Niedziela Trójcy Przenajśw., 26.05.2013

Drodzy Wierni!

Uroczystość Trójcy Przenajświętszej, przypadająca na pierwszą niedzielę po Zielonych Świątkach, przypomina nam bardzo żywo nasz Chrzest św. i te bezcenne dary, które otrzymaliśmy na Chrzcie św. A otrzymaliśmy nie tylko łaskę uświęcającą, lecz również cnoty boskie: wiarę, nadzieję i miłość. Przez te cnoty mamy uzdolnienie do przyjmowania i przeżywania nadprzyrodzonych skarbów religii katolickiej. Każde uzdolnienie jednak rozwija się tylko wówczas, gdy je odpowiednio ćwiczymy, marnieje zaś, gdy je zaniedbujemy. Życie z Bogiem, życie z Trójcą Przenajśw. jest tu na ziemi możliwe tylko dzięki wierze. Dlatego dziś zastanowimy się nad tym, jak mamy pojmować to „życie z wiary“, by wiarę ożywić w naszej duszy, utrzymać w całej pełni i według niej ułożyć całe nasze życie tu na ziemi.

Gdy trzeźwo spoglądamy na to, co się dzieje koło nas, musimy z boleścią stwierdzić, że w naszym społeczeństwie coraz więcej tych, którzy są zapisani w księgach parafialnych Kościoła rzymsko-katolickiego, ale w swym życiu prawie niczym nie zdradzają swej przynależności do Kościoła św. i dopiero po śmierci znów – po raz wtóry – dostają papierowy certyfikat, świadczący zewnętrznie, że byli katolikami. Nazywamy ich katolikami z metryki, katolikami z imienia. – Ale przeciw takiemu pojmowaniu przynależności do Kościoła budzi się żywy odruch, bo rozumiemy, że nie wystarczy nazywać się wiernymi, lecz trzeba nimi być.

A) Jakie są pobudki życia z wiary? Można wymienić tu trzy punkty: 1. wola Boża, 2. naturalna konsekwencja wiary i 3. konieczność życia z wiary.

1. Jak we wszystkim, co dotyczy naszego zbawienia, naszego celu, wola Boża jest i będzie zawsze pierwszą i naczelną pobudką dla nas. Jeśli chodzi o ,,życie z wiary“, wola Boża jest tu jak najwyraźniejsza i bardzo silnie podkreślona w dzisiejszej Ewangelii przez Pana Jezusa, który nakazuje Apostołom nie tylko nauczania wiary, ale przyuczania wiernych do sumiennego spełniania wszystkiego, co jest objęte przykazaniami. Mówi bowiem wyraźnie: „nauczajcie je chować wszystko, cokolwiek wam przykazałem”. Wierni, żyjący tradycjami pierwszych chrześcijan, rozumieją bardzo dobrze ten akcent, jaki tu Pan Jezus położył na „zachowaniu wszystkiego, co przykazał”, i wbrew różnym protestantyzmem nie ograniczają się nigdy do samej wiary, nie rozumieją jej bez „zachowania wszystkiego”. Raczej pójdą na męczeństwo, niżby mieli od tego zachowania odstąpić.

W 1927 r. srożyło się straszne prześladowanie w meksykańskim stanie Jalisco. Między innymi chciano przemocą zmusić 18-letniego młodzieńca, by wołał wraz z bezbożnikami: „Niech zginie Chrystus!“. Młodzieniec ów pomny na to, co Chrystus przykazał, gdy mówił: „kto mnie wyzna przed ludźmi, tego i ja wyznam przed Ojcem, który jest w niebiesiech, a kto by się mnie zaparł przed ludźmi, tego się ja zaprę przed Ojcem niebieskim”, odmówił stanowczo i oświadczył, że na zawsze pragnie pozostać wiernym wyznawcą Chrystusa. Wówczas przywiązano go do ciężarowego samochodu i puszczono w ruch motor. Wleczono go bez litości za wozem broczącego krwią. Auto przejeżdżało koło jego domu rodzinnego. Dano znać matce. Wybiegła na drogę i przybliżywszy się do zbroczonego krwią syna rzekła najspokojniej: „Dziecko moje, choćby cię mieli zabić, nie wypieraj się wiary! Wiara więcej warta niż życie”. A potem zawołała wraz ze synem: „Niech żyje Chrystus Król!”. Był to okrzyk żywej wiary, ale zarazem i wyrok śmierci dla nich obojga.

2. Drugą pobudką jest konsekwentne pojmowanie wiary. Jeśli wiara oświeca rozum, to siłą naturalnej konsekwencji, rozum, oświecony wiarą, pobudza wolę do postępowania według wskazań, zawartych w wierze. To jest tak naturalne, jak naturalne jest zjednoczenie władzy rozumu i naszej duszy. Oddziałują one na siebie wzajemnie i stworzone są do harmonijnego działania ze swej natury, tzn. z woli Bożej, odzwierciedlającej się w prawach przyrodzonych.

Stąd to u ludzi niezepsutych, prostych i uczciwych widzimy, że wskazania, zawarte we wierze, są dla nich Ewangelią życia codziennego, nie ma u nich odchyleń od zasad Bożych i nieszczerego zakłamania, kłócącego się z wolą Bożą. Może na przykładzie z historii świeckiej jasno poznamy tę niezrównaną konsekwencję natur prostych. Kiedy Napoleon wkroczył na teren Rosji, jeden z wieśniaków rosyjskich za żadną cenę nie chciał zgodzić się z nowym porządkiem i stanąć po stronie cesarza Francuzów, odpowiadając stale, że panem jego jest i będzie zawsze car. Wówczas żołnierze Napoleona wypalili mu na ramieniu literę „N“ jako widomy znak, że jest zwolennikiem Napoleona. Jakież jednak było ich przerażenie i zdumienie, kiedy wieśniak rosyjski porwał siekierę i uciął sobie rękę wraz z monogramem Napoleona. Pozostał wiernym carowi.

Tak wnioskuje i w zakresie wiary każdy, kto pojmuje należycie jej istotę i zadanie. Kto inaczej wierzy a inaczej postępuje jest albo obłudnikiem albo obranym ze zdrowego rozsądku. Wiara oderwana od życia i niekierująca nim jest nonsensem. Dla uczniów Chrystusowych jest jedna tylko droga: wiara, objawiająca się w czynie i to przede wszystkim w czynie miłości, „wiara, która – według słów św. Pawła Ap. – przez miłość działa” (Ga 5, 6).

3. Po trzecie, życie z wiary jest konieczne do utrzymania wiary. Wiara marnieje w nas i usycha, skoro nie dajemy jej wyrazu w czynie i według niej nie urządzamy naszego życia. Jeśli tylu wokoło nas utraciło wiarę, to nie dlatego, że ją przefilozofowali, że nie mogli sobie dać rady z różnymi wątpliwościami na tle wiary, ale głównie dlatego, że praktycznie coraz bardziej oddalali się od niej. Najpierw zaniedbali uczęszczać do Spowiedzi, potem coraz bardziej opuszczali niedzielną Mszę św., następnie odzwyczaili się od pacierza i na końcu stracili wiarę. Oddalali się od niej tylko od strony praktycznej i ani się nie spostrzegli jak zobojętnieli dla niej zupełnie. U niektórych z nich zostało jeszcze jakby jakieś blade widmo wiary, jakiś niewyraźny jej cień. Ale ani tego widma ani tego cienia nie można nazwać już wiarą. Według wyrażenia św. Jakóba Apostoła jest to tylko trup wiary. Stwierdza on bowiem z całą stanowczością: „albowiem jako ciało bez ducha jest martwe, tak i wiara bez uczynków martwą jest” (Jk 2, 26).

B) Wiara i życie zazębiają się wzajemnie i pozostanie kłamstwem to, co głosił Luter, że sama wiara wystarczy bez żadnych dzieł. Głosił on to przeciwstawiając się św. Jakóbowi i oddzielając wiarę od życia. My wiemy, oparci o naukę Pana Jezusa i jego Apostołów, że wiara nic nam nie pomoże, jeśli nie damy jej wyrazu w całym naszym życiu i postępowaniu. Owszem, jeśli jej nie odpowiedzą zgodnym echem czyny, stanie się dla nas narzędziem potępienia. Lżej będzie nieporównanie na sądzie ostatecznym tym, co wary nie poznali niż tym, co nie żyli wedle poznanych prawd.

Chcąc nam ułatwić życie wedle wiary, zaprawia nas Kościół św. od dziecięctwa do przestrzegania woli Bożej w trzech dziedzinach zasadniczych, przyuczając nas do spełniania: 1) przykazań Bożych, 2) swoich przykazań (kościelnych) i 3) obowiązków stanu.

1. Najpierw spełniaj przykazania Boże! Oto jest pierwszy i najbardziej zasadniczy warunek życia z wiary. Bez wiernego i sumiennego spełniania przykazań Bożych nie ma mowy o zbawieniu, ani o życiu chrześcijańskim. Wiemy, że wartość wszystkich rzeczy w ogóle stanowi wola Boża. Wszystko, co się sprzeciwia woli Bożej albo od niej odchyla, zmarnieje wcześniej czy później. W szczególniejszy sposób odbija się to na dziedzinie życia społecznego. W dziedzinie tej dlatego jest tak źle, jak to dziś widzimy, bo tam przede wszystkim nie zachowuje się przykazań Bożych. Słusznie powiedziano, że „dekalog jest streszczeniem wszystkich praw zdrowia społecznego” (Paweł Bourget, Dramat w wielkim świecie, t. 1, 1924, s. 155). Organizm społeczny jest chory, bo nasze życie społeczne odbiega od norm prawa Bożego, zawartego w krótkim, ale jakże nad wyraz doniosłym kodeksie, podanym rodzajowi ludzkiemu na górze Synaj.

2. Po drugie: Spełniaj przykazania kościelne! Wielu z tych, co mienią się katolikami, uważa przykazania kościelne za nakazy drugiej klasy o znacznie mniejszym autorytecie niż przykazania Boże – wbrew temu, co nam przekazała najlepsza tradycja wieków, kiedy to uczniowie Chrystusa dobrze pamiętali o jego bardzo jasnych i prostych, a jakże doniosłych słowach, skierowanych do pierwszych Biskupów: „kto was słucha, mnie słucha, a kto wami gardzi, mną gardzi” (Łk 10, 16). Ten sam Bóg, który mówi: ,,nie zabijaj!“, ten sam – przez Kościół św. – nakazuje uczęszczanie na Mszę św., zachowywanie postów itd.

3. Po trzecie: Spełniaj obowiązki swego stanu! Obowiązki stanu, oceniane w świetle wiary, to – posterunek, na który postawiła nas wola Boża. Dla ucznia Chrystusowego wszystko, co łączy się ze spełnianiem obowiązków stanu, jest tak święte i drogie jak cenna i święta jest wola Boża. Owszem obowiązki stanu można nazwać poniekąd ósmym sakramentem, tyle zaskarbiają nam łask, jeśli je po Bożemu pojmujemy. Dla ucznia Chrystusowego, który ocenia obowiązki swego stanu z punktu widzenia wiary, najdrobniejszy nawet z tych obowiązków nosi na sobie stygmat woli Bożej, a nie jest mniej lub więcej uprzykrzonym ciężarem, jak to bywa u ludzi nie patrzących na swój stan i zawód przez pryzmat wiary.

Te proste, elementarne reguły są fundamentem, na którym buduje się gmach prawdziwego życia z wiary, życia w Trójcy Św., która cała chce zamieszkać w nas od momentu chrztu św. Nie tylko wzywajmy więc Trójcę Św. w naszych modlitwach, nie tylko robimy znak krzyża wyznając trzy boskie Osoby, lecz starajmy się naprawdę żyć według woli tej Trójcy, żeby się z nią zjednoczyć w wieczności. Amen.

 

Na podstawie: Ks. Omikron, w: Nowa bibljoteka kaznodziejska, t. XLVIII, 1935, s. 413.