Drodzy Wierni!
Tyle razy już słyszeliśmy pozdrowienie anielskie, zawarte w dzisiejszej Ewangelii, i tyle razy powtórzyliśmy je sami, że już w nim nic nie widzimy dziwnego, że ono nas nie wzrusza i nie raduje, jak nas nie poruszają rzeczy dobrze nam znane. A przecież gdybyśmy dobrze rozumieli te słowa i gdybyśmy posiadali żywą wiarę, one by każdym razem na nowo poruszali nasze serce. One bowiem zwiastowały światu najlepszą nowinę, jaką mógł usłyszeć. Oto już spełniła się obietnica dana rodzajowi ludzkiemu; już zjawiła się na ziemi Niewiasta, która miała „zetrzeć głowę węża”, która była tak czystą i świętą, że jej łono było godnym przybytkiem Syna Bożego. Król nieba i ziemi został naszym bratem, aby nas podźwignąć ku sobie, i z pośród nas wybrał sobie Matkę. Gdybyśmy to dobrze zdołali pojąc, z jakim uniesieniem powtarzalibyśmy słowa, po raz pierwszy wypowiedziane przez Anioła: „Błogoslawionaś Ty między niewiastami!”
1. Są w nam objawionej nauce prawdy, których zgłębić nie potrafi żaden rozum stworzony, i nic innego nie możemy wobec nich uczynić, jak tylko upokorzyć się w duchu i zawołać z św. Apostołem Pawłem: „O głębokości bogactw, mądrości i wiadomości Bożej: jako są nieogarnione sądy Jego i niedościgłe drogi Jego!” (Rzym 11, 33). Do takich prawd, niezgłębionych rozumem, należy i prawda, o której mówimy, że Najświętsza Panna przyczyniła się do naszego odkupienia, że jej także powinniśmy za nie dziękować. Wyraźnie nas o tym pouczają Ojcowie św. Mówiąc o Zwiastowaniu, przenosi się św. Bernard w ową chwile, kiedy Archanioł pozdrowił przeczystą Dziewicę, i tak modli się do niej: „Słyszałaś, Panno, poselstwo z nieba, że masz począć i porodzić Syna Bożego mocą Ducha Św. Patrz, z jaką uwagą ten poseł niebieski oczekuje Twojej odpowiedzi. Odpowiedz, Panno, odpowiedz co dobrego i dla Ciebie i dla nas, gdyż nam wszystkim wiele zależy na Twojej odpowiedzi. Czekamy i my, o Pani nasza, od tej Twojej odpowiedzi miłosierdzia Bożego. Bo skazani na śmierć wyrokiem Bożym dla grzechu, spodziewamy się, że Twoja odpowiedź nas wybawi”.
Kiedy słyszymy te słowa, dziwimy się: Jakże to? Bóg czeka na zezwolenie Niewiasty? Bóg czeka na jej odpowiedź, jak gdyby potrzebował jej pomocy? Czy On nie może dokonać tego dzieła bez pomocy swojego stworzenia? Prawda, ta Dziewica jest tak czystą i świętą, że wobec niej blednie świętość wszystkich wybranych i wszystkich chórów anielskich, ale jest przecież stworzeniem, a więc sama z siebie jest niczym. Jest ona służebnicą, która w najgłębszej pokorze powinna spełniać i spełnia rzeczywiście wolę swojego Pana! Wszystko to prawda, a jednak mówią Ojcowie, że Pan Bóg czekał na przyzwolenie Najśw. Dziewicy i nie chciał bez niej odkupić rodu ludzkiego. Już wówczas, kiedy po raz pierwszy zapowiedział swoje przyjście na świat, i ją wymienił jako swoją pomocnicę, mówiąc do węża: „Położę nieprzyjaźń między tobą a Niewiastą, między nasieniem twym, a nasieniem jej: ona zetrze głowę twoją, a ty czyhać będziesz na piętę jej” (Rodz 3, 15).
2. Pan Bóg bowiem postępuje podobnie, jak dobry król ziemski, który ma zwyczaj otaczać się dostojnikami i szlachetnych ludzi wywyższać ponad wszystkich innych poddanych, jak np. faraon zaszczycił Józefa największą godnością, mówiąc do niego: „Ty będziesz nad domem moim i na rozkazanie ust twoich będzie posłuszny cały lud” (Rodz 41, 40). Podobnie i Pan Bóg wysoko podnosi niektóre swoje stworzenia i dzieli się z niemi swą władzą i chwałą. Pan Bóg więc obdarza niektórych ludzi szczególniejszą godnością i powierza im wielkie zadania, jak gdyby bez nich nie mógł się obejść. Wiemy, że „światłością świata” jest sam Pan Jezus: a oto On „światłością świata” nazwał ludzi (Mt 5, 14), galilejskich prostaczków, i pozwolił im sobie pomagać w pracy nad oświeceniem wszystkich narodów. On też sam jest opoką, na której opiera się Kościół, bo żadna moc ludzka nie zdołałaby utrzymać Kościoła, a przecież On rzekł do Piotra: „A ja tobie powiadam, że ty jesteś opoką, a na tej opoce zbuduję Kościół mój” (Mt 16, 18). A więc coś dziwnego, że tę najświeższą Dziewicę nasz Zbawiciel uczynił swoją Matką, że ją obdarzył najwyższą godnością i największą chwałą, że ona staje obok swego Syna, jak druga Ewa obok drugiego Adama, ze ona współdziałała w dziele odkupienia?
3. I Ewa posiadała wielką władzę, bo od jej posłuszeństwa miała zależeć szczęśliwość doczesna wszystkich jej potomków; lecz ona źle użyła swej władzy. Więc P. Bóg pocieszył nas drugą Ewą, aby nam wróciła życie i utracony raj. „Ewa rozmnożyła grzech, mówi św. Augustyn (Sermo 13 de sanct.), a Maryja zasługę; Ewa nas zabiła – Maryja wróciła nam życie”. A św. Cyryl Aleksandryjski tak przemawia do niej (Contra Nest. hom. 6 a): „Tyś skarbem wszystkiego świata, przez ciebie niebo podniesione, przez ciebie weselą się Aniołowie i Archaniołowie, przez ciebie są założone po wszystkim świecie kościoły”. Było niewątpliwie w mocy Bożej odkupić nas jednym słowem Jego wszechmocy, ale On chciał wywyższyć naszą naturę ponad samych Aniołów, chciał wziąć nasze ciało i w tym ciele cierpieć. Mógł On również dokonać swego dzieła bez niczyjej pomocy, a jednak raczył połączyć się najściślejszym węzłem i wejść niejako w przymierze z Niewiastą naszego rodu, aby ją, a w niej i nas wszystkich obdarzyć największą chwałą. Jest tylko jedno słowo, które nam może wyjaśnić, czemu tak uwielbił swoją pokorną służebnicę, a słowo to napisał św. Jan Apostoł: „Albowiem Bóg jest miłość!” (1 J 4, 8).
4. To słowo tłumaczy nam lepiej niż wszystkie inne słowa, całą naukę Kościoła o potędze Matki Najśw., tłumaczy nam, dlaczego żaden z nas nie może zginąć, dopóki z ufnością ucieka się do niej i wzywa jej pomocy. Dobroć Boża uczyniła ją „bramą niebieską”, „uzdrowieniem chorych” na duszy i „ucieczką grzeszników”. Na próżno argumentują różni niedowiarkowie, że oni nie potrzebują żadnego orędownictwa i pośrednictwa, że Bóg ich nie odepchnie, chociaż nikogo nie będą prosili o przyczynę! Ktokolwiek tak mówi, zapomina, że jest stworzeniem, dalekim od Stwórcy i nie potrafi przybliżyć się do Niego inaczej niż przez pośredników, których On raczył nam dać: przez Pana Jezusa, Jego Matkę, Jego Kościoła.
Kiedy pewnego razu uczniowie pytali się Pana Jezusa, kto jest większym w Królestwie niebieskim, wezwał On dziecię, postawił je w środku i rzekł: „Zaprawdę, powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie się jako dziatki, nie wnijdziecie do Królestwa niebieskiego” (Mt 13, 1). Czy dziecko przyjdzie kiedy na myśl, że ono nie potrzebuje matki i jej pośrednictwa, kiedy jakim występkiem rozgniewało ojca? Nie! Ono jest zbyt rozumne w swojej prostocie, ono bez wahania pośpieszy do matki i poprosi ją, żeby się za nim wstawiła i wyjednała mu przebaczenie. Otóż my również mamy na szczęście Matkę, która nas może uratować, jeżeli z serdecznym żalem zwrócimy się do niej. Śpieszmy się więc w czasie tego Wielkiego Postu do Matki Najświętszej, prośmy o jej orędownictwo przygotowując do spowiedzi wielkanocnej, i ona na pewno w sposób najbardziej skuteczny przyczyni się do naszego uświęcania Krwią naszego Odkupiciela. Starajmy się już odtąd życiem, nieskalanym grzechami, zasłużyć sobie na jej opiekę i nie przestawajmy jej serdecznie prosić, przynajmniej kilka razy codziennie słowami, które nam Kościół św. poleca jak najczęściej powtarzać: „Módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej!” Amen.
Ks. E.N.
(Na podstawie: Ks. A. Pechnik, Kazania i nauki, 1923, s. 262.)