Drodzy Wierni!
W dzisiejszej uroczystości Najśw. Maryi Panny, Matki Bożej Częstochowskiej, dziękujemy Panu Bogu za to, że zesłał na świat Maryję, tę błogosławioną niewiastę, którą obiecał jeszcze w raju; której świat z pragnieniem wyczekiwał przez tysięcy lat; która przez swego Syna starła głowę piekielnemu wężowi. Mamy za co Panu Bogu dziękować, bo gdyby nie było Maryi, nie mielibyśmy największego dobroczyńcy, który, jak śpiewamy w liturgii Matki Bożej, „zniósł przekleństwo, a przyniósł błogosławieństwo”, który zmazał grzech, a otworzył zamknięte bramy niebios.
Oddajmy głęboką cześć tej, która, jak to mówią Ojcowie Kościoła, stała się cudowną drabiną, po której Bóg z nieba zstąpił na ziemię, którą sam Kościół w pacierzach kapłańskich wysławia tymi słowami: „Szczęśliwa jesteś, święta Panno Maryjo i wszelkiej chwały najgodniejsza, bo z Ciebie wyszło słońce sprawiedliwości, Chrystus Bóg nasz”. Maryja jest godna czci i uwielbienia: 1. najpierw dla swej wysokiej godności; 2. dalej dla swej niezrównanej świętości; 3. i na koniec dla swej ku ludziom dobroci i łaskawości.
Maryja godna jest czci, godna uwielbienia, bo pochodzi z najszlachetniejszych przodków, z krwi królów Dawida, Salomona, Jozafata, Ezechiasza. Kościół święty przypomina to w modlitwie brewiarzowej, mówiąc, że Maryja pochodzi „ze krwi Abrahama, z pokolenia Judy, z przesławnej rodziny Dawida”. W Ewangelii czytamy: „A Jakub zrodził Józefa, męża Maryi, z której się narodził Jezus, którego zowią Chrystusem”. Zaprawdę, gdybyśmy o Maryi nic więcej nie wiedzieli, tylko to jedno, że z niej pochodzi król nad króle, Jezus Chrystus, już ta sama okoliczność byłaby dostatecznym powodem, abyśmy Ją otaczali głęboką czcią. Słusznie napisał św. Grzegorz Nazyanzeński: „Jeśli Jezus Chrystus jest królem nieba i ziemi, wtedy Maryja jest królową nieba i ziemi”. Jeżeli czcimy monarchinie ziemskie, jeszcze głębiej, jeszcze goręcej czcić powinniśmy królową nieba. Czcząc królową nieba, czcimy tym samem niebieskiego króla i naszego Pana.
Więcej, Maryja nie tylko pochodzi z królewskiego rodu, nie tylko jest królową, ale zarazem i Matką Bożą. Piękny i doskonały jest każdy anioł, lecz każdy z nich jest sługą Boskim. Wyższą jest Maryja, bo jest Matką Boga. Do żadnego z aniołów nie rzekł Bóg: „Tyś jest Synem Moim, jam ciebie dziś zrodził” (Ps 2, 7), tylko do jednego Chrystusa, a Maryja nazywa poufale Synem właśnie tegoż Chrystusa, któremu z bojaźnią usługują aniołowie. Syn Boży, przed którym drży ziemia, był wedle świadectwa Pisma świętego przez lat 30 rzeczywiście poddany Maryi, jako swej Matce. Któż zdoła pojąć, jak wielka godność, jak wysoka dostojność mieści się w tym słowie: Matka Boska? „Zejdź całą ziemię, – mówi św. Bonawentura, – przepłyń morza, przetrząśnij firmament niebieski, zbadaj wszystkie umysły ludzkie, a nie znajdziesz między istotami stworzonymi nic podobnego, tym mniej wyższego od Maryi”. My wprawdzie codziennie po kilkakroć wymawiamy te słowa: „Święta Maryjo, Matko Boża”, ale rzadko się kiedy zastanawiamy nad ich wielkością, lecz ten tytuł, powiada św. Efrem, jest przepaścią cudów, jest godnością przewyższającą wszelkie godności.
Po Bogu Maryja najpierwsza i najwyższa! A jeśli tak jest, jeżeli wedle słów św. Bernarda tyle stworzeń ma służyć Maryi, ile Bogu, to i my powinni ją wielbić. Jeżeli Bóg dał wyraźne przykazanie: „Czcij ojca i matkę twoją”, to jeszcze więcej, głębiej i goręcej powinniśmy czcić Matkę Bożą.
Maryja jest godna czci, godna chwały nie tylko dla wysokiej godności, którą przewyższa wszystkie stworzenia, ale też dla swej osobistej cnoty i świętości.
Żyły na świecie w rozmaitych czasach cnotliwe i święte niewiasty, ale która z nich może iść w porównanie z Maryją? W Starym Testamencie: Rebeka wydała dwóch synów: Ezawa i Jakuba, z których wyszły dwa wielkie narody; Rachel powiła Józefa, rządcę Egiptu, którego Faraon nazwał zbawcą świata; pobożna Anna zrodziła proroka Samuela; Debora odznaczyła się dzielnością i męstwem; świątobliwa Judyta dumnemu Holofernesowi ucięła głowę; bogobojna Elżbieta wydała poprzednika Chrystusowego, św. Jana Chrzciciela, lecz żadna z nich ani znaczeniem, ani osobistymi przymiotami nie może mierzyć się z Maryją. Żyły i w Nowym Zakonie święte panny i wdowy, lecz żadnej nie pochwalił Anioł tak, jak pochwalił Maryję, gdy rzekł: „Tyś łaski pełna, Pan z tobą, błogosławionaś ty między niewiastami”. Maryja sama jedna poczęła się bez grzechu pierworodnego, sama jedna nie popełniła przez całe życie ani jednego, choćby powszedniego grzechu; Maryja sama jedna stała się zwierciadłem wszystkich cnót, wzorem wszystkich doskonałości.
Od najmłodszych lat szuka ona w świątyni Pańskiej schronienia, aby zachować cnotę i utrzymać się w niewinności. Odchodząc od ołtarza, pozostawia przy nim swe serce; powraca do świata, ale się z nim nie wiąże; nie zna go i nie jest od niego znana. Posłuszna zakonowi Mojżesza spełnia wszystkie jego przepisy. Wiara w niej mocna i niewzruszona, nadzieja niezachwiana, miłość Boga i bliźniego pałająca. Rozmiłowana w modlitwie i rozmyślaniu więcej, niż Maria Magdalena, a pracowita i czynna bardziej, niż Marta. Uboga, bo żyjąca w domu cieśli, znosi ubóstwo chętnie i nie pragnie bogactw. Choć Anioł ją pozdrawia z uszanowaniem, choć jej obwieszcza, że wybrana jest na Matkę Tego, przed którym drży cały świat, ona się nazywa służebnicą Pańską. „Anioł jej zwiastuje poczęcie Syna Bożego, – mówi św. Grzegorz, – a Ona tak mocno trzyma się panieństwa, tak bardzo umiłowała czystość i niewinność”. A kogo nie zadziwi łagodność Maryi? Okrutnym mordercom swego Syna nie rzekła ani przykrego słowa. A Jej męstwo i cierpliwość? Patrzyła na okrutną mękę najukochańszego Syna, patrzyła na Jego konanie, a w tej bolesnej chwili z nikąd nie miała pociechy. Apostołowie pouciekali z wyjątkiem św. Jana, lecz ten sam potrzebował pociechy. I słusznie powiedział św. Anzelm: „Gdyby Bóg szczególnym cudem nie utrzymałby Maryi przy życiu, byłaby każdego momentu skonała. Wsparta jednak łaską Bożą, stała pod krzyżem, stała bez szemrania, stała aż do końca”.
Po śmierci Syna pędząc resztę życia na osobności, modlitwą i łzami przyczyniła się do rozszerzenia Kościoła Bożego na ziemi. Apostołowie opowiadali Ewangelię, oni zasiewali, a Maryja upraszała wzrost ziarnu słowa Bożego, upraszała wilgoć i niebieską rosę. Krótko mówiąc, całe życie Maryi, od dzieciństwa aż do śmierci, był nieprzerwanym pasmem najpiękniejszych cnót.
Maryja jest godna czci, godna uwielbienia nie tylko dla swej wysokiej godności, nie tylko dla cnoty i świętości, ale też dla swej ku ludziom dobroci i łaskawości.
Św. Tomasz z Akwinu pisze: Królowanie Boga polega na sprawiedliwości i miłosierdziu. Najświętsza Panna Maryja, gdy poczęła Pana Jezusa, otrzymała od Boga połowę królestwa. Pan Jezus zatrzymał sobie królestwo sprawiedliwości, jej zaś oddał królestwo miłosierdzia. Z tej przyczyny nazywa Kościół Pana Jezusa słońcem, a Najświętszą Pannę przyrównuje do księżyca, bo jako księżyc najbliższy jest ziemi i oświeca ziemię światłem otrzymanym od słońca, tak Maryja najbliższa nam, bieży nam z swoją pomocą. Do królów, mówi znowu św. Bernard, trudny jest przystęp, sam bowiem blask majestatu wzbudza w poddanych bojaźń i trwogę. Inaczej jest u Maryi, Ona, choć jest królową niebios, nie tyle nam panuje, ile raczej usługuje.
Jak liczne są dowody miłosierdzia Maryi! W najcięższych potrzebach Maryja nie odmawiała pomocy swoim wielbicielom. O łaskawości Maryi ku ludziom świadczą wszystkie świątynie, postawione ku jej chwale, jak ten największy w Polsce sanktuarium na Jasnej Górze; świadczą miliony wotów zawieszone na jej ołtarzach przez tych, którzy doznali jej opieki, pomocy i pociechy. Nie na próżno więc Kościół nazywa ją Matką pięknej miłości, bo Pismo św. kładzie jej w usta te słowa: „Jam Matka pięknej miłości i bogobojności i uznania i świętej nadziei; we mnie wszelka łaska drogi i prawdy, we mnie wszystka nadzieja żywota i cnoty. Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy mnie pragniecie, a najedzcie się owoców moich. Albowiem duch mój słodszy nad miód, a dziedzictwo moje nad miód i plaster miodu” (Ekkl 24, 34). Pięknie też wyraża się św. Bernard, mówiąc: „Któż potrafi dociec długość i szerokość, wysokość i głębokość twego miłosierdzia, o błogosławiona Panno? Albowiem jego długość trwa aż do sądu ostatecznego; jego szerokość cały okręg świata napełnia tak, iż miłosierdzia Twego pełna jest ziemia; jego wysokość dotyka nieba, a głębokość sięga aż do czyśćca”.
Uwielbiajmy naszą Matkę Najświętszą nie tylko podczas uroczystości albo wielkich pielgrzymek do jej sanktuariów, lecz codziennie, i nie tylko modlitwą albo nabożeństwem, lecz o ile to możliwe naśladując jej cnoty, aby kiedyś ujrzeć jej sławę w niebie. Amen.
Ks. E. N.
Na podstawie: Ks. T. Dąbrowski, Kazania świątalne, 1902, s. 334.