Drodzy Wierni!
Piękny rozkaz daje Chrystus Pan owemu biegłemu w zakonie tymi słowami: „Idź, i ty czyń podobnie” (Łk 10, 37). I na nas wszystkich, jako uczniów Chrystusowych, ciąży ten wielki obowiązek miłości bliźniego, który jest zawarty w tym zdaniu Jezusowym. I my mamy naśladować ewangelicznego samarytanina i upatrywać w każdym człowieku swego bliźniego, miłując go jako siebie samych. I do każdego z nas odzywa się Chrystus: „Idź, i ty czyń podobnie!”. A jakie jest nasze życie? Chwilami zdaje się nam, że miłość bliźniego zamarła w sercach ludzkich.
Co nas skłania ku temu, byśmy miłowali bliźniego? Dlaczego powinniśmy miłować bliźniego jak siebie samego? Pierwszym powodem jest prawo Nowego Zakonu, prawo miłości Boga i bliźniego. To jest pierwsze i największe ze wszystkich przykazań, które my musimy przestrzegać. Oto obrazek ewangelijny, który nam pokazuje jego wielkość i powagę. Pewnego razu jeden z faryzeuszów zapytał Chrystusa Pana: „Nauczycielu, które jest wielkie przykazanie w Zakonie?” (Mt 22, 36). Jezus mu odpowiedział: „Będziesz miłował Pana Boga twego ze wszystkiego serca twego, i ze wszystkiej duszy twojej, i ze wszystkiej myśli twojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne jest temu: Będziesz miłował bliźniego twego, jako samego siebie. Na tym dwojgu przykazań cały zakon zawisł i prorocy” (Mt 22, 37-40). Jezus jest dla nas wszystkich jedynym i największym Mistrzem. Jego musimy słuchać, bo tylko On jest dla nas drogą, prawdą i życiem. My patrząc na Chrystusa wraz ze świętym Piotrem możemy zawołać: „Panie, do kogóż pójdziemy? masz słowa żywota wiecznego” (J 6, 69). I przykazania miłości Boga i bliźniego to również słowa żywota wiecznego, podane nam przez naszego Mistrza i Zbawiciela. Kto miłuje Boga i bliźniego, ten wypełnia cały zakon, bo on cały zawisł na tych dwóch przykazaniach.
Drugi powód skłaniający nas do umiłowania naszego bliźniego jest ten, że my nie możemy miłować Boga nie miłując naszego bliźniego. My wszyscy jesteśmy obowiązani do miłości Boga, bo Bóg jest naszym najwyższym Panem i największym Dobrodziejem. My mamy kochać Boga wszystkim tym, co posiadamy, bo wszystko, czym jesteśmy, otrzymaliśmy od Niego. Tymczasem nie miłuje Boga ten, kto nie miłuje bliźniego swego, bo tak mówi święty Jan Ewangelista: „Jeśliby kto rzekł, iż miłuje Boga, a brata swego nienawidzi, kłamcą jest. Albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, Boga, którego nie widzi, jako może miłować?” (1 J 4, 20). Miłość Boga jest tak złączoną z miłością bliźniego, iż nie można miłować Boga nie miłując swego bliźniego. I istotnie. Kto kocha mistrza, ten miłuje i jego ucznia. Kto kocha Boga, ten miłuje i Jego stworzenie.
Następnie mamy miłować naszego bliźniego i z tego względu, że my wszyscy jesteśmy dziećmi Boga i Kościoła świętego. My wszyscy nie tylko jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, ale przez chrzest święty staliśmy się synami Bożymi i dziedzicami królestwa niebieskiego. My wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga, który dla nas jest naszym Ojcem w niebiesiech. My jesteśmy i dziećmi Kościoła świętego, który swą nauką i łaską Bożą towarzyszy nam od kolebki aż do grobu, by nas zbawić. My jesteśmy i dziećmi Matki Boskiej, która jest nam dana jako największa orędowniczka u Jej Syna, a naszego Boga, Pana, Mistrza i Zbawiciela. My wszyscy zasilamy się Ciałem Przenajświętszym Jezusa Chrystusa, byśmy mieli życie wieczne.. Czerpiemy życie nadprzyrodzone z sakramentów świętych, by żyć życiem, zasługującym na niebo. I czyż my wszyscy nie powinniśmy się miłować wzajemnie? Przecież jesteśmy współpodróżnikami na jednej pielgrzymce życiowej do wieczności, jesteśmy jakby pasażerami jednego statku albo pociągu i mamy obowiązek pomagać jedni drugim podczas tej podróży. Syny Boże, dzieci Kościoła świętego i Matki Najświętszej powinni się miłować wzajemnie!
Wreszcie musimy miłować naszego bliźniego i z tego jeszcze powodu, że miłość bliźniego udoskonala, uszlachetnia współżycie społeczne. Miłość bliźniego, oparta na Ewangelii św., to wielka potęga, która ułatwia, utrwala i umoralnia życie zbiorowe. Wszystkie prawa pisane lub zwyczajowe i wszelki dobrobyt nie zastąpią nigdy miłości bliźniego w życiu społeczeństwa lub narodu. Jak prawdziwe są słowa świętego Pawła, wyrzeczone do Koryntian: „Umiejętność nadyma, a miłość buduje” (1 Kor 8, 1). Miłość jest tą jedyną, twórczą siłą, która nadaje społeczeństwu najwyższy stopień udoskonalenia. Miłość bliźniego buduje społeczność, brak miłości bliźniego ją gubi. Ta prawda znajduje swój wyraz we wszystkich społecznościach po wszystkie czasy.
A kiedy my wypełniamy prawo miłości bliźniego? Kto miłuje bliźniego swego? Ten, kto się okazuje względem niego sprawiedliwym. Sprawiedliwość jest pierwszym krokiem naszej miłości ku temu, którego nazywamy naszym bliźnim. Na sprawiedliwości społecznej opiera się i pomnaża nasza miłość bliźniego. My miłując naszego bliźniego, musimy przede wszystkim oddać mu to, co mu się z prawa należy. I dlatego słusznie woła święty Paweł do Rzymian: „Nie bądźcie nikomu nic winni, jedno abyście się społecznie miłowali” (13, 8). I Boski nasz Zbawiciel mówi: „Wszystko tedy cokolwiek chcecie, aby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie” (Mt 7, 12). My miłując naszego bliźniego nie możemy mu być nic winni, ale powinniśmy mu w naszej miłości zapewnić wszystkie prawa, które on posiada. A co wyraża piękne zdanie Jezusowe? Ono podaje nam tę miarę sprawiedliwości, którą my stosować mamy względem bliźniego. My te prawa, które przypisujemy sobie, powinniśmy widzieć i w naszych bliźnich i tak je szanować, jak pragniemy, by je w nas cenili inni. Niestety, ileż to niesprawiedliwości wśród nas, wśród tych, co mienią się uczniami Chrystusa, ileż krzywd, a szczególnie krzywd na sławie, na dobrem imieniu? Któż zliczy te wszystkie intrygi, obmowy, oszczerstwa i plotki, którymi obniżamy godność i majątek duchowy naszego bliźniego?
Kto jeszcze miłuje bliźniego swego? Ten, kto jest dla niego życzliwy. Życzliwość jest podstawą wszelkiej miłości. Tę cechę życzliwości ma na myśli święty Paweł, gdy mówi, że „miłość cierpliwa jest, łaskawa jest” (1 Kor 13, 4). My musimy być łaskawi dla naszych bliźnich, gdy ich miłujemy. A jakież jest życie nasze? Na niejednym z nas sprawdza się to wyrażenie, że gdyby mógł, swego brata by w łyżce wody utopił. Chrystus Pan, gdyby dzisiaj zstąpił z nieba, nie uznałby niejednego z nas za swego ucznia z braku miłości bliźniego!
Dalej, ten kocha swego bliźniego, kto mu czyni miłosierdzie. Cóż nam pomogą do zbawienia uczucie przyjaźni i życzliwe słowo, gdy im nie będą towarzyszyć miłosierne uczynki? Miłość tylko wtedy jest doskonałą, gdy z uczucia przekształca się w czyn. I dlatego słusznie woła św. Jan: „Synaczkowie moi, nie miłujmy słowem ani językiem, ale uczynkiem i prawdą” (1 J 3, 18). I Chrystus Pan podaje nam piękny przykład tej czynnej miłości bliźniego w dzisiejszej Ewangelii. Jest nim ów samarytanin, który tak serdecznie zaopiekował się nieszczęśliwym, wpadłszym między zbójcy. Taki przykład czynnej miłości bliźniego sam nasz Boski Zbawiciel podał owemu biegłemu w zakonie, i do nas przemawia tym samym słowem co do niego: „Idź, i ty czyń podobnie” (Łk 10, 37). Amen.
Ks. E. N.
Na podstawie: Ks. T. Portych w: Nowa bibljoteka kaznodziejska, t. XXXIII, 1927, s. 82.