Niektórym, czytającym opisy entuzjazmu i uwielbienia Matki Bożej Fatimskiej przez lud Portugalii w pierwszych latach po Jej objawieniu się, może wydadzą się one przesadne. Jednak niesłusznie tak sądzą. Kto z historii zna triumfy rzymskich cezarów, lub uroczystości odbywane z niesłychanym przepychem ziemskich królów i cesarzy – którym przecież ludzie zawdzięczali niesłychanie mniej niż Marii, i którzy osobiście byli często nawet zbrodniarzami – ten na pewno przestanie się dziwić widząc, jak nieomal cała ludzkość nie znajduje wprost sposobów ani słów uwielbienia dla Najśw. Panny. Nie opiera się ta głęboka cześć na jakimś tylko płytkim, religijnym uczuciu, lecz na jedynych w swym rodzaju, tylko Jej danych łaskach Bożych, na nieomylnych orzeczeniach soborów powszechnych, wielu papieży i największych umysłów w chrześcijaństwie.
Bóg uczynił Ją prawdziwą Matką drugiej Osoby Trójcy Św., swego jednorodzonego Syna. Sam najwyższy Pan nieba i ziemi zapowiedział to dziwne narodzenie przez usta Izajasza proroka już na 700 lat przedtem: „Oto panna pocznie i porodzi syna i nazwą imię jego Emanuel (co znaczy Bóg z nami)” (Iz 7, 14). Archanioł zaś Gabriel zwiastował Jej tę nowinę w imieniu Boga: „Oto poczniesz w żywocie i porodzisz syna i nazwiesz imię jego Jezus. Ten będzie wielki, a będzie zwań Synem Najwyższego… Co się z ciebie narodzi święte, będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1, 31). Już święta Elżbieta oddala Jej za to głęboką cześć wołając: „Skądże mi to, że matka Pana mego przychodzi do mnie? Błogosławionaś, któraś uwierzyła, bo wypełni się to, co ci jest powiedziane od Pana” (Łk 1, 43–45).
Nieomylne słowo Boże ani na chwilę nie pozwala nam w to wątpić, że Najśw. Pani naprawdę urodziła Boga w naturze ludzkiej. Powiada bowiem św. Paweł, apostoł narodów: „Gdy przyszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego uczynionego z niewiasty” (Gal 4, 4). Z tego macierzyństwa Bożego wypłynęły już z całą konsekwencją jak promienie ze słońca wszystkie inne ogromne przywileje Maryi.
Najpierw jej świętość, jedyna w dziejach ludzkości. Ogłosił ją uroczyście jeszcze w raju sam Bóg: „Rzekł Bóg do węża: Położę nieprzyjaźń między tobą a między niewiastą, między nasieniem twym a nasieniem jej. Ona zetrze głowę twoją, a ty czyhać będziesz na piętę jej” (Rdz 3, 15). Najśw. Dziewica była wolną od ciężkiego grzechu pierworodnego, z którym rodzą się bez wyjątku wszyscy. Nie skalał jej duszy najmniejszy pyłek grzechu osobistego, wzruszenie nieporządnych namiętności. Dlatego to o świętych twierdzimy, że są tylko świętymi, o niej zaś, że jest najświętszą, najczystszą, najdoskonalszą, niepokalaną.
Drugim źródłem, skąd czerpiemy wiadomości o wielkości, godności i przywilejach Maryi, to nieomylna ciągłość nauki Kościoła w autentycznych orzeczeniach papieży, katolickich soborów, biskupów i doktorów. Mają one równorzędną wartość jak i słowo Boga w Piśmie Św., dlatego należy im się równy szacunek. Już Sobór w Efezie przez usta kilkuset biskupów naucza, że „jeśli kto nie wyznaje, że Bogiem prawdziwie jest Emanuel i że dlatego święta Dziewica jest Bogarodzicielką, bo zrodziła według ciała Słowo Boże, według tego, co napisane: Słowo stało się ciałem, niech będzie wyklęty”. Sobór zaś w Konstantynopolu II głosi: „Jeśli kto nazywa świętą, chwalebną zawsze Dziewicę Marię przenośnie, a nie prawdziwie Bogarodzicielką, niech będzie wyklęty”. Innymi słowy taki człowiek zostaje natychmiast wyłączony z Kościoła. „Ogłaszamy – powiada uroczyście papież Pius IX w r. 1854 – że nauka, która utrzymuje, że Najśw. Panna Maryja, w pierwszej chwili swego poczęcia, ze szczególnej łaski i przywileju wszechmocnego Boga, przez wzgląd na zasługi Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodu ludzkiego, zachowaną była ód wszelkiej zmazy pierworodnej winy, jest od Boga objawioną i dlatego od wszystkich wiernych silnie i stale ma być wierzoną”.
Była wolną od grzechów. Powiada bowiem sobór Trydencki: „Gdyby kto powiedział, że człowiek raz usprawiedliwiony, może uniknąć w całym życiu, wszystkich, także i lekkich grzechów, chyba na mocy specjalnego przywileju, jak to Kościół utrzymuje o Świętej Dziewicy, niech będzie wyklęty”.
Była zawsze nienaruszoną Dziewicą, pomimo poczęcia i urodzenia Jezusa. Ogłasza to nieomylnie sobór Lateraneński w r. 649 za papieża Marcina I: „Jeśli kto nie wyznaje, że Bogarodzica święta i zawsze Panna, Maryja, bez nasienia poczęła z Ducha Św. i zrodziła bez naruszenia (swego ciała) i że Jej dziewictwo i w zrodzeniu zostało nietknięte, niech będzie wyklęty”. I słusznie, bo przecież przez dwadzieścia wieków Kościół ustami milionów swych wiernych wyznaje o Jezusie Chrystusie, że został „poczęty z Ducha Św., narodzony z Maryi Panny”.
Te wszystkie nauki soborów opierały się na apostolskich naukach, płynących bezpośrednio z objawienia Bożego, i na wiekowej, nieprzerwanej wierze całego katolickiego Kościoła. Gdy bowiem zajrzymy do nauk biskupów i katolickich uczonych, to zobaczymy z największą radością, że wszyscy oni jednogłośnie wynoszą pod niebiosa Marię, że nie mają wprost słów uznania dla Jej wielkości i chwały.
„Pan nasz Jezus Chrystus w żywocie Maryi był noszony nie z nasienia Dawida, lecz z Ducha Św.” (św. Ignacy, biskup Antiochii w I wieku). „Syn Boży, który jedyny we właściwym znaczeniu tak się nazywa, Logos… stał się człowiekiem. Jego matką jest Panna Maryja” (św. Justyn). „Ten Syn Boży, Pan nasz, Słowo Ojca, jest także synem ludzkim, ponieważ miał swój początek z Maryi, która z ludzi pochodziła i sama była człowiekiem” (św. biskup Ireneusz). „Wyznajemy, że Syn Boży, wziąwszy ciało z Panny Bogarodzicielki Maryi, stał się człowiekiem” (św. Atanazy, biskup Aleksandrii). Wychwala też za to św. Efrem Matkę Najśw. jako „najchwalebniejszą Panią, nieporównanie wspanialszą niż wszystkie niebieskie wojska”. „Uważamy Maryję za wyższą nad wszelkie widzialne i niewidzialne stworzenie” – tak św. German. „Wielkość Maryi błyszczy ponad wszystkich Świętych” – tak św. Grzegorz Wielki, papież. Maryja jest „wyższą nad Cherubinów i Serafinów, stoi całkiem blisko Boga” – tak św. Jan Damasceński, i dodaje, że „niezmierzony przedział istnieje między sługami Boga a Maryją”. Św. zaś Ambroży, biskup Mediolanu stwierdzi stanowczo: „Co jest znakomitszego od Matki Boga, co wspanialszego jak ta, którą Majestat Boga wybrał”.
Św. Tomasz, największy geniusz chrześcijaństwa, naucza o Najśw. Pannie: „Panna św. z tego, że jest Matką Boga, ma pewną nieskończoną godność z dobra nieskończonego, którym jest Bóg i pod tym względem nic nie może być lepszego od Maryi, jak nic nie może być lepszego od Boga”. „Ona to jest – woła św. Bonawentura, doktór Kościoła – nad którą większej rzeczy Bóg nie mógł uczynić. Bóg mógłby stworzyć większy świat, też większe niebo, większej jak Matka Boga, nie mógł Bóg uczynić”. „Ty ozdobiłaś naturę ludzką, Ty chóry Aniołów przewyższyłaś” – modli się do niej św. Sofroniusz. „Bogarodzicielko, Pani moja, nadświęta… Cała czysta, cała niepokalana, cała niezmazana, oceanie niewyczerpany boskich charyzmatów i darów, bez porównania wyższa i chwalebniejsza nad cherubinów i serafinów… pełna łask Trójcy, zajmujesz jakby drugie miejsce po bóstwie” – tak mówi o Niej jeden z największych uczonych Wschodu, św. Efrem. „Ty wszelkie stworzenie przewyższyłaś, gdyż zabłysłaś czystością ponad wszystko… Wielu przed Tobą odznaczało się wielką świętością, lecz nikomu, jak Tobie, nie została udzieloną pełnia łaski; nikt nie został ozdobiony świętością tak jak Ty, nikogo nie uprzedziła łaska oczyszczająca tak jak Ciebie” – św. Sofroniusz. „Witaj Maryjo, pełna łaski, świętsza od świętych i wyższa nad niebian, od cherubinów i wszelkich stworzeń czcigodniejsza” – św. German. „Tyś nad wszelki promień światła jaśniejsza i nad wszelką czystość czystsza” – św. Jan Damasceński. W pochwałach dla Niej unosi się raz po raz przede wszystkim św. Efrem. Ten święty doktor nie może się wprost powstrzymać od zachwytów, gdy tylko myśli o Maryi. Jest on naprawdę śpiewakiem Najśw. Dziewicy.
Tak to największe po wszystkie czasy umysły chrześcijaństwa wielbią Matkę Bożą. I bardzo słusznie. Chrystus bowiem, jako prawdziwy Syn Boży zrodzony z Boga bez początku, a z Maryi jako człowiek w czasie, nie miał osoby ludzkiej, lecz tylko i jedynie Bożą jako druga Osoba Trójcy Najśw. – zatem Matka Najśw., rodząc człowieka, zrodziła go w osobie Boga. Słusznie więc powinna zwać się Matką Boga i to od pierwszego momentu poczęcia Jezusa Chrystusa w żywocie. Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg nie miał zatem ziemskiego ojca, ale tylko opiekuna w osobie św. Józefa; miał tylko ziemską matkę w całym tego słowa znaczeniu. Ojcem jego była pierwsza Osoba Trójcy Najśw. W szczególniejszy więc stosunek weszła Najśw. Dziewica do Najśw. Trójcy. Jest Ona, jak mówią uczeni Kościoła, Boga Ojca „pierworodną i jednorodzoną Córką”, Matką Syna Bożego, Oblubienicą Ducha Św. Duch Święty bowiem ubogacił Ją w niesłychany sposób swoimi łaskami, a swoją Boską wszechmocą sprawił w niej cudowne poczęcie P. Jezusa. Ze względu na takiego Syna musiała Ona być, jak głoszą Ojcowie Kościoła, „cała czysta, cała piękna, cała niepokalana”, bez najmniejszego cienia czy skazy. Cienie bowiem matki ubliżałyby synowi. Musiała być pierwszą w świętości nad świętych, pierwszą w piękności nad pięknych; musi być w pełnym znaczeniu Królową nieba i ziemi. Dla aniołów jest władczynią, dla szatanów pogromicielką, dla ludzi ich odkupicielką z Chrystusem i pośredniczką wszystkich bez wyjątku łask, a w sobie samej jest jakby zupełnie osobnym, specjalnym, różnym od wszystkich innych systemem słonecznym – że użyję porównania z astronomii – który stworzył Wszechmocny Bóg dla Swej chwały.
Taką zatem jest wielkość Maryi. W świetle tej wielkości dopiero możemy lepiej zrozumieć, jak wielka z naszej strony należy się Jej cześć i jak skwapliwie my, nędzne i liche robaki tej ziemi, winniśmy korzystać z Jej potężnego wstawiennictwa u Boga i Jej dla nas macierzyńskiego Serca. Jest Ona już przed końcem świata z ciałem i ze swą duszą wzięta do nieba, by tam u Boga orędować za nami. Matka Najśw. jest z woli Trójcy Najśw. pośredniczką wszystkich łask, jakie spływają na każdego człowieka w ciągu jego życia. Wszystkie te dobrodziejstwa Boże otrzymuje on tylko przez ręce Maryi. Taką jest pewna i jasna nauka Kościoła. „Gdy Syn Boży, celem odkupienia rodu ludzkiego, chciał przyjąć na się naturę ludzką i przez to zawrzeć z całym rodzajem ludzkim mistyczne zaślubiny, nie pierwej tego dokonał, aż nastąpiła dobrowolna zgoda wyznaczonej Matki, która była niejako przedstawicielką całego rodu ludzkiego, stosownie do wspaniałego i najprawdziwszego zdania św. Tomasza: przez zwiastowanie była oczekiwana zgoda Panny w miejsce całej natury ludzkiej” – Leon XIII, papież.
Również i łaski Odkupienia spłynęły na nas przez boleści Maryi. W całym swym życiu, a szczególnie podczas ofiary swego syna na krzyżu, bierze bolesny udział w zadośćuczynieniu Bogu za grzechy świata. Siedem mieczów boleści – jak nam to przedstawia malarstwo kościelne – przeszyło na wylot Jej serce i duszę. Spełniła się przepowiednia starca Symeona. „A za ten udział w boleściach i utrapieniach Syna danym jest Maryi, by była najpotężniejszą u swego Syna pośredniczką całego świata. Przez Chrystusa przyjęta do udziału w dziele odkupienia ludzi ze słusznością (de congruo) jak mówią, wysłużyła nam, co Chrystus wysłużył ze sprawiedliwości (de condigno)” – św. papież Pius X. „O ile od Niej zależało, ofiarowała swego Syna tak, że słusznie można o Niej twierdzić, że z Chrystusem odkupiła ród ludzki” – tak uczy papież Benedykt XV. Jest więc ona Pośredniczką wszystkich łask. „Nikt zbawienia nie osiągnie jak tylko przez Ciebie, o najświętsza. Nikt nie będzie od złego wolny tylko przez Ciebie. Nikomu dar nie będzie dany jak tylko przez Ciebie. Nikomu łaska miłosierdzia nie będzie użyczona, jak tylko przez Ciebie” – woła do niej św. German, streszczając w tych słowach katolicką naukę. A św. Bernard wyraża to jasno i prosto: „Bóg nie chciał, byśmy cokolwiek mieli, co by przez ręce Maryi nie przeszło”. Takiego zdania są również papieże. „Prawdziwie wolno twierdzić, że nic z przeogromnego skarbu łaski, który Chrystus przyniósł… nie bywa nam udzielone z rozporządzenia Bożego, jak tylko przez Maryję” – Leon XIII. „Ze wspólnej boleści i woli Maryi i Chrystusa zasłużyła sobie, by się stała rozdawczynią wszystkich łask, które nam Jezus przygotował swą śmiercią i krwią” – św. Pius X. Pius zaś XI nazywał Najśw. Pannę krótko „pośredniczką i szafarką łaski”.
Ludzie tak łatwo się entuzjazmują prawdziwą wielkością i pięknem. Wielka wiedza, wielki talent, niezłomny charakter, nieskalana prawość duszy imponują im. I słusznie, bo już zdrowy rozum, byle tylko nie był uprzedzony i wola prosta, byle tylko nie dała się powodować niskim skłonnościom, łatwo i chętnie uznają, że prawdziwej wielkości należy się cześć; i jeszcze, że im większa ta wielkość, świętszą osoba, wspanialszą godność, podziwu i zachwytu godniejsze przymioty i zasługi, tym i ta cześć winna być głębsza i zabieganie o względy takiej osoby bardziej usilne.
Tak samo się rzecz ma z tą czcią i przeogromnym szacunkiem, jakimi przez dziesiątki wieków cały świat katolicki otacza postać Niepokalanej Dziewicy. Nie stawia Jej na równi z Bogiem! Jest Ona zawsze w Swym majestacie i w Swej wielkości nieskończenie mniejszą od Boga. Jest jak wszyscy Bożym stworzeniem i sama nawet się zwie tylko „służebnicą Pańską”, uległą i posłuszną na najmniejsze skinienie Jego woli, ale stworzeniem wyniesionym nad wszystkie stworzenia. I dlatego należy się Jej cześć inna niż Bogu, ale też różna od czci oddawanej świętym. Już niejako sam Bóg niedwuznacznie zaznaczył, że należy się Jej cześć specjalna. Sam Ją bowiem w osobie Jezusa Chrystusa szanuje i jest Jej posłuszny. Sam wysyła do Niej w dniu Zwiastowania najpotężniejszego z duchów niebiańskich, by Ją pozdrowił w imieniu Trójcy Najśw.: „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z tobą…”
Ta nieustanna cześć i uwielbienie wszystkich dzieci Bożych zawsze towarzyszą Najśw. Dziewicy wśród wieków i otoczą Jej niezrównaną postać na wieki. Rzecz dziwna, z jaką niesłychaną mądrością i delikatnością Bóg złączył nasze losy z tym najszlachetniejszym, najczulszym dla nas Sercem kobiety, jak zespolił nasze życie, jego pragnienia i dążenia do szczęśliwej wieczności z oddanym nam całą duszą Sercem. Najśw. Dziewicy! „O błogosławionaś ty, któraś uwierzyła” – wychwala Ją św. Elżbieta, a ona sama w widzeniu proroczym dodaje: „Odtąd błogosławioną zwać mię będą wszystkie narody”.
I tak się naprawdę stało. Prawie wszystkie kraje i narody, wszystkie części świata i wszystkie języki świata wielbią już dziś jednogłośnie Królową niebios. Z pokorą i świętym zachwytem chylą się przed Nią milionowe rzesze kapłanów i ludu. Przymiotom i godności tej Bożej Rodzicielki, Stolicy Mądrości, poświęcają nieraz całą swą mądrość i swe pisarskie zdolności wielcy uczeni i wielcy Święci wszystkich wieków. Wielcy i genialni chrześcijańscy malarze i rzeźbiarze w Niej widzieli swój najwyższy twórczy ideał. Poeci, mówcy, pisarze z Niej czerpali własne natchnienie. Architekci dla Niej poświęcali swoje wiekopomne arcydzieła. Zakonodawcy pod Jej szczególnym wpływem, a nawet na Jej wyłączną cześć zakładali swoje wielotysięczne zakonne rodziny. Do tej Matki Przedziwnej uciekają się w swych potrzebach rodzice katoliccy. Chorzy i cierpiący nazwali Ją swym Uzdrowieniem, strapieni swą Pocieszycielką, grzesznicy swą Ucieczką, wszyscy wierni swym Wspomożeniem.
Jak w niebie święci i Aniołowie, tak podobnie tu na ziemi wszystko, co dobre, co piękne, co szlachetne skupia się wokół Najśw. Dziewicy, Jej służy, Ją wielbi, Nią się zachwyca i czego już nie ma w niebie, przed Nią płacze. „Już od rana rozśpiewana chwal o duszo Maryję” – śpiewają Jej za św. królewiczem Kazimierzem chrześcijańscy królowie i książęta. „Bogurodzica, Dziewica, Bogiem sławiona Mayja” – pozdrawiają Ją za naszym rycerstwem chrześcijańskie narody i armie. „Panno Święta, co jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie” – modlą się za Mickiewiczem geniusze słowa. „Przeczysta Panno nad panny Dziewico, Tyś jaśniejsza łaską Bożą niż jutrzenka, co przed zorzą” – wołają do Niej Jej dzieci.
I przychodzi nam ze zdumieniem się pytać: Kto tej Matki Najśw. jeszcze nie uwielbia, kto Jej nie czci, kto Jej w Kościele Bożym nie miłuje? Boć całe narody i całe części świata szczycą się Jej opieką. Stowarzyszenia świeckie i religijne chlubią się Jej Imieniem. Wszyscy ludzie, gdy tylko uznają Boga za ojca, a Kościół katolicki za matkę, łączą się razem we wspólnym uwielbianiu Maryi. Nie znajdziemy ani jednego kościółka katolickiego, w którym by nie było ołtarza Matki Ńajśw.; ani jednej rodziny, w której by nie czczono wcale Maryi; ani jednego serca, które by nie zabiło żywiej na wspomnienie imienia Maryi. Żeby ocenić tę przeogromną miłość katolickiego świata do Matki Boga, trzeba by ją poznać w tych milionowych rzeszach przeróżnych bractw, zliczyć wszystkie litanie loretańskie, koronki, westchnienia Jej czcicieli, prześpiewać te prześliczne pieśni maryjne, widzieć te wszystkie umartwienia podjęte na Jej cześć. Gdybyśmy tak złączyli to wszystko razem, otrzymalibyśmy jedną, wielką i przepotężną pieśń ziemi na cześć Maryi.
Choć wszystkie te różne formy uczczenia Maryi były zawsze od samego początku istnienia Kościoła zawarte w jego skarbcu przeróżnych nabożeństw, to przecież dla specjalnych potrzeb ludzkości Opatrzność Boża w różnych wiekach specjalnie podkreślała różne sposoby miłości do Najśw. Panny i polecała wiernym czy to przez nieomylne orzeczenie Soborów i papieży, czy przez cudowne objawienia. I tak np. w pierwszych wiekach szczególniejszego znaczenia i blasku nabiera Macierzyństwo Boże Matki Najśw., atakują je bowiem przeróżni heretycy. Później przychodzi kolej na jej Dziewictwo i Niepokalane Poczęcie. Jest to jakby odpowiedź nieba na straszną i rozwiązłość obyczajów tych wieków. Bóg chce ludzi pouczyć, by żyli czysto, bo przecież są dziećmi przeczystej matki: Niepokalanie Poczętej Dziewicy. W naszych znów czasach ze szczególniejszą siłą na horyzoncie świata pojawia się nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. Po nabożeństwie do Serca Jezusowego, które miało być przeciwwagą na zimną teologię jansenistów, objawia nam Bóg i poleca Najczystsze Serce Maryi.
Czy takiego nabożeństwa dotychczas nie było? Bynajmniej. Bo przecież serce w pojęciach ludzkich to cały człowiek. Gdy mówimy o dobrym czy złym sercu, myślimy o człowieku. Więc gdy świat katolicki czcił przez wieki Najśw. Dziewicę, czcił również Jej Serce jako symbol dobroci i miłości ku Bogu i ludziom. Bóg jednak i sama Matka Najśw. ze szczególniejszym naciskiem na obecne czasy podkreśla cześć Najczystszego Serca Maryi. Co więcej, ta cześć i poświęcenie się poszczególnych jednostek, całych grup i narodów Sercu Maryi ma być z woli Bożej, przekazanej w Fatimie, niezbędnym warunkiem pokoju; jest ono rękojmią wiecznego szczęścia czcicieli Niepokalanego Serca Maryi.
Matka Najśw. jednak, podkreślając to nabożeństwo do swojego Serca, chce czegoś jakby nowego. Dotąd bowiem Jej świętą osobę czcił każdy, a w Jej wielkości widział i uwielbiał wspaniałość i hojność Jej Stwórcy. Dziś mają wierni zwrócić szczególną uwagę na czyste Jej Serce, nie tylko pojęte jako symbol całej osoby – bo to by nie było nic dotąd nowego – lecz jako nawet materialny, żywy organ Jej Ciała, wyrażający jednak cały przebogaty skarb Jej wzniosłych cnót i świętych zamiarów i uczuć dla nas. Najsw. Serce Maryi ma doznawać w dobie obecnej czci szczególnej. Od nabożeństwa do niego Bóg uzależnił wieczne zbawienie milionów, które inaczej wiecznie się zgubią.
„Widzieliście piekło, – mówiła Matka Najśw. do Łucji – dokąd idą dusze biednych grzeszników. Aby ich ratować, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeśli zrobi się to, co ja wam mówię, wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na świecie. Wojna się skończy. Ale jeżeli się nie przestanie obrażać Boga, to za pontyfikatu Piusa XI rozpocznie się druga, gorsza. Kiedy ujrzycie noc oświetloną przez nieznane światło, wiedzcie, że to jest wielki znak, który wam Bóg daje, że ukarze świat za jego zbrodnie przez wojnę, głód i prześladowania Kościoła i Ojca Świętego. Żeby temu zapobiec, przyjdę, by żądać poświęcenia Rosji memu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii św. w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Dobrzy będą męczeni, Ojciec Święty będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje moje Niepokalane Serce. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, a dla świata nastanie okres pokoju”.
Łucja pisała o tej przepowiedni Maryi 31 sierpnia 1934 r., osiem lat przed oficjalnym poświęceniem całego świata Niepok. Sercu Maryi, 31 października 1942 r. przez papieża Piusa XII. Niestety, do tej pory Rosja niezostała specjalnie poświęcone Niepokalanemu Sercu Maryi…
Ks. Kazimierz Wilczyński T.J., Znak na niebie (Matka Boska z Fatimy), 1946, s. 121.