Boże Narodzenie (w dzień), 25.12.2012

Drodzy Wierni!

Światowładny Rzym ujarzmił prawie cały okręg ziemski. Po długich wiekach, w których to bezustannie słychać było szczęk oręża, zapanował pokój. Korzysta z tego wszechświatowego pokoju cesarz rzymski, August i nakazuje przeprowadzenie spisu ludności. Nie wie, nie przeczuwa, że tym zarządzeniem ma się przyczynić do spełnienia się proroctwa Micheaszowego, które zapowiadało, że Betlejem judzkie będzie miejscem narodzenia Odkupiciela świata. W Rzymie, stolicy państwa, nie znają poselstwa anielskiego: „Nie trwóż się Maryjo! Albowiem znalazłaś łaską u Boga; oto poczniesz w łonie i porodzisz Syna, którego nazwiesz imieniem Jezus. Będzie on wielkim i Synem Najwyższego zwany; a da mu Pan Bóg tron Dawida, ojca jego, i będzie królował nad rodem Jakóba na wieki, a królestwu jego nie będzie końca” (Łk 1, 30–33). W Rzymie nie wiedzą, że na ziemi bawi już Syn Boży, Zbawiciel, że spieszy w łonie przeczystej Matki-Dziewicy do miasta Dawidowego, by się tam narodzić i rozpocząć jako prawdziwy Bóg-Człowiek wielkie dzieło zbawienia ludzkości. Tam w lichej ustronnej lepiance dzieje się też wielki, największy cud miłości Bożej, a który św. Jan ujął w te przepotężne słowa: „A słowo stało się ciałem i mieszkało między nami; i oglądaliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełnego łaski i prawdy”.

To co starozakonny wieszcz Izajasz zapowiadał, ta się ziściło gdy nadeszła pełnia czasu: „Maluczki narodził się nam i Syn nam jest dany, spoczęło panowanie na ramieniu jego i nazwą imię jego: Przedziwny, Bóg, Mocny, Ojciec przyszłego wieku, Książę pokoju“ (Iz 9, 6). A prowadzi nas św. Jan do tego „Boga, Mocnego, Przedziwnego, do tego Księcia pokoju”; oczyma ludzkimi widzimy słabiuchne niemowlę w największym poniżeniu, w najstraszniejszej nędzy, w bezgranicznej słabości. Przed tysiącami, milionami lat, przed wiekami, „na początku (czasu) już było Słowo, a było u Boga, było Bogiem”. Nim jeszcze wszechświat został utworzony, nim zawładnął w nim cudowny porządek, nasz jedyny Bóg istnieje, jeden co do istoty, troisty co do osób. I odwieczne Słowo, odwieczna mądrość, czyli druga Osoba Boska napełnia olbrzymie przestworza ciałami, daje im niezmierne prawa, puszcza na początku tę cudowną maszynerię w ruch, jak to pięknie opisuje Księga Przypowieści: „Pan mię posiadał na początku dróg swoich, przed swymi dziełami od wieków… jeszcze nie było przepaści, a jam już poczęta była, jeszcze źródła wód swych nie wydały, wpierw zanim góry swą masą stanęły, przed pagórkami jam się urodziła… Mą rozkoszą przebywać z synami ludzkimi“ (8, 22nn). Aby być synami człowieczymi, aby podnieść upadłego przez grzech syna ziemi do godności syna Bożego, to słowo, to mądrość odwieczna staje się ciałem, synem człowieczym, przyjmuje ułomną naturę ludzką. Tak to leżące przed nami w żłóbku niemowlę to Syn Boży, to Słowo Ojca, które ukrywa w ciele swe bóstwo, swą jasność i moc jak się nieraz słońce kryje poza powłokę chmur. To odwieczne Słowo poprzedził wysłannik Boży, Jan Chrzciciel, który mu słowem i życiem dawał świadectwo, by wszyscy dobrej woli wierzyli w to Światło z nieba. Grzmiał ten głos wołającego na pustkowiu św. Jana: „Drogę gotujcie dla Pana, jemu prostujcie ścieżyny” (Łk 3, 4), „Oto Baranek Boży, oto, który gładzi grzechy świata!“ (J 1, 29). Ta dziecina: to prawdziwy Bóg, to Słowo przedwieczne, to ten, któremu Ojciec niebieski publicznie dwakroć dał świadectwo po chrzcie w Jordanie: „Tyś jest Syn mój miły, w Tobie mam upodobanie” (Łk 3, 22) i na Górze przemienienia: „Ten jest Syn mój miły, w którym mam upodobanie; Jego słuchajcie (M 17, 5). Chociaż wyniszczył samego siebie, stał się podobnym nam śmiertelnikiem, synem człowieczym, pod zewnętrzną powłoką ciała kryje majestat i ogrom bóstwa. „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo – to Słowo stało się ciałem i mieszkało między nami; i oglądaliśmy chwałą jego, chwałą jako jednorodzonego od Ojca“.

Aby te prawdy, te nauki, te zasady Chrystusa – Słowo stały się w nas ciałem, trzeba pomocy, trzeba wsparcia, wzmocnienia, łaski. A tę niewidzialną dla oczu ziemskich łaskę zaczyna Chrystus w dniu dzisiejszym rozsypywać na ziemi. Tę pełnię darów, przyniesionych z nieba, składa Zbawiciel w swym prawdziwym Kościele, by wszyscy, którzy są dobrej woli, z nich korzystali. Nam je Jezus betlejemski tylekroć podawał, do serc naszych wpuszczał w sakramentach świętych. Na Chrzcie św. obmył duszę skalaną grzechem dziedzicznym, „zbawił ją przez kąpiel odrodzenia i odnowienia Ducha Świętego“ (Tyt 3, 5), uczynił przybranym dzieckiem Bożym (J 1, 12), ozdobionym szatą łaski poświęcającej, uczynił żywym członkiem „ciała Chrystusowego“ (1 Kor 12, 27), Kościoła św. na ziemi, którego głową jest sam Zbawiciel (Kol 1, 18). W sakramencie Bierzmowania „wlewa, Ducha swego na wszelkie ciała“ (Dz 2, 17), „Ducha Świętego, Pocieszyciela” (J 14, 26), aby na odrodzonego w sakramencie chrztu ,,wszystkiego nauczyć, wszystko mu przypomnieć, o czym Chrystus mówił” (J 14, 26). Dalej, w Eucharystii św., w cudownym pomniku nieskończonej miłości Bożej, gdzie powtarza się tylekrotnie betlejemski, gdzie „Słowo staje się ciałem i zamieszkuje między nami”, gdzie zbliża się Bóg do swego ludu, do każdej duszy dobrej woli, by „życie miało i nader obficie miało“ (J 10, 10) – w Najśw. Sakramencie Ołtarza daje się nam on Sam pod powłoką chleba, „daje nam Ciało swoje za życie świata“ (J 6, 52).

Nowonarodzony Zbawiciel udziela się nam i w sakramencie Pokuty, w którym „miłosierdzie i wierność spotykają się z sobą, w którym sprawiedliwość i pokój dają pocałunek siebie” (Ps 84, 11), gdyż w nim złożona cała łaskawość Boga względem pokutujących. Ile razy przemówił do naszej niespokojnej duszy, on dawca łaski i miłosierdzia przez usta swego upełnomocnionego zastępcy, kapłana, gdyśmy szczerze żałowali za grzechy, przemówił słowo błogie i kojące: „Ufaj synu! Odpuszczają ci się grzechy twoje” (Mt 9, 2). „Idź w pokoju” (Łk 7, 50) – tak nieraz nie tylko widzieliśmy Jego chwałę i moc, ale doznaliśmy jego mocy, miłosierdzia, odczuliśmy pełnię łaski w Sakramencie Pokuty.

Tak więc we wszystkich sakramentach, we wszystkich środkach łaski jest obecny i mocno działa ten, który się narodził w dzień dzisiejszy. Od momentu swego narodzenia On nie tylko rozdaje całemu światu swoje dary i łaski, ale daruje samego siebie, daruje nam w swojej osobie całego Boga. Oto Lekarz, jak nazywają Chrystusa ojcowie Kościoła, Zbawiciel przybył z nieba. W cichą betlejemską noc przybył na ziemię w widzialnej, ludzkiej postaci. Aby się uwidocznić, to odwieczne Słowo przywdziało na siebie ludzką powłokę, naturę złożoną z ciała i rozumnej, wolnej, nieśmiertelnej duszy. Odziało się materią ciała ludzkiego – stało się Ciałem. Słowo to przez wcielenie nadal pozostało Słowem, Bogiem, zostając równocześnie całym, pełnym człowiekiem – Ciałem. To Bóg-Człowiek, Jezus Chrystus, Lekarz śmiertelnie schorzałych dusz. Przyszedł na ziemię, aby własną Krwią uleczyć krew naszych żył i serc, naszą naturę uwolnić od szatańskiego jadu grzechowego, śmiertelnie groźnego dla duszy. Odtąd więc człowiek nie musi umrzeć, choć może umrzeć. Nie musi, gdyż mamy obecnego Boskiego Lekarza. Może umrzeć, gdy nie zechce skorzystać z Jego życzliwej pomocy, zabiegu i leku.

Słowo stało się Ciałem właśnie w Betlejem. Były to narodziny Boże, Boże Narodzenie – zjednoczenie bóstwa z człowieczeństwem w Osobie Słowa. Było to wcielenie jedno jedyne w świecie i w historii świata. To jedyne Wcielenie, cudowne i niepowtarzalne stało się początkiem Odkupienia. Jego zakończenie odbyło się na krzyżu. Żłóbek i Krzyż, Betlejem i Golgota, narodzenie i śmierć Boga-Człowieka sprzed dwu tysięcy lat obchodzi nas bezpośrednio, dotyczy naszego losu. Narodzenie i śmierć Syna Bożego były dla nas, dla naszego zbawienia. To cudowne przybycie z nieba na ziemię boskiego Lekarza do chorych zapewniło nam ocalenie. I moje ocalenie jest w Chrystusie – u Żłóbka i pod Krzyżem. Gdy skorzystam z Jego pomocy i lekarstwa, uratuję się od śmierci. Amen.

 

Na podstawie: Ks. R. Tomanek, w: Nowa bibljoteka kaznodziejska, t. XXXIII, 1927, s. 433.