6. przeniesiona niedziela po Objawieniu, 18.11.2012

Drodzy Wierni!

W czasie swej publicznej działalności przedstawiał P. Jezus często słuchaczom dzieje królestwa Bożego na ziemi. Mówił w przypowieściach, malując barwnie losy swojego dzieła, kreśląc jego organizacje i przymioty. Niedługo przed swoją męką przedstawił ostatni moment historii naszego świata i ludzkości: opisał ostateczny sąd nad światem.

Słowa tego opisu przekazał nam dość dokładnie św. Mateusz w swojej Ewangelii: „A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w majestacie swoim i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na stolicy majestatu swego. I zgromadzą się przed nim wszystkie narody, i odłączy jedne od drugich, jako pasterz odłącza owce od kozłów. I postawi owce po prawicy swojej, a kozły po lewicy. Wtedy rzecze król tym, którzy będą po prawicy jego: Pójdźcie błogosławieni Ojca mego i posiądźcie królestwo zgotowane wam od założenia świata. Albowiem łaknąłem, a nakarmiliście mię; pragnąłem, a daliście mi pić; gościem byłem, a przyjęliście mię, nagim, a przyodzialiście mię, chorym, a nawiedziliście mię, więźniem, a przyszliście do mnie… Wtedy rzecze i tym, którzy będą po lewicy: Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, który zgotowany jest diabłu i aniołom jego. Albowiem łaknąłem, a nie nakarmiliście mię; pragnąłem, a nie daliście mi pić; byłem gościem, a nie przyjęliście mię; nagim, a nie przyodzialiście mię; chorym i więźniem, a nie nawiedziliście mię… I pójdą ci na mękę wieczną, a sprawiedliwi do żywota wiecznego” (Mt 25, 31-46).

Z tego opisu widać, że można swoje życie przegrać, można być odrzuconym od Boga na wieki, na zawsze. Jest wspaniałe niebo, mieszkanie naszego Ojca, które jest przygotowane dla nas, dzieci Bożych. Bóg jest miłością i dobrocią samą. Ale jest prawdą, że jest także piekło, straszne miejsce czy straszny stan potępienia. Słowa P. Jezusa nie pozostawiają pod tym względem żadnej wątpliwości. Kto by chciał myśleć inaczej musiałby zaprzeczyć tym nieomylnym słowom Boga-Człowieka, musiałby odrzucić całą wiarę chrześcijańską.

Rozważmy sobie dobrze po sto i tysiąc razy ten wyrok. Nie zapominajmy, że wyrok ten będzie wykonany od razu. „Pójdą ci na mękę wieczną, a sprawiedliwi do żywota wiecznego”. Według autentycznej, obowiązującej nas wiary katolickiej, wyrok ten oznacza to, co wyraża. Tu nie ma miejsca na żadne tłumaczenia przenośne. Nie da się inaczej wytłumaczyć słów P. Jezusa: „Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny”, ale tylko tak jak uczy Kościół. Słowa te są zbyt wyraźne, zbyt proste. Kościół uczy nas, że ci, którzy zasłużą na ten potępiający wyrok będąodrzuceni od Boga na wieki (to będzie ich największe istotne nieszczęście) i że będą cierpieć karę ognia (i to będzie ich kara drugorzędna, dodatkowa).

Człowiek staje wobec tej prawdy oszołomiony. Ogarnia go strach i zdumienie. Nie może sobie nieraz pogodzić swego obrazu Boga Ojca, najlepszej, najdoskonalszej istoty – z wiarą w wieczne, ogniste piekło. Bóg jest dobry. Bóg nie stworzył nikogo po to, by go potępić. Trzeba tylko przyjąć wielki przywilej dziecięctwa Bożego, trzeba się zgodzić na ten wielki zaszczyt, nie odrzucać łaski, nie gardzić miłością Ojca. Kto ma łaskę uświęcającą w duszy, ma prawo do nieba. Owszem można powiedzieć, że ma niebo w duszy. Ale kto wzgardzi miłością Bożą, kto nie przyjmie z własnej winy godności dziecka Bożego, kto zmarnuje ten skarb, ten stracił przywilej synostwa i stracił przywilej dziedzictwa. Do nieba iść już nie może. Widzimy, że zbawić się lub potępić, to sprawa nasza. Sam człowiek wypisuje wyrok na siebie. Bóg go tylko odczyta na sądzie. Sam człowiek chce Boga i będzie Go miał, lub Go nie chce i straci Go na wieki. Łaskę uświęcającą jest tak łatwo otrzymać, tak łatwo ją odzyskać, gdy ją ktoś straci. Wystarczy przecież spowiedź, wystarczy, gdy ktoś wyspowiadać się nie może, jeden jedyny akt miłości i skruchy. Tyle tylko Bóg chce od człowieka, by go wziąć do nieba. A jeśli człowiek i na to się nie zdobędzie, jeśli do Boga niejako praktycznie mówi: nie chcę Cię, na nic mi nie potrzebne Twoje synostwo; wolę każde inne dobro, które mi obiecuje pokusa niż Ciebie. Czyż dziwnym i niesprawiedliwym wydaje się wam, że wtedy i Bóg wreszcie powie: Nie chcesz ty Mnie, nie chcę i Ja ciebie.

Potępienie wieczne polega przede wszystkim na tym, że człowiek stracił Boga, którego nie chciał posiadać, którym gardził, którego uważał za nic. Czyż to niesłuszne, by się stało według wolnej woli człowieka? Owszem, nawet dziś już każdy z nas nosi w sobie wyrok zbawienia lub potępienia. Gdybyśmy tak mogli zajrzeć każdemu z nas do duszy, gdyby się stało jawne w tej chwili, kto z nas ma łaskę uświęcającą, a kto jej nie ma, to wiedzielibyśmy, kto z nas ma w duszy niebo, a kto piekło.

Straszne jest wieczne odrzucenie od Boga najwyższego, jedynego Dobra. My dziś tego nie rozumiemy w pełni. Koło nas jest jeszcze tyle dóbr, które nas cieszą, zajmują i kuszą. Ale przyjdzie czas, że nie będzie już żadnych dóbr. Przeminie wszystko. Człowiek zostanie sam i zobaczy, że Bóg, jedyne nieskończone Dobro, mógł być jego na zawsze. Zrozumie, że stracił wszystko, że stracił sens swego istnienia i będzie istniał bez sensu, bez celu, bez szczęścia. I zrozumie, że to odrzucenie jest jego winą i będzie wieczne. Nie potrafimy tego zrozumieć, póki żyjemy. Kościół jednak uczy nas, że to będzie istotą potępienia wiecznego, że to będzie najstraszniejsze cierpienie, wobec którego zbledną wszystkie inne.

P. Bóg wie, że my nie potrafimy zrozumieć wiecznego odrzucenia od Niego w pełni, że to odrzucenie, póki żyjemy tu, na świecie, nie przedstawia się naszemu umysłowi i naszej wyobraźni w całej prawdzie, że nie jest dla nas w pełni tak straszne, jak ono jest w rzeczywistości. I Bóg zapalił w tej przepaści ogień. Ogień, który jest dodatkową karą dla zmysłów, ale w myśli Bożej ma przede wszystkim ułatwić nam zrozumienie istotnej kary odrzucenia. Bóg zapalił w piekle wieczny ogień z miłości ku człowiekowi, by go tym ogniem odstraszyć od chodzenia po brzegu tej przepaści, by mu zwrócić uwagę, że wieczne piekło jest straszną karą. Dla potępionych straszny, palący ogień nie jest najważniejszy. Gdyby mogli widzieć Boga, w tedy chętnie znosiliby tę dodatkową karę przez wieki. Ale dla nas, żyjących, ten ogień jest wiecznym ostrzeżeniem. On dopiero pozwala nam zrozumieć straszną karę odrzucenia. I ta kara ognia, która jest dla wielu zgorszeniem i przyczyną trudności w wierze, na pewno uchroniła od piekła więcej ludzi, niż myśl o istotnej karze odrzucenia Boga. Widzimy, że nawet w najstraszniejszej karze piekła jeszcze widać dobroć Ojca, który ostrzega swoje dzieci przed nieszczęściem, w które z własnej winy mogą popaść.

Z opisu sądu ostatecznego, jaki nam zostawił św. Mateusz, widać, że sąd i nasze potępienie lub zbawienie zależeć będzie przede wszystkim od zachowania prawa miłości. P. Jezus wylicza cały szereg czynów miłości, które czynione bliźniemu z miłości ku Bogu, wysłużyły żywot wieczny. Wylicza też cały szereg zaniedbań miłości wobec bliźniego, które stały się przyczyną wiecznego odrzucenia. Wielki kaznodzieja francuski Lacordaire powiedział: „Miłość wybacza wszystko, z jednym wyjątkiem, gdy nie jest wzajemnie kochana“. Niepojęta jest obojętność człowieka wobec Boga i jego miłości. Ale jeszcze więcej niepojęta jest nienawiść człowieka do Boga. Bo za co? Za miłość bez granic, za tyle dowodów tej miłości? Ale niepojęta jest także nienawiść człowieka do człowieka. Jest ona u ludzi złych jakimś odbiciem nienawiści do Boga. Zły człowiek jakoś instynktownie odczuwa podobieństwo do Boga w drugim człowieku. Chce to podobieństwo zniszczyć, zmiażdżyć i czyni to w sposób nieraz iście szatański. To, co się opowiada z przeżyć ludzi w obozach zniszczenia, co się przedostało do wiadomości zza murów więzień śledczych, co się działo i jeszcze dzieje w niektórych krajach Trzeciego świata, to wszystko świadczy o takim upadku człowieka, który nie da się pogodzić z jego powołaniem do godności syna Bożego. – Musi więc być odrzucenie.

Bóg chce z każdego człowieka uczynić istotę wolną, godną swego Ojca, dobrą. Chce, by w każdym z nas zakwitło odbicie Jego dobroci i Jego miłości ku nam. Łaską uczynkową pobudza nas do tego, przebacza upadki, pomaga się dźwigać i niezmordowanie trudzi się na nowo. Ale wiemy z własnego doświadczenia, że zdarza się czasem taki materiał, z którego nic się zrobić nie da. Powstają wtedy braki. Wyrzuca się je lub wrzuca w piec do nowego przetopienia. Tak się czasem nie powodzi Bogu w pracy nad człowiekiem z winy wolnej, sprzeciwiającej się Mu woli człowieka. I wtedy musi istota ludzka iść na odrzucenie. Nie da się Bóg człowiekowi wiecznie z siebie naigrawać, nie pozwoli mu się wiecznie buntować. Przychodzi kres próby i kara.

Nie bójmy się rozważania tajemnicy piekła, nie uciekajmy z kazania o piekle. Ci, którzy rozważają prawdę o nim, którzy za życia myślą o nim na serio, nie dostaną się do niego. Piekło nie jest dla nas. Ono nie dla dzieci Bożych. Dla nas jest niebo. Starajmy się zachować wśród wszystkich trudności i pokus nasze prawo do nieba, zachować naszą szatę godową, łaskę uświęcającą. Starajmy się zachować miłość w naszych sercach. Miłość ku naszemu Ojcu ponad wszystko i miłość ku naszemu bliźniemu na miarę miłości ku sobie. Starajmy się pełnić czyny miłosierdzia, za które P. Jezus obiecuje nagrodę wieczną. Amen.

 

Na podstawie: Ks. Wł. Lesiak, w: Współczesna ambona, nr. 41, 1958, s. 134.