Matka Boża Gromniczna, 2.02.2013

„A gdy się wypełniły dni oczyszczenia jej według zakonu Mojżeszowego, przenieśli go do Jeruzalem, aby go stawili Panu“ (Łk 2, 22).

Drodzy Wierni!

Święto, które dzisiaj obchodzimy, sięga dalekich, zamierzchłych czasów i należy do najstarszych świąt, jakie Kościół Boży święci. Ojcowie tacy, jak papież Gelazy I, św. Ildefons, św. Sofroniusz, św. Cyryl Aleksandryjski, wspominają już o tym święcie. A skoro zagłębimy się w dziejach Kościoła powszechnego, znajdziemy, że w pewnej bardzo starej księdze o męczennikach z IV wieku, którą przypisuje się autorstwu św. Hieronima, naznaczono na dzień 2-go lutego święto, które nazwano „świętem Oczyszczenia Najśw. Maryi Panny”. Zupełnie pewnym jest świadectwo św. Ildefonsa, który powiada, że w roku 494 papież Gelazy I wprowadził tę uroczystość wraz z procesją ze świecami, żeby wyprzeć raz na zawsze pogańskie zwyczaje pochodów z pochodniami i zabobonnych obmywań, przypadających w miesiącu lutym, a dać chrześcijanom sposobność do rozważania niebieskich tajemnic.

1. Prawie wszystkie tajemnice naszej świętej wiary mają to do siebie, że mieszczą w sobie pełnię pociechy dla serca wierzącego. Taką pełnię pociechy dla naszych serc zawiera w sobie także święte zdarzenie, które dzisiaj podziwiamy. I cóż to jest za zdarzenie? – Oto ofiara, która spełnia się w świątyni w Jerozolimie. Według prawa Mojżeszowego należało każdego chłopca pierworodnego zanieść do świątyni, aby go tam „stawić Panu” tzn. ofiarować. Czytamy w dzisiejszej Ewangelii św.: „A gdy się wypełniły dni oczyszczenia jej według zakonu Mojżeszowego, przynieśli go do świątyni w Jeruzalem, aby go stawili Panu”. Syn Dziewicy Maryi był wprawdzie maleńkim dzieciątkiem, mającym zaledwie czterdzieści dni życia, ale jako „mądrość Ojca“ posiadał już najdoskonalsze poznanie wszystkich rzeczy. Dlatego też spełnił ofiarę w świątyni z całą świadomością, ofiarę dla błogosławieństwa i zbawienia całej ludzkości. Jezus Chrystus, jak mówią ojcowie Kościoła, w chwili ofiarowania go w świątyni, oddał się uroczyście Bogu Ojcu dla ratowania grzesznego świata i oświadczył przed całym niebem, że wszystko wypełni, nawet podda się krwawej śmierci, byleby tylko uratować ludzi od wiecznego nieszczęścia i pojednać z Bogiem. Jako Bóg wszystko wiedzący spoglądało Boskie Dzieciątko z świątyni na pobliskie wzgórze kalwaryjskie i widziało tam krzyż z wszystkimi jego mękami. Ale mimo wszystko nie wahało się ani na chwilę, aby się poddać tej ofierze. Oto ofiara, którą Zbawiciel dziś w świątyni spełnia a z wielkości tej ofiary możemy wnioskować o wielkości miłosierdzia Bożego. I to właśnie miłosierdzie Boże jest dla nas tą radosną pociechą w dzisiejszej uroczystości. Jesteśmy przecież „z przyrodzenia synami gniewu”, jak powiada św. Paweł (Ef 2, 3). Dla nas niema łaski i zmiłowania, jeżeli Syn Boży nie zstąpi na świat i nie ofiaruje się za nas. Wszystkie inne ofiary, chociażby były ofiarami całych tysięcy lat, ofiarami krwi i łez, nie wystarczą, żeby zmyć nieskończoną winę, którą zaciągnęliśmy przez grzech, żeby przywrócić nam utracone prawa. Lecz dzięki miłosierdziu Bożemu dzisiaj ofiaruje się Syn Najwyższego, Dzieciątko z Betlejem na rękach swej przeczystej Matki.

2. Nie tylko Jezus spełnia dziś ofiarę, lecz także i Maryja. A jeżeli wielka jest ofiara Syna, to równie wielka jest ofiara Matki. Na pierwszy rzut oka zdaje się, że ofiara Matki jest uboga i bez żadnego znaczenia. „Parę synogarlic, albo dwoje gołębiąt“, powiada Ewangelia. Wszelako właściwą ofiarą, którą składa Najśw. Dziewica, jest jej Syn, jej Jezus. Maryja oświecona przez Ducha Bożego i wtajemniczona we wszystkie tajemnice Odkupienia, wie, że jej Boskie Dzieciątko przeznaczone jest na ofiarę za grzeszników. I kiedy starzec Symeon do niej się zwraca słowami: ,,I duszę twą własną przeniknie miecz”, otwiera się przed nią cała przyszłość, ogląda wszystką mękę, odczuwa każde drgnienie zranionych członków Jezusa. Jakoby w zwierciadle widziała Maryja wszystkie okoliczności, które powiększały mękę jej Syna i również niezmierne boleści jej Serca.

Ofiara była tak bolesna, powiada święty Bernard, że życie Maryi stanie się jedną męczarnią i ustawicznym cierpieniem, które gorsze będzie, aniżeli sama śmierć. Lecz Maryja jest gotowa na spełnienie takiej ofiary, i jak niegdyś w swojej izdebce tak i teraz w świątyni jej usta szepcą: „Oto ja służebnica Pańska, niechaj mi się stanie według słowa twego“ (Łk 1, 38).

Z ogromu tej ofiary możemy wnioskować o ogromie miłości, którą Maryja pała ku nam. I tak jak miłosierdzie Boże, tak też i miłość Maryi jest dla nas wielką pociechą. Albowiem przez tę ofiarę przyczyniła się Maryja do uratowania całej ludzkości i stała się do pewnego stopnia naszą współodkupicielką.

3. Dzisiejsza uroczystość jednakże ma być dla nas nie tylko pociechą, lecz także pożytkiem, nauką. Pociechę czerpiemy z ofiary, która spełniła się w świątyni, naukę natomiast z osób, które znajdowały się przy tej ofierze. Widzimy tam cztery osoby, o których wyraźnie wspomina dzisiejsza Ewangelia, mianowicie: Jezusa, Maryję, Symeona i Annę.

Prawo Mojżeszowe nakazywało, aby każdy pierworodny chłopiec był ofiarowany w świątyni. Temu prawu poddaje się dzisiaj Jezus Chrystus, gdyż pozwala się Najświętszej Dziewicy nieść do świątyni i tam ofiarować Ojcu niebieskiemu. Oto wzór prawdziwego posłuszeństwa, posłuszeństwa, które tym bardziej wprawia nas w zdumienie, że Jezus Chrystus do zachowania tego prawa nie był zobowiązany. Jest bowiem Chrystus Pan „obrazem Boga niewidzialnego, pierworodny całego stworzenia“ (Kol 1, 15); jemu „dana jest wszystka władza na niebie i na ziemi“ (Mt 28, 28), on jest „Synem Boga Najwyższego” (Mk 5, 7), i dlatego to żadną miarą nie jest poddany prawu, które zostało dane człowiekowi. Mimo to nie chciał być wyjęty z pod tego prawa, żeby dać światu prawdziwy wzór posłuszeństwa i poddaństwa.

Jaka to wspaniała nauka dla nas! Mamy przecież przykazania, które jesteśmy surowo zobowiązani zachowywać, od których zachowania lub przekroczenia zależy nasze zbawienie lub potępienie. Znane nam są przykazania Boże, kościelne, przykazania naszych przełożonych. „Bądźcie czynicielami słowa, a nie słuchaczami tylko, oszukującymi samych siebie“ (Jk 1, 22). „Wszelka dusza niechaj będzie poddana wyższym zwierzchnościom, mówi inny Apostoł, albowiem nie masz zwierzchności, jedno od Boga” (Rz 13, 1).

Jakże dalecy jesteśmy od takiego posłuszeństwa! Zewsząd dochodzą naszych uszu skargi, że ludzie dzisiejsi nie szanują przykazań Bożych i kościelnych, że podwładni nie wykonują swoich zobowiązań względem przełożonych, że dzieci nie słuchają swoich rodziców. Niechaj więc Jezus będzie dla nas wszystkich wzorem prawdziwego posłuszeństwa!

4. Lecz obok posłuszeństwa Jezusowego widzimy dalej inny wzór, wzór prawdziwej pokory. Tym wzorem to Maryja. Poczęła ona swego Syna z Ducha Św. i dlatego to jej czystość ani na jeden moment nie została naruszona. Wiedziała o tym przywileju swojej duszy Najśw. Dziewica i ceniła go nieskończenie więcej, aniżeli królewskie pochodzenie z domu Dawidowego. A jednak jawi się dzisiaj w świątyni, jakoby jedna z owych grzesznych niewiast żydowskich, pochodzących z ludu pospolitego, i bez szemrania poddaje się prawu oczyszczenia. Oto doskonały wzór pokory dla nas, „którzy mniemamy, żebyśmy byli czymś, gdy niczym nie jesteśmy” (Ga 6, 3), którzy codziennie potrzebujemy oczyszczenia, lecz tak często jesteśmy przekonani w swą czystość i uczciwość.

5. A czego uczy nas Symeon, ów starzec znajdujący się w świątyni? – Symeon to wzór żywej wiary. Czytamy o nim w Ewangelii: „A oto, był człowiek w Jeruzalem, któremu imię Symeon: a ten człowiek sprawiedliwy i bogobojny, oczekujący pociechy Izraelskiej: a Duch święty był z nim”. On też wziął Dzieciątko na swoje ręce i błogosławił Boga, i mówił: „Teraz puszczasz sługę twego Panie, w pokoju, według słowa twego, gdyż oczy moje oglądały zbawienie twoje, któreś przygotował przed obliczem wszystkich narodów“ (Łk 2, 31). Oto wiara bogobojnego Symeona: święty starzec zagłębiał się w przepowiedniach proroków i najgorętszą i jedyną tęsknotą jego serca był Zbawiciel, który miał okazać się światu. Kiedy zobaczył na rękach Najśw. Dziewicy maleńkie Dziecię, ani na chwilę nie wątpił, że widzi przed sobą Wybawcę Izraela i całego świata. Symeon wierzy, a wierzy z niewzruszonym przekonaniem, chociaż nie widzi w Dziecięciu żadnego zewnętrznego znaku boskości, żadnego znaku potęgi i chwały.

A my posiadamy tyle dowodów, że Jezus Chrystus jest jednorodzonym Synem Ojca niebieskiego i Zbawicielem świata. Tysiące głosów mówią nam o tym, tysiące cudów świadczą o tej prawdzie. A jednak nasza wiara taka słaba, podobna do trzciny, która za każdym podmuchem wiatru chwieje się i skłania ku ziemi. Spójrzmy dzisiaj na tego pobożnego starca w świątyni i ogrzejmy naszą wiarę jego gorącą wiarą! Wierzmy w mocnym przekonaniu a wierzmy aż da grobowej deski, że Jezus Chrystus „jest zbawieniem, przygotowanym przed obliczem wszystkich narodów”, że jest On „światłością na objawienie pogan“, „pociechą ludu Izraelskiego“ i całego świata. Amen.

 

Na podstawie: Ks. M. Sawicki, w: Nowa bibljoteka kaznodziejska, t. XLVI, 1934, s. 45.