Św. Józef Robotnik, 1.05.2013

„Strzeż dobrej rzeczy (depozytu) powierzonej przez Ducha Św., który w nas mieszka” (2 Tm 1, 14).

Drodzy Wierni!

Tymi słowami napominał św. Apostoł Paweł swego ucznia Tymoteusza, aby sobie cenił ponad wszystko światło Ewangelii, dar łaski, i w ogóle wszystkie skarby duchowe, jakie nam zostawił nasz Zbawiciel. Największym wzorem strzeżenia skarbu łaski, depozytu zbawienia jest św. Józef, Oblubieniec Najśw. Maryi Panny i Ojciec przybrany Pana Jezusa. Święty Józef strzegł „dobrej rzeczy powierzonej mu przez Ducha Świętego“, a mianowicie strzegł dwa klejnoty, osobę Jezusa i Najśw. jego Matki. Naprawdę był to niemały zaszczyt. Iluż to Proroków i świętych osób Starego Testamentu pragnęło choć raz w życiu ujrzeć Zbawcę świata. Dostąpili tego szczęścia świątobliwi staruszkowie Symeon i Anna, ale w większej mierze przypadło to szczęście św. Józefowi. On bowiem nie tylko oglądał Zbawcę własnymi oczami, ale piastował go na swych rękach, on pracował na jego utrzymanie, on strzegł go jako źrenicy oka w okresie niebezpieczeństw zagrażających jego życiu. Toteż godzien jest św. Józef wielkiej czci, którą oddaje mu liturgia Kościoła w słowach: „Mąż wierny wielce chwalony będzie. A kto strzeże pana swego uczczony będzie“ (Cap. ad Vesp.). Zasługuje św. Józef na to, by był chwalonym, bo rzetelnie spełniał szczytną misję opiekuna Jezusa.

Pismo św. nazywa św. Józefa mężem Maryi. „A miesiąca szóstego posłany jest Anioł Gabriel od Boga do miasta galilejskiego, którego imię Nazaret do panny poślubionej mężowi, któremu imię było Józef, z domu Dawidowego, a imię panny Maryja” (Łk 1, 26). A więc między Maryją a Józefem było prawdziwe małżeństwo, ale to małżeństwo było przepojone na wskroś duchem czystości, do której zobowiązali się obopólnie z wyższych pobudek. Dlatego można śmiało rzec, że to małżeństwo było prawdziwym triumfem czystości. Dziewictwo i czystość Matki Bożej był największym skarbem, powierzonym św. Józefowi.

Na obrazach przedstawiających postać Józefa, widzimy, że Święty trzyma w jednej ręce lilię, symbol czystości, w drugiej Dziecię Jezus na znak powierzonej mu nad nim opieki. A jakże troskliwie opiekował się Bożym Dzieciątkiem! Oto kiedy mściwy król Herod nastaje na jego życie, Józef, posłuszny wezwaniu Anioła, ucieka zagranicę. Jakżeż przykra to musiała być dla niego chwila, gdy drżąc o los Dziecięcia, musiał uchodzić w nieznane sobie kraje, a w czasie ucieczki ukrywać się jak ścigane zwierzę, a wreszcie na obczyźnie zdała od swoich pędzić żywot tułaczy. A po powrocie do Nazaretu ciężką pracą rąk zarabia na utrzymanie św. Rodziny. W ten sposób spełnia przez szereg lat w ciężkich warunkach swą zaszczytną misję opiekuna Syna Bożego.

I my powinniśmy się troszczyć o Jezusa, a mianowicie, aby on mieszkał w sercach naszych. A kiedyż Jezus żyje w sercach naszych? Oto żyje w nas przez łaskę. Żyje w górnych myślach, w słowach i czynach szlachetnych, a przede wszystkim żyje w nas osobiście z bóstwem i człowieczeństwem po każdej godnie przyjętej Komunii św. On jest naszym skarbem, naszym depozytem, który Ojciec niebieski nam powierzył! Czy cenimy ten depozyt, czy nam dużo zależy na tym, aby Chrystus pozostał w nas, wśród nas królował? Ileż to razy więcej troszczymy się o pieniądze, o dobrobyt, o przyjemności, aniżeli o Jezusa, którego wyrzucamy niejednokrotnie precz z serca, spędzając zdała od niego większą część naszego życia. Niewygodnie nam przy jego boku, bo Jezus żąda od nas ofiary i samozaparcia się, jak tego żądał od Józefa. Dlatego zrzucamy z siebie „słodkie jarzmo” boskich przykazań, aby się upajać grzeszną wolnością.

Kto nie troszczy się o Jezusa? Nie troszczy się o Jezusa ten, kto lekceważy i zaniedbuje pod ciężkim grzechem nakazane praktyki religijne, jak np. uczestnictwo we Mszy św. i spowiedź. W takiej duszy nieodświeżanej modlitwą i nie zasilanej mocą z góry nie może mieszkać Chrystus i Bóg. Nie troszczy się o Jezusa, kto prowadzi życie niemoralne i niezgodne z zasadami wiary. Nie troszczy się o Jezusa, kto żyje w nienawiści z bliźnim, kto mu szkodzi na dobrej sławie, majątku i ciele. Zapomina świat o Jezusie i o jego prawdzie, dlatego w swych poczynaniach schodzi nieraz na błędne drogi, wikła się w ciemnych gąszczach błędu, nurza się w bagnie zepsucia.

A Jezus tak pragnie żyć z nami. Pragnie przede wszystkim żyć w nas osobiście przez łaskę, aby naszą duszę przepoić swą boską istotą i wynieść ją na wyższy szczebel człowieczeństwa. Ten Jezus daje się nam niejako do dyspozycji i żąda, abyśmy go wprowadzili do dusz, do całego życia. To jest najświętszy nasz depozyt, którego powinniśmy strzec troskliwie i cenić ponad wszystkie skarby. Amen.

 

Na podstawie: Ks. Józef Hetnal, w: Nowa Bibljoteka Kaznodziejska, t. XLVIII, 1935, s. 151.