Drodzy Wierni!
Znowu obchodzimy uroczystość sławnego biskupa, pierwszego apostoła Polski. Św. Wojciech Adalbert pochodził ze sławnego i możnego rodu czeskiego Sławnikowiczów. Kształcił się w szkole katedralnej w Magdeburgu, gdzie w r. 982 otrzymał święcenia kapłańskie. Rok później został biskupem w Pradze Czeskiej. Waśnie rodowe skłoniły go do porzucenia stolicy biskupiej i do wstąpienia do klasztoru benedyktynów w Rzymie. W r. 992 na rozkaz papieża powrócił do Pragi, skąd jednak musiał niebawem uchodzić przed srogością księcia Bolesława II. Widzimy go znowu w Rzymie, a potem na Węgrzech i w Polsce. Stąd wyruszył opowiadać Ewangelię pogańskim Prusom, którzy go zamordowali. Zwłoki jego złożono w katedrze gnieźnieńskiej, a dwa lata później został Wojciech zaliczony w poczet świętych męczenników.
W samym środku głównej nawy prastarej katedry gnieźnieńskiej wznosi się bogata konfesja, czyli grób św. Wojciecha. Gdy znajdziemy się w tej prastarej świątyni w niedzielę, wtedy zobaczymy przed grobem pierwszego apostoła Polski rzędy kleryków, przybranych w białe komże i śpiewających pieśń Bogurodzica, której autorstwo do niedawna przypisywano św. Wojciechowi. Pieśń ta zalicza się do najstarszych zabytków literatury polskiej. Ongiś była polskim hymnem narodowym i wiodła wojska królewskie na zwycięskie boje. Poprzez wieki była ulubioną modlitwą wiernych Bogu i Maryi Polaków. Nie zatonęła w odmętach czasów, ale – zawsze żywa i droga – rozbrzmiewa w każdą niedzielę przed sumą tutaj, w tej macierzy polskich kościołów, u grobu św. Wojciecha.
Pieśń ta pociąga naszą myśl wstecz, do owych lat, kiedy to na widowni dziejowej pojawiło się nowe państwo słowiańskie, państwo Polan, pod berłem Mieszka I, i kiedy to równocześnie Kościół św. pochylił się troskliwie nad kolebką tworzącej się Polski. ,,Dobra księżniczka“ Dąbrówka przybyła do Polski z Czech z posłannictwem Chrystusowej wiary i słowiańskiego braterstwa. Był to rok 966, pamiętny rok chrztu Polski. Na ziemiach polskich, w Poznaniu, osiadł pierwszy katolicki biskup, Jordan, i pogańskich Polan przyzywał do wiary Chrystusowej. Dla przyszłości Polski krok Mieszka I był niesłychanie doniosły i zbawienny. Otworzył bowiem Polsce bramy Chrystusowej wiary i wciągnął młode państwo w sprawy Europy zachodniej, zbliżył je do kultury chrześcijańskiej. Ale długiego jeszcze trzeba było czasu, aby religia Chrystusowa przepoiła życie narodu, uszlachetniła jego obyczaje i uświęciła jego ducha.
Do umocnienia chrześcijaństwa w Polsce, a jeszcze bardziej do usamodzielnienia Kościoła katolickiego, przyczynił się w wielkim stopniu pierwszy apostoł Polski – św. Wojciech. W bardzo młodym wieku, 26 lat, zasiadł on na stolicy biskupiej w Pradze Czeskiej, gdzie zasłynął głębokim wykształceniem, szerokim umysłem i wielką świątobliwością życia. Surowy bardzo dla siebie, domagał się także od swoich wiernych pełnego chrześcijaństwa. Ale też właśnie dlatego naraził się wielmożom czeskim, którzy go wypędzili z Pragi. Wojciech uszedł z ojczyzny i znalazł modlitewny spokój w benedyktyńskim klasztorze w Rzymie, na Awentynie. Niedługo jednak nim się cieszył, gdyż wola Ojca św. pchnęła go znowu na apostolski trud.
Jesienią 996 roku powitał biskupa Wojciecha na swoim dworze król Bolesław Chrobry. Rad byłby go na stałe zatrzymać, ale Wojciecha gnała zbożna żądza nawrócenia pogańskich Prusów. Tylko więc kilka miesięcy apostołował w Polsce, a wczesną wiosną 997 roku, udał się z kilkoma towarzyszami do Prus. U samego jednak progu załamała się ambitna misja. Dnia 23 kwietnia 997 roku Wojciech poniósł śmierć męczeńską z rąk pogan, których nie dane mu było nawrócić. Król Bolesław Chrobry niezwłocznie wykupił na wagę złota ciało męczennika i uroczyście pogrzebał w gnieźnieńskiej świątyni. Wkrótce potem, w r. 999, szlachetny cesarz Otton III doprowadził do kanonizacji swego przyjaciela Wojciecha i w pamiętnym roku 1000 przybył z pielgrzymką do jego grobu. Wtedy też przeprowadził doniosłe zarządzenie życzliwego Polakom papieża Sylwestra II, który ustanowił w Gnieźnie metropolię i obok istniejącego już biskupstwa w Poznaniu, utworzył trzy dalsze stolice biskupie, a to w Krakowie dla Małopolan, we Wrocławiu dla Ślązaków i w Kołobrzegu dla Pomorzan. Radzym, najmłodszy brat św. Wojciecha i świadek jego męczeństwa, został pierwszym arcybiskupem Gniezna i pierwszym metropolitą Polski. Tak to Bolesław Chrobry zebrał owoce swej mądrości politycznej, zyskując usamodzielnienie Kościoła w Polsce. Otton III zaś powrócił do Rzymu i tu ufundował pierwszy kościół ku czci św. Wojciecha. Złożył w nim jako relikwię przywiezione z Gniezna ramię swego świętego przyjaciela. Wieki upłynęły od tego czasu, aż w r. 1928 Ojciec św. Pius XI zezwolił, by ta cenna relikwia powróciła do bazyliki gnieźnieńskiej.
I tak wplótł się św. Wojciech w dzieje, jako błogosławieństwo dla całej historii Polski. Śmierć jego stała się podwaliną wolności i niezawisłości polskiego Kościoła i polskiego narodu. Słusznie więc darzymy go tytułem naszego pierwszego patrona. W doli i niedoli był nam św. Wojciech zbawiennym drogowskazem ku górnym, niebiańskim celom. Jego grób nie zamienił się w mogiłę zapomnienia, lecz zawsze darzy mocą i siłą tych, którzy ongiś i dzisiaj przybywają do tej trumienki gnieźnieńskiej, jako do relikwii opiekuńczej.
Stajemy w duchu i my u grobu św. Wojciecha. Podziwiamy jego energię i zapał apostolski, jego miłość ku Chrystusowi i ku duszom ludzkim, jego wierność Bożym zasadom i jego umiłowanie Chrystusowego Kościoła. To tutaj przed wiekami uczył on praojców tego narodu tej wzniosłej prawdy, że Kościołem jakby „narodowym“ Polaków jest Kościół katolicki, Kościół założony przez Jezusa Chrystusa i zbudowany na opoce Piotrowej, a rządzony przez prawowitego następcę św. Piotra. To właśnie św. Wojciech uczył nas wierności przykazaniom Chrystusa, mimo słabości własnej i mimo pokuszeń wroga naszej nieśmiertelnej duszy. Dzisiaj zasiada nasz Wojciech w świętym gronie przyjaciół Bożych na tronie niebieskim. I właśnie dlatego dopraszamy się jego wstawiennictwa starodawną modlitwą: „Per merita sancti Adalberti“ – Przez zasługi św. Wojciecha, Chryste, wysłuchaj nas i za jego wstawiennictwem przyjdź nam z pomocą.
Powinniśmy błagać świętego Patrona naszego: św. Wojciechu, pomagaj nam, byśmy wytrwali w wierze, w dobrych obyczajach, w uczciwości i cnocie, w świętości i w lasce, w miłości Boga nade wszystko i w miłości naszych bliźnich. Przy twej pomocy pragniemy pogłębić w sobie życie religijne, znajomość zasad nauki Chrystusowej, za głoszenie której oddałeś swe życie i krew. Zachęceni twym męczeństwem będziemy się starali lepiej służyć Bogu, naszej duszy, naszym bliźnim, naszej Ojczyźnie. Bądź naszym potężnym Orędownikiem i Pasterzem, ty, który oddał jak Chrystus życie swe za owce swoje, by je zespolić w owczarni Chrystusowego Kościoła. Amen.
Na podstawie: Ks. Kazimierz Pielatowski, w: Współczesna ambona, nr 46, 1959, s. 353.