2. niedziela po Świątkach, 2.06.2013

Drodzy Wierni!

W dzisiejszą niedzielę, która dawniej przypadała w oktawę Bożego Ciała, Kościół czyta nam Ewangelię o uczcie, którą Bóg jako dobry Gospodarz przygotował swym umiłowanym przyjaciołom. Oni zaś zaczęli się wymawiać i nie przyszli. Jest ta Ewangelia zarzutem dla tych wszystkich, którzy będąc katolikami w ogóle zaniedbują przybliżanie się do stołu Pańskiego i również dla tych, którzy przyjmują Komunię, może nawet co niedziela, ale tylko zewnętrznie, duszą swą nie siadając przy stole Gospodarza i nie znajdując chwili dla serdecznej rozmowy z nim.

Straszne jest to, ale nawet ci, co się zowią uczniami Chrystusowymi i katolikami, nie doceniają należycie św. Eucharystii, nie przywiązują do niej należytej wagi.

A) Ucztą ewangeliczną jest w całym tego słowa znaczeniu przedziwna i cudowna uczta eucharystyczna, od której wymawiają się współcześni nam uczniowie Chrystusowi, podobnie jak wymawiali się goście, opisani w dzisiejszej Ewangelii.

1. Pierwsza wymówka brzmi: „kupiłem wieś i mam potrzebą wyjść, a oglądać ją, proszę cię, miej mnie za wymówionego”. jest ta wymówka bardzo znamienną w swej treści, w jej brzmieniu bowiem drga z jednej strony troska, pełna niecierpliwości i gorączki, o dobra tego świata, o majątek, o posiadanie. Z drugiej strony przebija się tu znamiennie niedocenianie wielkiego szczęścia, zawartego w zaproszeniu na ucztę. Człowiek dzisiejszy, czy bogaty, czy najbiedniejszy, jest ciałem i duszą pogrążony w materializmie, w dążeniu posiadania, zysku. W wirze tym ginie z oczu człowieka ścieżyna, wiodąca do Boga, wydeptana przez poprzednie pokolenia ludzkie od długich wieków. Człowiek już nie ma czasu dla Pana Boga. I nawet kiedy ten Bóg co trochę zastępuje mu drogę na tylu punktach ludzkich dróg, ile jest kościołów katolickich, rozsianych po ziemi, człowiek współczesny przechodzi mimo. A gdy z tych kościołów woła Bóg z głębi tabernakulum: „pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i obciążeni jesteście“, w tej szalonej gonitwie za pieniądzem człowiek współczesny mówi po prostu: nie mam czasu, miej mnie za wymówionego!

Bóg nie zajmuje już w szerszych kołach społeczeństwa jakiegoś znaczącego stanowiska. Poza małą trzódką Chrystusa – nie jest on przedmiotem i celem ludzkich zabiegów i ludzkich tęsknot. Wielu wyparło się go albo wygnało go w krainę bytów niepoznawalnych, a jako sprawcę porządku nadprzyrodzonego prawie zupełnie go ignorują. Następstwem tego jest, że ludzie nie mający żadnej albo tylko słabą wiarę w świat przyszły, ograniczają swe pragnienia i dążenia do teraźniejszości. Im więcej przysparzają sobie dóbr doczesnych, tym wyżej rosną we własnych oczach. I przychodzi zaślepienie, którego następstwem jest coraz dalsze odsuwanie się od Boga.

Pustki przy Stole Pańskim mają swe źródło w tej pożądliwości oczu, którą św. Jan Apostoł umieszcza pomiędzy głównymi motorami, które rządzą światem, mówiąc: „wszystko, co jest na świecie, jest pożądliwość ciała i pożądliwość oczu i pycha żywota“ (1 J 2, 16). Bo karmić się Bogiem przyjdzie tylko ten, kto przedtem uprzątnął dla niego miejsce w swej duszy, wyrzuciwszy z niej mamonę. Nawet jeśli przyjmujemy Komunię fizycznie, ale nasze myśli, nasze tęsknoty w ogóle nie są skierowane do Boga obecnego w tej Komunii, nie otrzymamy tych łask, które Bóg nam przygotował przy swym stole.

2. Czytamy dalej: „Kupiłem pięć jarzm wołów i idę ich doświadczać. Proszę cię, miej mnie za wymówionego!“. W wymówce tej nie chodzi o samo posiadanie jako takie. Gra tu rolę pycha, chęć wyróżnienia się i błyszczenia. Te pięć jarzm doborowych wołów ma posłużyć jako nowa strawa dla pychy, która rozsadza ich właściciela. Dlatego nie ma on czasu na skorzystanie z zaproszenia. Na ucztę ewangeliczną nie pójdzie. Częsta Komunia, Msza św. w tygodniu jest dla prostaczków, dewotów, poważnemu człowiekowi wystarczy wypełnić konieczne obowiązki religijne.

Pycha i fałszywa ambicja pochłaniają człowieka współczesnego. I to jeszcze pycha i ambicja sięgając bardzo niewybrednie i bardzo niewysoko. Kiedyż mieliśmy takie gonienie za względem ludzkim, takie upokarzające służalstwo wobec tzw. opinii jak dzisiaj? Wzgląd ludzki wywierał po wsze czasy potężny wpływ na ludzi. Wszelako nigdy przedtem wpływ ten nie był tak szeroki ani przemożny u ogółu jak dzisiaj. W dawnych czasach działał na postępowanie jednostek, zwłaszcza mocnych i wielkich tego świat, za dni naszych ogarnia całe społeczeństwo, nawet najsłabszych. Ludzie badają jego naturę, obliczają jego siłę, podtrzymują go, systematyzują go i odwołują się do niego jako do prawowitego czynnika moralnego w rządach świata. Wszakże wzgląd ludzki, szczególnie gdy przybiera postać uległości niewolniczej dla opinii publicznej, nie jest żadną miarą prawowitym czynnikiem moralnym. Jest bowiem w jawnej sprzeczności: a) z godnością ludzkiego rozumu, b) z zasadami rozumnej wolności i c) z nauką religii chrześcijańskiej. W tym sensie nauczali już Apostołowie. Św. Paweł: „jeślibym się jeszcze ludziom podobał, nie byłbym sługą Chrystusowym“ (Ga 1, 10), a św. Jakub: „ktobykolwiek chciał być przyjacielem tego świata, staje się nieprzyjacielem Bożym“ (Jak 4, 4).

3. Na trzecim miejscu stawia Ewangelia św. wymówkę: „żonę pojąłem, a przeto nie mogę przyjść”. Już nie prosi nawet ów zaproszony, by gospodarz usprawiedliwił jego nieobecność, by miał go za wymówionego. Wyładowuje się tu bardzo wybitnie i uderzająco nieopanowana pożądliwość ciała. Człowiek opanowany tą pożądliwością nie ma zrozumienia dla przedziwnych smaków uczty ewangelicznej.

I znów widzimy wokoło siebie, jak się powtarza na różne sposoby ta wymówka u ludzi nam współczesnych. Żyjemy w powietrzu, zatrutym niepohamowaną zmysłowością i tym wszystkim, co rodzi się i rozrasta bujnie na glebie pożądliwości ciała. W tej atmosferze plenią się wszystkie przeszkody do częstego i godnego przyjmowania Komunii św., opierające się na zmysłowości, chęci wygód, braku umartwienia itd.

B) Rozważywszy trzy rodzaje wymówek u tych, co stronią od Uczty eucharystycznej albo uczęszczają do niej bez pożytku duchowego. Zastanówmy się nad tym, jakie jest tło i podłoże duchowe tych wymówek, skąd pochodzi to zaślepienie, które wstrzymuje od Stołu Pańskiego i pozbawia tylu wielkich łask, jakie niesie sam Dawca wszelkich łask, przychodząc do duszy w Najśw. Sakramencie.

1. Lekkomyślność i brak elementarnego zastanowienia nad tym, czym jest Komunia św., wysuwają się na pierwszy plan. Brakiem zastanowienia należy też tłumaczyć, że ludzie nie mają czasu, by pójść do Komunii św. albo że przystępują do niej bez odrobiny pobożności i szacunku.

2. Drugą przyczyną jest światowość, która wgryzła się poważnie w szeregi katolickie i podgryza w nich najpiękniejsze tradycje, jeszcze pozostałe z poprzednich pokoleń. Znakomity znawca duszy katolickiej, o. W. Faber, powiada, że „światowość jest krzewem, którego korzenie i gałęzie rozciągają się do nieskończoności i który jest obdarzony nadzwyczajną żywotnością. Ilekroć się pojawi, rozszerza się on w duszy z szybkością pożaru” (Postęp duszy, 1901, s. 417). W światowości spalają się też wszystkie tęsknoty, wybiegające ponad ziemię. Dlatego to człowiek światowy omija stół, na którym Chrystus Pan daje ludzkości „Chleb, który z nieba zstąpił”, albo przyjmuje Komunię w sposób jakiś mechaniczny, pozostawiając myślami pogrążony w sprawach tego świata.

3. Ani lekkomyślność i bezmyślność, ani światowość nie przecinają drogi wiodącej do Stołu Pańskiego. Czyni to dopiero grzech ciężki, rozbrat z Bogiem. Kto żyje w grzechu, kto oddał się w niewolę tej czy innej namiętności i zerwał więź z Bogiem, ten nie trafi do tabernakulum, by sięgnąć po Chleb Aniołów. Unikanie sakramentu Pokuty, niechęć do częstej spowiedzi jest główną przyczyną rzadkiej Komunii i jakże często przyczyną Komunii świętokradzkiej. Jak się wyraził pisarz katolicki Robert H. Benson: ,,Na każdych wargach znajduje się możliwość Judaszowego pocałunku“. Wystrzegajmy się tego, odnówmy w sobie pobożność eucharystyczną, przeznaczmy przynajmniej kilka minut przed i po Komunii dla zastanowienia się, czym ona jest, kogo przyjmujemy, kto nas zaprosił na tą wieczerzę, i wtedy doświadczymy, jak wiele łask przygotował nam Gospodarz uczty na życie doczesne i na całą wieczność. Amen.

 

Na podstawie: Ks. Omikron, w: Nowa bibljoteka kaznodziejska, t. XLVIII, 1935, s. 422.