości przedstawianych jej przez umysł. Wolny wybór woli pozostaje i wobec łaski, która nie niszczy i nie ogranicza władz naturalnych, a tylko je udoskonala, przenikając nadprzyrodzonymi sprawnościami. Wobec tego stają naprzeciw sobie dwie rzeczywistości: siła woli człowieka w dziedzinie moralnej, a zarazem jej bezsilność; niezniszczalność przyrodzonych władz duszy, a zarazem ich niewystarczalność; nieudolność człowieka i potrzeba łaski. Jest to bardzo delikatna, prawie niedostrzegalna linia graniczna, której zatarcie powoduje błędne teorie o stosunku woli do łaski. Pelagianie (w w. V) i semipelagianie przeceniali wolę ludzku, a protestanci jej nie doceniali. Szczególnie Kalwin głosił fatalistyczną naukę o przeznaczeniu pewnych ludzi na wieczne potępienie, odmawiając ich woli możności wykonywania jakichkolwiek dobrych uczynków. Toteż konieczną jest rzeczą poznać katolicką naukę o stosunku woli do łaski.
1. Według tej nauki człowiek bez łaski może wykonać niektóre uczynki naturalnie dobre, ale sam niedostateczne ma siły, by wypełnić wszystkie przykazania Boże, a tym bardziej i czyny zasługujące na żywot wieczny. Dla wyjaśnienia trzeba rozróżnić łaskę dostateczną i skuteczną. Łaska dostateczna jest to aktualna pomoc Boża, dająca pełne siły do wykonania nadprzyrodzonego uczynku, która się jednak nie łączy z uczynkiem. Łaska zaś skuteczna zawsze i nieomylnie łączy się ze skutkiem: daje ona woli nie tylko siły dostateczne do czynu nadprzyrodzonego, ale nadto zawsze i niechybnie ten czyn sprowadza. Co się tyczy uzgodnienia skuteczności łaski z wolnością człowieka, wśród teologów rozróżniamy dwa główne systemy, godzące skuteczność łaski z wolną wolą. Jeden wyprowadza skuteczność łaski z jej natury (z wewnątrz – jak mówią tomiści), a drugi – z przyczyny zostającej poza łaską (z zewnątrz – twierdzą moliniści). Jedni i drudzy uznają wolną wolę, która współpracuje z łaską, ale moliniści uzależniają skuteczność łaski raczej od woli, gdy tomiści – raczej od jakości łaski. Rozróżnienie łaski uczynkowej dostatecznej i skutecznej opiera się na Piśmie św. Pan Jezus wobec oporu mieszkańców Korozain i Betsaidy powiedział: „Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby się były w Tyrze i w Sydonie stały cuda, które się u was działy, dawno by we włosiennicy i popiele pokutę czyniły“ (Mt 11, 21). Mieszkańcy tedy Korozain i Betsaidy mieli łaskę prawdziwie dostateczną, bo inaczej Pan Jezus nie mógłby od nich żądać pokuty. Ta łaska dla Tyru i Sydonu byłaby skuteczna, jak wynika ze słów Zbawiciela, a dla pierwszych była tylko dostateczna i z pokutą ich się nie łączyła. Mieszkańcy Jerozolimy mieli również łaski dostateczne, skoro Pan Jezus powiada: „Jeruzalem, Jeruzalem… Ilekroć chciałem zgromadzić synów twoich, jako kokosz zgromadza pisklęta pod swe skrzydła, a nie chciałeś” (Mt 23, 37).
Podobnie Pismo św. poucza, że Bóg nieraz najzatwardzialsze serca ludzkie przemienia, o ile tylko człowiek z nim współpracuje, czyli że udziela łaski skutecznej. „ I dają im (owcom) życie wieczne, a nie zginą na wieki, ani ich nikt nie wyrwie z ręki mojej” (J 10, 28). „I wyrzucę z nich serce z kamienia, a dam im serce z ciała, żeby chodzili w przykazaniach moich i strzegli nakazów oraz wykonywali je“ (Ez 11, 19-20). Te i inne urywki Pisma św. oraz przykłady nagłego nawrócenia Pawła, łotra na krzyżu, Marii Magdaleny i innych dowodzą, że Bóg ma bezwzględne panowanie nad usposobieniem ludzi i serce twarde może zmienić w miękkie, czyli że udziela wiernym swoim łask skutecznych. Że człowiek jest wolny przy działaniu łaski dostatecznej; tego nie trzeba dowodzić, albowiem w tym wypadku wola ludzka może nie współpracować z łaską i mimo jej działania opierać się jej i wykonywać czynność wręcz przeciwną woli Bożej. Ale czy ta wola nie traci swej wolności przy działaniu łaski skutecznej? Otóż jest dogmatem wiary, że człowiek może sobie zasłużyć na życie wieczne. Ta zasługa nie może nastąpić bez łaski skutecznej, ale nie byłaby ona zasługą bez wolnego współdziałania człowieka z łaską. Jakkolwiek „Bóg wywołuje chęć i sprawia wykonanie“ (Flp 2, 13). I woli ludzkiej jednak nie krępuje i nie zmusza jej do wykonania czynu, albowiem Pan Jezus powiedział: „Jeśli chcesz i wnijść do żywota, zachowuj przykazania“ (Mt 19, 17), czyli od człowieka zależy, by współpracował z łaską Bożą.
„Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia“ (Flp 4, 13). Słowo „mogę“ oznacza stronę czynną woli, ale mogę przede wszystkim dzięki pomocy przychodzącej z zewnątrz – od tego, który mnie umacnia. W sobie bowiem nie mam sił dostatecznych do wykonania wszystkiego. Tu ścierają się dwie siły, zmierzające do jednego celu: Bóg pierwszy pociąga wolę do dobrego; skoro wola zgodzi się i współpracuje z łaską pociągającą, Bóg doprowadza dzieło do końca. Toteż głównym sprawcą tego dzieła jest Bóg, ale czyn jest zarazem skutkiem i naszego współdziałania. Dlatego i przy łasce skutecznej wola ludzka nie jest skrępowana; człowiek i współdziała dobrowolnie.
2. Łaska zarówno dostateczna, a tym bardziej skuteczna, jest dziełem nieskończonego miłosierdzia Bożego. Jedna bowiem i druga jest wysłużona przez Pana Jezusa i udzielana ludziom przez Boga z prawdziwej i życzliwej łaskawości, by człowiek mógł zachować przykazania i dostąpić szczęśliwości i wiecznej. Czyż to nie miłosierdzie Boże, że Pan Jezus chciał zgromadzić żydów, jak kokosz zgromadza kurczęta pod skrzydła swoje, że płakał nad ich zatwardziałością, że aż do ostatniego momentu życia swojego modlił się za nimi i usiłował ich nawrócić, chociaż to wszystko było bezskuteczne? Natury miłosierdzia Bożego nie niweczy ta okoliczność, że z braku współdziałania człowieka łaska pozostaje nieskuteczna, albowiem z natury swojej łaska pociąga tylko do dobrego i daje moc działania na zbawienie wieczne. Kto zamknie oczy i wpada w dół, sam winien nieszczęścia swego, a nie jego oczy.
Wprawdzie Bóg przewiduje, że łaska jego dla wielu będzie bezskuteczna, ale jej nawet i wówczas nie cofa ujawniając przez to tym większe miłosierdzie, albowiem daje ją mimo przewidywania jej wzgardy. Czyż Pan Jezus nie z miłosierdzia swego umierał za grzeszników, chociaż przewidywał, że nie wszyscy skorzystają z jego śmierci, a wielu obróci ją na swą zgubę? Czyż Eucharystia nie jest dowodem tego miłosierdzia dla ludzi, chociaż jest śmiercią dla złych i dla tych, którzy ją niegodziwie administrują lub niegodnie przyjmują, „gdyż sąd sobie jedzą i piją“? Bóg nie jest zobowiązany dawać wszystkim same tylko łaski skuteczne i dostosowywać się do złej woli człowieka, albo nawet ją krępować i gwałtem zmuszać do współpracy nad swoim zbawieniem. Byłoby to nawet ubliżeniem zarówno dla Boga jak i dla człowieka. Toteż nieskończone miłosierdzie Boże ujawnia się wystarczająco w łasce dostatecznej, a jeszcze w wyższym stopniu w łasce skutecznej, o ile z nią wola dobrowolnie współpracuje.
„Oto stoję u drzwi i kołacę, jeśli kto usłyszy głos mój i otworzy mi drzwi, wnijdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną“ (Obj 3, 20). Pod wpływem łaski skutecznej grzesznik otwiera drzwi serca swego i wpuszcza doń Pana Jezusa. Wszystko to czyni dobrowolnie, mimo działania łaski skutecznej. Dlatego Apostoł powiada: „Łaska jego na próżno nie była mi daną, alem więcej od nich wszystkich pracował“ (1 Kor 15, 10). Czyli, że łaska skuteczna nie odebrała wolności Apostołowi, który z własnej woli współpracował z nią więcej od innych. Jednak bez łaski tego by nie dokonał. Toteż uważa tę łaskę za konieczną i za dowód nieskończonego miłosierdzia Bożego, za które ustawicznie dziękuje: „Dzięki zawsze winniśmy czynić Bogu“ (2 Tes 1, 3).
Każda łaska jest dziełem Ducha świętego, a tym bardziej łaska skuteczna. Kto z nią współdziała, wznosi się na skrzydłach Ducha i dosięga samego Boga. Dusza ludzka, wyzwolona z więzów ziemi, odzyskuje pierwotną swobodę i nie odczuwa ciężaru przywiązania do doczesności, zrzuca nieznośne jej brzemię i na skrzydłach czystej miłości wzbija się ku przybytkom wiekuistego szczęścia i odwiecznej Prawdy. Duchu Święty, daj mi łaski skuteczne i pozwól, bym nigdy działaniu ich się nie przeciwstawiał! Daj mi skrzydła gołębicy, by mię oderwały z tego padołu płaczu i zaniosły do przedwiecznych przybytków Twoich!
Miłosierdzie Boże w rozdawnictwie łask
Wszystkie łaski uczynkowe Bóg daje ludziom zupełnie darmo, chociaż nie w jednakowej mierze dla wszystkich. Szczególnie pierwsza łaska nigdy nie może być wysłużona, a udziela jej Bóg, komu zechce, i w stopniu, w jakim zechce, jedynie ze swojego nieskończonego miłosierdzia.
1. Łaska Boża nie działa w nas obok naszych władz, jakby równolegle z nimi, lecz działa w nich samych, podnosząc ich czynności do wyższego poziomu i nadając im wartość nadprzyrodzoną. Moc Boża łączy się z wysiłkiem ludzkim w jeden nierozdzielny czyn, dzięki czemu czyn ten pozostając ludzkim, staje się jednocześnie Boskim, albowiem wypływa z tego Boskiego pierwiastka, jakim jest łaska. Ten związek pierwiastka Boskiego z ludzkim jest podstawą zasługi, przez którą trzeba rozumieć zdobyte przez dobrowolny czyn prawo do wynagrodzenia. Chodzi więc o to, czy człowiek może sami wysłużyć sobie pierwszą łaskę, albo przynajmniej do niej się przysposobić siłami czysto przyrodzonymi?
Pelagianie twierdzili, że pierwszą łaskę można sobie wysłużyć ze ścisłej sprawiedliwości, a semipelagianie utrzymywali, że tylko z pewnej stosowności (ex convenientia). Jedno i drugie zaczyna się od poprzedzającej łaski, której nikt sobie wysłużyć nie może, a Bóg daje ją jedynie z miłosierdzia swojego czyli zupełnie darmo: nie można jej ani wysłużyć ani się do niej przysposobić, ani też jej wyprosić. Tę prawdę podaje cała część dogmatyczna listu świętego Pawła do Rzymian: ani chrześcijanie pochodzący z Żydów, ani chrześcijanie nawróceni z pogan nie zostali powołani do wiary dla jakichkolwiek zasług swoich, ale jedynie z miłosierdzia Bożego. Jeśli bowiem człowiek – jak już powiedziano – nie może nawet imienia Jezus wymówić zasługująco, to nie może i żadnej łaski wysłużyć (Rz 8, 26; 1 Kor 12, 3).
Pismo św. jasno mówi o tym, że Bóg użycza łaski: „A jeśli z łaski, to już nie z uczynków, bo inaczej łaska już nie jest łaską“ (Rz 11, 6). Słowa te odnosi Apostoł do zachowania wiary przez siedem tysięcy Żydów za czasów Eliasza. „Bóg – mówi dalej – nie żałuje darów i wezwania. Bo jako wy niegdyś nie wierzyliście Bogu, a teraz dla ich niedowiarstwa dostąpiliście miłosierdzia, tak i oni nie uwierzyli teraz w wasze miłosierdzie, aby i sami miłosierdzia dostąpili. Wszystko bowiem Bóg w niedowiarstwie zamknął, aby się nad wszystkimi zlitował” (Rz 11, 29-32). Jeśliby tedy człowiek mógł sobie wysłużyć pierwszą łaskę, mógłby i dalsze sobie wysłużyć i w końcu sam sobie przygotować zbawienie.
Nie tylko nikt sobie pierwszej łaski nie może wysłużyć, ale nawet do niej się przygotować ani przysposobić pozytywnie, a najprawdopodobniej do pierwszej łaski nie można się również przysposobić i negatywnie. Pozytywne przysposobienie polega na zdobyciu pewnych przymiotów dodatnich, np. wiedzy. Negatywne zaś przysposobienie polega na wyzbyciu się pewnych wad, czyniących człowieka niezdolnym do przyjęcia łaski, wyzbycia się np. pijaństwa. Powstaje pytanie, czy niewierni, unikając grzechów ciężkich mogą się przysposobić do otrzymania łaski. Prawdopodobne jest zdanie tych, którzy zaprzeczają negatywnemu przygotowaniu czyli odpowiedniemu przysposobieniu do otrzymania łaski. Bóg bowiem wszystkim poganom bez względu na ich grzechy daje nadprzyrodzone łaski uczynkowe, którymi przygotowuje ich do przyjęcia prawdziwej wiary. Kto z tymi łaskami współpracuje, otrzymuje łaskę wiary, która w tym wypadku jest jedynie dziełem miłosierdzia Bożego.
Nawet modlitwa naturalna bez łaski nie jest zdolna wyprosić najmniejszej łaski, jak powiada Apostoł: „Nie wiemy należycie, o co się modlić mamy, ale sam Duch błaga za nami wzdychaniem niewysłowionym” (Rz 8, 26). Modlitwa wypraszająca łaskę jest początkiem zbawienia, dlatego tylko z łaską może być dokonana. Modlitwa naturalna, prosząca o łaskę, należy do całkiem innego porządku, niż jest sama, przeto, choć jej wysłuchanie nie sprzeciwiałoby się darmowości łaski, jednak nie może poruszyć miłosierdzia Bożego do wysłuchania, jako nie zostająca w żadnej proporcji j do przedmiotu, o który prosi.
2. Bóg z miłosierdzia swego daje łaski wszystkim ludziom, ponieważ Chrystus Pan umarł za wszystkich i wszystkim łaski wysłużył. Pismo św. na wielu miejscach głosi tę prawdę: „Bóg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy“ (2 Tm 2, 4), a chce dlatego, że Chrystus jest Zbawicielem i Pośrednikiem wszystkich. W szczególności Bóg daje łaskę sprawiedliwym, grzesznikom, niewiernym i dzieciom, o ile przy tych ostatnich nie zajdzie przeszkoda ze strony dorosłych lub ze strony praw przyrody. „Ja miłuję tych, którzy mnie miłują” (Prz 8, 17). Sprawiedliwy bowiem przez łaskę uświęcającą nabiera prawa do życia wiecznego, a przez to samo i do łask, by to życie osiągnąć. Bóg wzywa na licznych miejscach największych grzeszników do pokuty i nawrócenia, które bez łaski byłoby niemożliwe: „Nawróćcie się, każdy z drogi swej złej, a dobre czyńcie sprawy wasze“ (Jr 35, 15). „Nie chcę śmierci niezbożnego, ale żeby się nawrócił niezborny od drogi swej, a żył“ (Ez 33, 11). „Dzień cały wyciągałem me ręce do ludu niewiernego i opornego” (Rz 10, 21). Wreszcie Chrystus „jest światłością prawdziwą, która oświeca każdego człowieka na ten świat przychodzącego“ (J 1, 9), przeto każdego pragnie zbawić.
„Przystępujący do Boga winien wierzyć, że Bóg jest i że nagradza tych, którzy go szukają“ (Żyd 11, 6), mówi Apostoł, z czego wynika, że do usprawiedliwienia potrzeba wiary w Boga i jego sprawiedliwość. W jaki tedy sposób te dwie prawdy mogą być przez niewiernego nabyte, aby się mógł zbawić? Teologowie wyliczają następujące sposoby, jakimi Bóg tych, którzy z udzieloną łaską współpracują, doprowadza do wiary i do usprawiedliwienia. Do jednych Bóg posyła misjonarzy, którzy się zjawiają nieraz w sposób dziwny i pouczają o głównych prawdach wiary. Innych znowu poucza Bóg przez wewnętrzne oświecenie tak, że oni poznają te prawdy i starają się według nich postępować. Do wielu zaś mogą te prawdy dostać się z pierwotnego objawienia danego prarodzicom, a przez tradycję przechodzącego z pokolenia na pokolenie tak, że między niewiernymi znajomość tych prawd utrzymała się po dziś dzień. W jakiej mierze miłosierdzie Boże te sposoby stosuje do niewiernych, nie wiemy, i dlatego powstaje trudne zagadnienie tyczące się zbawienia wielu milionów ludzi, a zarazem pobudka do usilnych starań o pomoc dla ich nawrócenia.
Niektórzy teologowie (Billot) przyrównują wszystkich niemal ludzi niecywilizowanych do dzieci, jeszcze niedoszłych do używania rozumu i niezdolnych do zajęcia się sprawami duchowymi, jak Bogiem, moralnością itp. Dlatego i los ich po śmierci może być przyrównany do losu dzieci nieochrzczonych, które po śmierci nie cierpią, a nawet zażywają naturalnej szczęśliwości. Tacy ludzie – według tej opinii – żyją według praw natury i nie są zdolni do popełnienia grzechów ciężkich, a przynajmniej nie wielu jest takich, którzy takie grzechy popełniają. Są to zdania godne zastanowienia, ale nie jest to jeszcze oficjalną nauką Kościoła.
Każdemu tedy człowiekowi Bóg daje wystarczającą pomoc, aby mógł poznać główne prawdy wiary i skierować się ku niemu, ale nie wszystkim udziela tych łask w jednakowej mierze, w tej samej formie i obfitości. Sąd mój o tym wszystkim, co się odnosi do nadprzyrodzonej dziedziny łaski, jest ze względu na ograniczoność poznania ludzkiego względny i musi być ostrożny. Bóg odsłonił tylko rąbek swojej działalności w naszej duszy, pozostawiając resztę w tajemnicy. Winienem tedy w stosunku do Boga być małym dzieckiem, a przede wszystkim w tych sprawach z całym zaufaniem dać się prowadzić za rękę przez Ojca i z całą prostotą duszy wierzyć w to wszystko, co On mi objawił. W nauce Pana Jezusa żądanie dziecięcej ufności i wiary w stosunku do prawd objawionych jest bardzo wyraźne, gdy mówi: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ktokolwiek nie przyjmie królestwa Bożego jako dziecię, nie wnijdzie do niego“ (Łk 18, 17). Ufam więc bezgranicznie Tobie, o dobry Jezu, we wszystkim!
Ks. Michał Sopoćko, Miłosierdzie Boga w dziełach Jego, t. 3, Paryż 1961, s. 36.