Pięćdziesiątnica, 10.02.2013

Drodzy Wierni!

W środę tego tygodnia zaczynamy już okres Wielkiego postu. Jest to czas rozmyślania o naszych grzechach, o potrzebie zbawienia, ale również o głównym środku tego zbawienia, którego używał Pan nas Jezus Chrystus – o jego okropnej męce.

Szaty koloru fioletowego, brak ozdób na ołtarzu, teksty Mszy św., śpiew Gorzkich Żali zachęca nas do poważnego rozpamiętywania wszystkich okoliczności tej męki. Widzimy w kościele nad ołtarzem Pana Jezusa rozpiętego na krzyżu. Widnieje on tu zawsze na pierwszym miejscu, często go widzimy, ale dzisiaj jest jakiś inny. Zdaje się nam, jakby w tym okresie był więcej smutny, jakby głębiej chwytał za duszę, jakby z większą miłością na nas patrzał.

1. Swego czasu Piłat okazał zgromadzonemu ludowi ubiczowanego Zbawiciela w cierniowej koronie. „Oto człowiek”, powiedział, wskazując na Zbawiciela. Te słowa wypowiedział nie ze złej woli, ale w dobrym zamiarze, chcąc wzruszyć Żydów i uwolnić Zbawiciela. Te słowa wypowiedziane były z natchnienia Ducha Św. One odnoszą się do wszystkich wieków. „Oto człowiek“, woła do nas Bóg Ojciec. Czy mamy prawo wkładać te słowa w usta Ojca przedwiecznego? Tak. Przecież na długo przedtem, zanim Jezus przestąpił progi przedsionka Piłata, nawoływał Bóg Ojciec do rozważania jego życia. Wskazywał na niego, kiedy na setki lat przed jego przybyciem opisywał przez Proroków życie Zbawiciela, zwłaszcza jego śmierć. Przecież tak dokładnie opisał jego wydanie przez Judasza, boleść w Ogrójcu, biczowanie, wyszydzanie, przybicie do krzyża, rany na rękach i nogach, jego pragnienie, zaspokojenie pragnienia poprzez ocet i żółć, jego obnażenie, jego całkowite poddanie się – słowem wszystkie cierpienia. Wszak Ewangeliści zaznaczają wyraźnie: „A to się wszystko działo, aby się wypełniły Pisma prorockie” (Mt 26, 56). Bóg Ojciec to wszystko objawiając, chciał, żeby Żydzi rozważali mękę Pańską, żeby widzieli wielką miłość Boga. Z jakim przejęciem musieli Święci Starego Testamentu patrzeć w duchu na Mesjasza, kiedy czytali: „Lecz on zraniony jest za nieprawości nasze, starty jest za złości nasze… a sinością jego jesteśmy uzdrowieni… Jako owca na zabicie wiedziony będzie, a jako baranek przed strzygącym go zamilknie, a nie otworzy ust swoich“ (Iz 53, 3-7). Ta wiara ich uświęcała, ta wiara oddawała ich serca przyszłemu Zbawicielowi, ta wiara wołała o pokutę. To jest wołanie Boga Ojca w Starym Testamencie: „Oto człowiek”.

2. A w Nowym Testamencie mamy to same wezwanie i Syna Bożego: „Oto człowiek“. Już przecież Syn Boży przez usta Psalmisty wołał: „A jam jest robak a nie człowiek; pośmiewisko ludzkie i wzgarda pospólstwa“ (Ps 21, 7); to znów przez usta Proroka: „O wy wszyscy, którzy idziecie przez drogę, obaczcie a przypatrzcie się, jeśli jest boleść jako boleść moja“ (Jr 1, 12). A do Apostołów tak często mówił o swojej męce. Kiedy wyrzucił szatana z opętanego chłopca, mówi z bólem: „Syn człowieczy ma być wydany w ręce ludzkie i zabiją go“ (Mt 17, 21). Mówiąc o robotnikach w winnicy i o nagrodzie, jaka czeka za pracę, dodaje: „Oto wstępujemy do Jeruzalem: a Syn człowieczy będzie wydany przedniejszym kapłanom i doktorom, i osądzą go na śmierć i wydadzą go poganom: i będą go naigrawać i będą nań plwać i ubiczują go, i zabiją go, a dnia trzeciego zmartwychwstanie” (Mk 10, 33). Mówił o kielichu goryczy, który miał pić, o chrzcie męki, którym miał być ochrzczony. Chce więc, żeby Apostołowie zajmowali się jego męką, żeby o niej rozważali. Wreszcie ta jego wola przejawia się we Wielki Czwartek przy ustanowieniu Najśw. Sakramentu. Wtedy we wieczerniku brzmią uroczyste i wzniosłe słowa: „To czyńcie na moją pamiątkę“ (Łk 22, 19). I zostawia nam Pan Jezus siebie, największą pamiątkę; większej już nie mógł zostawić, bo oddał siebie samego; a przy tym dodaje: „albowiem ilekroć będziecie ten chleb jedli i kielich pili, śmierć Pańską będziecie opowiadać, aż przyjdzie” (1 Kor 11, 26). Zbawiciel przewidział wszystkie Msze św. składane na tylu miejscach i przez tyle wieków, widział w duchu siebie rozpiętego na tylu ołtarzach, widział miliony klęczących u stóp ołtarzy i chciał, by to było pamiątką i odnowieniem jego męki. Prawdziwe „Oto człowiek!“.

3. Apostołowie podchwycili to zalecenie „Oto człowiek” i przypominali wiernym. Tak św. Piotr woła: „Bo i Chrystus ucierpiał za nas, zostawiając wam przykład, abyście naśladowali tropów jego” (1 Pt 2, 21); to znów św. Paweł: „Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi… On to zamiast radości, którą mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i zasiadł po prawicy na tronie Boga. Zważcie więc na Tego, który ze strony grzeszników tak wielką wycierpiał wrogość wobec siebie, abyście nie ustawali, załamani na duchu” (Hbr 12, 2n). Tak też głosili i inni Apostołowie. I nie mogli inaczej postępować; musieli głosić Jezusa ukrzyżowanego, bo sprzeciwili by się swemu powołaniu, bo zaparli by się Mistrza.

Dlatego i Kościół wskazuje na mękę Pańską, wołając: „Oto człowiek“. Wystawia Zbawiciela ukrzyżowanego na tylu miejscach w kościele, stawia na dzwonnice, każe wiernym umieszczać w domach i po polach. Tak często robi znak krzyża rozdzielając łaski i szafując Sakramentami św. Chce koniecznie wbić w pamięć i w serce krzyż, tj. mękę Zbawiciela. A w czasie Wielkiego Postu Kościół św. jest jak ta matka, która w rocznicę śmierci zbiera dzieci, żeby im opowiadać o zamordowaniu ojca, tak on zbiera nas na nabożeństwach pasyjnych, żeby nam opowiadać o męce naszego Zbawiciela.

Chrystus jest dla nas wszystkim. „I nie masz w żadnym innym zbawienia. Albowiem nie jest pod niebem inne imię dane ludziom, w którym byśmy mieli być zbawieni” (Dz 4, 12). On nas zbawił, On jest tym, z którego płyną na nas wszystkie łaski. Wprawdzie Pan Jezus całym swym życiem nas odkupił, ale z woli Ojca przedwiecznego, męka Zbawiciela była tym aktem, który nam przede wszystkim wysłużył łaski. To było jego dzieło najdoskonalsze. Dlatego woła św. Piotr: „Wiedząc, iż nie skazitelnym zlotem albo srebrem jesteście wykupieni…, ale drogą krwią jako baranka niezmazanego i niepokalanego Chrystusa” (1 Pt 1, 18n). Musiał więc Pan Bóg żądać od nas, by męka Zbawiciela była dla nas czymś najdroższym, by nie schodziła z naszej pamięci.

4. Dla nas Chrystus jest wzorem i przykładem. Mamy w sobie rzeźbić Chrystusa, mamy go naśladować. „Obleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa“ (Rz 13, 14). Przez całe życie uczy nas Zbawiciel, ale umierając zebrał wszystko, zostawił przykład wszystkich cnót i to w sposób najdoskonalszy.

Weźmy np. pokorę Zbawiciela. Pokornym był przez całe życie. Już jego przyjście na świat, kiedy przyjmuje naturę ludzką, jest wyniszczeniem i aktem pokory. Przychodzi nieznany, w małym miasteczku, rodzi się w stajence. Do jego żłóbka przychodzą pastuszkowie, możni zaś nawet z niedaleko położonej Jerozolimy go nie nawiedzają. Całe jego życie jest ukryte, takie ciche i takie skromne. Ale przede wszystkim na krzyżu w całej pełni okazuje się jego pokora, w obliczu śmierci. On niesłusznie zasądzony, niesłusznie skazany – przecież sam Piłat po trzykroć wyznaje jego niewinność: „Cóż tedy złego ten uczynił? Żadnej przyczyny śmierci w nim nie znalazłem” (Mt 11, 29). Skazują go za to, że się czynił Synem Bożym, a czyż nie udowodnił, że jest Synem Bożym, czyż nie wołał: „Albowiem uczynki, które dał Ojciec, abym je wykonał: same uczynki, które ja czynię, świadczą o mnie, iż mnie Ojciec posłał” (Łk 23, 22). Oskarżają go, że podburza lud, a czyż nie wołał: „Oddajcie tedy, co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest Bożego, Bogu” (J 5, 36)?

On, na którego Aniołowie spoglądają z upodobaniem, bity, popychany i więziony! On, Pan i Stwórca, policzony między zbrodniarzy, on w środku nich ukrzyżowany, jakby dla pokazania, że jest z nich największym złoczyńcą! On niewinny, a umiera jako okup za nas i za nasze winy! Nawet modli się za swoich prześladowców do swego Ojca przedwiecznego: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią” (Mk 12, 17). Czyż może być większa pokora i zaparcie? Czy, patrząc na to wyniszczenie Syna Bożego, nie schylamy sami głowy, czy nie czujemy się zawstydzeni? Rozważając to wszystko, jakoś inaczej będziemy znosili upokorzenia, jakoś inaczej będziemy myśleli o sobie! Małymi się będziemy czuli wobec pokory Jezusa na krzyżu.

I tak u stóp krzyża możemy brać jedną cnotę za drugą, możemy się wpatrywać w niedościgły przykład Zbawiciela, możemy robić wielkoduszne postanowienia i odradzać się duchowo. Męka Pańska jest jakby szkołą cnót, jakby księgą nauki doskonałości. Dlatego Święci tak rozkochani byli w krzyżu Zbawiciela. Św. Paweł tak pięknie mówi: „Albowiem nie rozumiałem, żebym co miał mieć między wami, jedno Chrystusa i tego ukrzyżowanego”. Św. Tomasz u stóp krzyża zdobywa wielką swą wiedzę.

5. Kiedy Klodwigowi, królowi Franków, opowiadał św. Remigiusz historię męki Pańskiej, król pełen świętego oburzenia, zrywając się zawołał: „Czegóż mię tam nie było z moimi Frankami, nigdy bym na to nie pozwolił!“ „I twoje grzechy, królu, ukrzyżowały Zbawiciela“, brzmiała spokojna odpowiedź. Tak – chodzi o grzechy nasze i przede wszystkim o grzechy nasze. To nabożeństwo do męki Pańskiej powinno dać obrzydzenie grzechów, odrazę do nich, i szczery, serdeczny żal. Widzi się w nim ogrom boleści i cierpienia, widzi się taką boleść, jakiej nikt nigdy nie przechodził. Serce nie może być nieczułe wobec cierpienia Chrystusa, ale musi się wzruszyć i współczuć. Wtedy Pan Jezus będzie mówił do duszy: „Grzechy twoje sprawiły to cierpienie, grzechy to twoje przybiły mię do krzyża“. Jezus z krzyża będzie wołał: „Nawróć się do Pana Boga twego”. Amen.

 

Na podstawie: ks. J. Bochenek, w: Nowa biblioteka kaznodziejska, t. XLVI, 1934, s. 149.