Uroczystość Najdroższej Krwi Jezusa, 1.07.2012

Drodzy Wierni!

Obchodzimy dzisiaj uroczystość Najdroższej Krwi Pana naszego Jezusa Chrystusa. Ta Krew została przelana podczas okrutnej męki i śmierci krzyżowej Pana Jezusa, lecz dzisiaj pamiętajmy nie tylko tą historię przelania Krwi, ale i czcimy tą Krew, rzeczywiście obecną na naszych ołtarzach w Ofierze Mszy św. Z tej okazji możemy przypomnieć sobie, jak powinniśmy łączyć się z tą Najdroższą Krwią, która jest w Eucharystii św. złączona z Ciałem, Duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Wierni uczestniczące we Mszy świętej mają być, podobnie jak kapłan sprawujący Najśw. Ofiarę, podobnie jak Chrystus: współofiarnikami i współofiarami. „Pełna skuteczność Ofiary, którą wierni składają Ojcu Niebieskiemu we Mszy świętej – poucza papież Pius XII w słynnej encyklice „Mediator Dei” – wymaga jeszcze jednego elementu: mianowicie koniecznym jest, by wierni siebie samych składali w ofierze… Książę Apostołów (św. Piotr) pragnie, abyśmy przez to samo, że, jako kamienie żywe, jesteśmy zbudowani na Chrystusie, (abyśmy) mogli jako „kapłaństwo święte złożyć ofiary duchowe przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa” (1 Pt 2, 5). A Apostoł Paweł tymi słowy zachęca chrześcijan wszystkich czasów: „Proszę was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście stawili ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, iżby służba wasza była rozumna (duchowna)” (Rz 12, 1)”.

Jeśli kiedy chrześcijanin ma pamiętać o składaniu tych ofiar przyjemnych Bogu z własnego ciała, z siebie samego – to właśnie, gdy bierze udział czynny w ofierze Mszy świętej, gdy się gorliwie i pobożnie jednoczy z ołtarzem tak, że należy rzeczywiście do tych obecnych w kościele, których ksiądz, odprawiający Mszę św., przedstawia Bogu w następujących słowach: „Których wiara jest Ci wiadoma i gorliwość znana”. Oto co znaczy: być na Mszy świętej, brać udział w Najświętszej Ofierze! Napomnienie, jakie daje pod tym względem Biskup nowym sługom ołtarza w dniu ich święceń, odnosi się w pewnej mierze i do wiernych, którzy otaczają ofiarny ołtarz, jako współofiarnicy: „Rozważajcie, co czynicie; naśladujcie życiem tajemnice, które sprawujecie, a odnawiając pamiątkę śmierci Pańskiej starajcie się umorzyć w sobie wady i pożądliwości ciała”. Podobnie upominają Księgi liturgiczne chrześcijan, zbliżających się do ołtarza: „Niechaj przy tym ołtarzu niewinność zakwitnie, zginie pycha, złość zdławiona będzie, nieczystość i wszelka zmysłowość uśmiercona będzie” (Pontyfikał, Konsekracja ołtarza).

Na Mszę św. nie można przychodzić ani z pustymi rękoma, ani tym bardziej z pustym sercem. Ktoś zauważył: „Powiedz mi, jak się zachowujesz na Mszy św., a ja ci powiem, kim jesteś”. Powiedz mi, co myślisz o Mszy św., jak ją pojmujesz, jaki bierzesz w niej udział, a powiem ci: czy gorącym, zimnym lub letnim jesteś katolikiem. To barometr twojej wiary i miłości, twego katolicyzmu! Na Mszy św. jestem ofiarnikiem i ofiarą. Co ofiaruję? Kto jest prawdziwym ofiarnikiem, ten ofiaruje również najlepszą cząstkę tego, co posiada: czym jest. Starochrześcijańska liturgia wymagała, aby obecni na Mszy świętej osobiście i jawnie składali dary, które w czasie Mszy miały być ofiarowane Bogu. Dar zewnętrzny jest odzwierciedleniem ofiary serca. Darem, który się ofiaruje przy Mszy św., jest Ciało i Krew Pana Jezusa, jest Chrystus, ale Chrystus – nasza Głowa, a więc i my zjednoczeni z Nim. Kto ściśle zjednoczony przez łaskę, wiarę i miłość, kto bardziej stanowi „jedno” z Chrystusem – tym doskonalszy może brać udział we Mszy świętej, tym przyjemniejszą jest sam ofiarą Przedwiecznemu Bogu.

I. Ofiarowanie. Wierni, zgromadzeni na Mszy św., przez pokropienie wodą święconą, modlitwy u stóp ołtarza i Kyrie elejson zostali oczyszczeni ze swoich win – a przez Lekcję, Ewangelię i kazanie oświeceni i zagrzani wypowiedzieli swoje Credo – przeszli przedsionek miejsca świętego. Wtedy kaptan zdejmuje nakrycie z kielicha, bierze na złoconej patenie święty chleb, a w kielichu wino zmieszane z wodą i składa Najwyższemu dar ofiary. Nazywamy to ofiarowaniem, offertorium.

Człowiek jest jednostką społeczną. Wszelkie posiadanie nie jest tylko sprawą prywatną, ale i społeczną, która obchodzi całość… Pierwsi chrześcijanie dawali sobie nawzajem według potrzeby i mówili: Bracie, co jest moje, to powinno być i twoje! „Wierni trzymali się wszyscy razem i mieli wszystko wspólne. Sprzedawali swoje dobra i posiadłości, a dochód rozdzielali miedzy innych, wedle ich potrzeby (Dz 2, 44.45), tak że żadnego między nimi nie było biednego (4, 39). Społeczeństwo hostii ofiarnej było społeczeństwem wzajemnej pomocy.

Liturgiczny, ze Mszy św. wyrastający, katolicyzm się wywodzi od Chrystusa. Chrystus otrzymał wszystko od Ojca (J 3, 35) i wszystko rozdał. Chrystus to wielki szafarz: wszystko posiadający i wszystko rozdający. A jak Chrystus, tak i my winniśmy posiadać dwie ręce: otrzymywać, aby rozdawać – posiadać, aby rozdzielać…

II. Przeistoczenie. Msza św. jest przeistoczeniem. Wszystko inne we Mszy św. jest albo przygotowaniem, albo wykończeniem. Punkt szczytowy, dusza całej Ofiary to przeistoczenie, podniesienie. Wszystko w Kościele istnieje dla przeistoczenia; i sama Msza, i kapłani, i świątynie. Świątynie bez ołtarza i kapłaństwa to puste sale. Przeistoczenie właśnie, owo mysterium fidei, wielka tajemnica wiary, jest połączeniem najwyższej czynności i najgłębszej bierności – Kapłaństwa i Hostii.

Przeistoczenie – to najwyższa czynność Chrystusa, wiecznie żyjącego Arcykapłana, zasiadającego po prawicy Ojca w królestwie niebieskim i Chrystusa żyjącego w Kościele i w każdej tego Kościoła cząstce. Katolicka parafia – to żyjący i obecny wśród nas tu Chrystus. Dlatego Msza św. – przeistoczenie jest czynnością w pierwszej linii Chrystusa, wprawdzie niewidzialnego, ale rzeczywiście i istotnie obecnego Chrystusa. Bez Chrystusa, sprawującego to święte misterium Msza byłaby teatrem czyli przedstawieniem Męki Pańskiej, może dobrze lub mniej sprawnie odegranym przez ludzi, ale niczym więcej. A tymczasem jest to „actio Christi” – wzniosły czyn Chrystusowy, czyli doskonałe ofiarowanie się na wolę Ojca.

A jednocześnie Msza święta – to wielka, cudowna, mistyczną „passio Christi”, czyli tajemnica Krzyża, męki i śmierci Chrystusa, uobecniona sakramentalnie przed naszymi oczyma na ołtarzu. Podobnie rzecz się ma z kapłanem, sprawującym w imieniu Chrystusa tę tajemnicę i z wiernymi, biorącymi w niej udział. Msza św. jest i powinna być również naszą „actio” i „passio”, wszak jesteśmy ofiarnikami i ofiarą. Cóż przynosimy z sobą i w sobie na ofiarę? Jak się łączymy z ofiarującym się za nas Chrystusem Panem?

Najlepsze zrozumienie całej wewnętrznej treści Mszy św. powinni mieć w kościele ci, co noszą krzyż: chorzy, opuszczeni, biedni, cierpiący, dotknięci Chrystusową „passio”. Z tych cierpiących spływa życie i błogosławieństwo na całą parafię, na całą społeczność. Ale i my wszyscy aż tak często dźwigamy różne krzyże, mamy tyle kłopotów, trosk, cierpień? Które życie bez ciężaru? Ciężar obowiązków, zadań, brzemię kłopotów, nieznane nikomu tylko Bogu i nam, udręki serca, zawody, niepowodzenia losu, drobne przykrości i większe bóle – oto nasza „passio” całego tygodnia na niedzielną Mszę.

Iść na Mszę św. to iść na Kalwarię, to znaczy umierać według starego człowieka. Iść na Mszę św. szczerze, z przekonania, to dla starego człowieka w nas coś bardzo poważnego, coś bardzo niebezpiecznego, coś w pełnym znaczeniu śmiercionośnego. Kiedy się zbliżamy do ołtarza, wtedy ogień ofiarny pożera w nas to, co kiedyś św. Paweł nazwał sianem i pustą słomą (1 Kor 3, 12). Msza św. oczyszcza i przemienia. Nie można iść poważnie, ze zrozumieniem na Mszę św. i wracać do domu człowiekiem starym: pysznym, samolubnym, gniewliwym i zmysłowym, jak dawniej.

III. Komunia. W kościele się nie umiera, aby umrzeć, ale aby żyć. My wiemy, że zostaliśmy przeniesieni ze śmierci do życia (1 J 1, 3), do nowego, nadprzyrodzonego, Bożego życia (Rz 6,4). Prawdziwy uczestnik, przeżywający Mszę św., będzie mógł coraz dokładniej stosować do siebie słowa św. Pawła: „Z Chrystusem jestem przybity do krzyża i żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” (Gal 2, 19.20). Przemieniony rozum, zmieniona przewrotna dotychczas wola, przemienione serce. Nowy człowiek inaczej myśli, inaczej kocha.

Zasadą Boskości, jeżeli można się tak wyrazić, jest doskonałość: istnienie od wieków, istnienie całkowite. W Bogu nie może być postępu ani rozwoju, bo jest skończoną doskonałością. Zasadą zaś człowieka jest postęp i rozwój. Przeto człowiek ciągle staje się nowy, staje się coraz pełniejszy. Kresem tego przemienienia człowieka jest Bóg, a sprawcą Bóg i człowiek we wzajemnej współpracy. Przede wszystkim – to dzieło łaski Bożej we Mszy św.: w przeistoczeniu i w Komunii św. Tak przemienić człowieka, aby się stał uczestnikiem Bóstwa, może tylko Bóg. To sprawia właśnie Chrystus, który nad kawałkiem chleba wypowiada cudowne słowa: „To jest Ciało moje”. A chleb i wino przecież nas zastępują na ołtarzu ofiarnym. Tym samym Chrystus jakby mówił: Moje Ciało pod twoją postacią. Ty pozostajesz sobą, ale stajesz się równocześnie mną: uczestnikiem mego Boskiego synostwa, dzieckiem Bożym na moje podobieństwo, a więc przebóstwiony, z Boga narodzony. Ty żyjesz, ale już nie ty, Ja żyję w tobie. I to jest cud Komunii św.

Jakże inaczej wyglądałoby życie niejednego z nas, jak inaczej musiałoby wyglądać w niejednej rodzinie lub parafii, inaczej w całym Kościele i świecie – gdyby wszyscy ci, którzy idą na Mszę św., naprawdę to naśladowali i urzeczywistniali w życiu, co sprawują w czasie nabożeństwa niedzielnego. Krew człowieka jest nośnikiem jego życia naturalnego, Najdroższa Krew P. Jezusa jest nośnikiem i zasadą życia nadprzyrodzonego w każdej duszy i w całym Kościele. Przyjmujmy należycie tą Krew wraz z całym Jezusem w nasze serce i będziemy mieli źródło życia wiecznego. Amen.

 

Ks. E. N.

 

Na podstawie: Ks. Szczepan Sobalkowski w: Współczesna ambona, nr 5 (29), 1950, s. 577.