Drodzy Wierni!
Dzisiaj, w uroczystość św. Michała Archanioła, gościmy w naszym kościele prymicjanta wielebnego księdza Dawida, który otrzymał święcenia kapłańskie 2 lipca w seminarium Bractwa w Zaitzkofen. Również dzień dzisiejszy to dzień uroczystego odnowienia ślubów zakonnych naszych braci: br. Wojciech z przeoratu gdyńskiego i br. Krzysztof z przeoratu warszawskiego podczas tej Mszy św. będą odnowili swoje śluby na kolejne trzy lata.
Drogi księże Dawidzie, zostałeś kapłanem z woli i wyboru Bożego, nikt bowiem nie zostaje kapłanem z woli własnej, jak naucza św. Paweł: „Nikt nie bierze sobie tego zaszczytu, jak tylko wezwany przez Boga, jak arcykapłan Aaron”. Długie lata trwało Twoje przygotowanie; wiele sił kosztowała nauka, którą trzeba było Ciebie zdobyć, aby posiąść wiedzę i umiejętności potrzebne kapłanowi. Dziś możesz pełen wdzięczności dla Boga za wszystko, co od Niego odebrał, powtórzyć słowa Psalmisty: „Chwałę Pańską wysławiać będą usta moje, a wszelkie ciało niech błogosławi jego święte imię”.
Urząd bowiem, jaki będziesz sprawował w Kościele, władza, którą otrzymałeś w dzień święceń, jest tak wysoka i wzniosła, że żadna godność ludzka nie może się z nią równać. I nie tylko godność ludzka, ale jak to powtarzają wszyscy Ojcowie Kościoła, nawet godność anielska. Co prawda, będziesz służył Bogu tylko tu na ziemi i przez stosunkowo krótki czas Twego życia doczesnego, a Aniołowie służą Panu Bogu w chwale niebieskiej i już od niepamiętnych wieków. Prawda, że wszystkie nabożeństwa ludzkie i najwspanialsza liturgia w naszych kościołach są nie do porównania z liturgią anielską w niebiosach, ale żaden z Aniołów, nawet Archanioł Michał ani żaden z serafinów i cherubinów nie jest w stanie przemienić kawałek chleba na Ciało Syna Bożego. Żaden z Archaniołów nie może powiedzieć, że działa in personam Christi, jako alter Christus, drugi Chrystus, jako przedstawiciel i instrument samego Boga w dziele uświęcania ludzi. Więcej nawet, jak to opisuje św. Jan Złotousty, Aniołowie rzeczywiście biorą udział nie tylko w tej odwiecznej liturgii niebieskiej, ale każdym razem z dokładnie takim samym nabożeństwem i adoracją uczestniczą w każdej Mszy św. tu na ziemi, w każdej Mszy, odprawianej przez najbardziej niegodnego kapłana na najbardziej ubogim ołtarzu. Ten wielki Michał Archanioł, książę zastępów anielskich, z uszanowaniem klęka przy ołtarzu jak kiedyś klękali książęta i królowie krajów katolickich podczas Mszy św.
Aniołowie są posłannikami, sługami Bożymi, kapłan zaś jest nie tylko sługą, lecz żywym przedstawicielem Syna Bożego. W konsekracji on mówi nie: „To jest ciało Chrystusa” albo „Niech ten chleb stanie się ciałem Chrystusa”, lecz „To jest ciało moje”. Podczas egzorcyzmów on rozkazuje upadłszym aniołom, demonom jakby w swoim imieniu, on, nieporównanie słabsze i biedniejsze, a nawet grzeszne stworzenie, może wypędzić potężnego, duchowego demona, bo to nie on to mówi, lecz sam Chrystus, któremu kapłan wypożyczył swoje usta. Niezależnie od jego stanu moralnego, od jego cnót i wad, od jego inteligencji i siły woli, jeśli tylko on ma intencję czynić to, co czyni Kościół, Chrystus Pan nieomylnie i ex opere operato, tzn. w siłę samego wykonanego Sakramentu, udziela ludziom swoją łaskę sakramentalną i nawet, jak w Eucharystii, samego siebie, z ciałem, duszą i bóstwem.
Wszystko, co się dzieje w naszej św. religii, wszystkie jej obrzędy i godności mają dwojaką stronę: jedną widzialną, na którą patrzą nasze oczy, a drugą niewidzialną, nadprzyrodzoną, którą odkrywamy tylko naszą wiarą. Weźmiemy np. ceremonie chrztu św., którego kapłan udziela dziecięciu. Wezwany przystępuje do dziecka, modli się nad nim, czyni znaki krzyża, namaszcza olejem świętym, a potem, co stanowi istotę tego sakramentu, polewa jego głowę wodą święconą i wypowiada równocześnie sakramentalne słowa: „Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. To jest strona zewnętrzna, ludzka, podpadająca pod nasze zmysły. Ale ta czynność ma stronę niewidzialną, stronę Bożą, bardzo bogatą i wspaniałą. Wiara św. uczy nas, że w duszy dziecięcia następuje nadprzyrodzona zmiana. Znika w niej grzech pierworodny, wchodzi łaska poświęcająca, która to sprawia, że to dziecię staje się miłym Bogu, zdobywa sobie prawo do nieba i staje się bratem czy siostrą Chrystusa.
To samo podczas tej Mszy św. Oto gdy odezwie się dzwonek, ustaną śpiewy, a wierni w ciszy i skupieniu pochylą swe głowy, kapłan wziąwszy do ręki hostię żegna ją i wypowiada imieniem Chrystusa te same słowa, które on kiedyś wyrzekł w czasie ostatniej Wieczerzy: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje!” Tak samo wziąwszy do ręki kielich ż winem błogosławi i mówi z największym skupieniem: „Bierzcie i pijcie, to jest kielich krwi mojej, która za was będzie przelana na odpuszczenie grzechów”. Co znaczą te proste słowa i gesty? Zewnętrzna ceremonia kryje wielki cud niewidzialny naszym oczom. Oto znika istota chleba i wina, pod zewnętrzną ich postacią najwyższy Majestat, Chrystus Bóg-Człowiek, Stwórca świata posłuszny na głos kapłana zstępuje na ołtarz, aby zapocząć nowe życie, jakiego nie miał na ziemi ani posiada w niebie – życie sakramentalne. Ten sam, którego w stajence betlejemskiej trzymała na swych rękach Maryja, Jego Matka, ten sam, którego owijała w pieluszki i składała w żłóbku, w czasie Mszy św. spoczywa w rękach kapłana, kapłan podnosi go i ukazuje ludowi, by mu oddał pokłon i z największą czcią go powitał. Ten sam, który składając ofiarę ze swego życia przelał krew na krzyżu, tak samo ofiaruje się Ojcu niebieskiemu na zbawienie świata, a dzieje się to przez pośrednictwo kapłana.
To samo możemy zastosować i do godności kapłańskiej i do roli, jaką kapłan spełnia w Kościele. Nasze oczy, gdy patrzymy na niego, mówią, że to człowiek taki sam jak inni, inaczej tylko ubrany. Ale to ludzka strona widzialna. Za nią stoi inna, nadprzyrodzona. Do czego bowiem odnosi się władza kapłańska? Najpierw do rzeczywistego Ciała Zbawcy naszego, który mu ulega i jest mu posłuszny w Mszy św. Ale równocześnie i do ciała mistycznego Chrystusa, jakim jest Kościół św., wszystkie dusze wiernych. Pamiętaj o tym, drogi Księże, kiedy odwiedzasz nasze kaplice, rozmawiasz z penitentami w konfesjonale albo z dziećmi duchowymi podczas kierownictwa duchowego, kiedy głosisz kazania albo wykłady: już nie jesteś zwykłym człowiekiem, synem, bratem albo krewnym Twojej rodziny, kolegą Twoich starych znajomych, albo po prostu młodym przedstawicielem stanu kapłańskiego, pracownikiem przeoratu, wykonującym swój zawód. Jesteś czymś więcej, jesteś mężem Bożym w tym otoczeniu, do którego wrzuciło Cię Opatrzność Boża. I cały sens twojego istnienia tu jest być kapłanem, mówić, działać, zachować się jako kapłan. Od tej pory rzeczywiście, jeśli jesteś komuś interesujący i potrzebny to tylko jako kapłan, a nie jako ten stary znajomy Dawid ze swoim charakterem, swoimi zaletami i wadami, z twoją historią życiową.
Kapłan w tym sensie jest podobny do Aniołów, przecież słowo angelos po grecku znaczy „posłannik, ambasador, nuncjusz” Boży. Tak samo i kapłan jest żywym przedstawicielem spraw i interesów Boskich, kanałem wszystkich dobrodziejstw i łask Bożych, opiekunem i jakby Aniołem Stróżem mu powierzonych dusz. Jeśli do jakiegoś prezydenta przyjeżdża ambasador innego prezydenta albo nuncjusz apostolski, to nikogo nie obchodzi, jakie własne zdanie ma ten człowiek. On jest tu tylko i wyłącznie po to żeby wiernie przekazać zdanie innego władcy albo papieża. Jego osobowość znika, pozostaje tylko posłannictwo i powierzone mu zadanie.
Co znaczy imię tego sławnego Archanioła, Michała? Michael po hebrajsku znaczy „Kto jak Bóg”? Aniołowie nie są jakimiś żywiołami, siłami albo energią Boską, to stworzone osoby, wielkie osobowości. Jak uczy św. Tomasz z Akwinu, każdy Anioł jest w takim stopniu indywidualnym i oryginalnym, że różni się od innych Aniołów nie tak jak jeden indywiduum od innego w tym samym gatunku, jak np. osoba Jana od osoby Piotra w jednym gatunku ludzkim, lecz jako jeden osobny gatunek od innego gatunku w jednym rodzaju. Tylko w niebie zobaczymy i będziemy mogli zrozumieć, jaki wspaniały, mocny, unikalny i pełen duchowych bogactw jest Archanioł Michał. Ale przecież imię zawsze wyraża istotę osobowości. A tu: Archanioł jakby znika, w jego imieniu cała uwaga jest zwrócona do jego Twórcy: „Kto jak Bóg?” Kto jest taki mocny, mądry, piękny jak Bóg? Kto może odważyć się przyrównywać się do tego Boga i nie być wtrąconym do piekła jak Lucyfer, który zaczynał sądzić, że jest wielkim, niezależnym i wystarczającym dla siebie? Św. Michał Archanioł nie był taki doskonały i silny jak Lucyfer, ale Pan Bóg powierzył mu zadanie pokonać teko zarozumiałego Anioła i wypędzić go z nieba.
Co to ma wspólnego z kapłanem? Bo kapłan też musi codziennie przypominać sobie: jestem niczym sam z siebie, moje zdolności, moja inteligencja, elokwencja, energiczność i talenty są niczym w tym wielkim dziele zbawienia i uświęcania dusz. Moja strona widzialna nie posiada żadnej siły duchowej, przez swoje starania i wysiłki nie potrafię pomóc ani jednemu człowiekowi. Jestem tylko narzędziem, świadkiem tego wielkiego Boga i mogę Mu służyć jako kanał Jego niewidzialnego, duchowego działania. Z drugiej strony: jeśli czuję się słabym, niezdolnym, jeśli moja praca nie przynosi od razu pożądanych owoców, jeśli nikomu nie robią wrażenia moje nauki, nikt się nie stanie, jak to wygląda, lepszym od mojego apostolatu w mojej kaplice, nikt się nie nawraca i wygląda, że nie mam żadnego wpływu na swoją rodzinę i kolegów – w takich chwilach znowu trzeba powiedzieć: „Kto jak Bóg?” Wszystko w Jego rękach, On mnie niegodnego wybrał dla tej pracy i cała skuteczność mojego działania jest zakryta od oczy ludzkich, jest nadprzyrodzona i niewidzialna, ale na pewno rzeczywista i mocna, bo tak mówi moja wiara.
To samo można powiedzieć i o braciach zakonnych, o siostrach i o wszystkich współpracowników Kościoła św. W oczach tego świata brat zakonny jest tylko pracownikiem, pomagającym kapłanom, z zewnątrz widać tylko jego dzieła organizacyjne, jego prace w warsztacie, w ogrodzie, w zakrystii. Ale jeśli on posiada duch zakonnika, wtedy największą i najważniejszą jest jego praca wewnętrzna, duchowa. On jest również mężem Boga, jego śluby zakonne udzielają jego modlitwie, jego pracy, jego umartwieniom i cierpieniom nadprzyrodzoną moc w sferze duchowej. Dzięki jego ślubom jego modlitwa poranna albo przez niego odmawiany Różaniec ma nieporównanie większą wartość niż taka sama modlitwa odmawiana przez osobę świecką. A więc nie możemy nawet sobie wyobrażać, ile łask brat zakonny przyciąga dla przeoratu i dla wiernych, jaki wpływ on wywiera na rozwiązaniu różnych trudności w rodzinach, jak on uzupełnia pokutę idących do spowiedzi wiernych, jaką skuteczność ma np. jego dziękczynienie po Komunii św. dla pozostałych tu w kościele. W tym sensie brat zakonny jest również Aniołem Stróżem dla wszystkich wiernych i współpracownikiem w dziele uświęcania dusz. To dzieło nie zależy od naturalnych zdolności brata albo kapłana, bo jest boskie i nadprzyrodzone, jak i pomoc Anioła Stróża nie zależy od przyrodzonej doskonałości anielskiej, lecz tylko od łaski Bożej.
Trzymajmy się mocno tej łaski naszych święceń i ślubów, nie przeszkadzajmy przez nasze zaniedbania i oziębłość działaniu tej łaski, wzywajmy pomocy św. Michała Archanioła i wszystkich duchów niebieskich, żebyśmy mogli kiedyś połączyć nasz głos z ich głosami w wiecznym nabożeństwie w niebie. Amen.
Ks.E.N.
Na podstawie: Ks. Jan Sobas T.J w: Śladami Skargi, t. 3, 1947, s. 220.