„Debata. Miesięcznik regionalny” (Olsztyn), nr 11 (50), 11.2011, s. 11
Kilka tygodni temu, będąc na dużym spotkaniu Klubu Gazety Polskiej, natknęłam się na ulotki wyłożone przez zwolenników „Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X”. Hasło broszury brzmiało „Trwajmy w tradycji katolickiej”. Do ulotki dołączona była informacja, że Bractwo zaprasza na niedzielną Mszę świętą łacińską trydencką św. Piusa X Wszechczasów. Miejsce celebracji mszy świętej to Warmińsko-Mazurska Izba Rzemiosła i Przedsiębiorczości, sala nr 131, ul. Prosta. Trochę nędzne miejsce, pomyślałam, jeśli chodzi o kultywowanie Tradycji pisanej przez duże T, i celebrację mszy świętej łacińskiej, która ma przecież wyjątkowo uroczystą oprawę. Tego samego dnia miał się też odbyć wykład ks. Karola Stehlina.
Ulotka przygotowana na dobrym papierze, szeroko informowała na temat tego czym jest Bractwo. Osoba niezorientowana, a takie prawdopodobnie były na owym spotkaniu Klubu GP, mogły odnieść wrażenie, że jest to jakaś nowa i ciekawa propozycja przeżywania swej wiary, zaaprobowana przez Kościół katolicki (to sugerowały słowa „Zgromadzenie św. Kościoła Rzymsko-Katolickiego”). Osobom bardziej krytycznym na pewno jednak zapaliło się w głowie czerwone światło: dlaczego proponowana Msza święta trydencka, która nawiązuje do starej tradycji katolickiej ma być odprawiana w Izbie Rzemiosł, podczas gdy w Olsztynie jest tak wiele kościołów i kaplic?! Czy łatwiej Boga znaleźć w Izbie Rzemieślniczej niż w tradycyjnym kościele…? Dlaczego wierni mają chadzać w niedzielę do jakichś „izb” skoro mają swoje parafialne kościoły? No i te niektóre kuriozalne fragmenty tekstu w ulotce, które mogły budzić również uzasadniony niepokój, np.: „w nowej Mszy najważniejszy jest człowiek, we Mszy świętej tradycyjnej, Bóg”, co z kolei mogło nasunąć podejrzenie, że ta „nowa” Msza święta, którą znamy jest może jakaś nieważna? Dalej – „świętokradcza komunia święta udzielana na rękę”, „w polskich seminariach naucza się teologii modernistycznej”, „powszechnie głoszony jest fałszywy ekumenizm”, w wielu „parafiach działa neokatechumenat”, „nieuzasadniona ekskomunika biskupów Bractwa”. Te fragmenty dla myślącego katolika powinny być sygnałem, że coś jest nie tak.
Dla osób jednak posiadających pewną wiedzę (a zwolennicy Bractwa z pewnością liczyli, że takich nie będzie wielu – nawet wśród organizatorów spotkania), było oczywiste, że mamy do czynienia z promowaniem ruchu lefebrystów, którzy po prostu agitują, podobnie jak to robią sekty. Chcą zainteresować potencjalnych ciekawych, aby potem, być może, przyłączyć ich do grona zwolenników wspólnoty zwanego Bractwem Kapłańskim Św. Piusa X.
Oczywiście, opisując niniejsze zdarzenie, nie chcę dezawuować Bractwa in summa. Ba, uważam nawet za słuszne pewne ich postulaty, lecz jako świecka katoliczka, nie mogę jednak przejść obojętnie wobec manipulacji, jaką stosują członkowie Bractwa w odniesieniu do mojego Kościoła, zwłaszcza, że wspólnota ta utrzymuje, że jest Jego integralną częścią; ba, tą częścią najwierniejszą, najprawdziwszą – solą i światłem dla innych pogubionych, nawet jeśli wśród nich jest sam papież, kolegium kardynalskie czy biskupi. Dlatego w obliczu ewidentnego promowania się braci lefebrystów (Msze święte sprawowane przez nich odbywają się w Olsztynie systematycznie 2 razy w miesiącu) warto chyba wyjaśnić kilka najważniejszych kwestii, aby wszyscy, którzy zanim wezmą do ręki podobne ulotki i pobiegną z entuzjazmem na Mszę świętą do Izby lub Domu Kultury mieli świadomość kilku faktów.
Historia
Założycielem Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X był Marcel Lefebvre (1905-1991). Kapłanem został w 1929 roku po odbyciu studiów Rzymie, gdzie po czterech latach również doktoryzował się. Ks. Lefebvre jednak, kierowany powołaniem do życia zakonnego, postanowił przenieść się do Zgromadzenia Ojców Ducha Świętego. Po otrzymaniu zgody od kardynała Achille Lienarta rozpoczął nowicjat w Orly, gdzie 8 września 1932 roku złożył śluby zakonne. Już jako misjonarz posługiwał z dużym zaangażowaniem w Afryce, między innymi jako wykładowca w seminarium św. Jana w Gabonie. W 1948 roku został Delegatem Apostolskim w części francuskojęzycznej Afryki. Po ośmiu latach został arcybiskupem Dakaru. W 1962 roku wybrano go na Przełożonego Generalnego Zgromadzenia Ducha Świętego, a także na biskupa Tulle we Francji z zachowaniem tytułu arcybiskupa. W czasie Vaticanum II był jednym z aktywniejszych ojców soborowych, podpisując część soborowych dokumentów, jednakże przejawiając już wtedy pewną niechęć do proponowanych przez Sobór zmian. Niechęć i dystans dało się dostrzec w debatach Coetus Internationalis Patrum (grupa uczestników Soboru, broniąca tzw. teologii tradycyjnej). Arcybiskup niechętny był zwłaszcza wobec „fałszywego ekumenizmu”, współpracy biskupów w trakcie Soboru z doradcami protestanckimi, zmianom w teologii, ulegającej jego zdaniem wpływom protestantyzmu, reformie liturgii, złagodzeniu dyscypliny kościelnej, odrzuceniu stanowiska, iż poza granicami widzialnego Kościoła nie ma zbawienia. Wynikiem owej dezaprobaty dla ustaleń Vaticanum II było powołanie w 1970 roku Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X i utworzenie nowego międzynarodowego seminarium duchownego w Econe w Szwajcarii. Skłonności integrystyczne arcybiskupa Lefebvre'a poszły jednak tak daleko, iż po pięciu latach, bez zgody miejscowego biskupa, Arcybiskup wyświęcił trzech kleryków. Konsekwencją tego czynu była utrata zaufania i aprobaty dla Bractwa ze strony Watykanu, a sam Lefebvre został suspendowany (zawieszony w czynnościach). Arcybiskup swój czyn jednak powtórzył, wyświęcając ponownie kilku diakonów na kapłanów, a 30 czerwca 1988 r., bez zgody Ojca świętego, udzielił święceń biskupich czterem prezbiterom. Te gesty zostały przyjęte przez Stolicę Apostolską z dużym bólem. Ojciec święty, zarówno Paweł VI, jak i potem Jan Paweł II, próbowali rozmawiać, nawiązywać kontakt z Arcybiskupem, po bratersku upomnieć, jednakże dobra wola ze strony Watykanu trafiała na nieugięty upór Księdza Arcybiskupa. Wyświęcenie czterech biskupów Bractwa spowodowało zaciągniecie ekskomuniki latae sententiae (to ekskomunika na mocy samego prawa, którą zaciąga się samoczynnie po dokonaniu konkretnego przestępstwa). Ekskomunika objęła także emerytowanego biskupa brazylijskiego Antoniego de Castro Mayera, który był współkonsekratorem. Jak można przypuszczać – ani Bractwo ani jego zwolennicy – nie przyjęli do wiadomości słów Ojca świętego o ekskomunice, twierdząc nawet, że nigdy jej nie zaciągnęli, ponieważ Lefebvre działał zgodnie z prawem kanonicznym, to znaczy wyświęcił biskupów powodowany stanem wyższej konieczności związanej z głębokim kryzysem w Kościele.
Następcę Jana Pawła II, Benedyka XVI, również bolała sytuacja Bractwa, ale także i jego wpływ na Kościół powszechny, zwłaszcza, iż Bractwo rozwijało się prężnie, działając dość ekspansywnie poza Szwajcarią i Francją. Ich działalność dało się odnotować także w Polsce. Konferencja Episkopatu Polski 27 listopada 1998 roku wystosowała nawet do wiernych następujący komunikat: „W ostatnim okresie docierają z różnych stron Polski sygnały o wzmożonej działalności «Bractwa św. Piusa X». Choć jest to grupa w Polsce liczbowo niewielka, otworzyła ona w niektórych miejscowościach swoje kaplice, rozsyła po parafiach i do seminariów duchownych swoje materiały propagandowe, jest bardzo aktywna na stronach Internetu, jej przedstawiciele zaś nierzadko w swych wypowiedziach atakują Kościół Rzymskokatolicki i członków Episkopatu Polski. Tego rodzaju działania mogą wywoływać zamęt w sercach i umysłach niektórych wiernych. Dlatego kierowani pasterską troską i duchową czujnością chcemy ostrzec ludzi wierzących przed działalnością tego Bractwa. Pragniemy przypomnieć, że «Bractwo św. Piusa X» utworzyło struktury zostające poza Kościołem Katolickim. Grupa księży i wiernych «Bractwa św. Piusa X» odrzuciła uchwały Soboru Watykańskiego II, które tak intensywnie wprowadza w życie Jan Paweł II. Grupa ta odrzuciła też posoborowe prawodawstwo Kościoła i nie uznaje władzy papieża w Kościele Katolickim. Mimo starań Stolicy Apostolskiej, członkowie «Bractwa św. Piusa X» na czele z nieżyjącym już Arcybiskupem Lefebvrem zerwali w roku 1988 więź jedności z Ojcem Świętym, Biskupem Rzymu i Następcą św. Piotra. W ten sposób stali się oni grupą schizmatycką, czyli oderwaną od jednego Kościoła Katolickiego, a zatem nie mają również prawa używać określenia «katolicki» w podejmowanych przez siebie działaniach. Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że przynależność katolika do grupy schizmatyckiej pociąga za sobą karę ekskomuniki (por. kan. 1364, § 1), to znaczy wyłączenia ze wspólnoty wierzących. Informujemy jednocześnie, że kapłani należący do «Bractwa św. Piusa X» nie posiadają zgody kompetentnych władz Kościoła Katolickiego na wypełnianie swej posługi, przez co narażają na konflikt sumienia ludzi nie mających właściwego rozeznania sytuacji. Mamy nadzieję, że członkowie Bractwa zrozumieją swój błąd i naprawią go przez powrót do jedności z Kościołem, zaprzestając zarazem poczynań budzących niepokój i wywołujących zamieszanie w umysłach wiernych. Ufamy, że słowa tego komunikatu zachęcą ludzi wierzących do jeszcze większej troski i modlitwy za Kościół w duchu wspólnej odpowiedzialności za jedność mistycznego Ciała Chrystusowego.
Podpisali: Kardynałowie, Arcybiskupi i Biskupi zgromadzeni na 297 na Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu”. Ten komunikat jasno i lapidarnie obrazuje stanowisko Kościoła w tej materii.
W końcu Benedykt XVI, powodowany troską o jedność w Kościele j, 21 stycznia 2009 roku zdjął ekskomunikę z czterech wyświęconych przez Lefebvre'a biskupów. Jak twierdzi jednak rozdawana ulotka Bractwa – Benedykt XVI „odwołał nieuzasadnioną ekskomunikę biskupów”. „Nieuzasadnioną” – tłumaczą lefebryści, gdyż arcybiskup Lefebvre, posiadając władzę święceń, w obliczu zaistniałych nadzwyczajnych okoliczności, miał obowiązek konsekrować innych biskupów w celu zapewnienia (poprzez dalsze święcenia kapłańskie) wiernym tego, co mają prawo otrzymać od hierarchii, czyli zdrowej doktryny i sakramentów. Bo przecież „uprawnioną i obowiązkową jest pomoc bliźniemu w stanie konieczności, w takim stopniu, na ile tylko pozwalają komuś jego kompetencje”.
Arcybiskup Marcel Lefebvre do końca życia nie wrócił do całkowitej jedności do całkowitej jedności z Ojcem świętym. Zmarł w 85 roku życia i spoczął w krypcie seminarium duchownego w Econ.
Teraźniejszość
Katolików, którzy stykają się z Bractwem z całą pewnością nurtuje w tym kontekście pytanie, czy po zdjęciu ekskomuniki z czterech biskupów Bractwa, mają oni prawo uczestniczyć w Mszach świętych sprawowanych przez reprezentantów wspólnoty. A jest przecież pewna grupa wiernych, którzy pragną brać udział we Mszach świętych sprawowanych w dawnym rycie, to znaczy po łacinie i tyłem do wiernych, ale nie mają ku temu zbyt wielu okazji. Naprzeciw tym pragnieniom wychodzą właśnie księża lefebryści, których w Polsce, jak wynika z oficjalnej strony Bractwa, jest kilku, którzy właśnie (wyłącznie) sprawują mszę świętą łacińską, trydencką. Są to: ks. Karol Stehlin – przełożony, ks. Jan Jenkins, ks. Raivo Kokis, ks. Marian Kowalski, ks. Edmund Naujokaitis, ks. Łukasz Szydłowski, ks. Edward Wesołek, ks. Dawid Wierzycki. Czy zatem nie skorzystać z ich obecności? Czy nie włączyć się w ich duszpasterstwo skoro ekskomunika już nie ciąży nad ich biskupami? Te pytania spontanicznie mogą nasuwać się niektórym wiernym.
W tym jednak miejscu należy odróżnić dwie kwestie, które dość skutecznie zamazują reprezentanci Bractwa, wywołujące wcześniej czy później zamęt w umysłach i sumieniach katolików. Otóż należy pamiętać, że wszyscy kapłani, którzy umieją odprawić tradycyjną Eucharystię, mogą to czynić bez żadnych przeszkód. Msza święta trydencka została bowiem „uwolniona” 7 lipca 2007 roku przez Benedykta XVI. Z motu proprio Summorum Pontificum (jest to list papieski o charakterze dekretu), wynika, że wszyscy kapłani mają prawo odprawiać Mszę św. wedle obrządku tradycyjnego. Papież potwierdza, że Mszał Rzymski ogłoszony przez św. Piusa X i wydany po raz kolejny przez bł. Jana XXIII może być stosowany w liturgii i ma być odpowiednio uznany ze względu na swój czcigodny i starożytny charakter. Prawo korzystania z Mszału Trydenckiego (Lex orandi) nie może w żaden sposób prowadzić do podziału w wierze (Lex credendi). W wywiadzie dla portalu Nouvelles de France sekretarz Papieskiej Komisji „Ecclesia Dei” ks. Guido Pozzo doprecyzowuje, że motu proprio Summorum Pontificum, przywracając dawną liturgię, jest przeznaczone dla całego Kościoła, aby wszystkim umożliwić korzystanie z bogactwa katolickiej liturgii. Ryt zwyczajny i nadzwyczajny są komplementarne i mają się nawzajem uzupełniać. Nie ma zatem żadnych przeszkód, aby uczestniczyć we Mszy trydenckiej odprawianej jednak w kościołach rzymskokatolickich. Osobiście uczestniczyłam kilka razy w takich Mszach świętych (zawsze jednak poza Polską), co dla „dziecka” już „posoborowego” było naprawdę wspaniałym przeżyciem, także z punktu widzenia podniosłości samej oprawy tychże Eucharystii. Lefebryści jednak manipulują, podpierając się tymże papieskim dokumentem i zapraszając katolików na Msze święte przez siebie odprawiane, choć sami w ogóle nie powinni sprawować Eucharystii w żadnym z rytów. Przeszkodą jest brak odpowiedniego „kościelnego mandatu” do odprawiania Mszy świętej. Zdjęcie bowiem ekskomuniki z czterech ich biskupów nie jest równoznaczne z tym, że są oni w całkowitej jedności z Kościołem, gdyż ciąży na nich nadal kara suspensy. Sprawowane więc przez nich sakramenty choć są ważne, ale jednak niegodziwe. Bractwo wciąż nie ma uregulowanego statusu w Kościele Katolickim, nadal nie uznaje pewnych dokumentów soborowych jak np.: Unitatis Redintegratio, Nostra aetate, Dignitatis Humanae, Lumen Gentium, Gaudium et spes, które, jak twierdzą lefebryści, są „rozmyślnie dwuznaczne i szkodliwe dla Kościoła”. Bractwo kwestionuje też rolę papieża Jana Pawła II, który pod płaszczem konserwatyzmu był liberałem niszczącym Kościół, a Jego beatyfikacja spowodowała wiele szkody dla wiary katolickiej; odrzuca też dobrą wolę ze strony ostatnich papieży przywrócenia naruszonej jedności ze Stolicą Świętą; nawołuje do zerwania dialogu z judaizmem, sprzeciwia się idei wolności religijnej, jest przeciwne wobec rzekomo zbyt wielkiej pozycji jaką kobiety mają obecnie w Kościele.
Mimo, że Stolica Apostolska nie godzi się na udzielanie święceń kapłańskich przez lefebrystów, to Bractwo nadal ich udziela. W bieżącym roku udzielono święceń już 29 kapłanom i 35 diakonom. W lipcu 2011 dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej ks. Federico Lombardi oświadczył, że święcenia kapłańskie udzielone przez Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X są niegodziwe. „Mogę tylko powtórzyć to, co już deklarowano w analogicznych sytuacjach w przeszłości, jak też odesłać do tego, co oświadczył Ojciec Święty w swoim liście do biskupów Kościoła katolickiego z 10.03.2009” – powiedział ksiądz Federico Lombardi. „We wspomnianym liście, wyjaśniającym powody zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów-lefebrystów, Benedykt XVI napisał, że „dopóki Bractwo nie ma w Kościele statusu kanonicznego, także zrzeszeni w nim duchowni nie pełnią godziwie posługi w Kościele”. W myśl prawa kanonicznego, owszem, święcenia kapłańskie w Bractwie Św. Piusa X są ważne, gdyż udzielił ich biskup, ale zrobił to w sposób niegodziwy, bo bez zgody papieża. Dlatego wierni powinni unikać przyjmowania sakramentów z rąk tak wyświęconego kapłana”.
Jak wydaje się, ustalenia doktrynalne, dysputy, szukanie drogi wyjścia na niewiele się zdają, gdyż przełożony Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X, bp Bernard Fellay, (jeden z czterech biskupów wyświęconych przez arcybiskupa Lefebvre'a) wciąż wyklucza uznanie przez Bractwo nauczania Vaticanum II. Taka deklaracja padła przed spotkaniem z prefektem Kongregacji Nauki Wiary kard. Williamem Josephem Levadą 14 września 2011, mimo iż, przypomnijmy, od października 2010 r. Papieska Komisja Ecclesia Dei rozmawiała z Bractwem, aby wyjaśnić sporne kwestie i doprowadzić Bractwo do jego pełnej jedności z Kościołem. „Jeśli chcieliby w dalszym ciągu, by Bractwo uznało Sobór, to odbyte już wcześniej dyskusje jasno pokazują, że nie mamy zamiaru podążać tą drogą” – powiedział bp Fellay i wykluczył wszelkie ustępstwa na rzecz Watykanu.
Przyszłość
W świetle tychże faktów roztropnym zatem jest, aby wierni, ale także i kapłani, do rąk których trafią ulotki rozprowadzane przez Bractwo Piusa X zachowali ostrożność i rezygnowali z zaproszeń do udziału we Mszy świętej trydenckiej. Czym innym bowiem jest uczestnictwo we Mszy świętej tradycyjnej w kościele czy kaplicy, należącej do danej diecezji, a czym innym uczestnictwo we Mszy sprawowanej przez księdza lefebrystę, który po prostu nie powinien tego czynić z wyżej przedstawionych racji. Owszem, te Msze święte odprawiane są nie tylko w domach kultury, w izbach rzemieślniczych czy też w prywatnych lokalach, ale także już w kościołach lub kaplicach, należących jednak do wspólnoty lefebrystów. Zostały one wybudowane za ich pieniądze lub zostały odkupione od innych wyznań, lecz nie są uznawane przez lokalne władze Kościoła rzymskokatolickiego. Katolicy więc, którzy poważnie podchodzą do swej wiary, powinni powstrzymać się od kontaktów z Bractwem, dopóty, dopóki jego status nie zostanie w pełni wyjaśniony i uznany w Kościele. A nic nie wskazuje na to, aby w najbliższej przyszłości miało się to zdarzyć. Dlatego zasadne są oświadczenia wydane w ostatnim roku przez ks. biskupa Jacka Jezierskiego, który przestrzega wiernych archidiecezji warmińskiej, aby nie uczestniczyli w praktykach proponowanych w Olsztynie przez Bractwo, gdyż byłoby to jawnym nieposłuszeństwem wobec Kościoła. Jeśli katolicy włączają się w życie wspólnoty lefebrystów to sprawiają, że Bractwo rośnie w siłę, rozwija się, podtrzymując złudną pewność, że jest potrzebne Kościołowi.
Na zakończenie
Nie potępiam lefebrystów, nie walczę z nimi (choć wyłożone ulotki po prostu zabrałam, aby nie czyniły zamętu w głowach wiernych z mojej parafii), wreszcie nie chciałabym, aby Bractwo skończyło poza Kościołem jako schizmatycki odłam. Więcej nawet, chciałabym, aby po zweryfikowaniu swoich poglądów i postaw, lefebryści stali się na nowo częścią Kościoła powszechnego, bo z pewnością mają dobre intencje, podobnie jak miał je ich Założyciel. Arcybiskupowi Lefebvrovi trudno jest bowiem odmówić żarliwości wiary, tytanicznej pracy na misjach i w Europie, apostolskiego zaangażowania, chęci czynienia dobra, czy identyfikowania się z Kościołem. Problem jednak leży w tym, że ta wiara, miłość, dobro i praca była swoiście pojmowana, na własną modłę, bez współudziału innych, bez oglądania się sukcesorów świętego Piotra, którzy jako jedyni dają autentyczną rękojmię, że ta, a nie inna droga, obrana do realizacji wyznaczonych celów w Kościele jest prawdziwa. Taka jest prawda, obecna w naszym Kościele od dwóch tysięcy lat, i taka jest też Tradycja, której Monseigneur Lefebvre chciał przecież być wierny.
I mimo, że śmierć Arcybiskupa Marcela nastąpiła bez pojednania z Kościołem, to wierzę że Dobry Bóg dał Mu jedno z tych wielu mieszkań, które przygotował, zarówno dla tych, którzy Go chwalą po łacinie, po polsku, francusku, przodem lub tyłem do ołtarza. Paradoksy nierozwiązywalne na ziemi są zawsze do rozwiązania w niebie.
Zdzisława Kobylińska
Dr nauk humanistycznych, adiunkt na Wydziale Nauk Społecznych UWM, etyk, poseł na Sejm III kadencji. zdzislawa.kobylinska@uwm.edu.pl