Kiedy mamy się modlić?
1) Właściwie powinniśmy modlić się bez przystanku, żąda bowiem Chrystus, by „zawsze się modlić, a nie ustawać” (Łk 18, 1).
Serce nasze powinno być podobnym do wiecznej lampy w kościele. Jak oddychamy bez przerwy, tak bez przerwy powinniśmy zwracać naszego ducha ku Bogu; tak też upomina nas Apostoł: „Bez przestanku się módlcie!” (Tes 5, 17). Rozmawiać możemy z Bogiem o każdej godzinie. U drzwi Boga nie ma żołnierza, któryby nas zawrócił. Wystarczy zawołać: „Ojcze”, a już otwierają się bramy Jego pałacu (Św. Chryz.). Kto szuka Boga, znajdzie Go zawsze i wszędzie (Św. Alf.). Naśladujmy młode jaskółki, które ustawicznym krzykiem domagają się pożywienia u starych (Św. Alf.). Ustawiczna modlitwa czyni nas podobnymi Aniołom, którzy bez przystanku oglądają oblicze Boga (Św. Franc. Sal.). Kto modli się ustawicznie, może u Boga wszystko łatwo uzyskać, podobnie jak łatwo otrzymuje od króla wszystko, kto ustawicznie przebywa w jego towarzystwie (Św. Chryz.). Ustawiczna modlitwa chroni nas od wielu pokus. Do Apostołów powiada Chrystus na Górze Oliwnej: „Czuwajcie i módlcie się, i byście nie weszli w pokuszenie” (Mt 26, 41). Ustawiczna modlitwa chroni nas przed złym nieprzyjacielem, jako mur forteczny; to pancerz mocny przeciw pociskom nieprzyjaciół naszych (Kpł); to port bezpieczny, w którym nie mogą zaszkodzić bałwany morskie (Św. Chryz.). Szatan może nas napaść w każdej chwili, należy więc zawsze mieć modlitwę w pogotowiu, podobnie jak ludzie, których dom narażony jest na niebezpieczeństwo pożaru, trzymają zawsze wodę w pogotowiu (Św. Chryz.). Jak żołnierz nie może iść na wojnę bez zbroi, tak chrześcijanin nie powinien iść nigdzie bez modlitwy (Św. Elig.). Modląc się ustawicznie, trwamy najpewniej do śmierci w łasce Boga (Św. Tom. z Akw.). Człowiek, pamiętający ustawicznie o modlitwie, jest jak pociąg kolei, który trzymając się szyn, przybywa szybko i bezpiecznie na miejsce przeznaczenia.
Nie wymaga Bóg jednak, i jest to nawet niemożliwym, by ustawicznie być na kolanach i zatapiać się ciągle w modlitwie. Bóg żąda tylko, byśmy łączyli pożytecznie pracę z modlitwą.
Zasadą naszą niech będzie: „Ręka przy pracy, a serce przy Bogu”. Łączyć powinniśmy sposób życia Marty (praca dla dobra bliźniego) ze sposobem życia Maryi (rozmyślanie i modlitwa) (Łk 18, 40). Dobrym było postępowanie Marty, lepszym postępowanie Maryi, ale połączenie jednego i drugiego jest najlepszym (Św. Bern.). Wszak i Chrystus, który dla nas wszystkich jest wzorem, jednoczył modlitwę z pracą (Grzeg. W.). Na tym świecie powinniśmy się modlić dziełami i uczynkami (św. Franc. Sal.); dopiero po śmierci ustaje działanie, a rozważanie Boskiego majestatu będzie naszym jedynym zatrudnieniem (Św. Grzeg. W.). Kto z zamiłowania do modlitwy nie chciałby pracować, ten według słów Apostoła (2 Tes 3, 19) nie powinien jeść.
Powinniśmy więc przy każdej pracy wzbudzać często akty strzeliste, i każdą pracę rozpoczynać w dobrej intencji na większą chwałę Boga. Na to ustawione są na drogach i ulicach krzyże i posągi Świętych, byśmy jak najczęściej wznosili się modlitwą ku Bogu. Figury te mają budzić w wędrowcu pamięć o Bogu. Święci pamiętali w każdej porze dnia o modlitwach i aktach strzelistych. Św. Teresa miała w swym pokoju obraz, przedstawiający Jezusa u studni Jakuba; bardzo często spoglądała na ten obraz i mówiła za każdym razem: „Panie, daj mi wody żywej”. Modlitwą strzelistą św. Ignacego Loyoli było: „Wszystko na większą chwałę Boga”. Bez modlitw strzelistych nasz spoczynek staje się próżniactwem, a nasza praca niczym innym, jak tylko roztargnieniem i oszołomieniem (Św. Franc. Sal.). Przeciwnie, kto od czasu do czasu wznosi się aktem strzelistym ku Bogu, znajdzie się łatwo i w wirze tego życia, podobnie jak łatwo wyznaje się żeglarz często spoglądający na kompas. Akty strzeliste mają wielką siłę. One chronią nas od roztargnienia, a zwiększają nasze nabożeństwo. „Jeden akt strzelisty, powtórzony sto razy z głębi serca, ma nieraz większą wartość, niż sto różnych modlitw raz odmówionych” (Św. Franc. Sal.). I Chrystus powtarzał często na Górze Oliwnej tę samą modlitwę. Św. Franciszek z Asyżu nieraz wołał ustawicznie przez całą noc: „Bóg mój i wszystko moje!” – Nakazuje nam św. Paweł: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (1 Kor 10, 31). Wskazanym jest bardzo, wzbudzać dobrą intencję zaraz rano na cały dzień, a w ciągu dnia odmawiać ją krótko przed każdą ważniejszą sprawą.
Jeszcze lepszą jest rzeczą, obracać każdą wolną chwilę na modlitwę.
Błog. Klemensowi Hofbauerowi, gdy jeszcze był młodzieńcem, skarżył się raz pewien człowiek, iż z nudów nie wie, co robić. Klemens dał mu na to trafną odpowiedź: „A więc proszę, módl się!” Święci modlili się zawsze, gdy tylko znaleźli do tego sposobność. Św. Jakub Apostoł, biskup Jerozolimy, modlił się tak wiele, iż skóra na kolanach stwardniała mu jako skóra wielbłądzia (Józ. Flaw.). Prawdziwy chrześcijanin modli się zawsze, ale nie tak, by każdy to widział; modli się sercem, a to zarówno w towarzystwie ludzi, jak i na przechadzkach, zarówno przy pracy jak i podczas spoczynku (Św. Klem. Al). Za przykładem Chrystusa (Łk 6, 12) przepędzali Święci nawet część nocy na modlitwie.
Nader polecenia godnym jest przy rozpatrywaniu i badaniu rzeczy widzialnych wznosić się duchem ku rzeczom niewidzialnym.
Nie jest to rzeczą trudną, bo istnieje na wielu punktach wielka łączność między ogółem stworzenia a naszą religią, jako dziełami tego samego Stwórcy, które, jako przezeń stworzone, są Jego obrazem i noszą na sobie ślad Jego twórczej ręki. Św. Grzegorz z Nazjanzu przypatrywał się raz nad brzegiem morza muszlom, wyrzuconym przez fale, a zarazem potężnym skałom, wznoszącym się obok; pierwsze przywiodły mu na pamięć ludzi, którzy nie potrafią zapanować nad sobą, drugie znów takich, którzy nie dadzą się uwieść żadnej pokusie. Zaraz też zwrócił się do Boga z gorącą prośbą o siłę woli i stałość w dobrym. Św. Fulgenty przypatrywał się raz wjazdowi tryumfalnemu króla Teodoryka; zaraz zastanowił się nad tym, jak pięknym musi być dopiero tryumfalne wejście duszy do Królestwa niebieskiego. Widok owcy przywodził św. Franciszkowi z Asyżu na pamięć łagodność Chrystusa; św. Bazylemu widok ciernistej róży przypominał gorycz, jaką zaprawione są wszystkie rozkosze tego świata. Św. Franciszek Salezy zwykł był mawiać na widok kościoła: „I my jesteśmy świątynią Boga”, patrząc na pola, mawiał: „I my jesteśmy rolą, uprawianą przez Boga, a napojoną Krwią Chrystusa”; ujrzawszy piękny obraz, mawiał: „W obrazach Boga na Aniołach i ludziach promienieje majestat Boży”. Pięknie wyraził się raz jeden ze współbiesiadników Chrystusa, gdy ujrzał podany chleb: „Błogosławiony, który będzie jadł chleb w Królestwie Bożym” (Łk 14, 15). Takie rozważania i porównania łatwo przywieść sobie na pamięć, bo wszystkie rzeczy widzialne przypominają nam wszechmoc i dobroć Boga i pobudzają nas do oddawania Mu czci. „Całe nasze życie powinno być nieprzerwaną modlitwą” (Św. Hilar.). Pamiętajmy, że „nasze obcowanie jest w niebiesiech” (Fil 3, 20), więc rozpoczynajmy ten żywot niebiański już tu na ziemi, odrywając się od rzeczy ziemskich, a wznosząc ducha ku Bogu (Litania do Wszystkich Świętych).
2) W szczególności powinniśmy modlić się: Rano i wieczorem, przed i po jedzeniu, za każdym razem, gdy głos kościelnego dzwonka zawezwie nas do modlitwy.
1) Rano mamy dziękować Bogu za opiekę podczas nocy, i prosić Go, by w ciągu dnia chronił nas od nieszczęścia i grzechu, by także dał nam wszystko, co jest potrzebnym do życia.
Modlitwę poranną należy odprawiać możliwie na klęcząco. Posiłek przyjmować należy także nie prędzej, jak po modlitwie (Św. Hier.). Kto zaniedbuje modlić się rano, staje się podobnym bezrozumnym zwierzętom. Wszak nawet małe ptaszki witają brzask dzienny słodkim śpiewem (Św. Ambr.). Skowronek zaraz po przebudzeniu wzbija się pod niebo i wyśpiewuje radośnie swą pieśń poranną; potem dopiero szuka strawy na ziemi. Na modlitwie porannej spoczywa osobliwsze błogosławieństwo. Jak Abel a następnie Żydzi ofiarowali Bogu pierwociny, tak każdy ofiarować winien Bogu pierwociny dnia i życia. „Którzy szukają Pana rano, znajdą błogosławieństwo” (Syr 32, 18). Przysłowie: „Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje”, można zmienić tak: „Kto rano się modli, temu Pan Bóg daje”. Izraelici mogli zbierać mannę tylko przed świtem, tak i my możemy liczyć na błogosławieństwo Boga tylko wtedy, jeśli już ze świtem oddajemy cześć Bogu (Mdr 16, 28). Dobrze przeżyta młodość wywiera wpływ zbawienny na całe późniejsze życie; to samo da się zastosować do poranku każdego dnia (Owerberg). Czyż pierwsze wrażenie, jakie sprawia na nas jakiś człowiek, nie rozstrzyga nieraz o naszym stosunku do niego? Bóg zważa także na nasze zachowanie się z rana. Rano najłatwiej znaleźć Boga (Prz 8, 17). Z tego to względu schodzili się pierwsi chrześcijanie na modlitwę o brzasku dnia. Dziś jeszcze istnieje zwyczaj, iż przed wschodem słońca wzywa dzwonek z wieży do modlitwy porannej. – Kto się rano nie modli, lecz zaraz zajmuje się sprawami światowymi, czyni jak człowiek, który rozpoczynając podróż, wsiada do niewłaściwego pociągu i jedzie w zupełnie innym kierunku. Kto przy wielkim rachunku pomyli się zaraz w początkowych liczbach, cały jego dalszy trud jest daremnym. Jeśli uczeń nie przykłada się do nauki zaraz w pierwszym roku, braknie mu później podstawowych wiadomości i nie zajdzie daleko. Tak samo rzecz się ma z tym, kto zapomina o modlitwie porannej; nie błogosławi mu Bóg w całej pracy dziennej. Gdy słabe podwaliny, zawali się dom wkrótce; gdy brak modlitwy porannej, nie przyda się na nic praca całodzienna.
2) Wieczorem mamy dziękować Bogu za otrzymane przez dzień dobrodziejstwa, prosić Go, by odpuścił nam grzechy, popełnione w ciągu dnia, i otoczył nas przez noc Swą opieką.
Daj żebrakowi kawałek chleba, a nie odejdzie od drzwi twoich, nie podziękowawszy ci stokrotnie. Oto, Bóg karmił cię przez cały dzień, a ty chciałbyś bez podziękowania położyć się do łóżka? (Św. Bern.). Zważ, że sam Zbawiciel przedłużał nieraz modlitwę wieczorną przez całą noc. – Pamiętać należy i o tym, że najczęściej w nocy powołuje śmierć ludzi przed Trybunał Boga; należy więc przy modlitwie wieczornej zrobić sobie rachunek sumienia i wzbudzić w sobie doskonałą skruchę. Każdy gracz i każdy kupiec oblicza wieczorem swe zyski lub straty, chociaż rozchodzi się tu tylko o zarobek doczesny; tym bardziej powinien człowiek obrachowywać się codziennie wieczorem, jak załatwił sprawy, dotyczące jego duszy (Św. Efr.). Z Bogiem zaczynaj, wszystko kończ z Bogiem, inaczej będziesz sam sobie wrogiem.
3) Przed i po jedzeniu dziękować należy Bogu za posiłek i prosić Go, by ustrzegł nas od tych grzechów, które popełnia się najczęściej przy jedzeniu, lub po nim.
Chrystus składał dzięki Swemu niebieskiemu Ojcu przy każdym posiłku (Mk 8, 6); zwyczajnie wznosił oczy ku Niebu i pochylał głowę, jak przy Ostatniej Wieczerzy; chciał przez to powiedzieć: „Ojcze, dzięki Ci”. Gdy będziesz jadł i nasycisz się, strzeż się pilnie, abyś nie zapomniał Pana (5 Mojż 6, 11–12). Daniel w lwiej jamie dziękował natychmiast Bogu za zesłany mu posiłek (Dn 14, 37). Kto nie modli się przed jedzeniem i po jedzeniu, staje się podobnym bydlęciu. Król Alfons z Aragonii taką dał raz nauczkę swym dworzanom, którzy nigdy nie modlili się przy jedzeniu. Zawezwał raz na ucztę pewnego żebraka, ale zakazał mu najsurowiej, pozdrawiać kogokolwiek, lub po uczcie dziękować królowi i innym. Żebrak zastosował się ściśle do rozkazu, czym byli dworzanie bardzo oburzeni. Wtedy rzekł im król: „Przecież wy nie lepiej postępujecie względem waszego Króla niebieskiego. Nie prosicie Go o nic i nie dziękujecie Mu za nic. Czy myślicie, że On nie gniewa się na was tak, jak wy na tego żebraka?” Dworzanie zawstydzili się bardzo i odtąd pamiętali zawsze o modlitwie przed i po jedzeniu (Spirago, Przykłady). Gdy raz grad zniszczył pewnemu wieśniakowi cały plon, rzekł mu jego mały synek otwarcie: „Ta kara spadła na nas tylko z tego powodu, że jesteśmy niewdzięcznymi wobec Boga i zapominamy o modlitwie przy posiłku” (Spirago, Przykłady). Trafnym jest w tym względzie następujący przykład: Pewien pobożny człowiek zatrzymał się podczas podróży w gospodzie i zasiadł wraz z innymi podróżnymi do obiadu. Przed posiłkiem jednak powstał i przeżegnawszy się, odmówił krótką modlitwę. Obecni poczęli uśmiechać się i przedrwiwać, a jakiś warchoł zapytał go wprost drwiąco: „Czy u was wszyscy zachowują ten głupi zwyczaj?” Podróżny odrzekł mu na to spokojnie: „Nie, bynajmniej. Mam w domu w stajni świnie, które także nigdy się nie modlą!” – Przy jedzeniu popełnia się najczęściej następujące grzechy: nieumiarkowanie, gniew (z powodu niedobrych potraw), plotki i obmowy. Nasycone ciało nawiedzają chętnie różne pokusy, zwłaszcza do lenistwa, gniewu i niemoralnych czynów. Tym bardziej więc nie powinno się w tej porze zapominać o modlitwie i o Bogu.
4) Dzwonek kościelny wzywa wiernych do modlitwy: Trzy razy dziennie, rano, w południe i wieczór na „Anioł Pański”; prócz tego w wielu miejscowościach w czwartek wieczorem w godzinę „trwogi śmiertelnej Chrystusa”, w piątek o 3 godzinie popołudniu w godzinę „skonu Chrystusa”, wreszcie na wypadek czyjejś śmierci lub pogrzebu.
W niektórych miejscowościach dzwoni się także na modlitwę, gdy w kościele odbywa się we Mszy Przemienienie, lub podczas błogosławienia Najśw. Sakramentem. Należy zawsze pomodlić się bodaj krótko na głos dzwonka kościelnego. Pamiętajmy na słowa św. Augustyna: „Najlepiej się modli, kto modli się z Kościołem”. – Dzwon kościelny nie tylko wzywa do modlitwy, ale także zwołuje na nabożeństwo, ogłasza różne kościelne uroczystości (natomiast milczy w chwilach żałoby, np. w Wielki Piątek); wyjątkowo także ostrzega przed niebezpieczeństwem, np. podczas pożaru, wylewów, wojny, burzy. W takich razach woła dzwon i o pomoc i do modlitwy. Ponieważ dzwon jest poświęcony, więc bywa mu przypisywane zjednywanie błogosławieństwa Bożego.
Jak widzimy, bierze dzwon kościelny współudział w losach człowieka, w chwilach radości i smutku, jest niejako towarzyszem człowieka przez całe życie. Że więc dzwon, jako wołacz na modlitwę i nabożeństwo, spełnia usługi jak człowiek, dlatego weszło w zwyczaj, że przy poświęcaniu dzwonu nadaje mu się imię chrzestne. Dlatego znowu, że dzwon spełnia święte usługi, mieli dawniej prawo dzwonienia dzwonem kościelnym tylko tacy, którzy otrzymali odpowiednie święcenie. – Pierwotnie dzwony nie istniały. U Żydów zwoływali kapłani lud głosem trąb. Po okresie prześladowań chrześcijan zwoływano wiernych na modlitwę za pomocą rogu lub drewnianych grzechotek. Dopiero w wiekach średnich zaczęto zwoływać wiernych najpierw uderzeniami młotka o metal, a później nareszcie głosem dzwonu.
(Fr. Spirago, Katolicki katechizm ludowy, 1911 t. 3 s. 269.)