Rocznica konsekracji kościoła w Gdyni, 13.10.2013

Drodzy Wierni!

Sześć lat temu, 13 października JE biskup Bernard Fellay uroczyście konsekrował kościół naszego Bractwa w Gdyni, kościół pw. Niepokalanego Serca NMP. Przypomnijmy sobie pokrótce, co znaczy poświęcenie domu Bożego, dlaczego ten budynek ma takie wyjątkowe znaczenie, że co roku obchodzimy pamiątkę jego otwarcia.

Gdy czytamy stare akta kościelne, kroniki, protokoły wizytacyjne, często napotykamy takie zdanie: Ecclesia haec consecrata die… kościół ten konsekrowany dnia takiego i takiego. Sucha to, krótka wzmianka, lecz w tych kilku suchych słowach mieści się obszerna treść. Budowla ta ma wielkie i nader święte przeznaczenie.

Przepięknie Kościół św. sam określił znaczenie nowej świątyni słowami pomieszczonymi w Introicie Mszy św. na dzień lub rocznicę konsekracji nowego domu Bożego. Dwa zdania zestawił Kościół św. obok siebie, jakby z sobą sprzeczne – a jednak pięknie stosujące się do domu Bożego: „Terribilis est locus iste”, „Straszne jest to miejsce, oto tu jest dom Boży i brama niebios i zwane będzie przybytkiem Bożym. Jakże mile są przybytki twoje, o Panie! tęskni i ustaje dusza moja do pałaców Pana“. Pierwsze słowa wyrzekł patriarcha Jakub. Gdy uciekał przed bratem Ezawem, miał sen i widział jakby niebo otwarte a drabinę sięgającą z nieba do ziemi, po której zstępowali z nieba na ziemię Aniołowie, i znowu wstępowali z ziemi do nieba. Gdy się obudził, przeraził się snem i mówił o tym miejscu te słowa: „Straszne jest to miejsce, oto tu dom Boży i brama niebios“. Te słowa Kościół św. stosuje do świątyni konsekrowanej. Czy może nie za ostre te słowa? Czy nie stosowniejsze owe drugie słowa Psalmisty: „Jak mile o Panie przybytki twoje, tęskni i ustaje dusza moja“. Prawdą jest jedno i drugie zdanie, jeżeli Kościół św. je razem zestawił i stosuje do świątyni.

Nieskończony jest majestat Boży. „Straszliwego majestatu Panie” – tak śpiewamy w jednej pieśni kościelnej. Przypomnijmy sobie Mojżesza przed gorejącym krzakiem, z którego mu się dał słyszeć głos Boży; upadł Mojżesz przed majestatem Bożym, bo usłyszał głos: „Zdejmij obuwie, bo miejsce, na którem stoisz, święte jest“. Przypomnijmy sobie Synai, gdzie wśród grzmotów i błyskawic przemawia majestat Boży. Prorok Izajasz przepełniony trwogą upada, gdy przy swoim powołaniu ujrzał wielkość i wzniosłość Pana Boga. Wiemy, co się działo na górze Kalwaryjskiej, gdy konał Zbawiciel, że ze zgrozy i trwogi ziemia się trzęsła, pękały skały, się darła zasłona w świątyni, otwierały się groby. Wiemy, że trzęsła się ziemia przy zmartwychwstaniu Pańskim. Wiemy, co powiedział Pan Jezus o sądzie, gdy ukaże się znak krzyża, gdy Aniołowie zatrąbią na zmartwychwstanie, gdy ludzie schnąć będą od strachu i wołać do gór i pagórków o ratunek. Wiemy, że i Piotr i Jan i Jakub na górze Tabor padli na twarze przed majestatem przemienionego Zbawiciela.

Tak i do tej świątyni i każdej innej stosuje Kościół św. te słowa: „Straszne to miejsce, tu jest majestat tego samego Boga, tego samego Jezusa Chrystusa choć ukrytego pokornie w Najśw. Sakramencie”. „W tej hostii jest Bóg żywy, choć zakryty, lecz prawdziwy”, ten sam Bóg i sędzia straszliwego majestatu. Już św. Jan Chryzostom pisząc o wspaniałości naszych świątyń, wskazuje na to, że jak majestat Boży w niebie, tak i nasze ołtarze otaczają Aniołowie podczas sprawowania Przenajśw. Ofiary. Czy pamiętamy zawsze o tym, czy naszym zachowaniem w kościele okazujemy cześć należną majestatowi Bożemu?

Kościół to dom Boży. Czytamy w Księdze Kapłańskiej (26, 11n): „Postawią przybytek mój wpośród was i będę chodził między wami i będę Bogiem waszym a wy będziecie ludem moim”. Żydzi Starego Testamentu kochali swoją świątynię, czcili i szanowali. Psalmista Pański tę miłość i tęsknotę za domem Bożym ujął w piękne słowa: „O jak miłe są, o Panie, przybytki Twoje, tęskni i ustaje dusza moja za domem Twoim” (Ps 83, 1). „Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano: pójdziemy do domu Pańskiego” (Ps 121, 1). To też na widok świątyni Żydzi, którzy przybywali z daleka do Jerozolimy, klękali i wylewali łzy radości. Gdy król Salomon wybudował świątynię i na poświęceniu w serdecznej modlitwie prosił Pana Boga, aby raczył przyjąć tę świątynię, ukazał mu się Pan we śnie i rzekł: „Obrałem to miejsce i poświęciłem je, aby tam było imię moje na wieki, aby tam oczy moje trwały i serce moje po wszystkie dni” (2 Chr 7, 16). I w naszych czasach przez ręce swych pomazańców, biskupów, poświęca Pan Bóg sobie miejsce, namaszcza olejem św., aby tu było jego imię, aby jego łaska trwała tu po wszystkie dni.

Tym więcej miłe mają nam być nasze świątynie! Nasze kościoły to rzeczywiście miłe zakątki wśród zgiełku tego świata. Tam na ulicy zgiełk świata, tam wrzask, tam fałsz, obłuda, wyzysk, złośliwość, grzech, niepokój, utrapienie i rozpacz – tu cisza święta, tu przy blasku wiecznej lampki przed tabernakulum spokój, miłość, ukojenie. Tu się odzywa głos Boży do nas, do stroskanych i strapionych światem: „Pójdźcie do mnie, którzy pracujecie… ja was ochłodzę”. Gdy cię trapią smutki i zwątpienie, przyjdź tu! Naprawdę, jak miłe są przybytki Twoje, o Panie! Tu wylej żale, tu otwórz serce.

Kiedy arcybiskup Paryża Kardynał Guibert w 1871 r. zamierzał wybudować wielki kościół Serca Jezusa w Paryżu, upatrzył sobie miejsce na tzw. Montmartre, „Górze męczenników”. Gdy się zwrócił do ówczesnego ministra o wydanie mu placu upatrzonego, odpowiedział minister, że tego miejsca dać nie może, bo ono upatrzone na fort. Na to odrzekł arcybiskup: ,,Ten fort, który ja wybuduję, więcej ważny i pożyteczny dla Francji niż ten, który pan minister chce budować”. I gdy uzyskał arcybiskup pozwolenie, wybudował wspaniałą świątynię Serca Jezusa jako votum Francji. Z całego kraju płynęły ofiary, a do naszych czasów owa świątynia była prawdziwą fortecą religijną dla Paryża i Francji, z tej „fortecy Serca Jezusa“ przez stulecia płynęło błogosławieństwo na całą Francję.

Każdy nasz kościół, choć najuboższy, to taki fort, taka twierdza w królestwie Bożym. Wre zawzięta walka z Bogiem, z wiarą. Jak każda loża masońska, klub bezbożników czy gazeta liberałów jest twierdzą bezbożności, tak nasze świątynie są fortami królestwa Bożego. Załoga w tych fortach, to kapłani, to wierny lud ożywiony miłością, pułki w nich to różne bractwa, stowarzyszenia katolickie itd. „Twierdzą nam będzie każdy próg“ – śpiewamy w pieśni, tak niech twierdzą nam będzie każda nasza świątynia. Tylko trzymajmy się tej twierdzy, czuwajmy nad jej bezpieczeństwem. Idźmy śladem naszych praojców, śladem królów, Chrobrych, Jagiełłów, Batorych, Sobieskich, którzy z przed ołtarza i po modlitwie i Komunii św. szli na boje i obronę wiary i ojczyzny. Idźmy śladem rycerstwa polskiego, tych bohaterów, którzy pokrzepiwszy się podczas Mszy św. chlebem anielskim jako „sodalis marianus“ szli z wizerunkiem Matki Boskiej na boje. Idźmy śladem niewiast i dziewic polskich Jadwigi, Jolanty, Kingi, Salomei, Bronisławy. U stóp ołtarzy szukał naród i w czasie upadku i niewoli otuchy i ukojenia, i składał swe nadzieje na ołtarze pańskie: „Przed twe ołtarze zanosim błaganie“… Jak świątynia na Jasnej Górze w Częstochowie obroniła ojczyznę przed upadkiem i zagładą, tak niech każdy nasz kościół będzie nadal fortecą – twierdzą narodu i królestwa Bożego.

Choć wieki nas dzielą od dawnych kościołów i czasów, to łączy nas jedna i ta sama wiara, modlitwa i ofiara. Te nieme kamienie układane w górę, ta wieża stercząca ku niebu wskazuje nam „sursum corda” – tam do góry, jakby chciały unosić modlitwę naszą do nieba: „Ojcze nasz, któryś jest w niebiesiech“. – Gdy świat się topi coraz niżej i upada, świątynia nas prowadzi do Boga i woła: „Co w górze jest szukajcie, nie co na ziemi”. Ta świątynia jakby wołać chciała: „Święć się imię Twoje”. – Tu odprawiamy nasze nabożeństwa na cześć Bożą, tu zgromadzamy się, tu uświęcamy się w Sakramentach świętych. „Adveniat regnum tuum! – Przyjdź królestwo Twoje!“: gdy tam na świecie przysposabia się zło i grzech, bezwstyd i fałsz, tu w kościele, w tej twierdzy Bożej, ćwiczy się i przysposabia hufce bojowników Chrystusowych. „Niech będzie wola Twoja”: tu uczymy się poznawać i pełnić wolę Bożą, aby spełnić to, co Bóg nam każe. Gdy jako religijni i pobożni synowie Kościoła będziemy pełnić wolę Bożą, będziemy i chętnie i rzetelnie pełnić nasze obowiązki stanu i obowiązki obywatelskie, podczas gdy bezbożność prowadzi do buntów i anarchii. Tak i dalsze inne prośby modlitwy Ojcze nasz łączą nas razem z tym konsekrowanym kościołem. Tu prosimy o chleb, gdy procesja św. Marka w dni krzyżowe wychodzi z przed ołtarza na pola z błogosławieństwem. Tu odpuszczają nam się grzechy. Tak razem z nami modli się ta świątynia pańska, i choćby ustały języki, to kamienie, te mury i filary i sprzęty będą wołać do Boga.

Święty Augustyn w kazaniu na konsekrację kościoła (Brewijarz, II noct. fer. 3 Dedic.) pisze, że słusznie przy tej uroczystości wypada wspomnieć i porównać do tej konsekrowanej świątyni nasze ciało i serce. Jak ta świątynia wystawiona z kamieni i drzewa a wiązana wapnem wznosi się do góry, poświęcona i namaszczona olejem św., służy jako dom Boży na chwałę Pana najwyższego, tak z pojedynczych wiernych wiązanych wiarą i miłością wznosi się żywy kościół Chrystusowy. A i dusze i serca nasze, nawet nasze ciała są świątynią Ducha Św. Jak ten kościół zlany wodą święconą i namaszczony olejem św., tak i nasze ciała obmyte przez Chrzest i namaszczone olejem przy Bierzmowaniu są świątyniami Ducha Św. Kościół ma być czysty, wolny od kurzu i brudu, przyozdobiony w kwiaty, obrazy, rzeźby, hafty – tak usunąć mamy z naszej duszy i ciała wszelki brud grzechów, a ozdobić w cnotę i świętość. Jak w tej świątyni mieszka Chrystus w tabernakulum, tak ma mieszkać Jezus w sercach naszych. Amen.

 

Na podstawie: Ks. Fr. Podlaszewski, w: Nowa bibljoteka kaznodziejska, t. XLVIII, 1935, s. 67.