Uroczystość św. Szczepana, 26.12.2011

„Oto ja posyłam do was proroków i mędrców i doktorów, a wy jednych z nich zabijecie, innych ubiczujecie w bożnicach waszych i będziecie prześladować od miasta do miasta” (Mt 23, 34).
Drodzy Wierni!
W dniu wczorajszym Kościół katolicki prowadził nas do żłóbka Betlejemskiego, wskazywał nam Bożą Dziecinę, przywodził na pamięć słowa Ewangelii: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli” i wyjaśniał nam, że jedyny pokój może spłynąć na ziemię tylko od Chrystusa, że tylko Kościół katolicki posiada dzisiaj dane, aby ludzkości zapewnić prawdziwy pokój. Po dniu radości, zaraz na drugi dzień po Bożym Narodzeniu obchodzimy również wielką uroczystość – pamiątkę śmierci św. Szczepana. Wczoraj obchodziliśmy narodziny Bożej Dzieciny dla świata, a dziś święcimy narodziny pierwszego męczennika za sprawę Chrystusową, dla nieba. Noc Betlejemska przyniosła światu dawno pożądany pokój, poświęcenie i śmierć św. Szczepana powiększyła grono Świętych, a my otrzymaliśmy wzór, jak mamy pracować dla Kościoła, dla innych i dla własnego zbawienia.
Jakkolwiek św. Szczepan żył przed dwoma tysiącami lat, jakkolwiek zmieniły się czasy, zwyczaje i obyczaje, to jednak św. Szczepan jest dla nas wzorem całkiem aktualnym i od niego właśnie mamy się uczyć, jakimi mamy być katolikami w dzisiejszych czasach. Któż to był św. Szczepan? Z Dziejów Apostolskich wiemy, że był wybrany na stanowisko diakona. Apostołowie mieli nadmiar pracy, a nie chcąc zaniedbywać słowa Bożego, wybrali do pomocy siedmiu diakonów, którym nadali władzę przez włożenie na nich rąk i polecili im rozdawać jałmużny. O św. Szczepanie czytamy: „A Szczepan pełen łaski i mocy czynił cuda i znaki wielkie miedzy ludem”. Widzimy więc, że św. Szczepan zajmował się nie tylko stroną gospodarczą, ale nauczał ludzi, a nauczał tak, że „nie mogli oprzeć się mądrości i Duchowi, który z niego mówił” (Dz 6, 10). W pracy nad utrwalaniem Królestwa Chrystusowego był niestrudzony. Nie zrażał się trudnościami, nie zważał na złość faryzeuszów, na ich szykany i drwiny. Pracował dla Chrystusa i dla zbawienia dusz. A kiedy mnóstwo słuchających nawracało się, nie mogli znieść tego faryzeusze. Posądzono go o bluźnierstwo, wywleczono za miasto i tam ukamieniowano. Pracował dla Chrystusa i umierał na wzór Chrystusa. „Panie, nie poczytaj im tego za grzech” – oto ostatnie słowa św. Szczepana.
Chwała Boża, poświęcenie się dla drugich przez głoszenie im Chrystusa i niesienie pomocy materialnej – oto życie św. Szczepana. W czym więc mamy go naśladować? Otóż, jak w czasach, kiedy żył św. Szczepan, było wielu obojętnych, a nawet wrogo usposobionych do nauki Chrystusowej, tak samo i dziś. Dziwna obojętność religijna panuje u dzisiejszej ludzkości. Coraz śmielej występują rozmaite męty przeciwko wierze i Kościołowi. Ten wrogi nastrój przeciwko Bogu i Kościołowi potęguje się. Nawet i dobrzy nieraz katolicy głoszą błędne pojęcia i zasady, a wtedy, kiedy winni wystąpić zdecydowanie, to ich niema. Znieważa się religię i rzeczy święte, a katolicy zupełnie obojętnie na to patrzą. Tu właśnie trzeba nam ducha i męstwa św. Szczepana. „Twardego karku i nieobrzezanych serc i uszu, wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Św.; jako ojcowie wasi, także i wy” (Dz 7, 51). A więc św. Szczepan otwarcie, bez ogródek, twardo i stanowczo wyrzuca błędy Izraelitom. Nie zważa na to, co go spotka. Nie lęka się nawet śmierci!
A my w takich wypadkach? Uciekamy, udajemy, że nie słyszymy, nie chcemy się narażać. Słowem, jesteśmy tchórzami! Brak nam męstwa, brak nam zdecydowania! Zamiast śmiało i otwarcie, a zarazem z przekonaniem manifestować swój katolicyzm, to my wstydzimy się, a nawet praktyki religijne staramy się wykonywać w ukryciu i z pewnym zażenowaniem. Wstydzimy się przeżegnać przed jedzeniem i po jedzeniu, jeżeli jesteśmy w liczniejszym towarzystwie. Uczęszczamy wprawdzie na nabożeństwa kościelne, ale tak, żeby nas jak najmniej widziano. Idziemy do Spowiedzi, ale szukamy konfesjonału gdzieś w kącie, by nas nikt nie zobaczył – jakby to było jakiem przestępstwem. Przed Panem Jezusem, dążącym do chorego, też niekiedy wstydzimy się zgiąć kolano. Słyszymy i patrzymy na rozmaite wyczyny wrogie religii katolickiej, a nas katolików jakby nie było. A już jeżeli chodzi o zakres życia politycznego, to tam prawie wcale nie zważa się na zasady i nakazy religii Chrystusowej. Tam wszystko rozpatruje się pod kątem korzyści materialnej albo fałszywie pojętej konieczności państwowej. Tak dziwnie układa się życie religijne, że może się wydawać, że tylko duchowni pracują w dziedzinie religijnej. Kościół ciągle ma za mało świeckich ludzi, odpowiednio religijnie wykształconych, otwartych, śmiało przyznających się do katolicyzmu. Trzeba nam katolików nie od święta tylko, ale do codziennego działania! Takim właśnie był św. Szczepan.
Mówiąc o życiu św. Szczepana, wspomnieliśmy, że rozdawał jałmużny, troszczył się o byt materialny wiernych. Czytamy bowiem w Dziejach Ap., że „w posługiwaniu powszednim bywały pogardzane wdowy”, to znaczy, że chrześcijan przybywało coraz więcej i zdarzało się nieraz, że w rozdawaniu żywności pomijano przez niedopatrzenie wielu biednych. O tych biednych troszczył się w wyjątkowy sposób św. Szczepan. A czyż my dzisiaj nie mamy biednych? Kończą się czasy powszechnego dobrobytu, kasa państwowa nie za długo będzie pusta, i znowu największym obowiązkiem miłości bliźniego będzie zwykła jałmużna potrzebującym. Dać bowiem kilka groszy ubogiemu, aby się go pozbyć z domu, to nie jest rozwiązanie dzieła miłosierdzia Chrystusowego. My katolicy, przynajmniej w naszym miejscu pracy, w naszym otoczeniu i według naszych możliwości powinniśmy zauważyć najbardziej potrzebujących pomocy i nie tyle myśleć o tym, że ten człowiek może sam jest winien swojej biedy, lecz o naszym własnym nadprzyrodzonym obowiązku dawania jałmużny.
Idźmy śmiało naprzód i wcielajmy w życie wzniosłe hasła naszej wiary. Może będą nas nieraz źli ludzie prześladować i będą rzucać kłody pod nogi. Nie zrażajmy się! W dzisiejszej Ewangelii czytamy: „Oto ja posyłam do was proroków i mędrców i doktorów, a wy jednych z nich zabijecie i ukrzyżujecie… innych ubiczujecie i będziecie prześladować” – i nas też na pewno będą spotykać rozmaite szykany. Bądźmy jednak przekonani, że pracujemy dla Chrystusa i jego świętej sprawy. Św. Szczepan modlił się za prześladowców i przebaczał im, ale jak zachodziła potrzeba, ostro gromił. I my twardo stójmy przy świętej wierze, czynnym życiem okazujmy przynależność do wiary, w potrzebie brońmy jej otwarcie, potępiajmy błędy, ale błądzących miłujmy. Amen.

Ks. E. N.

Na podstawie: Ks. Józef Kuropieska w: Nowa bibljoteka kaznodziejska, t XLIX, 1935, s. 424.