Drodzy Wierni!
Pytania podstępne, zadawane przez złośliwych i zawistnych Faryzeuszów, rozwiązywał Pan Jezus bardzo roztropnie i zawsze ich zawstydzał. Zdawało się tedy, że pouczeni doświadczeniem, nie poważą się zbliżać do Niego, ani siebie narażać na ponowny wstyd. Działo się jednak przeciwnie. Nienawiść i zazdrość nie dawała im spokoju, wymyślała coraz to nowe sidła, w które uwikłać P. Jezusa i chciała jak najszybciej Go zgubić.
1. Takie świeże sidła, zastawione na Zbawiciela, opisuje Ewangelia dzisiejsza, opowiada nam bowiem, że pewien uczony żydowski wysłany przez Faryzeuszów przystąpił do Niego, a zamierzając podchwycić Go, zapytał: „Nauczycielu! które przykazanie największe jest w prawie Mojżeszowym?”. Pytanie zadane było niezmiernie trudne, bo prawo Mojżesza miało, oprócz dziesięciu przykazań danych na górze Synaj, jeszcze wiele innych, także bardzo ważnych. Faryzeusze przypuszczali więc, że Chrystus Pan wszystkich przepisów dokładnie nie zna, a jeżeli zna, łatwo może się omylić, rozstrzygając, które z nich najważniejsze. Zresztą Żydzi sami byli w tej sprawie ze sobą w niezgodzie, bo jedni uważali, że przykazanie o święceniu szabatu było najważniejsze, drudzy stwierdzili, że składanie ofiar było przepisem najgłówniejszym. Pośród tych sprzecznych zdań, tak rachowali Faryzeusze, musi Chrystus Pan zaszkodzić sobie daną odpowiedzią, bo narazi się jednej, albo drugiej, albo trzeciej partii. Choć plan ich był bardzo przemyślny i zdradliwy, nie osiągnął on zamierzonego celu. Ludzka mądrość nie zdołałaby była wydobyć się ze zastawionej matni, lecz Syn Boży, wszechwiedzący i najmędrszy, rozwiązał pytanie tak gruntownie, że wrogowie zamilkli. Odpowiedź P. Jezusa była taka: „Będziesz miłował Pana Boga twego ze wszystkiego serca i ze wszystkiej duszy twojej i ze wszystkiej myśli twojej”. To jest największe i najpierwsze przykazanie. Dlaczego to przykazanie jest najpierwsze i najważniejsze?
a) Naprzód godność Pana Boga jest tak wysoka, że wszelka powaga ziemska nawet nie może się mierzyć z majestatem Twórcy. Najwyższe godności ludzkie są mniej niż prochem wobec Boga, – a godności niebieskie Aniołów, Archaniołów, Cherubinów i Serafinów także są niczym w porównaniu z Bogiem, bo Bóg jest ich Stwórcą. Mowa ludzka nawet w przybliżeniu nie zdoła wyrazić nieskończonego majestatu, ani potęgi, ani godności Bożej. Łatwiej wyrazić, pisze św. Augustyn, czym Bóg nie jest, niżeli powiedzieć, kim On jest. Czy może więc być przykazanie przedniejsze i ważniejsze, aniżeli, to, które się odnosi do Istoty najwyższej, do nieograniczonego Pana życia i śmierci? Czyż to nie zaszczyt i honor dla nas, że Pan tak nieskończony pozwala kochać Siebie?
b) Przy niepojętym majestacie jest Bóg istotą najdoskonalszą, bo posiada wszelkie przymioty, zalety, cnoty w najwyższym stopniu. Najdoskonalsze stworzenia mają zawsze jakieś niedostatki, braki, cienie, – a choćby ich nie miały, jako na przykład nie mają ich Aniołowie, to cała doskonałość istot stworzonych w porównaniu z doskonałością Boga jest jako blask świecy wobec słońca, jako kropla wody wobec ogromu morza. A cóż stąd wypływa? Czym piękniejsza jest jakaś istota, im cnotliwsza, im doskonalsza, tym większej miłości godna. Skoro zaś P. Bóg jest najpiękniejszy, najcnotliwszy, najdoskonalszy, przeto obowiązek miłości Boga także jest największy i najpierwszy.
c) Nic wreszcie właściwszego człowiekowi, jak kochać tych, którzy mu dobrze czynią. A któż nam więcej dobrego wyświadczył, kto nam codziennie więcej wyświadcza, jak Bóg? Jemu przecież zawdzięczamy wszystko, cokolwiek mamy. On nas stworzył z prochu, stworzył na obraz i podobieństwo Swoje, uczynił nas panami innych stworzeń, obsypał niezliczonymi łaskami i dotąd obsypuje. Otrzymawszy tyle darów z Jego dobroczynnej ręki, czy możemy Mu odmówić naszej miłości? Właśnie dlatego, że jest naszym największym i najpierwszym dobrodziejem, należy się przede wszystkim Jemu miłość i miłość nie byle jaka, ale miłość taka, jaką wskazał Chrystus Pan.
2. Miłować Go mamy ze wszystkiego serca, ze wszystkiej duszy, ze wszystkiej myśli naszej. Te wyrazy Ojcowie Kościoła tak wykładają:
a) Miłować Boga ze wszystkiego serca znaczy, że nie wolno serca dzielić między Stwórcę i stworzenie, lecz oddać je należy Bogu całe, zupełne i niepodzielne. Św. Anzelm pyta: „Człowiecze! czemu się błąkasz po stworzeniach, czemu szukasz tu rozkoszy, tam godności, gdzieindziej dostatków? Kochaj jedno dobro, tj. Boga, a dosyć ci będzie, bo w Nim są wszystkie dobra”.
Więc jak to, zapyta ktoś, czyż mnie nie wolno miłować żadnego stworzenia? Wszakże P. Bóg Sam każe miłować rodziców, dzieci, męża, żonę, dobrodziejów. Tak jest, każe miłować, i my powinni ich miłować, ale miłość taka nie jest rozdzieleniem serca, bo my ich kochamy w Bogu i dla Boga. Tylko taka miłość jest zabroniona, która jest przeciwna woli Bożej, taka, która jest podziałem serca. „Boże, powiada św. Augustyn, mniej Cię ten miłuje, kto z Tobą coś miłuje, co miłuje nie dla Ciebie” (Minus te amat, qui tecum aliquid amat, quod non propter te amat).
b) Miłować ze wszystkiej duszy znaczy: kochać ustawicznie, stale, bo miłość niestateczna nie jest miłością, lecz raczej obłudą. Kto Boga kocha z całej duszy, kochać Go będzie w szczęściu i nieszczęściu, w dostatku i nędzy i w każdym położeniu. „Na każdy czas miłuje, kto jest przyjacielem”, powiada Pismo św. (Przyp. 7, 17). A św. Piotr Apostoł pisze: „Kto nas odłączy od miłości Chrystusowej? utrapienie, czy ucisk, czy głód, czy prześladowanie, czy miecz? Ani śmierć, ani żywot, ani żadne stworzenie nie będzie nas mogło odłączyć od miłości Bożej” (Rz 8, 35).
c) Nareszcie miłować Boga ze wszystkiej myśli znaczy: cenić Go, stawić Go wyżej ponad wszystkie dobra; kochać Go miłością najwyższą, najgorętszą i najmocniejszą. „Kto miłuje ojca lub matkę więcej, niż Mnie, nie jest Mnie godzien, a kto miłuje syna lub córkę nade Mnie, nie jest Mnie godzien” (Mt 11, 37), powiedział Jezus. A św. Bernard tak się wyraża: „Miarą miłości Bożej jest, kochać go bez miary”. Kto Boga nie miłuje nade wszystko, ten Go wcale nie miłuje.
3. Wskazawszy najpierwsze i największe przykazanie, którym jest miłość Boża, dołączył P. Jezus do niego drugie, rzekł bowiem: „Będziesz miłował bliźniego twego, jak siebie samego. Znaczenie tych słów jest następujące:
Obydwa przykazania miłości Boga i miłości bliźniego są tak ściśle ze sobą złączone, że się nie da oddzielić jedno od drugiego. „Jeśliby kto rzekł, pisze św. Jan, iż miłuje Boga, a brata by swego nienawidził, kłamcą jest. Albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, – Boga, którego nie widzi, jako może miłować?” (1 J 4, 20). Bo kimże jest nasz bliźni? Równie jak my dzieckiem tego samego Ojca niebieskiego, odkupiony przez tego samego Chrystusa. Czyż podobna, byśmy byli prawdziwymi dziećmi Bożymi i uczniami Chrystusa, gdybyśmy tego nie miłowali, którego Bóg sam umiłował, z którym jesteśmy połączeni tak ścisłymi węzłami? Bez miłości bliźniego niema miłości Boga, niema zbawienia. Taką naukę głosił św. Paweł, bo napisał w liście do Koryntian: „Choćby wszystkie majętności moje rozdał na żywność ubogich i choćbym wydał ciało moje tak, iżbym gorzał, a miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże” (1 Kor 13, 3).
„Na tym dwojgu przykazaniach, tak zakończył Pan Jezus, zawisł cały Zakon i Prorocy”. Przez Zakon rozumieć trzeba prawo Mojżeszowe, czyli owe przepisy, które Mojżesz otrzymał od Boga i głosił żydom; a wyraz Prorocy oznacza znowu wszelkie nauki, które ogłaszali ludzie, posłani i natchnieni od Boga, noszący miano Proroków. Jaśniej, a dla nas przystępniej można by słowa Chrystusowe w ten sposób wypowiedzieć: Te dwa przykazania, miłości Boga i miłości bliźniego, zawierają wszystko, co uczy Mojżesz i co uczyli Prorocy; – kto miłuje Boga i bliźniego, ten wykonuje wszystkie przykazania.
4. Druga część Ewangelii jest w ścisłym związku z pierwszą. W pierwszej rozwiązał P. Jezus nader mądrze pytanie zadane Sobie przez Faryzeuszów. W drugiej zaś ich zapytuje: „Co się wam zda o Chrystusie, czyj On jest syn?” Co wy sądzicie o Mnie, kim jestem, czyim synem?
Powód tego zapytania był taki: Wieloma cudami udowodnił Zbawiciel Swoje Bóstwo, ale Żydzi nie uznawali Go za Boga, tylko za wielkiego człowieka. Aby ich tedy nakłonić do wiary w Swoje Bóstwo, pyta: „Czyim Ja jestem synem?” Rzekli Mu żydzi: „Jesteś synem króla Dawida, bo pochodzisz z jego rodu”. I rzekł im Jezus: „Jeżeli Ja jestem potomkiem Dawida, czemuż ten Dawid w pismach swych, które wy znacie, o Mnie napisał takie słowa: Rzekł Pan, Panu memu, siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciele podnóżkiem nóg twoich” (Ps 109, 1). Wszakże ojciec syna, ani dziadek swego wnuka nie nazywa nigdy Panem, czemuż więc Dawid Mnie, swego potomka, Panem tytułuje?
My chrześcijanie dobrze rozumiemy słowa Dawidowe, my wiemy, że Chrystus Pan łączył w Sobie dwie natury: ludzką i Boską, że był Bogiem i człowiekiem. Jako człowiek pochodził on rzeczywiście z rodu króla Dawida i był niejako jego synem czyli potomkiem, ale jako Bóg, wyższym był od Dawida, był Jego Panem. Żydzi jednak, nie wierząc w Bóstwo Chrystusowe, nie umieli rozwiązać tego pytania. I w naszych czasach mamy takich mędrców, którzy naśladując dawnych Faryzeuszów, wiele rozumieją o sobie, różne rzeczy czytają, ale katechizmu do rąk nie wezmą, aby się oświecić w sprawach religijnych. Wiara w Bóstwo Chrystusowe jest podstawą naszej religii, a kto ją odrzuca nie jest już katolikiem, nie jest nawet chrześcijaninem. „Kto nie wierzy, powiedział Zbawiciel, już osądzony jest, iż nie wierzy w imię jednorodzonego Syna Bożego”. Kto nie wierzy w Bóstwo Chrystusa i tym samym we wszystkie dogmaty religii chrystusowej, nie dostąpi zbawienia. A więc wiedza podstawowych prawd wiary, interesowanie się nimi jest tak samo istotne, jak modlitwa czy przyjmowanie Sakramentów św.
Korzystajmy z nauki naszego Mistrza, wierzmy mocno w Bóstwo Chrystusowe i wszelkie prawdy, które nam P. Jezus podał, a wierząc miłujmy Boga i bliźniego. Wiara i miłość czynią dopiero piękną całość. Wiarą i miłością niezawodnie zdobędziemy sobie nagrodę wieczną. Amen.
Na podstawie: Ks. T. Dąbrowski, Homilie na niedziele i uroczyste święta całego roku, 1911, s. 392.