Drodzy Wierni!
Dwie najważniejsze prawdy naszej św. wiary, prawdy, na których jak na silnym fundamencie opiera się nasz Kościół św., wypowiada krótko ale jasno i dobitnie dzisiejsza Ewangelia św.: wiarę w Bóstwo Jezusa Chrystusa i ustanowienie władzy papieskiej.
Pan Jezus zwraca się do Apostołów z zapytaniem: „Za kogo mają ludzie Syna Człowieczego?” Oni odpowiadają: „Jedni mniemają, żeś jest Janem Chrzcicielem, inni, że jesteś Eliaszem, albo Jeremiaszem, albo innym z proroków”. I pyta się dalej Pan Jezus: „A wy, co o mnie mniemacie, kim ja jestem?” A wtedy Piotr w imieniu wszystkich Apostołów i jako ich zastępca odpowiada: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”. Jasno i dobitnie wyznaje, że wierzy, iż pod postacią ludzką ukrywa się bóstwo Chrystusa. A za to wyznanie Pan Jezus nazywa go błogosławionym, bo nie ciało i krew mu to objawiły, ale Ojciec niebieski. W dalszym ciągu zapowiada mu stanowisko, jakie będzie zajmować w Kościele na ziemi: „A ja tobie powiadam, iż tyś jest opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie zwyciężą go”. Piotr będzie fundamentem tego Kościoła, bramy piekielne będą uderzać w niego, aby go zburzyć, ale najpotężniejsze siły nie będą w stanie go obalić.
„Bramy piekielne nie zwyciężą go”. Po wszystkie wieki, odkąd tylko Kościół Chrystusowy został założony, byli ludzie, którzy nie chcieli pojąć tej obietnicy i w nią uwierzyć. Już w drugim wieku po Chrystusie pogański filozof Celsus szyderczo woła do chrześcijan: „Wy, chrześcijanie, chyba pozbawieni jesteście rozumu, jeżeli mniemacie, że wasza religia przetrwa wszystkie wieki. Przecież widzicie, że wszystko na świecie przemija i rozpada się. Tak też będzie i z waszą religią”. A jako on, tak i wielu innych rozumowało, tak rozumowali żydzi i cesarze rzymscy, którzy spodziewali się, że w krwawych prześladowaniach zgnębią chrześcijaństwo. Tymczasem od chwili, gdy Pan Jezus tę obietnicę wypowiedział, minęło już 20 długich stuleci i ci filozofowie, którzy w nią nie chcieli uwierzyć, pomarli i ich systemy filozoficzne dawno się już rozsypały. Niezliczeni cesarze i władcy tego świata, którzy tę obietnicę Chrystusową chcieli zniweczyć, pomarli, a ich dumne i potężne państwa zmiecione zostały z powierzchni ziemi. A Piotr jeden wciąż nie umiera, wciąż żyje w każdorazowym papieżu, jego dzieło, Kościół św. wciąż istnieje, mimo periodycznych kryzysów i okresów słabości. Tak to historia świata potwierdziła prawdziwość tej obietnicy Chrystusowej i potwierdza ją wciąż od dwudziestu wieków.
„Bramy piekielne nie zwyciężą go”. I dzisiaj tysiączne rzesze ludzi nie chcą uwierzyć w te słowa. Wszyscy, którzy pozostają poza Kościołem Chrystusowym, którzy wyznają inną wiarę, albo nawet szczycą się, że żadnej nie mają wiary, dalej ci wszyscy, którzy odpadli od Kościoła, na łonie którego się wychowali, po to tylko, by móc schlebiać swym grzesznym skłonnościom i namiętnościom, by np. poza Kościołem móc uzyskać rozwód, i dzisiaj swą przyjemność mają w tym, by obrzucać Kościół błotem kłamstwa i kamieniami nienawiści. Wreszcie ci, którzy należą wprawdzie do Kościoła, ale tylko z metryki, a zresztą są członkami martwymi – ci wszyscy nie wierzą w tę obietnicę Jezusa. Gdyby bowiem wierzyli, wtedy nigdy nie odważyliby się na walkę przeciwko niewzruszonej skale Piotrowej, nie zdobyliby się na to, aby opuścić bezpieczną przystań, Kościół katolicki, który jest filarem i fundamentem prawdy, a powierzyć się złudnym i omylnym teoriom ludzkiej mądrości.
A czy i wśród nas niema takich, którzy w tę obietnicę niezupełnie wierzą, którzy nieraz o niej powątpiewają? W dzisiejszych czasach, w tych czasach postępu i wielkich wynalazków, jakoś duch czasu z duchem nauki Chrystusowej nie może się pogodzić. Cywilizacja materialna i postęp w wiedzy – takie się raz po raz słyszy zdania – nie mogą się już zmieścić w ramy nauki Chrystusowej, nie mogą się już pogodzić z niezmiennymi dogmatami Kościoła katolickiego. Inni idą jeszcze dalej i twierdzą, że dzisiejsza kultura i cywilizacja czyni religię i w ogóle wiarę w Boga i „którego postał, Jezusa Chrystusa”, zupełnie zbędną. Wykształcenie i oświata ludu – tak oni twierdzą – i przepisy władzy państwowej, mogą w zupełności zastąpić wpływ religii na życie publiczne i prywatne. A w tej walce pomiędzy nauką Chrystusa i Kościoła katolickiego a nowoczesnymi dążeniami świata wielu, nawet katolików, chciałoby znaleźć jakąś drogę pośrednią. Wypowiadają oni życzenie, aby Kościół swoją naukę, przynajmniej niektóre swoje dogmaty zmienił, by je, jak mówią, przystosował więcej do wymagań i potrzeb nowoczesnych. Zapominają, że nauka, którą Kościół głosi, nie jest jego, lecz nauką Bożą, że ogłosił ją ten, o którym św. Piotr wyznaje: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”. Przecież i Luter i wszyscy inni tzw. reformatorzy nic innego w swoich naukach nie mieli na celu, lecz tylko chcieli przystosować naukę Chrystusa do ducha czasu, do wygody ludzkiej, a tymczasem doprowadzili religię wśród swoich zwolenników i wyznawców do zupełnego rozprężenia i upadku.
Ci wszyscy, którzy z takimi życzeniami zwracają się do Kościoła, tym samem dają dowód, że co najmniej wątpią w spełnianie się aż do skończenia wieków obietnicy Chrystusowej: „Bramy piekielne nie zwyciężą”. Do takich wątpiących katolików należą także i ci katolicy tchórzliwi i małej wiary, którym się zdaje, że gdy dziś lub jutro, w tym lub owym kraju, podniesie się jakaś burza przeciw Kościołowi Chrystusowemu, że ta burza zaraz wywróci całą budowę Kościoła. Oczywiście, ona może w danym kraju zadać niejedną bolesną ranę Kościołowi. Zniweczyć go jednak nie zdoła. Jak w minionych 2000 latach, tak i w przyszłości Kościół zawsze z tej walki wyjdzie zwycięsko.
Do takich katolików małej wiary należą także i ci katolicy, którzy, aby się nie narazić, usuwają się od pracy około dobra wiary i Kościoła, którzy tchórzliwie i bojaźliwie ukrywają swą wiarę i tak zapierają się jej przed światem. W ich mniemaniu widocznie jest hańbą, jest poniżeniem przynależenie do Kościoła i wierne, sumienne spełnianie swoich obowiązków katolickich. Ci wszyscy, chociaż są katolikami, wątpią w niepożytą trwałość Kościoła i wierze katolickiej, nie wierzą w rzeczywistości w owe słowa Jezusa: „Bramy piekielne nie zwyciężą go”.
Są wśród prawd naszej wiary św. prawdy takie, których nie możemy pojąć naszym rozumem. Do takich prawd należy np. tajemnica Trójcy Przenajświętszej, obecność Jezusa w Najśw. Sakramencie. Wierzymy w nie jedynie dlatego, że są objawione nam od Boga. Lecz w prawdę, że bramy piekielne Kościoła nie zwyciężą, że Kościół będzie istnieć, dopóki tylko będą istnieć ludzie na świecie, w tę prawdę już dzisiaj chyba nie powinno być trudno uwierzyć i największym wrogom Kościoła, bo za jej prawdziwość ręczy nie tylko objawienie Boże, ale świadczy za nią doświadczenie wszystkich wieków, przez które Kościół istnieje mimo najzaciętszych walk. Jak dotąd żadne choćby najsroższe burze nie zdołały go wywrócić, lecz przyczyniały się tylko do wzrastającej jego chwały i siły, tak też będzie w przyszłości.
Niechaj więc i w dzisiejszych czasach ta trwałość i niepożytość Kościoła napełnia nas otuchą. Jak w minionych wiekach przechodził Kościół rozmaite burze, nieraz bardzo ciężkie i groźne, tak przechodzi je i dzisiaj w rozmaitych częściach świata, a zwłaszcza w głowach większości dostojników Kościoła i w różnych instytucjach, jeszcze noszących nazwę katolickich, lecz do głębi przesiąkniętych modernizmem. Ale wierzymy niewzruszenie, że jako owe walki w wiekach minionych, tak i te walki będą tylko jednym dowodem więcej, że „bramy piekielne nie zwyciężą go”.
Jako katolicy pamiętajmy, że bronimy twierdzy, która ma obietnicę, że nigdy nie upadnie, że bronimy posterunku, którego nigdy zupełnie utracić nie możemy, chyba, że sami tchórzliwie go opuścimy, że stoimy na skale, w którą mogą uderzać ciężkie gromy i burze, od których mogą zadrżeć ziemia i które mogą spowodować chwilowe zamieszanie i zaniepokojenie, ale które jej nie wywrócą, ponieważ ją trzyma wszechmocna ręka Boża. Niechaj w naszych sercach będzie zawsze silną i niewzruszoną wiara w obietnicę Chrystusową: „Tyś jest opoka, na tej opoce zbudują Kościół mój, a bramy piekielne nie zwyciężą go”. Niechaj będzie tym silniejszą w czasach obecnych, gdy bramy piekielne z zdwojoną zaciekłością podnoszą się przeciwko skale Piotrowej. Na tej wierze budujmy całe nasze życie, całą naszą przyszłość, w tej wierze żyjmy i umierajmy, a tak osiągniemy wieczne zbawienie. Amen.
Ks. E. N.
Na podstawie: Ks. Stefan Kruszka w: Nowa bibljoteka kaznodziejska, t. XLVIII, 1935, s. 462.