Drodzy Wierni!
Jutro rozpoczynają się dni krzyżowe i trwają przez poniedziałek, wtorek i środę, a we czwartek przypada uroczyste święto Wniebowstąpienia Pańskiego.
Co to są dni krzyżowe? w jakim celu zostały zaprowadzone? skąd ich nazwa? Około roku 450 po Narodzeniu P. Jezusa południowa Francja była nawiedzona różnorodnymi klęskami. Częściej powtarzało się trzęsienie ziemi, z częsta dzikie zwierzęta napadały miasteczka i wsie, rozdzierając bydło domowe i ludzi, nadto mieszkańców uciskały pożary, nieurodzaj. Św. Mamert, biskup z Amien, widział w tych plagach karę Bożą, nakazał więc, aby po wszystkich parafiach, należących do jego biskupstwa, przez trzy dni, poprzedzające Wniebowstąpienie Pańskie urządzono procesje pokutne, i z modlitwą błagalną połączono post.
Mieszkańcy usłuchali rady pobożnego biskupa i plagi ustały. Za danym przykładem poszły sąsiednie okolice i kraje, zaprowadzając u siebie procesje i post, i tak ten zwyczaj rozkrzewił się po całym katolickim świecie i istnieje już 15 setek lat.
Jak bywało dawniej, tak i teraz urządza się każdego dnia procesja z jednego kościoła do drugiego, a gdzie niema dwóch świątyń, idzie się na cmentarz, do jakiejś kapliczki, albo do groty Matki Bożej Lourdskiej, jak u nas. W czasie pochodu śpiewamy Litanię do wszystkich Świętych, aby uprosić sobie ich pomocy, czyli wstawienia się u P. Boga. I stąd właśnie, że procesje idą po największej części do krzyżów, stojących na polu, pochodzi nazwa: Dni krzyżowe. Nazwa ta używa się jednak tylko w Polsce. W kalendarzu powszechnym Kościoła katolickiego nazywają się te dni, poprzedzające Wniebowstąpienie Pańskie, Dies rogationis, dniami modlitwy, przebłagania.
Różne i ważne są przyczyny, dla których Kościół dotąd obserwuje dni krzyżowe. Wszakże i w naszych czasach powtarzają się wszelakie plagi nieszczęścia, jak: zaraźliwe choroby, które zabijają mnóstwo ludzi; pożary i powodzie, niszczące dobytek ludzki; posuchy i słoty, sprowadzające nieurodzaj. Celem więc dni krzyżowych jest pokuta, jest modlitwa błagalna, jest publiczne wołanie do Boga, najwyższego rządcy świata, aby raczył nie pamiętać naszych grzechów, aby zmniejszył zasłużoną karę, aby nas chronił od chorób, pożarów, powodzi, nieurodzaju. Dzisiaj człowiek często czuje się prawie wszechmogący, chce we wszystkim poradzić się sam, lecz każda większa katastrofa przypomina mu, że jest całkowicie zależnym od Stwórcy. Przez te procesje wyznajemy publicznie tą zależność i przyznajemy się, że przyjmujemy różne nieszczęścia nie jako ślepe żywioły materii, ale jako zasłużoną karę bożą za grzechy ludzkości. Kto więc może, komu obowiązki pozwalają, nie powinien się uchylać od tych procesji krzyżowych, bo tu idzie o sprawy ważne, o dobro i pomyślność nie jednej rodziny, ani jednego miasta, ale o dobro całego społeczeństwa.
Do tej publicznej modlitwy nastraja i zachęca nas także dzisiejsza Ewangelia, czytamy bowiem: „Jezus mówił uczniom swoim: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli o co prosić będziecie Ojca w imię moje, da wam”. Nasz Zbawiciel daje więc nie tylko Apostołom, ale i nam uroczystą obietnicę, że nasze modlitwy wniesione do Boga w Jego imię, na pewno będą wysłuchane. Wy sami, tak się właściwie mają rozumieć słowa Pańskie, wy jesteście grzeszni, i dla grzechów niegodni wysłuchania, ale Ja jestem Synem Bożym, o którym Bóg Ojciec przy Chrzcie w rzece Jordanie powiedział: „Ten jest Syn Mój miły, w którym upodobałem Sobie” (Mt 3, 17). – Ja jestem jako Baranek czysty i nieskalany, „posłuszny Ojcu aż do śmierci, a śmierci krzyżowej” (Fil 2, 8), przeto udając się z prośbą do Ojca, módlcie się nie w imię własne, lecz w Imię Moje, a upewniam was, że Ojciec Mój niebieski przyjmie prośbę waszą tak, jakby ona pochodziła ode mnie i wszystko uczyni, o co będziecie prosić Go w Moje Imię.
A cóż to znaczy prosić w Imię P. Jezusa? Skoro bowiem taka modlitwa zawsze będzie wysłuchaną, to każdy powinien ją znać dobrze i zawsze jej używać. Św. Augustyn daje krótką i jasną odpowiedź na to pytanie: „Modlić się w imię Pana Jezusa, powiada on, znaczy: prosić z ufnością w Jego zasługi, i prosić o rzeczy potrzebne do zbawienia”. Przede wszystkim więc mamy wedle wskazówki św. Augustyna, nasze prośby opierać na zasługach P. Jezusa. Żebrak proszący, ale pyszny, wyniosły, nie może się nikomu podobać; on nie ujmuje za serce, nie budzi litości ani miłosierdzia, – tylko odpycha. Podobnie i chrześcijanin modlący się ma być skromny i pokorny, aby się podobał P. Bogu. Zdobyć się na tę pokorę jest rzeczą łatwą, bo wystarczy pomyśleć, że jesteśmy niczym, że co mamy, od Boga mamy, a bez łaski Bożej sami z siebie nie potrafimy nic pomyśleć, ani też uczynić kroku do nieba; że sami potrafimy tylko jedno, to jest grzeszyć. Z poczuciem tej naszej niezdolności, tej niegodności powinniśmy stanąć przed Bogiem jakoby żebracy i prosić: Panie! my nie zasługujemy na wysłuchanie, wejrzyj jednak na zasługi Syna Twego najmilszego, który dla nas znosił katusze i położył Swe życie, i racz wysłuchać. Tak modli się Kościół święty, albowiem każdą prośbę swoją kończy słowy: „Per Dominum nostrum Jesum Christum, Błagamy Ciebie przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który z Tobą żyje króluje na wieki wieków”.
Nadto modląc się w imię Jezusa, mamy wedle św. Augustyna, nie tylko opierać się na Jego zasługach, ale także prosić o rzeczy konieczne do zbawienia. Św. Augustyn słusznie uważa: Jezus nazywa się Zbawicielem, nie modli się więc w imię Zbawiciela ten, który prosi o rzeczy zbawieniu przeciwne, albo przeszkadzające do osiągnięcia zbawienia. Prawy chrześcijanin może i powinien prosić o łaskę Bożą, o wytrwanie w dobrym, o szczęśliwą śmierć. Może i powinien prosić: Wybaw mnie, Panie, od każdego grzechu, od Twego gniewu, od nieczystego ducha, od wiecznej śmierci. Może i powinien prosić: abyś raczył nam odpuścić grzechy, przyprowadzić do prawdziwej pokuty, dać wiernym zmarłym wieczny odpoczynek. Bo wszystkie te prośby odnoszą się do zbawienia i są konieczne. Wolno nam prosić także o dary doczesne, jako to: o zdrowie, o majątek, długie życie, o urodzaj, o zgodę i pokój domowy, ale tylko warunkowo. Nikt z ludzi nie może na pewno wiedzieć, czy zdrowie, albo dostatek, albo długie życie wyjdą na korzyść, czy na szkodę, to wie tylko sam Bóg, przeto prosząc o nie, wierny powinien zawsze dodać: Jeżeli te dary potrzebne do zbawienia, udziel ich Panie, lecz gdyby miały wynieść szkodę mojej duszy, „niech się dzieje nie moja, ale Twoja wola”. A zatem ufać w zasługi Zbawiciela i prosić o dary potrzebne do zbawienia, to znaczy prosić w imię Jezusowe.
Dla tego już możemy zrozumieć i dalsze słowa Pańskie zawarte w Ewangelii: „Dotychczas o nic nie prosiliście w imię Moje; proście, a weźmiecie, aby radość wasza była pełna”. Przez nie tłumaczy Zbawiciel, dlaczego nasze modlitwy często są próżne i bezskuteczne. Nie wysłuchuje nas P. Bóg, bo zazwyczaj modlimy się źle, niedbale i nieuważnie; nie wysłucha nas P. Bóg, bo domagamy się nieraz jak dzieci rzeczy szkodliwych nam; nie wysłuchuje nas P. Bóg, bo prosząc o dary duchowne, potrzebne zbawienia, na przykład: o poprawę życia, chcemy tej poprawy i nie chcemy, lękając się, aby nas ta poprawa nie pozbawiła ulubionych namiętności. Dotychczas nie prosiliście w imię Jezusa, dla tego nie spełniły się wasze prośby. Proście, jak należy, a weźmiecie, i radość wasza będzie pełna.
„Wyszedłem od Ojca, mówi P. Jezus dalej, a przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca”, aby się za wami wstawiać, aby wasze modlitwy poprzeć, wszelako Ja nie koniecznie nawet potrzebuję wstawiać się u Ojca, „bo sam Ojciec miłuje was, że wy Mnie umiłowaliście i uwierzyliście, że od Boga wyszedłem”. Jeżeli Ojciec niebieski nas miłuje, i jak wszechwiedzący zna nasze potrzeby, dla czego każe nam się modlić? Wszak mógłby sam bez prośby, bez wstawienia się Pana Jezusa albo Świętych udzielić tych łask, których potrzebujemy.
Na to pytanie możemy odpowiedzieć tak. Że Pan Bóg nam wiele dobrego daje na każdy dzień, choć Go o to nie prosimy, to rzecz pewna, bo ludzie, którzy nie modlą się wcale, a przecież biorą od Boga zdrowie, powodzenie i różne inne łaski. I my też wzięliśmy mnóstwo darów, chociaż o nie nie prosiliśmy. Jeżeli P. Bóg nakazuje modlitwę, nie sądźmy, że On jej potrzebuje, że nie może się bez niej obejść, albo szuka przyjemności w naszych pochwałach. Tak jest, bo Bóg sam w Sobie jest nieskończenie szczęśliwy, a ludzie nie mogą jego szczęścia ani powiększyć, ani umniejsz. Każe nam P. Bóg modlić się, nie żeby się od nas miał dopiero dowiedzieć, czego nam potrzeba. Bóg przykazuje modlitwę dlatego, bo ona nam jest koniecznie potrzebna. Modlitwa przypomina nam, że jesteśmy żebrakami i nędzarzami, a źródłem i dawcą wszech rzeczy jest Bóg. Ona prowadzi do Boga. Modlitwa jest orędziem, który broni w pokusach; modlitwa jest posiłkiem, który wzmacnia duszę; modlitwa jest uspokojeniem w trwodze, pociechą w nieszczęściu, kojącym lekarstwem w naszych bólach. Modlitwa jest matką wszystkich cnót, bo kto się umie dobrze modlić, powiada św. Augustyn, ten umie dobrze żyć.
Dziękujmy więc Bogu za to polecenie modlić się, polecenie tak nam potrzebne i pożyteczne. Modlitwą serdeczną, skupioną i gorącą umniejszajmy i osładzajmy naszą nędzę. Amen.
Ks. E. N.
Na podstawie: Ks. T. Dąbrowski, Homilie na niedziele, 1910, s. 226.