„O spojrzyj, spojrzyj na lud twój znękany
I ześlij Tego, co ma być zesłany!” (z pieśni adwentowej)
Drodzy Wierni!
Przy pierwszym rzucie oka na adwentowe teksty w mszale oraz kapłańskiej książce do modlitwy, brewiarzu, przedstawia nam się Adwent, jako czas oczekiwania i przygotowania na przyjście Pańskie: „Królowi Panu, który ma przyjść, pójdźmy pokłonić się”. „Oto przyjdzie Król potężny z potęgą wielką dla zbawienia narodów, alleluja!” „Wzbudź, błagamy, Panie, potęgę twoją i przybądź…” „Rozbudź, Panie, serca nasze, abyśmy przygotowali drogi dla Jednorodzonego Syna Twego”.
Jakiego to przyjścia Pańskiego oczekuje Adwent? Otóż Adwent nie jest tylko czasem oczekiwania Przyjścia Pańskiego w dniu Bożego Narodzenia, Adwent jest też – i to istotnie – czasem oczekiwania przyjścia Pańskiego w dniu ostatecznym. Corocznie Adwent przypomina nam tę prawdę, że na końcu wieków przyjdzie Chrystus sądzić żywych i umarłych, że przyjdzie z wielkim majestatem. Adwentowe teksty liturgiczne przemawiają właśnie za takim tłumaczeniem. W wigilię Bożego Narodzenia, kiedy oczekiwania adwentowe mają się spełnić następnego dnia, odwraca Kościół św. naszą duszę od wyłącznego tylko rozważania przyjścia Pańskiego w dniu Bożego Narodzenia, a skierowuje ją na owo przyjście Pana, które nastąpi na końcu wieków. „Boże, który nas corocznym oczekiwaniem naszego zbawienia pocieszasz, udziel, byśmy Jednorodzonego Syna Twego, którego z radością przyjmujemy, jako Zbawiciela, kiedyś z ufnością ujrzeli przychodzącego, jako sędziego”. Innym razem modli się Kościół; „Oto na obłokach nieba przychodzi Syn Człowieczy i dane mu są Królestwo i chwała”. Najwyraźniej odnosi się to do przyjścia Pańskiego w dniu ostatecznym.
W jednej chwili Adwent przygotowuje nas, na uroczystość Bożego Narodzenia. Tym się właśnie prawdziwie pobożni ludzie odznaczają, że na wielkie święta przysposabiają się duchowo przez dłuższy czas (Wielki Post – Adwent) albo przez krótszy (wigilia).
Przez Swoje Narodzenie zapoczątkował Pan Jezus nową sytuację w dziejach ludzkości, czyli ostatni okres tych dziejów. Okres ten zakończy się dopiero Sądem ostatecznym, czyli powtórnym przyjściem Pana Jezusa. W każdorocznej uroczystości Bożego Narodzenia łączą się nierozerwalnie dwa graniczne zdarzenia tych nowych dziejów: pierwsze i drugie przyjście Pańskie. Kto nie podda się błogosławionym skutkom płynącym z tajemnicy pierwszego przyjścia Pana, ten nie ostoi się przy drugim przyjściu Pańskim.
Wzorem oczekiwania na to drugie przyjście Pańskie jest tęsknota ludzi Starego Testamentu przed pierwszym przyjściem Pańskim. Z tej przyczyny Kościół św. ożywia w Adwencie przed nami owe dzieje Starego Testamentu. W Adwencie rozważamy świat myśli ludzi przed Chrystusem, aby za ich wzorem z tą samą ufnością i tą samą tęsknotą oczekiwać drugiego przyjścia Pańskiego. „Przyjdź Jezu, Panie nasz” (Obj 22, 20), modli się Kościół od samego początku. Czy w ducha czasu adwentowego nie wprowadza nas pięknie, a wyraźnie Ewangelia pierwszej niedzieli adwentowej, mówiąca o końcu świata? Oto stawia przed nasze oczy ostateczny cel, do którego nas Adwent prowadzi. Kościół jakby chce tym powiedzieć: my już jesteśmy odkupieni, dla nas Adwent to przyjście Chrystusa – ale przyjście na Sąd! A więc w tym okresie pokutą oczyszczajmy serca, abyśmy w pokoju mogli wyjść na spotkanie Sędziego.
Adwent jest czasem modlitwy. Niełatwo dziś zachęcać do modlitwy, kiedy jedyną troską większości ludzi to kryzys, źródła zarobku, poradzenie sobie z podstawowymi potrzebami materialnymi. A jednak szczególnie w dzisiejszych czasach modlitwa jest konieczna. Kto się nie modli, ten jest albo zwierzęciem albo diabłem – krótko i dobitnie mówi św. Teresa z Awili. Modlitwa to obowiązek, modlitwa to uszlachetnienie człowieka, to jasny obłok, z którego spływa ożywczy deszcz Miłosierdzia Bożego.
Adwent to czas zastanawiania się. Nad czym trzeba się zastanawiać? Nad naszym wiecznym przeznaczeniem. Przecież to jest niesłychaną lekkomyślnością cały rok przeżyć dzień po dniu, nie stawiając sobie poważnie pytania: poco żyję i dlaczego właściwie żyję? Są ludzie, którzy na samo wspomnienie śmierci zatykają sobie oczy i uszy… Uważajmy, Adwent to właśnie czas, w którym sobie należy zdać sprawę z pytań: skąd, poco i dokąd wiedzie droga mego życia, i czy kroczę drogą właściwą? Klemens Brentano, znany poeta, myśliciel i asceta, mówi: „Dożywszy starości, niby biedny, znużony i chory wędrowiec, siedzę pod krzyżem przydrożnym. Przede mną miasto Boga. U bramy ścisły obrachunek! Szukam w moich notatkach, przeglądam książkę paszportową. Mój paszport wystawiony do nieba na chrzcie świętym; na każdej stacji w kierunku Babilonu jest wizowany…” Myśmy też taki paszport otrzymali; ile w nim też jest wizowanych „Babilonów”, ile niegodziwych przystanków?
Adwent jest także okresem pokuty. Komu ten czas upłynie bez pokuty i skruchy, dla tego ten czas jest stracony. Bóg domaga się od nas skruszonych serc, a Kościół chciałby w nas widzieć dusze trochę przestraszone przed grzechem i oziębłością – dlatego ta straszna Ewangelia!
Przyjmujmy w tym błogosławionym czasie sakrament Pokuty i Ołtarza, a godnie! Krzyżujmy ciało, by się nie sprzeciwiało Duchowi Ukrzyżowanego Pana naszego Jezusa Chrystusa. Choć duchowa ścieżka wąska, jednak kroczmy nią naprzód, ku czystej, górnej krainie zbawienia!
Wasz duszpasterz, ks. Edmund