Drodzy Wierni!
Dzisiaj, w ostatnią niedzielę października, tego miesiąca różańcowego, przed Mszą św. poświęciliśmy uroczyście nowe miejsce modlitwy i nabożeństwa w naszym przeoracie: grotą ku czci Matki Bożej Lourdskiej. Niezliczone podobne groty z kamienia, różnej wielkości i kształtu, ozdabiają skrzyżowania dróg, podwórka kościołów i nawet prywatnych domów we wszystkich krajach katolickich, a zwłaszcza tu w Polsce. Dla czego wierni budują te kopie miejsca objawienia się Matki Bożej gdzieś w dalekiej Francji, w sanktuarium Lourdes? Bo chcą oddać cześć Matki Bożej Niepokalanej, która tak podkreśla ten swój przywilej poczęcia bez grzechu pierworodnego, że 25 marca 1858 r., podczas kolejnego objawienia się św. Bernadetcie, zapytana przez nią, jak ma na imię, odpowiedziała: „Jestem Niepokalanym Poczęciem”. Nie „niepokalanie poczętą”, lecz „Niepokalanym Poczęciem”! Ten przywilej jakby wyraża istotę Matki Bożej, i dla tego nie możemy jej bardziej stosownie uczcić jak przez nabożeństwo do jej Niepokalanego Poczęcia. Drugim powodem takiego rozpowszechnienia się kultu Matki Bożej Lourdskiej jest jej tytuł Uzdrowienie Chorych. Lourdes to miejsce tysięcy cudownych uzdrowień, to jeden nieustający do dnia dzisiejszego cud łaski Bożej, spływającej na chore ciała i dusze przez wstawiennictwo Najśw. Dziewicy. Nie każdy ma możliwość w przypadku choroby odwiedzić sanktuarium w Lourdes, więc budują wierni kopie tej świętej groty i błagają Matką Bożą o uzdrowienie. Dokładnie tak powstała nasza grota, która została ufundowana jako wotum dziękczynny za wyzdrowienie jednej z naszych wiernych. Módlmy się do Niepokalanej Dziewicy o zdrowie duszy i ciała naszych i naszych bliskich i na pewno doznajemy jej cudownego wstawiennictwa.
W dzisiejsze święto Chrystusa Króla wspomina Kościół św. w liturgii słowa św. Łukasza Ewangelisty: „I przyjdę od wschodu i zachodu, od północy i południa i usiądę w Królestwie Bożym” (Łk 13, 29). Nic innego nie miał na myśli św. Łukasz jak Kościół Chrystusowy, rozprzestrzeniony po całym świecie. Naprawdę Kościół jest królestwem, w którym Chrystus Pan roztacza swe panowanie „od wschodu i zachodu, od północy i południa”. Chrystus Pan króluje w Kościele, gdy przez Ojca św. rządzi i prowadzi wszystkich do jednego celu – zbawienia. Jak zadaniem państwa jest wychowanie ludzi na dobrych obywateli, żeby zapewnić im dobrobyt, tak zadaniem Kościoła jest udoskonalenie i doprowadzenie ludzi do wiecznego szczęścia. Cel państwa i Kościoła sprowadza się do jednego: żeby uszczęśliwić człowieka. Dlatego w Starym Testamencie jak i Nowym Kościół nazywa się, przez analogię z rządem państwowym, królestwem.
Prorok Daniel, rozważając przemijający charakter królestw ziemskich, z których jedno powstawało po drugim i upadało, jak królestwo babilońskie, perskie, macedońskie i rzymskie, mówi, że po upadku ostatniego powstanie Królestwo Chrystusowie. „A we dni onych królestw wzbudzi Bóg niebieski królestwo, które się na wieki nie rozproszy” (Dan 2, 44). Królestwo to wieczne, bo oparte na zasadach Boskich i posiada obietnicę Chrystusa: „Na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie zwyciężą go” (Mt 16, 18). Prorok Jeremiasz również nazywa Kościół królestwem, w którym Chrystus będzie panował przez wiarę, nadzieję, miłość i łaskę, gdyż to królestwo jest duchowe. „Oto dni przychodzą, mówi Pan, a wzbudzę Dawidowi płód sprawiedliwy: a będzie królował król i mądrym będzie, i będzie czynił sąd i sprawiedliwość na ziemi” (Jer 23, 5). A Izajasz, przepowiadając rozpowszechnienie Kościoła po całym świecie, nazywa go państwem, w którym zapanuje pokój: „Rozmnożone będzie państwo jego, a pokoju nie będzie końca” (Iz 9, 7).
Najpiękniejsze jednak przedstawienie Kościoła, jako królestwa niebieskiego, podają Ewangelie. U św. Mateusza czytamy, że Pan Jezus porównuje Kościół już to do „ziarenka gorczycznego, które najmniejsze jest ze wszystkich nasion, a gdy urośnie staje się drzewem, że ptacy niebiescy mieszkają na gałęziach jego”, już to do kwasu, który zakwasza całe ciasto w dzieży, albo do skarbu, t. j. rzeczy nieocenionej, której trzeba szukać z wielką pilnością, a znalezioną należy bardzo cenić. Królestwem niebieskim nazywa Kościół, gdy upodobnia go „niewodowi, zapuszczonemu w morze, a ze wszelkiego rodzaju ryb zgromadzającemu, który, gdy się napełnił, wyciągnąwszy, a na brzegu usiadłszy, wybrali dobre w naczynia, a złe precz wyrzucili” (Mt 13, 31, 33, 44, 47, 48).
Stąd Kościół słusznie nazywa się królestwem Chrystusa. Albowiem Chrystus Kościół ustanowił, gdy rzekł do św. Piotra: „Tyś jest opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój” (Mt 16, 18), Chrystus, wybierając z pośród swych słuchaczy 12-tu Apostołów, założył fundament, którego węgielnym kamieniem uczynił św. Piotra i dał mu najwyższą władzę w kościele. Odtąd papież rzymski, jako prawy następca św. Piotra Apostoła, posiada władzę nad całym Kościołem, Biskupi nawet otrzymują od papieża władzę i, chociaż są następcami innych Apostołów, zależą od niego. Kapłani zaś są pomocnikami biskupów. Wskutek ciągłej obecności w Kościele Ducha Św. papież w nauczaniu wiary i obyczajów jest nieomylny. To obiecał Pan Jezus: „A ja prosić będę Ojca, a innego pocieszyciela da wam, aby z wami mieszkał na wieki” (J 14, 16). Ten „pocieszyciel Duch Św., którego Ojciec pośle w imię moje, on was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, cokolwiek bym wam powiedział” (J 14, 26). A więc Duch Św., podług słów Chrystusa Pana, mieszka w Kościele, aby nauczał i przypominał wszystko, co Chrystus Pan powiedział. Czyni to jednak nie bezpośrednio, ale przez Ojca Św., przez nauczanie, magisterium Kościoła. Przeto mylą się protestanci, ucząc, że nie trzeba słuchać hierarchii Kościoła, bo Duch Św. przez natchnienia naucza każdego człowieka. Gdyby tak było, to protestantyzm nie rozbiłby się na tyle sekt, jak to widzimy teraz. Anabaptyści, metodyści, adwentyści, chrześcijanie ewangeliczni i nie wiedzieć jeszcze jacy, każdy ma swoje teorie i dogmaty. Sprzeczna sama z sobą ich nauka dowodzi, że Duch Św. odstąpił ich z chwilą, gdy zerwali jedność z papieżem.
Myli się i państwo, myśląc, że w kościele według swego widzimisię można zmieniać, co Chrystus Pan ustanowił. O nie! Kościół jest królestwem wyłącznie Chrystusowym. Mieszać się w sprawy Kościoła, to znaczy krzyżować plany Boże, bo Kościół z ustanowienia Chrystusa jest społecznością doskonałą, a więc samowystarczalną i niezależną od państwa. Wskazują na to słowa Chrystusowe: „Oddajcież tedy, co jest Cesarskiego, Cesarzowi; a co jest Bożego, Bogu” (Mt 22, 21). „Cesarzowi czynsz i pobór, a Bogu dziesięciny i ofiary”, mówi św. Hieronim. A św. Augustyn pisze: „Gdy świecki urząd przywłaszcza sobie to, co nie jest jego i wtrąca się w urzędy kościelne, tedy go poddani słuchać nie powinni” (Aug. homil. 48). W Encyklice, ustanawiającej święto Chrystusa-Króla, Ojciec św. Pius XI mówi: „Kościół ustanowiony przez Chrystusa, jako społeczność doskonała, z natury swej posiada prawo, którego zrzec się nie może, do wymagania pełnej wolności i niezależności od władzy świeckiej i nie może zależeć od obcej woli, gdy sprawuje od Boga powierzony sobie urząd nauczania, rządzenia i prowadzenia do wiecznej szczęśliwości tych wszystkich, co należą do królestwa Chrystusowego”.
Państwo nie tylko powinno dać pełną swobodę biskupom i kapłanom jak świeckim, tak i zakonnym, którzy pracują nad rozszerzeniem i utwierdzeniem królestwa Bożego na ziemi, ale i samo, zwłaszcza jeśli jest katolickie, powinno rządzić się przykazaniami Bożymi i zasadami Chrystusowymi czy to w wydawaniu praw, czy w kształceniu młodzieży, albo w rozstrzyganiu sporów z sąsiadami. A w rzeczach wiary i obyczajów powinno okazywać posłuszeństwo Kościołowi. Dlatego św. Atanazy męstwem, właściwym świętemu, upomina cesarza Konstancjusza, arianina, mówiąc: „Przestań proszę, a pamiętaj że jesteś śmiertelny: bój się dnia sądnego, zachowaj się na on dzień czystym, nie wdawaj się w rzeczy kościelne, ani nam w tej mierze rozkazuj, ale się raczej ucz od nas”. A św. Ambroży cesarzowi Walentynianowi, który za radą swej bezbożnej matki Justyny żądał w Mediolanie jednej świątyni dla arianów, odpowiedział: „Oddawam cesarzowi co jest cesarskiego, a Bogu co jest Bożego. Pobór jest cesarski i tego mu nie zabraniamy, a Kościół Boży – nie może być poddany regimentowi cesarskiemu” (Ambr. lib. 5). A zatem państwo ilekroć kusi się poddać Kościół pod swoją władzę, tylekroć dopuszcza się świętokradztwa! Chrystus Pan uciśniony i prześladowany w swoim Królestwie srogo pomści się za tak wielką krzywdę!
Wielkim miłośnikiem Jerozolimy i Syjonu, na którym stała świątynia Pańska, był król Dawid. Bo, widząc w duchu proroczym jakoby był w niewoli babilońskiej, zdała od świątyni Jerozolimskiej, zaklinał na wierność jej, mówiąc: „Jeśli cię napomnę Jeruzalem, niech zapomniana będzie prawica moja. Niechaj przyschnie język mój do podniebienia mego, jeśliby na cię nie pomniał!” (Ps 136, 5, 6). I my miłujmy serdecznie swój Kościół, który cię zrodził przez łaskę Chrztu św. do życia nadprzyrodzonego. Módlmy się za jego pomyślność, brońmy podczas prześladowania, a w czasie pokusy, gdy będziemy w otoczeniu bezbożnych, jakby w niewoli, słyszymy bluźnierstwa przeciwko Kościołowi, nie opuszczajmy tedy swej Matki duchowej, bądźmy patriotami tego królestwa Bożego i przyrzekajmy jemu wierność wołając: „Jeśli Cię zapomnę, Kościele Boży, niech zapomniana będzie prawica moja, niechaj przyschnie język mój do podniebienia mego, jeśliby na cię nie pomniał!” Amen.
Ks. E. N.
Na podstawie: Ks. D. Gajlusz w: Nowa bibljoteka kaznodziejska, 1926 t. XXXI s. 332.