Wielkanoc (w nocy), 8.04.2012

Drodzy Wierni!

Prawdą jest, opartą na doświadczeniu, że wszystkie nadzwyczajne wrażenia osłabiają czynności zmysłów i wstrzymują ich działanie. Wielki błysk słońcu może oślepić oczy, a silny huk ogłuszyć słuch. To samo zauważamy w wypadkach nadzwyczajnego bólu i radości. One wstrzymują język tak, iż w pierwszej chwili więzną w ustach słowa. Wielkie bóle milczą, a małe mówią. Nadzwyczajnych radości nie da się udzielić. – Widzimy to także w przeżyciach Kościoła katolickiego. W piątek pogrążył się on w rozważaniu niezmiernych cierpień i śmierci P. Jezusa. Ból Kościoła był tak wielki, ze mógł on tylko powtarzać: Ecce lignum crucis, oto drzewo krzyża! W tej nocy jednak raduje się zwycięstwem Zmartwychwstałego Zbawcy i woła: Alleluja! Jak w Wielki Piątek Kościół nie był w stanie wypowiedzieć swego bólu, tak dzisiaj nie znajduje innych słów dla wyrażenia swej radości, jak liczne, w uniesieniu wyśpiewywane, triumfalne Alleluja! Fakt chwalebnego Zmartwychwstania Chrystusa z grobu jest tak wielki, że żaden język ludzki nie zdoła go dostatecznie wyrazić. Jest on triumfem Ukrzyżowanego nad grzechem, śmiercią i piekłem. Jest pieczęcią prawdy, że: Chrystus zwycięża, Chrystus króluje, Chrystus rozkazuje. Ten triumf Ukrzyżowanego rozpoczął się na Kalwarii, niezwykłym blaskiem zajaśniał w zmartwychwstaniu, powtarza się ustawicznie w Kościele, a osiągnie punkt szczytowy w dniu zmartwychwstania umarłych przy końcu świata. Rozważmy ten triumf Ukrzyżowanego.

1. Już na Kalwarii rozpoczął się triumf Ukrzyżowanego! „Ja, gdy będę wywyższony nad ziemię, pociągnę wszystkich do siebie” (J 12, 32). Straszna była śmierć Chrystusa. Według ludzkich rachub – wszystko z nią skończyło się. Karę ukrzyżowania stosowano względem największych zbrodniarzy. Kto umierał na krzyżu był przeklęty, był wykluczony ze społeczności ludzkiej; nikt nie mógł zająć się pogrzebem ukrzyżowanego. – A jednak Jezus rzekł: „Gdy będę wywyższony, pociągnę wszystkich do siebie”. Obietnica ta spełniła się już na Kalwarii; zamiast oziębić, pociągnął Chrystus serca do siebie. Widzimy to między innymi na postaci Józefa z Arymatei. Był on członkiem Wysokiej Rady Żydowskiej, a równocześnie uczniem Chrystusa, tajemnym jednak, z bojaźni przed żydami. Dopóki Jezus żył, Józef lękał się otwarcie okazywać, że jest Jego uczniem. Gdy jednak Jezus umarł – odeszła jego trwoga. Podczas gdy inni uczniowie ukryli się, Józef z Arymatei odważnie oświadczył się za Jezusem. Nie mógł uwolnić Go od śmierci, chciał więc przynajmniej przygotować Mu pogrzeb. Wiele poniósł trudu, by swój zamiar wykonać. Najpierw wyjednał u Piłata pozwolenie na godne pogrzebanie ciała Jezusa. „Przybył też i Nikodem, ten, który dawniej przyszedł był w nocy do Jezusa, niosąc mieszaninę mirry i aloesu” (J 19, 39). Przy współudziale Maryi i apostola Jana, wzięli ciało Jezusowe, oczyścili je z krwi i „obwiązali je w prześcieradła z wonnościami” (J 19, 40). Potem zanieśli je do ogrodu, gdzie był grób nowy, w którym jeszcze żaden zmarły nie leżał. W tej służbie miłości nie mieli obawy, że staną się nieczystymi, owszem – spodziewali się oczyszczenia przez dotknięcie umęczonego ciała Jezusa. Skąd czerpali tę wiarę i moc? – Chciano oderwać serca od Chrystusa, a On je pociągnął ku sobie. Oto wspaniałe początki triumfu Kalwarii.

Triumf Ukrzyżowanego znajduje też wyraz w pełnej niepokoju i obaw postawie Jego nieprzyjaciół i to wtedy, gdy już – jak im się zdawało – odnieśli zupełne zwycięstwo. Ich hardość ustąpiła przed nieokreślonym lękiem. Zadali śmierć Jezusowi, a obawiali się Jego słów, chcieli zgasić Jego pamięć, a sami wspominają, co przepowiedział. Więc wracając z góry Kalwarii, nie poszli do swoich domów, ale do pałacu Piłata i rzekli: „Panie, przypomnieliśmy sobie, że zwodziciel ten jeszcze za życia powiedział: Po trzech dniach zmartwychwstanę. Rozkaż przeto, aby strzeżono grób aż do dnia trzeciego, aby snadź nie przyszli uczniowie jego, a nie wykradli go i nie powiedzieli ludowi: Powstał z martwych. (…) Rzekł im Piłat: Macie straż, idźcie i strzeżcie, jak umiecie. A oni odszedłszy obwarowali grób, zapieczętowali kamień i postawili strażę” (Mt 27, 63n). Lecz spełniły się słowa Pisma Św.: „Zagubię mądrość mądrych, a roztropność roztropnych odrzucę” (1 Kor 1, 19). Te wszystkie poczynania wrogów Jezusa były w rękach Opatrzności Boskiej środkiem do okazania światu pełni prawdy Zmartwychwstania.

2. „I będzie grób Jego sławny” – mówi jedna z mesjańskich przepowiedni (Iz 11, 10). Z tymi słowami kojarzymy widok wspaniałych grobowców, ozdobionych napisami, Które mówią o imieniu, stanowisku, zasługach i cnotach zmarłego. Nie na tym polega sława grobu Chrystusa; zbudował ją fakt określony krótko: „Powstał z martwych, nie masz Go tu” (Mt 28, 6)!

Kiedy Chrystus raz, w gorliwości o chwalę Bożą, wypędził kupców ze świątyni, rzekli do Niego żydzi: „Jakiż znak ukazujesz nam?” Chrystus odpowiedział: „Rozwalcie tę świątynię, a w trzech dniach ją postawię” (J 2, 18). Mówił to o świątyni swego ciała. Innym razem rzekli Mu uczeni w Piśmie faryzeusze: „Nauczycielu, chcielibyśmy od ciebie znak jaki”. Odpowiedział Jezus: „Plemię złe i cudzołożne znaku szuka, a nie będzie mu dany znak, jeno znak Jonasza proroka”. Co Jezus przepowiedział, to spełnił w Wielkanoc. Jego dusza połączyła się znów z ciałem i chwalebnie wstał z grobu. Ani kamień, ani pieczęć nie były przeszkodą dla Jego uwielbionego ciała; wstał – własną mocą, a tym objawił w pełni swą Boskość. Przerażeni stróże grobu zanieśli natychmiast wrogom Chrystusa wiadomość: „On zmartwychwstał, grób pusty!” – Stało się to, czego tak bardzo obawiali się. Świadomość zabójstwa Boga całym swym ciężarem przygniotła ich dusze: On zmartwychwstał, a więc – jest Synem Bożym. Ale jeszcze raz wyrazili nienawiść przeciw Niemu, gdy rzekli do straży: „Powiadajcie, że uczniowie przybyli w nocy i w czasie naszego snu wykradli go” (Mt 12, 38). – A tymczasem wiadomość o zmartwychwstaniu rozniosły i niewiasty będące przy grobie, a potem uczniowie, z którymi łamał chleb w Emaus. Nieprzyjaciół Chrystusa przejęła zgroza. Ukrzyżowany – znowu zatriumfował.

3. Cały cudowny rozwój Kościoła katolickiego, zwalczanego przez moce piekielne – to triumf Ukrzyżowanego. Krzyż, dawny znak hańby, błyszczy na kościołach, pałacach, ubogich chatach, na piersiach mocarzy tego świata. Jest znakiem czci. Dzieje ludzkości to jakby dzieje walki przeciw Jezusowi i obrony Jezusa. Rydwan triumfalny Ukrzyżowanego ciągną tak Jego zwolennicy jak nieprzyjaciele. Ci ostatni, właśnie przez swą wrogość dają dowód, że Chrystus zmartwychwstał i żyje; nie walczy się bowiem z tym, czego nie ma. Gdy umierający cesarz rzymski, Julian Apostata, tyran, nieprzyjaciel Kościoła Chrystusowego, podniósł rękę przeciwko Chrystusowi, z okrzykiem rozpaczy: „Galilejczyku, zwyciężyłeś!” – dał silny dowód triumfu Ukrzyżowanego i Jego zmartwychwstania. Niemal wszystko, co się dzieje na świecie, w zakresie wiary i moralności, płynie z miłości lub nienawiści do Chrystusa. Kocha się Go lub nienawidzi, bo On żyje, bo zmartwychwstał. Chrystus zmartwychwstały – to kamień, na którym jedni budują swe szczęście, drudzy upadek. Ruiny Jerozolimy żydowskiej i starożytnego, pogańskiego Rzymu – to dowód, że Jezus żyje, bo zmartwychwstał.

4. Ta walka za i przeciw Jezusowi będzie trwała do końca świata. Wówczas to Jezus odniesie ostateczne zwycięstwo nad śmiercią i piekłem, przez zmartwychwstanie umarłych. Przyjdzie godzina, gdy umarli usłyszą głos Syna Człowieczego. Śmierć, zwyciężona, zwróci swe ofiary. „Wiem bowiem, że Odkupiciel mój żyje, a w dzień ostateczny powstanę z ziemi i znów obleczony będę w skórę moją” (Job 19, 25) – taka była nadzieja cierpiącego Joba. Musimy powstać z grobu grzechu. Chrystus ma zmartwychwstać w naszych duszach przez łaskę uświęcającą. Jezus zmartwychwstał i my zmartwychwstaniemy, by Jego triumf był pełny. Jak w Adamie zgrzeszyli ludzie, tak w Chrystusie ożyją i będą wiecznie królować. Amen.

 

Ks. E.N.

 

Na podstawie: ks. Stanisław Piątek w: Współczesna ambona nr 1 (45), 01-03.1959, s. 36