Drodzy Wierni!
Często słyszymy nauki o Najśw. Sercu Jezusowym, ale najczęściej rozważamy, czym jest Serce Jezusowe dla naszej duszy osobiście, odnośnie do naszego prywatnego życia i osobistej doskonałości. W dniu dzisiejszym tej wielkiej uroczystości Serca Jezusowego zastanówmy się nad stosunkiem Serca Jezusowego do Kościoła uważanego w całości. Przecież Serce Jezusowe jest sercem Kościoła. Jako bowiem w organizmie człowieka serce jest środkiem życia: z serca wypływa krew ożywiająca całe ciało i do serca znowu powraca, tak i w ciele mistycznym Jezusa, w Kościele św. Serce Jezusowe jest tym środkiem, z którego płynie całe życie Kościoła: i życie wewnętrzne t. j. łaska i cnoty, i zewnętrzne objawy życia, t. j. cała hierarchia, sakramenty, ofiara Mszy św.
Gdy Bóg miał stworzyć Ewę, spuścił – jak mówi Pismo św. – sen na Adama i z boku śpiącego wyjął żebro, z którego utworzył matkę rodzaju ludzkiego. W tym czynie Boga Ojcowie święci widzą prorocze podobieństwo i figurę utworzenia Kościoła, oblubienicy Chrystusowej. Gdy bowiem Chrystus, drugi Adam i duchowna głowa ludzkiego rodzaju, zasnął na krzyżu snem śmierci, z woli Bożej otworzono Mu bok i wypłynęła krew i woda: krew naszego odkupienia i woda Chrztu Św., skąd powstał Kościół św., matka odrodzonej ludzkości. Kościół więc wyszedł z Serca Jezusowego. Otóż z tego samego źródła, z którego wypłynął, czerpie on też cały czas życie. Aby to dobrze pojąć, trzeba mieć przed oczyma cały bieg tego boskiego życia w ludzkości. Oto jego główne momenty:
Żadna z istot stworzonych nie mogła oddawać czci godnej Bogu, a po upadku żadna nie mogła zadośćuczynić za swe grzechy. Była nieskończona przestrzeń między Bogiem a stworzeniem. Dlatego Słowo stało się ciałem, aby połączyć w sobie stworzenie z Bogiem, być ogniwem między niebem a ziemią. I to jest wielka tajemnica, której odkrycie policzą św. Paweł między najwyższe dary boże. „Nam oznajmił – mówi – tajemnicę woli swojej, wedle upodobania swojego, którą był postanowił w nim, w rozrządzeniu pełności czasów, aby w Chrystusie wszystko naprawił i to co jest na niebiesiech, i to co jest na ziemi w nimże” (Ef 1, 9.). W pierwotnym języku Pisma zamiast: aby naprawił, powiedziano: aby wszystkiemu dał głowę, aby wszystko skupił pod jedną głowę (anakephalaiosestai).
Ten Bóg wcielony jako człowiek, oddaje swemu Ojcu cześć zupełnie innego rodzaju, niż może oddawać stworzenie; jako Syn najmilszy ma prawo do łaski swego Ojca i do dziedzictwa synowskiego, t. j. do tego szczęścia, które jest Bogu właściwym: oglądać istotę Boską – od czego wszelkie stworzenia jest nieskończenie dalekim. Ale ten Bóg wcielony chce też mieć braci; to szczęście, ten zaszczyt takiego zbliżenia do Boga i synostwa Bożego, które mu jest własnym, chce udzielić innym rozumnym istotom. Zbliżając się do ich natury ludzkiej, chce ich zbliżyć do swej natury Boskiej i udziela im to życie Boskie, które tli w Jego Sercu, czyni ich uczestnikami Boskiej natury. „Dał im moc, aby się stali synami Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego” (J 1, 12.). Wszystkich ludzi powołuje do tego braterstwa, wszystkim poddaje łaski uczynkowe, prowadzące do wiary, a tym, którzy tym łaskom są poddani, daje łaskę poświęcającą, która ich czyni synami Bożymi, i cnoty wiary, nadziei i miłości, którymi z Nim są spojeni. I póki z Nim są spojeni, czerpią z Niego to życie Boskie, jak z winnej macicy latorośle. Źródłem zaś tego życia boskiego jest Serce P. Jezusa dlatego, że serce jest źródłem krwi Boskiej, której wylaniem P. Jezus uczynił nas uczestnikami swej Boskiej natury; i po drugie dlatego, że serce jest organem ludzkiej miłości, i z niego wyszedł ten akt poddania się śmierci, który nas odkupił.
I tak, wszyscy, którzy są spojeni z Chrystusem, stanowią duchowną jedność, olbrzymie społeczeństwo, ogarniające wszystkie wieki ludzkości; a Chrystus w środku wieków jest łącznią wszystkiego. Ci, którzy byli przed Chrystusem, przez wiarę w przyszłego Mesjasza czerpali z Niego łaskę i życie boskie, a ci, którzy żyją po Nim, czerpią z Niego uświęcenie i przeobrażają się na Jego podobieństwo. Jako źródło na szczycie góry, rozlewa po obu schyłkach strumienie wody, tak P. Jezus jest na szczycie ludzkości i z źródła Jego Boskiego Serca spływają w przeszłość i przyszłość zdroje łaski i boskiego życia.
Otóż ta jedność duchowa, to społeczeństwo ludzi zjednoczonych, jest to Kościół w swym najpełniejszym znaczeniu. Pismo św. chcąc nam dać wyobrażenie, jak ściśle i jak rzeczywiście jesteśmy połączeni z Chrystusem Panem, powiada, że Kościół jest ciałem Chrystusowym, a członki Kościoła członkami Chrystusa, z Nim połączeni, jak członki z całością, i z Niego biorący życie, jak członki czerpią ze serca żywotną krew. „Albowiem jako ciało jedno jest, a wszystkie członki ciała jednego, choć ich wiele jest, wszakże są jednym ciałem: także i Chrystus. Albowiem w jednym duchu my wszyscy w jedno ciało jesteśmy ochrzczeni… a wszyscy jednym duchem jesteśmy napojeni” (1 Kor 12, 12–13). Taki więc jest Kościół, jako duchowna spójnia z Jezusem; do niego należą wszyscy sprawiedliwi starego i nowego testamentu, dusze czyśćcowe i Święci w niebie; wszyscy bowiem są braćmi Pana Jezusa i z Nim duchowo spojeni. A ktokolwiek do tej jedności nie należy, ten nie może być zbawionym, bo Chrystus jest drogą: nikt nie przychodzi do Ojca tylko przez Niego (J 14, 6.). On jest winną macicą, a wszelka latorośl, która nie jest w Nim, rzucona będzie w ogień (J 15, 6).
Ale oprócz tej spójni duchowej, Kościół ma na ziemi spójnię widzialną, urządzenie i hierarchię ludzką; pierwsza spójnia jest jakoby duszą Kościoła, druga jego ciałem. I ta druga też pochodzi z Serca Jezusowego. Miłość, podobnie jak ogień, dąży do udzielania i szerzenia się. Dla tego miłość Serca Jezusowego nie poprzestaje na tym, że nas z Panem Jezusem łączy przez wiarę, nadzieję, miłość i całe życie łaski, płynące z tegoż Serca, ale też nas łączy i jednoczy między sobą. Łączy nie jakkolwiek, lecz w pewnym porządku, organicznie, jak członki ciała, w którym każdy ma swoje miejsce, swoje czynności, i pewnym porządkiem przez pośrednictwo innych członków otrzymuje ożywiającą krew, ruch i życie. Takiego też rodzaju całością organiczną jest Kościół Chrystusowy.
Wiemy z niektórych wskazówek Pisma Św., że aniołowie podzieleni są na trzy hierarchie, do których zapewne włączeni są i ludzie święci, gdy przychodzą do nieba zastąpić miejsca upadłych aniołów. Te hierarchie znowu są podzielone na chóry, jedne drugim podległe i podporządkowane, i choć wszyscy są bezpośrednio połączeni z samym Bogiem, jednak rozkazy Boskie zstępują przez wyższe chóry do niższych. Podobnie i w Kościele wojującym musiało być organiczne połączenie i podporządkowanie członków, hierarchia, nie tylko duchowa jak w niebie, ale widoma, złożona z ludzi i powiązana widomymi ludzkimi stosunkami podwładności. Pan Jezus chciał, aby to życie łaski płynące z Jego Serca, za pomocą od Niego postanowionych środków, t. j. nauki wiary, sakramentów, rządów duchownych, spływało pewnym porządkiem od wyższych członków do niższych, i w każdym członku rodziło owoce zbawienia mniej lub więcej obfite, nie według godności i stanowiska, jakie członek zajmuje w ciele Kościoła, ale według wewnętrznego stanu i duchownego zdrowia każdego członka.
Tak się więc wysnuwa ta wspaniała hierarchia kościelna. Na czele św. Piotr, wiecznie żyjący w swych następcach, piastujący całą władzę Apostołów, namiestnik Chrystusa, któremu rzekł Chrystus: „Paś baranki moje” (J 21, 15.). Pod nim biskupi, wezwani do udziału w pasterstwie, do których Piotr pisze: „Paście trzodę Bożą, która jest między wami” (1 Pt 5, 2). Każdy ma pewną cząstkę owczarni Pańskiej sobie powierzoną i do pomocy niższych kapłanów, którzy go wyręczają i w jego imieniu pasą owieczki. Ta hierarchia jest więc złożona z ludzi, ale jej urządzenia i jej czynności nie są ludzkie, lecz płyną z Serca Jezusowego, bo ten porządek i te czynności ustanowił Pan Jezus, w miłości swego Serca pragnąc wszystko powiązać i harmonijnie zjednoczyć. Z tegoż Serca płyną duchowne dary, którymi ta hierarchia jest obdarzona, nadnaturalny charakter, którym jest nacechowana, i łaski, które się przez jej posługę udzielają.
Stąd też w Sakramentach łaska i skuteczność nie pochodzą od człowieka, który je udziela, ani od tego, który przyjmuje, ale płyną z Serca Jezusowego. Św. Jan Chryzostom mówi: „Ty świecki człowiecze, gdy widzisz kapłana przy ołtarzu sprawującego Ofiarę, nie sądź, że ten śmiertelnik ją sprawuje, ale ręka Chrystusa niewidomie wyciągnięta”. Czy dobry jest kapłan, czy zły, przez niego sprawowane Sakramenty mają równą skuteczność. „Czy Piotr chrzci, czy Judasz chrzci – mówi św. Augustyn – to Chrystus chrzci”.
Otwarty więc nam jest w pośrodku Kościoła niewyczerpany skarb Serca Jezusa, odkryte żródło wody żywej, wytryskającej na żywot wieczny. Idźmy do niego z ochotą i „czerpajmy z weselem ze źródeł Zbawicielowych”. Ale pamiętajmy, że im większe naczynie przyniesiemy, im nasze serce będzie bardziej rozprestrzenione skruchą, miłością, tym więcej zaczerpniemy. Amen.
Ks. E. N.
(Na podstawie: Ks. M. Morawski, Kazania i szkice, Kraków, 1921, s. 291.)