Drodzy Wierni!
Przez 40 dni po Swoim chwalebnym Zmartwychwstaniu pozostawał jeszcze P. Jezus na ziemi. W tym czasie pokazywał się Apostołom i uczniom na rozmaitych miejscach, ustanowił święte Sakramenty Chrztu i Spowiedzi, udzielił wiele ważnych nauk, przestróg, napomnień i przepowiedni, a w dniu czterdziestym zgromadził ich po raz ostatni, aby byli naocznymi świadkami Jego Wniebowstąpienia.
Ewangelia dzisiejsza kreśli nam właśnie tę pożegnalną rozmowę Mistrza z uczniami. Najpierw „wymawiał im ich niedowiarstwo i zatwardziałość serca, iż tym, którzy Go widzieli, że zmartwychwstał, nie uwierzyli”. Ten wyrzut jest jasnym dowodem, że niedowiarstwo jest niemiłe P. Jezusowi, że serca twarde do wierzenia nie mogą się spodziewać łaski u Boga, ani zbawienia, zwłaszcza, że po chwili dołączył Zbawiciel jeszcze ową straszną groźbę: „Kto nie uwierzy, będzie potępiony”. Szczęśliwy jest więc, kto wszystkie prawdy wiary Chrystusowej przyjmuje i uznaje; nieszczęsny, kto nie chce wierzyć.
Następnie dał Zbawiciel Apostołom taki nakaz: „Idąc na cały świat, opowiadajcie Ewangelię wszystkiemu stworzeniu”. Nie powiedział Pan: Idźcie i głoście Ewangelię tylko Żydom, albo tylko Rzymianom, albo Grekom, lecz polecił: idźcie na wszystkie strony świata i nauczajcie wszystkich ludzi. Ja chcę, aby Moją naukę przyjęli wszystkie narody i wszystkie stany, uczeni i nieuczeni, bogaci i ubodzy, starzy i młodzi, mężczyźni, niewiasty i dzieci. Wy opowiadajcie Ewangelię, a „kto uwierzy i ochrzci się, zbawiony będzie”, jeżeli przyjąwszy Chrzest i wiarę, „zachowa wszystko, cokolwiek wam przykazałem” (Mt 28, 19).
Wreszcie, aby Apostołom dodać otuchy do tak wielkiego i trudnego dzieła, jakim jest nawracanie całego świata, rzekł P. Jezus: Wy jesteście z zawodu rybakami i nie posiadacie tej uczoności, jaka wedle rachuby ludzkiej potrzebna by była do wykonania poruczonego wam zadania, lecz nie lękajcie się, Ja wam pomogę, bo udzielę i wam i tym, którzy uwierzą waszej mowie, mocy czynienia cudów. Czarty będziecie wyrzucać, nowymi językami mówić, jadowite węże będziecie brać w ręce, trucizny będziecie pić bez szkody, i kłaść ręce na chorych, a oni wyzdrowieją. Wiernie też dotrzymał Pan swej obietnicy, albowiem nie tylko Apostołowie, lecz i ich następcy działali tak cudowne sprawy, słuchający gromadnie się nawracali, wołając: „Gdyby nie byli od Boga, nie mogliby takich znaków czynić” (J 9, 33).
Po tych pożegnalnych słowach wywiódł Jezus Apostołów za miasto Jerozolimę na Górę oliwną, a było to we czwartek z południa. „Gdy oni patrzyli, podniesiony jest, mówi Pismo św., a obłok zakrył Go od oczu ich. A gdy pilnie patrzyli za Nim do nieba idącym, oto dwaj mężowie stanęli przy nich w białym odzieniu (byli to Aniołowie), którzy też rzekli: Mężowie Galilejscy, czemu stoicie patrząc w niebo? Ten Jezus, który jest od was wzięty do nieba, tak przyjdzie, jako Go widzieliście idącego do nieba” (Dz 1, 11). Przyjdzie Zbawiciel z nieba, aby sądzić żywych i umarłych. Tak opuścił Syn Boży tę ziemię, którą skropił Swoją przenajświętszą Krwią!
Oprócz opisu wyjętego i ksiąg Pisma św. mamy jeszcze piękne starożytne podania, dotyczące Wniebowstąpienia Pańskiego. Na owym miejscu, w którym P. Jezus po raz ostatni dotknął się ziemi, pozostawił On ślady Swoich stóp, wyciśnięte w kamieniu. Przez wiele wieków widziano te ślady, całowano je z uszanowaniem. Św. Hieronim, św. Paulin z Noli, św. Optatus poświadczają w swoich pismach istnienie tej cudownej pamiątki, a św. Augustyn wyraźnie pisze: Pielgrzymują chrześcijanie do Judei dla oddania pokłonu śladom stóp Jezusa Chrystusa, które można widzieć na miejscu, z którego wstąpił do nieba.
W trzysta kilkadziesiąt lat po narodzeniu Pana Chrystusa św. Helena, matka cesarza Konstantyna Wielkiego, który pierwszy z Cesarów przyjął wiarę chrześcijańską, postanowiła w tym miejscu zbudować kościół pod nazwą Wniebowstąpienia Pańskiego. Lecz gdy mury już wyprowadzono i przystąpiono do budowy sklepienia, tak rzecz opisuje Doktor Kościoła św. Hieronim, było w żaden sposób niemożliwe zamknąć sklepienia, bo cegły ciągle wypadały w linii prostej nad tym miejscem, gdzie na ziemi były ślady Zbawiciela. Pobożna cesarzowa Helena, widząc w tym zdarzeniu palec Boży, kazała zostawić w sklepieniu większy otwór na pamiątkę, że w tym kierunku wzniósł się Zbawiciel do nieba.
W siódmym wieku istniał jeszcze ten kościół i ślady stóp Zbawiciela. W czasach późniejszych, gdy Turcy zajęli Ziemię świętą, przez ciągle wojny i zdobywanie miasta Jerozolimy kościół podupadł i teraz tu stoi okrągła kaplica muzułmańska. Ślady stóp Chrystusowych można zobaczyć do dnia dzisiejszego, to jest jednym z głównych miejsc do odwiedzania dla wszystkich pielgrzymów.
Ponieważ P. Jezus wstąpił do nieba czterdziestego dnia po Swym zmartwychwstaniu w dzień czwartkowy, przeto i Kościół św. pamiątkę tego wydarzenia obchodzi dziś we czwartek, dnia 40-go po Wielkanocy. W dawniejszych czasach istniał taki zwyczaj, że aby ludowi naocznie przedstawić Wniebowstąpienie Pańskie, przed sumą z wielkiego ołtarza powoli wyciągano figurę Pana Jezusa zwolna na drucie pod sklepienie, aż znikła w otworze sklepienia. Dla wielu ważnych przyczyn ta ceremonia została zniesiona, a dzisiaj mamy tylko jeden symboliczny zwyczaj: świeca paschalna z pięcioma gruszkami kadzidłowymi, stojąca po stronie Ewangelii, a wydająca P. Jezusa z pięcioma ranami, zabiera się od ołtarza, potem figura Zmartwychwstałego także się usuwa na znak, że Zbawiciel w dniu dzisiejszym opuścił ziemię, wstępując do nieba.
Rozważmy jeszcze przyczyny i pożytki Wniebowstąpienia Pańskiego. Syn Boży podnosi się z ziemskiej Jerozolimy do niebieskiej i otwierają się bramy niebios. Chóry anielskie witają swego Pana, który jako zwycięzca tam wchodzi nie sam. Wódz idzie na czele, a za Nim liczny orszak dusz Patriarchów i Proroków i innych ludzi sprawiedliwych, dla których niebo było dotąd zawarte. Z powodu grzechu pierworodnego musiały owe pobożne dusze zostawać w otchłani i czekać na odkupienie. Swoją śmiercią i przelaną Krwią zmył Pan z nich grzech pierworodny i wchodząc do nieba wprowadza ze sobą te dusze jako łup zdobyty na nieprzyjaciołach, jako ozdobę i chwałę swego tryumfu! Z uniesieniem wychwala ten orszak, te pierwiastki odkupienia swego Zbawcę, wołając wraz z Aniołami: „Hosanna Synowi Dawidowemu, hosanna na wysokościach!”
Po drugie, Pan wstępuje na niebiosa i zasiada po prawicy Boga Ojca z ludzkim ciałem, które nosił na ziemi, z ciałem mającym na sobie pięć blizn z poniesionych za nas ran. Byliśmy prochem i popiołem, a oto dziś ta natura ludzka tak ułomna, tak wzgardzona, została wyniesioną tak wysoko, że już nikt nie może wstąpić wyżej, aż na prawicę tronu Bożego. Pięknie wyraża to św. Paweł Apostoł w liście do Efezjan: „A przeto jut nie jesteście goście i przychodnie, ale jesteście mieszczanie ze świętymi i domownicy bozi!” (Ef 2, 19).
Po trzecie, wstąpił Pan na niebiosa, aby nam zesłać Ducha Świętego, nauczyciela prawdy i pocieszyciela. A ten Duch Św. rozdał i rozdaje ludziom dary: „Mądrości i rozumu; rady i mocy, umiejętności i pobożności, i bojaźni Pańskiej” (Iz 11, 2).
Po czwarte, wstąpił Pan na niebiosa i zasiadł po prawicy Bożej, aby tam ciągle bronił naszej sprawy, aby był ustawicznie naszym Pośrednikiem i Orędownikiem. „Synaczkowie moi, woła św. Jan Ewangelista, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. Ale i jeśliby kto zgrzeszył, rzecznika mamy u Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego, a On jest ubłaganiem za grzechy nasze” (1 J 2, 1). Zbawiciel, przedkładając nasze prośby i potrzeby Ojcu, mówi: Ojcze! oni są Moimi braćmi wedle ciała, które także noszę, więc wstawiam się za braćmi. Wejrzyj na Moje blizny, dla nich je poniosłem, a skoro oni nie zasługują na względy, niech Moje zasługi mówią za nimi. „A jeśli Bóg za nami, pyta św. Paweł, któż przeciwko nam? Ten, który Swemu własnemu Synowi nie przepuścił, ale Go za nas wszystkich wydał, jakoby też nam wszystkiego z Nim nie darował?” (Rz 10, 31).
Oto mamy przyczyny i pożytki Wniebowstąpienia Pańskiego. Idźmy w ślady naszego Mistrza, bo jesteśmy przeznaczeni nie dla tej ziemi, bo jesteśmy jak On „Synami Bożymi, dziedzicami Bożymi i współdziedzicami Chrystusowymi” (Rz 8, 16). Nie zatrzymajmy się za długo przy rzeczach przemijających, podnośmy nasze serca do góry, sursum corda (jak to woła Prefacja Mszy św.), uważajmy się za pielgrzymów na ziemi, aby mogli osiągnąć tą naszą prawdziwą ojczyznę i tam pozostać ze Zbawicielem na wieki. Amen.
Ks. E. N.
Na podstawie: Ks. T. Dąbrowski, Homilie na niedziele, 1910, s. 232.