I MINI KONFERENCJA – MODLITWA CZYLI ROZWAŻANIA LUB MEDYTACJA
Czym jest modlitwa? Modlitwa jest jak pług, którym oracz przewraca ziemię, aby ziemia była przygotowana do zasiewu. To właśnie modlitwa, która między różnymi dobrodziejstwami przygotowuje naszą duszę do otrzymania z korzyścią sakramentów. Po pierwsze: czym jest modlitwa? Nie jest to ćwiczenie nużące ani odpychające, lecz raczej serdeczna i poufała rozmowa naszej duszy z Panem Bogiem, w której ma się świadomość, że Pan Bóg nas miłuje. Jest to codzienne spotkanie „sam na sam” z Panem Bogiem.
Zapytajmy się, kto jest głównym aktorem, głównym sprawcą modlitwy? Oczywiście jest to Pan Bóg sam, który działa w naszej duszy i który ją przekształca zwłaszcza wtedy, gdy jesteśmy na modlitwie. Wymaga to oczywiście aktu wiary z naszej strony, ponieważ często w czasie modlitwy mamy jakieś oschłości, nie odczuwamy niczego – być może z wyjątkiem charyzmatyków – dlatego wymaga to od nas aktu wiary. Przypomnijmy sobie, że pociechy zmysłowe wcale nie są parametrem naszego życia duchowego, życie duchowe jest życiem wiary. Wiara nie oznacza ani widzieć, ani czuć. Oczywiście pociechy duchowe mogą przyjść od Pana Boga, ale On nam daje te pociechy tylko po to, aby dodać nam odwagi. Niestety mogą one być źródłem złudzenia co do naszego stanu, jak również może je nam podsyłać szatan. W miarę konieczności można i należy porozmawiać z kapłanem. Jedynym barometrem naszego życia duchowego jest zgodność naszej woli z wolą Bożą.
Po drugie: co powinniśmy czynić podczas naszej modlitwy? Jak mówiliśmy, pierwszym i głównym aktorem jest sam Pan Bóg przy naszej współpracy, w przeciwnym razie wpadniemy w błąd, który nazywa się pietyzmem. Podczas rekolekcji często Państwu zostają przedstawione różne metody modlitwy, rozważań, medytacji. Należy wiedzieć, że te metody nie są celem samym w sobie, lecz jedynie środkiem, rodzajem „kul”, dzięki którym możemy się poruszać, ponieważ nasza wiara jest osłabiona. Celem modlitwy jest dojście do tego, aby utrzymywać się w obecności Pana Boga podczas tego czasu, który jest przeznaczony na modlitwę. Jest wielu dusz, które nie potrzebują żadnej metody modlitwy, które np. podczas całego życia lub w pewnych okresach tego życia nie potrzebują żadnej metody modlitwy. Jest to dosyć naturalne, w tym wypadku nie należy zmuszać tych osób do metody, którą zaproponujemy. Mało ważnym jest środek, najważniejsze to cel do którego chce się dotrzeć.
Tak więc przedstawiamy Państwu małą, krótką metodę, która oczywiście nie jest obowiązkowa, ale jeżeli ktoś uważa, że mogłaby mu pomóc, to dlaczego nie? Na początku trzeba przygotować się w przeddzień wieczorem, np. można wziąć jakąś książkę, przeczytać tekst lub np. z mszalika jakiś tekst liturgiczny: ewangelię, lekcję lub też coś innego, to co przykuwa naszą uwagę. Tak że w tym wyborze są Państwo dosyć wolni, może być to po prostu cokolwiek, jakaś książka duchowa, nawet jakaś mała myśl, nawet to co Państwo zanotują na tych rekolekcjach lub to co oddziaływuje na Państwa duszę. Mogą Państwo nad tym medytować, są Państwo bardzo wolni. Tak więc mówiliśmy o przygotowaniu w przeddzień. Następnie modlitwa właściwa. Najpierw jest krótki wstęp: stawiamy się w obecności Pana Boga, kilka aktów, akt uwielbienia, akt pokory, w którym upokarzamy się wewnętrznie za swoje grzechy i w którym mówimy Panu Bogu, że jesteśmy niezdolni abyśmy sami prowadzili modlitwę bez Jego pomocy. Wreszcie jakaś modlitwa do Ducha Świętego lub do Matki Bożej.
Następnie to co się nazywa medytacją lub rozważaniem około 10 min za pomocą tekstu, który przygotowaliśmy w przeddzień, który dojrzał w naszej duszy podczas nocy. Jak to robić? Np. czytamy tekst, dochodzimy do czegoś co nas „uderza”, zatrzymujemy się chwilkę i rozmyślamy nad tym, i podczas tego rozmyślania możemy np. zapytać Pana Boga, co chce nam przez to powiedzieć, czego chce nas nauczyć, co chce abyśmy uczynili, poprosić Go, abyśmy Go miłowali. Czasami może się zdarzyć, że Duch Święty obdarzy nas łaską modlitwy, która nazywa się modlitwą prostoty albo kontemplacją. Po prostu zatrzymamy się, zatrzymamy swoje rozumowanie, czyli zatrzymujemy rozważnie, i nasza dusza będzie się trzymała spokojnie wobec Pana Boga. Często są Państwo w górach albo nad morzem, patrzą Państwo na krajobraz i to wystarczy: kontemplujemy w całości jakiś obraz, nie rozważamy, że jest to jakaś fala, piasek itp. rozważamy całość tego co widzimy.
Można dać jako przykład rolnika z Ars. Znają Państwo proboszcza z Ars, który pewnego dnia wszedł do kościoła i zobaczył prostego rolnika na kolanach, który był bardzo skupiony i wpatrzony w tabernakulum. Zapytał go: „Co ty robisz?”. Rolnik odpowiedział: „Patrzę na Niego, a On na mnie patrzy” – to najpiękniejsza modlitwa, najbardziej prosta, wzniosła kontemplacja! Wystarczyło że patrzył i wiedział, że Pan Bóg na niego patrzy. To dosyć proste i ta łaska kontemplacji nie jest w sumie czymś wyjątkowym. Każdy z nas ją miał, być może nie zdawał sobie z tego sprawy, lecz uwaga tej kontemplacji, tej modlitwy prostoty nie należy mylić ze snem. Jeżeli się śpi, to się nie modli, zwłaszcza jeżeli ktoś chrapie.
Tak więc omówiliśmy sobie dwie części, a teraz zakończenie modlitwy, prze około 25 min. Co z tym zakończeniem? Podziękujmy najpierw Panu Bogu za wszystkie łaski, które otrzymaliśmy podczas tej modlitwy, nawet jeżeli ich nie odczuwamy, ponieważ to jest inny poziom. Pan Bóg jest duchem i nie odczuwamy tego wzrokowo. Następnie sformułujmy jakieś postanowienie: może to być coś dosyć ogólnego lub coś konkretnego, np. mamy kłopot z naszym sąsiadem, który nas trochę denerwuje. Postanowimy, że tego dnia będziemy dla niego się modlili. Najlepiej sformułować jakieś postanowienie konkretne, niż coś takiego nie określonego. Następnie powierzyć Panu Jezusowi i Matce Bożej nasz cały dzień i naszą osobę i na zakończenie odmówić modlitwę do Matki Bożej. Tak jak mówiłem, taki „rozkład jazdy”: 5 min, 10 min, 5 min – to taki najprostszy sposób, nie chodzi o to aby się modlić z zegarkiem w ręku, ale jeżeli tak chcą Państwo rozpocząć, to nie ma problemu i z czasem taka modlitwa wyniknie „sama z siebie”.
Druga część: kilka uwag uzupełniających w kwestii rozproszeń. Nie jesteśmy aniołami, jesteśmy ludźmi z krwi i kości, tak więc rozproszenia się nam zdarzają jako coś normalnego, mogą one przychodzić od nas, od naszej wyobraźni, czasem od złego ducha. Jeśli te rozproszenia są dobrowolne, przychodzą same z siebie, np. jeżeli mamy jakieś rozproszenie i zatrzymujemy się nad nim, wiemy że jest to rozproszenie, wiemy że jesteśmy na modlitwie, ale my – chcemy że tak powiem – rozważać nad tym co nas rozprasza. Jeżeli są to rozproszenia dobrowolne to jest to grzech powszedni; jeżeli są niedobrowolne, jeżeli nie przychodzą od nas, my na nie nie pozwalamy, są one źródłem zasług, ale tylko jeśli staramy się ich unikać lub jeśli je zwalczamy, kiedy staramy się powracać do tematu naszej modlitwy. Tak więc proszę się nie zrażać, nie zniechęcać z powodu tych dobrowolnych rozproszeń: nawet święci je posiadali. Ale trzeba je rozróżniać, czy są dobrowolne czy nie dobrowolne. Dobrowolnych unikać, jak najszybciej od nich uciekać, a jeżeli są nie dobrowolne, jak najszybciej wrócić do tematu rozważania. Uwaga na ten powrót do rozważania: nie robić tego w sposób zbyt nerwowy, żeby nie było coś takiego, że utrzymuje się napięcie, ale powracać dość spokojnie, nie denerwować się. Tak więc zakończyliśmy rozproszenia.
O jakiej porze dnia najlepiej jest się modlić? Najlepiej rano po przebudzeniu. Należy pójść spać wcześniej, bo inaczej będą Państwo zmęczeni na modlitwie i nie będzie to modlitwa prostoty, a raczej zwykły sen, który nie przynosi skupienia. Następnie czas trwania, na początku powiedzmy 10 min, jeżeli nie będą Państwo mogli wytrzymać, to możecie się zatrzymać. Na początku więc 10 min, a później można powoli przedłużać ten czas. Idealnie byłoby około 30 min, ale tak jak zawsze mówiliśmy, wymaga to od nas roztropności.
Następna uwaga, bardzo ważna, to jest regularność. Normalnie na rekolekcjach, kilka dni po rekolekcjach wszystko idzie dobrze, ale trzeba zachować tą regularność; nawet lepiej jest regularnie ale mniej, niż rzadko ale 30 min. Przykład: krople wody, które spadają na skałę wydrążają w niej rowek. Może się zdarzyć, że przez przypadek nie mogliśmy odprawić rozważania, powinniśmy jednak zachować pragnienie tej modlitwy, nie mówić, że „mam to w nosie”, ale mówić, że chcieliśmy to zrobić, ale nam się nie udało. Poprosić Pana Boga o przebaczenie, jeżeli wynikało to z naszej winy i najlepiej by było, abyśmy znaleźli kilka chwil w innej porze dnia, kiedy jesteśmy w miarę spokojni.
Ostatnia rzecz co do owoców modlitwy, które są bardzo znaczne: modlitwa nas wyrywa od grzechu; umacnia naszą wolę przeciwko pokusom; uspokaja pożądliwości; przygotowuje na otrzymanie z korzyścią sakramentów; sprawia, że nasz apostolat jest bardziej obfity; daje nam prawdziwego ducha wiary, ducha nadprzyrodzonego, który pomoże nam być dobrym katolikiem, wszędzie i w każdym otoczeniu; modlitwa uczyni nas bardziej miłosiernymi w stosunku do naszego bliźniego, będziemy bardziej uczynni w stosunku do niego, co wypełnia apostolat. Znamy prawdę, ale też trzeba wiedzieć jak przekazać tę prawdę. Mówi się: „miał rację”, ale nie wie jak przekazać tę rację. Modlitwa nam to ułatwi. Proszę nie mówić: „nie mam czasu na modlitwę, na rozważania”, ponieważ Pan Bóg ma prawo do tego, abyśmy przeznaczyli Mu czas i jeżeli Go o to poprosimy, to On się o to postara abyśmy mieli na to czas.
II MINI KONFERENCJA – ROZWAŻANIA NA TEMAT PRZYWIĄZAŃ
Ta konferencja może Państwu dopomóc w sprawie podjęcia postanowień na zakończenie rekolekcji. Ta konferencja będzie zawierała znaki, które pomogą nam rozpoznać nasze przywiązania oraz sposób jak z nimi walczyć. Jest kilka przywiązań: przywiązanie do bogactw materialnych, do ciała, do własnego zdania, do własnej woli i przywiązania duchowe. Również przywiązania do bogactw.
Jakie są oznaki tego przywiązania do bogactw?
– Troska, starania, gorliwość by je posiąść. Ewangelia św. Mateusza mówi: „Nie zajmujcie się zbytnio waszym życiem, co będziecie jeść i pić, ni też swoim ciałem, czym będziecie się odziewać”. Czytamy u św. Łukasza: „Kiedy was wysłałem bez prowiantu i bez kija, czy brakowało wam czegoś?”.
– Zbyt wielka troska o przyszłość jest szkodliwa, czytamy u św. Łukasza: „Szukajcie wpierw Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości i wszystko inne zostanie wam dodane”.
– Może być poszukiwania luksusu w mieszkaniu, w wyborze mebli, w wyborze pojazdu, w potrawach, lecz św. Paweł mówi: „Nie mamy tutaj na ziemi stałego mieszkania, stałego miejsca, lecz szukamy tego co jest w przyszłości, czego nie ma”.
– Albo ustawiczne niezadowolenie z tego co się posiada, cytat ze św. Pawła: „Jeżeli tylko będziemy mieć czym się okryć i co zjeść będziemy zadowoleni”.
– Albo zazdrość bogactw, zazdrość bogatym z faktu posiadania dóbr.
– Działanie w duchu posiadania: czyli to jest moje, gdy bardzo zależy mi na tym co posiadam. U św. Mateusza czytamy: „Nie gromadźcie skarbów na ziemi, lecz skarb jest w niebie”.
– Albo dawanie jałmużny z oporem: ktoś nas prosi a my dajemy z wielką niechęcią. Za św. Mateuszem: „Kiedy czynisz jałmużnę, niech twoja lewa ręka nie wie, co czyni prawica”.
– Szanowanie i poważanie bogatych, a mało szacunku dla biednych – św. Łukasz i św. Mateusz: „Biada wam bogacze, biada wam którzy jesteście nasyceni”, „błogosławieni ubodzy”.
– Zbytnie opieranie się na środkach materialnych w apostolacie. Na to św. Paweł mówi: „Nie kładźcie waszej nadziei w niepewnych bogactwach, a jedynie w Bogu”.
Jak zwalczać przywiązanie do bogactw materialnych?
– Starajmy się zadowolić tym co konieczne, tym co jest użyteczne.
– Być zadowolonym z tego co się ma, dziękując za to Panu Bogu.
– Zaakceptować z radością, gdy brakuje nam niekiedy czegoś co jest użyteczne, ale czasami i konieczne.
– Nigdy nie narzekać na niewygody ubóstwa.
– Nie przywiązywać się za bardzo do tego co się posiada lub do tego co zostało nam pożyczone.
– Dawać szczodrobliwie, rozsądnie i według możliwości.
– Zgodzić się czasem na wykonanie jakiejś pracy, usługi nie biorąc za to opłaty.
– Lubić biednych i ich nawiedzać.
– Być oszczędnym i dbać o rzeczy nam użyczone.
– Starać się naśladować prosty sposób życia, ludzi zwykłych, pracowników fizycznych.
– Zachować umiarkowanie w użytkowaniu nowoczesnych wygód, gadżetów, szczególna uwaga na reklamy.
– Nie mieszać się do „niepewnych interesów”, spekulacji giełdowych itp., na których zbyt łatwo zdobywamy pieniądze.
Przywiązanie do ciała:
– strach przed leczeniem, przed chorobą, przed śmiercią; zbytnia troska o ciało w jedzeniu, wypoczynku i ubieraniu się;
– poszukiwanie tego co łechce smak, wzrok, słuch, węch i dotyk;
– lenistwo, strata czasu, mała wydajność w pracy, zbyt długi wypoczynek;
– strach przed najmniejszym cierpieniem;
– strach przed brakiem czegoś;
– smutek i przygnębienie w chorobie.
Jak walczyć z tymi przywiązaniami?
– Wyrzec się kultu ciała i dbać o nasze ciało w granicach przyzwoitości;
– zwalczać wszelką zmysłowość we wzroku, słuchu, dotyku;
– wyrzec się przyjaźni, które są zbyt zmysłowe;
– wcześnie wstawać z łóżka i nie dojadać między posiłkami, zadowolić się tym co dadzą;
– starać się pracować aż do wyczerpania sił, nie korzystać z prasy, radia, telewizji i internetu w nadmiarze;
– nie narzekać na wszelkie napotkane trudności;
– zaakceptować z wewnętrzną radością, gdy ciało coś cierpi, praktykować nakazane przez Kościół posty.
Oznaki przywiązania do własnego zdania:
– pragnienie by nas poważano, lubowanie się w pochwałach;
– przywiązanie do swoich poglądów, własnego zdania, własnego sposobu widzenia, własnego sposobu działania;
– upór i zawziętość w obronie swego punktu widzenia;
– niezależność, która prowadzi do działania na swój własny sposób i pogardzenia wad innych;
– używanie podstępu, aby osiągnąć zamierzony cel;
– nadwrażliwość, która nie znosi uwag, nieposłuszeństwo wobec przełożonych;
– przyzwyczajenie aby wszystko i wszystkich krytykować;
– lenistwo intelektualne, ponieważ się sądzi, że już wszystko się wie, jest się zwolnionym od nauki, miłuje się tylko nowości.
Jak zwalczać przywiązania do własnego zdania?
– Nie ufać samemu sobie, naszym myślom, naszemu osądowi, starać się często pytać o radę, zaakceptować gdy ktoś tej rady nam udziela;
– starać się być posłusznym przełożonym, poddać własną władzę i serce pod władzę Kościoła;
– zwalczać opisane przywiązania prze akty przeciwne.
Przywiązania do własnej woli:
– niesmak, niedbałość do pracy, której nie wybraliśmy: coś nam zlecono, nam się to nie podoba, wtedy czujemy niesmak;
– niestałość, zmienność i zbytnia uległość w wypełnianiu naszych obowiązków, brak zdecydowania przez co ulegamy roztargnieniu;
– smutek, zniechęcenie, porzucenie powziętego zadania lub pracy w związku z napotykaniem trudności.
Jak zwalczać przywiązania do własnej woli?
– Nie czynić niczego z pobudek własnych, poddać swoją wolę woli przełożonych;
– nie szukać tego co nam się podoba, lecz tego co się podoba Panu Bogu i to czego wymagają od nas nasi przełożeni;
– sporządzić sobie „regulamin życia”, rozkład zajęć i tego się trzymać.
Przywiązania co do serca:
– lubimy kogoś z powodu jego umiejętności czysto naturalnych, często szukamy towarzystwa. W sumie do naszego bliźniego powinniśmy podchodzić poprzez stosunek do wiary.
Przywiązania duchowe:
– pycha duchowa, zadowolenie z samego siebie;
– skąpstwo i zazdrość duchowa;
– rozpusta duchowa;
– żarłoczność, lenistwo i złość duchowa, brak cierpliwości.
III MINI KONFERENCJA – ŻYCIE ZRÓWNOWAŻONE
Jak Państwo wiecie, żyjemy w świecie bardzo nieuporządkowanym. Każdy w sposób mniej lub bardzie jasny chciałby odnaleźć życie, które jest bardziej zrównoważone, w którym moglibyśmy postąpić na drodze katolickiej lub przynajmniej żyć po chrześcijańsku. Mamy przed oczami zatrważające konsekwencje dzisiejszego świata. Depresje, separacje i rozwody, rosnąca nerwowość, zamieszanie i problemy w rodzinie, niestałość charakteru, letniość duchowa, nadwrażliwość itd. Wszyscy chcemy uniknąć tego nie tylko dla siebie, ale i dla naszych dzieci, naszych bliźnich, dlatego też należy zacząć od początku, tzn. nałożyć na siebie pewne warunki życia zdrowego, zrównoważonego. Życie zrównoważone jest to życie w którym nakładamy sobie pewne warunki, aby ułatwić harmonijny rozwój naturalnych naszych dyspozycji oraz cnót. Życie zrównoważone czyli życie, w którym zostanie ułatwiony harmonijny rozwój naszych dyspozycji.
Spójrzmy najpierw na Pana Boga pod kątem stworzenia, czyli to co stworzył. Wszystko uczynił według porządku i umiaru, całe stworzenie oddaje hołd Panu Bogu, objawia Jego doskonałość, tak jak obraz przez nas obserwowany objawia kunszt malarza. Stworzenie wypełnia w 100% swoje powołanie, każda rzecz którą Pan Bóg stworzył, wypełnia swoje powołanie i to w harmonijnym porządku, według woli Bożej. Tym samym, aby człowiek mógł postąpić w mądrości, w cnocie, należy zarządzać każdym aspektem naszego życia. Musimy zapisać się na wydział zarządzania naszego życia i na tym wydziale nauczymy się, w jaki sposób ułatwić naszej duszy wzniesienie się na wyższy poziom. Przykładem zrównoważonego życia może być benedyktyńskie, ponieważ jest ono zorganizowane w ten sposób, aby dokonać postępu duchowego każdej duszy. W tym właśnie sztuka, żeby każda dusza, która idzie za Regułą świętego Benedykta, mogła postąpić w życiu duchowym, niezależnie od charakteru, umiejętności (nawet jeżeli każdy z nas jest ulepiony z innej gliny) niezależnie od posiadanych talentów.
Niestety dzisiejszy świat nie ma już tak wzniosłego celu, czyli prowadzić nas do świętości, wręcz przeciwnie, wiadomo gdzie nas prowadzi. Dlaczego tak się dzieje? – ponieważ zamknięty jest w materializmie, w ciele materii i czego poszukuje ten świat? – jedynie tego co przynosi zysk, co daje niezależność. Świat dzisiejszy umieszcza szczęście w różnych ziemskich rozrywkach. Ten świat, nie mając już tego samego ideału, na czym polega prawdziwa równowaga, ponieważ umieszcza go na ziemi, nie proponuje tych samych postaw, tych samych warunków życia. W ten sposób nie musimy się dziwić, że życie, jakie nam proponuje, nie jest uporządkowane. Świat dzisiejszy oddala się od dobrych zwyczajów życia uporządkowanego.
Teraz postawmy kilka warunków, które stworzą klimat życia uporządkowanego, czyli w naszym przypadku życia, w którym nasze życie chrześcijańskie, katolickie, powinno się rozwinąć w sposób naturalny. Wymieńmy najpierw kilka warunków życia uporządkowanego:
– opanowanie zmysłowości i wyobraźni;
– regularność w rozkładzie godzin, w „rozkładzie jazdy” życia;
– zrównoważone posiłki i odpoczynek;
– zaplanowanie z wyprzedzeniem:
– prostota w życiu połączona z ofiarnością.
Omówmy teraz szczegółowo warunki życia zrównoważonego w aspekcie innego spojrzenia na tego samego człowieka, jakby pod innym kątem, w innym aspekcie. Zastanówmy się nad klimatem punktu pierwszego opanowanie zmysłowości i wyobraźni. Jesteśmy tak stworzeni, że inteligencja i nasza wola, po to aby działały jak trzeba, należycie nie powinny być zdominowane przez zmysłową część duszy. Tak w naszej duszy nożna rozróżnić kilka części: wyższa część tej duszy nie powinna być zdominowana przez część niższą tzw. zwierzęcą. Tak więc musimy umieścić, postawić na właściwym miejscu funkcjonowanie zmysłów i wyobraźni – w przeciwnym razie będziemy mieli do czynienia z niestałością, z niestabilnością. Znamy to wszystko: jeżeli w dzisiejszym materialistycznym życiu spojrzymy na świat zachodni i na Polskę, widzimy, że im życie jest nasycone rzeczami materialnymi, tym bardziej mamy ich dość, one nas nie zaspokoją, co nie znaczy, że jesteśmy zwierzętami. Dlatego tak często jeżeli ta część duszy, która jest zwierzęca, zapanuje nad częścią duchową, mamy do czynienia z przejściem ze strychu do piwnicy, czyli z głębi takiego zezwierzęcenia aż do niekontrolowanego entuzjazmu. To jest niestabilność, to jest huśtawka emocjonalna. Abyśmy mogli zapanować nad zmysłowością i nad naszą wyobraźnią, należy abyśmy zatopili się w tym co jest rzeczywiste (unikać nierealnych bajek, internetu, reklamowych skojarzeń) zająć się majsterkowaniem, pracą na roli itp. Jeden z arcybiskupów doszedł do wniosku, że przygotowaniem do filozofii jest praca w ogródku, czyli to co rzeczywiste.
Drugi warunek: regularność w rozkładzie godzin. Życie regularne to takie, gdzie każda rzecz jest na swoim miejscu i według charakterystyki ważności, w której nie jest wytrącona z równowagi. To, że każda rzecz jest na swoim miejscu, ułatwia praktykowanie wielu cech pobożności, życie w rodzinie, w pracy, nawet w czasie odpoczynku, w formacji duchowej i intelektualnej oraz w życiu społecznym. Np. należy być bardzo stanowczym co do godziny pójścia spać do łóżka, tak aby zachować jeśli to możliwe osiem godzin odpoczynku. Ponieważ składamy się nie tylko z duszy, ale również z ciała, ciało potrzebuje odpoczynku, ciało potrzebuje regularności. Jeżeli ciało będzie żyło w cyklu nieuporządkowanym, to odbija się to na naszej duszy.
Trzeci warunek: zrównoważone posiłki i odpoczynek. Świat dzisiejszy sprawia wrażenie, że czas posiłku jest czasem straconym, lecz jest to zaniedbanie obowiązku wobec własnego ciała. Ciało potrzebuje odpoczynku, dlatego podczas posiłku powinniśmy usiąść. Przypomnę jak mówił święty Franciszek: „Musimy dbać o naszego brata „osiołka” aby był nam posłuszny”. Odpoczynek jest również nieodzowny w tym wzburzonym i zestresowanym świecie. Odpoczynek nie jest czasem straconym, ponieważ również nasz system nerwowy musi odpocząć. Odpocząć można nawet w czasie aktywności fizycznej np. maszerując, uprawiając sport, gry na wolnym powietrzu, uprawiania ogrodu.
Czwarty warunek: zaplanować z wyprzedzeniem. Jeżeli mamy do czynienia z nadzwyczajnymi okolicznościami, organizacja ich zawczasu pozwala na zrealizowanie projektów krótkofalowych oraz pozwala na to, abyśmy nie byli przeładowani. Starajmy się przewidzieć czas na wykonanie określonych czynności – tu jest bardzo ważna systematyczność.
Piąty warunek: prostota w życiu połączona z ofiarnością. Zadowolić się tym co jest konieczne, co usunie wiele okazji do grzechu i pozwoli, że będziemy pragnęli prawdziwych bogactw, bogactw duchowych. Ofiarność zabija egoizm, który jest na dnie każdego z nas. Ofiarność zobowiązuje do wyrzeczenia się samego siebie. Ofiarność pomaga nam w relatywizowaniu przykrych doświadczeń, które to obnażają naszą nędzę duchową i moralną. Ofiarność w znacznym stopniu ułatwia ćwiczenie w miłości do bliźniego. Życie nowoczesne, życie świata dzisiejszego nie proponuje nam życia uporządkowanego, lecz my powinniśmy pracować nad tym, abyśmy odzyskali życie katolickie, życie uporządkowane.
IV MINI KONFERENCJA – STOWARZYSZENIA POBOŻNE
W pierwszym rzędzie jest oczywiście Rycerstwo Niepokalanej, które kontynuuje prawdziwe dzieło świętego o. Maksymiliana Marii Kolbego: każdy może wziąć udział w Milicji Niepokalanej. Są także również trzecie zakony. Nic nie przeszkadza aby być członkiem Milicji Niepokalanej i trzeciego zakonu. Żaden chrześcijanin nie jest zmuszony aby brać czynny udział w trzecim zakonie, nie jest to przymusem. Można powiedzieć, że uczestnictwo w trzecim zakonie można przyrównać do pewnego powołania, czyli Pan Jezus powołuje pewne osoby do życia doskonalszego. Oczywiście w Tradycji jest bardzo dużo trzecich zakonów, począwszy od trzeciego zakonu Św. Piusa X. W Polsce są też trzecie zakony karmelitańskie, franciszkańskie, ale trzymajcie się od nich z dala, bo mimo nazwy niewiele znaczą.
Chciał bym powiedzieć kilka słów o Trzecim Zakonie Dominikańskim w Polsce. Na zakończenie naszych rekolekcji jeden z tercjarzy, który jest obecny na tych rekolekcjach, złoży swoją profesję. Jakie są zalety trzeciego zakonu? Każdy trzeci zakon oferuje jakąś regułę, dzięki której możemy żyć doskonalszym życiem chrześcijańskim. Oczywiście jest to reguła, która jest zaadoptowana do życia w świecie i oczywiście trzeci zakon przynosi wsparcie duchowe wspólnoty Zakonu Dominikańskiego. Zalety, korzyści, które obejmują sam Zakon, lecz także i trzeci zakon dominikański, przychodzą z przywilejów, które są dane całemu Zakonowi dominikańskiemu. Czyli jak mówiłem, jeżeli ktoś jest członkiem trzeciego zakonu, korzysta z przywilejów, łask, które są dane całej wspólnocie. Jak powiedzieliśmy, reguła ma za zadanie ułatwienie nam doskonalenia naszego życia chrześcijańskiego, czyli można powiedzieć, że jest życiem bardziej wymagającym, bardziej doskonalszym od zwykłego chrześcijanina. Są to wymagania co do życia modlitewnego, ofiary pokutnej, co do lektury duchowej, lecz pomimo wszystko jest to reguła dostępna dla wszystkich. To jest ważne, że w trzecim zakonie jest się jak w rodzinie, ponieważ jest nas jeszcze nie za dużo, liczy się więź bliźniego, wzajemne przywiązanie i oddanie. Przystąpienie do trzeciego zakonu poprzedzone jest okresem próby, tak aby każdy sprawdził czy podoła, czy jest to dla niego.
V MINI KONFERENCJA – POSTANOWIENIA REKOLEKCYJNE
Jako owoc rekolekcji dobrze jest złożyć jakieś postanowienie. Z pewnością te rekolekcje dały wam dużo światła na temat waszego życia chrześcijańskiego: z jednej strony wady które trzeba skorygować, z drugiej to dobro które trzeba wypełnić, to zło które należy ominąć, ta praktyka którą trzeba udoskonalić, ten wysiłek naszej woli który trzeba wypełnić.
Zazwyczaj przesadzamy z liczbą postanowień. Dlaczego musimy przedsięwziąć te postanowienia? Ponieważ rekolekcje bez postanowień nie będą mogły przynieść dobrych owoców kiedy będziemy już w świecie. Postanowienia nie są tylko dla rekolekcji jako sztuka dla sztuki, ale to ma służyć temu byśmy potem mogli lepiej żyć. W przeciwnym razie będziemy się charakteryzowali, jakby nasza gorliwość była tylko słomianym zapałem.
Kilka ogólnych rad:
– Wybrać to co nam się nie podoba, co jest nam przeciwne lub co łechce naszą buntującą się naturę. Także mówiliśmy o tym naszym „osiołku” (naszym ciele), który jest narowisty: należy mu dać co trzeba, ale zazwyczaj trzeba go zmusić aby poszedł w tym i w tym kierunku.
– Uderzać mocno naszego wroga, nacierać na niego, być szczodrobliwym, bez słuchania „dobrych” rad, które nam poszeptuje szatan lub pretekstów, które podszeptuje nam nasz „stary człowiek”, który w siedzi.
– Nie mnożyć postanowień, wybrać mało i to te najważniejsze.
– Ks. Karol kiedyś na rekolekcjach powiedział o postanowieniach młodego chłopaka: „Od tej pory będę chodził tylko na katolickie dyskoteki”. Oczywiście, to niema sensu. Należy wybrać postanowienia najbardziej ważne, najbardziej lecznicze, a potem starać się jak najszybciej i dogłębnie zażyć te lekarstwa i starać się zażywać je w sposób stały, permanentny. Nie chodzi koniecznie o to, aby dorzucić liczebnie nowe praktyki i ćwiczenia pobożne, chodzi raczej o to, że jeżeli już te praktyki mamy, możemy je polepszyć, żeby je praktykować coraz lepiej.
– Następnie zanotować te postanowienia, żeby ich później nie zapomnieć, odczytywać je od czasu do czasu, np. jeżeli będą Państwo przeżywać następne rekolekcje lub też rano przed modlitwą, czy też wieczorem, żeby zobaczyć co się nam udało z tego zrobić lub też rano żeby przypomnieć co trzeba zrobić. W razie konieczności poprosić spowiednika lub księdza żeby nam dopomógł, zwłaszcza żeby stwierdził, że nasze postanowienie nie jest zbyt ogólne, niekonkretne np. od teraz będę dobrym katolikiem. Podamy ogólną liczbę, która nie jest wyczerpująca, i rzeczy, które są badane na tym samym poziomie co do ważności. Zawsze ta sama zasada: to co najbardziej konieczne, najbardziej lecznicze, to z czym najbardziej mamy problem.
Pięć tematów ogólnych: życie modlitwy, życie sakramentalne, praktykowanie cnót, formacja religijna, akcja i apostolat.
Po pierwsze: życie modlitwy. Modlitwa poranna: codziennie rano modliliśmy się razem również po to, aby się nauczyć modlić. Mamy podane schematy. Krótkie modlitwy: możemy je wykorzystać w czasie porannej modlitwy. Modlitwa poranna i modlitwa wieczorna, regularność co do odmawiania tej modlitwy, spokój w jakim się modlimy, czy może jest to czynione na chybcika, może jest włączona telewizja, słuchamy jednym uchem lub patrzymy się na coś innego? Należy starać się o skupienie żeby nie była to recytacja, myśleć o tym co się mówi. Następnie:
– modlitwa rodzinna, co jest dzisiaj raczej trudne, ale jeżeli jest ona prowadzona od najmłodszych lat, potem nie dziwi i jest kontynuowana w późniejszym wieku.
– Różaniec, sposób odmawiania Różańca, rozważanie Różańca, stałość i ciągłość odmawiania Różańca.
– Lektura duchowa codzienna, jeżeli mogą Państwo czytać, dużo, wzajemnie, razem, podzielić tę lekturę na kilka dni i należy dbać o regularność czytania, żeby nie odkładać na nie wiadomo kiedy.
– Staranie się o uczestnictwo w nabożeństwach pierwszo piątkowych i pierwszo sobotnich w zależności od możliwości.
– Przynależność do stowarzyszeń katolickich, oczywiście w tradycji.
– Rekolekcje: starać się od czasu do czasu uczestniczyć w rekolekcjach, przynajmniej raz w roku.
Po drugie: życie sakramentalne. Oczywiście Msza św., wierność duszy Mszy niedzielnej, nie uchylać się od uczestnictwa w niej z błahych powodów, ale kiedy mamy realną przeszkodę, że nie możemy w niej uczestniczyć, starać się mimo wszystko wypełnić ją w niedzielę np. poprzez lekturę z mszalika, przez komunię duchową. Starać się również przygotować Mszę niedzielna poprzez przeczytanie tekstu w przeddzień Mszy świętej. W miarę możliwości uczestniczyć we Mszy świętej w tygodniu. Komunia święta: starać się przygotować Komunię świętą poprzez odmawianie modlitw, które są w mszaliku. Po ostatnim błogosławieństwie, nie uciekać z kościoła, ale spokojnie skupić się i pomodlić.
Po trzecie: praktykowanie cnót:
– Usunięcie niewolnictwa, uwaga na okazje i skłonności do grzechu, szkodliwe znajomości, od których należy się odciąć, nie reagowanie na „kiepskie” żarty, starać się unikać prowokacyjnych odpowiedzi.
– Telewizja, internet i inne media: tak naprawdę nie ma konieczności oglądania telewizji, co do internetu, nie przesiadywać w danym miejscu i chociaż przez wstyd nie zaglądać tam gdzie nie trzeba, również na początku odmówić krótką modlitwę.
– Następnie alkohol, papierosy, nadmiar w jedzeniu szczególnie słodyczy.
– Spytajmy się, co czytamy: gazety, dzienniki, bo świat dzisiejszy jest bardzo przygotowany i sprytny.
– Walka z naszą wadą główną, np. niecierpliwością. Najpierw tę wadę trzeba poznać, przedsięwziąć środki aby je zwalczyć.
Cnoty do pielęgnowania, kilka cnót:
– Miłosierdzie względem bliźniego, nie tylko w myśli, w słowach, ale również w czynie. W myśli – odrzucając zmazy, modląc się za kogoś, kto jest dla nas niemiły i nieuprzejmy. W słowie – uwaga na obmowy i oczernianie, być może sądzimy o kimś jakąś rzecz, nie jesteśmy pewni, a pomimo to mówimy o tym, że było tak i tak.
– Wiara: życie w duchu wiary, zachować wiarę żywą i całkowitą. Wiarę można zachować jedynie wtedy, gdy ją przekazujemy innym.
– Duch pokuty i ofiary: zaakceptować przykre doświadczenia i zmartwienia, starać się zadośćuczynić za nasze grzechy, nawet jeżeli Pan Bóg po spowiedzi nam przebaczył.
– Cnota sprawiedliwości: jeżeli komuś wyrządziliśmy krzywdę, zadośćuczynić za to, np. było to pomówienie albo oczernienie, mamy obowiązek, aby to sprostować.
– Cnota pokory: nie mówić o sobie, nie szukać komplementów i pochwał, uwaga na sukcesy aby nam woda sodowa do głowy nie uderzyła.
– Odwaga i energia przeciw wszystkim formom lenistwa i gnuśności, ociężałość przy wstawaniu, w pracy, unikać podziękowania.
– Obowiązki naszego stanu, obowiązki co do tego, że jesteśmy katolikami: ustalić sobie „rozkład jazdy” dnia, czas wstawania, czas dla Pana Boga np. na odmówienie Różańca.
Po czwarte: formacja religijna i duchowa. Przyłożyć się do poznania naszego katechizmu, starać się rozeznać na czym polega modernizm, aby móc wytłumaczyć różnice innym. Zorganizować sobie czas, aby regularnie pogłębiać wiedzę o Tradycji, uczestniczyć w konferencjach.
Po piąte: akcja i apostolat. W jaki sposób możemy działać? Przede wszystkim pomoc indywidualna kapłanom, nawiedzenie chorych i osób w podeszłym wieku, jak również tych którzy potrzebują wsparcia materialnego. Lepiej pomóc sąsiadowi, który jest w potrzebie, niż dawać jałmużnę na głodujące dzieci Trzeciego Świata. Apostolat zorganizowany, ruchy młodzieży, koła formacyjne.
VI MINI KONFERENCJA – BRACTWO RÓŻAŃCOWE LUB KONFRATERNIA ŚWIĘTEGO DOMINIKA
Konfraternia Różańcowa została założona przez świętego Dominika, aby zgrupować, połączyć osoby, które mają specjalne nabożeństwo do Różańca. Nasz klasztor kontynuuje to dzieło i kontynuuje dzieło Rycerstwa Niepokalanej. Bardzo łato jest należeć, zapisać się do Konfraterni Różańcowej Św. Dominika. Nie ma żadnych modlitw dodatkowych, a jedyny warunek to regularne odmawianie Różańca świętego. Tu nie chodzi o dorzucenie dodatkowego Różańca, ale o kontynuację i regularność. Przynależność do Konfraterni powoduje, że otrzymujemy specjalne błogosławieństwa Boże, korzystamy ze wszystkich przywilejów, które są przyznawane. Na pięciu kontynentach Konfraternia ma około tysiąca członków. Poprzez obcowanie świętych, każdy korzysta z modlitwy i z ofiar około tysięcznych. Trzeba wspomnieć, że na przestrzeni wieków, papieże przyznawali szczególne łaski Boże Konfraternii założonej przez świętego Dominika, np. zmniejszenie kar czyśćcowych, tak więc mogą Państwo odbyć część czyśćca, odmawiając Różaniec. Co robimy dla członków? Jest to wysłanie raz na rok naszej informacji, artykułu na temat życia w duchu związanego z Różańcem. Każdy członek otrzymuje kartę członka.
VII MINI KONFERENCJA – DOBRODZIEJSTWA CZĘSTEJ SPOWIEDZI ŚW.
Papież Pius XII mówił, że dzisiejszy brak szacunku wobec sakramentu Pokuty jest przeciwny duchowi chrystusowemu i zgubą dla Jego mistycznego ciała, czyli dla Kościoła. Każdy kto spróbował częstej spowiedzi wie doskonale, jak ona jest użyteczna do życia wewnętrznego – czasami, co ciekawe, bardziej niż częsta Komunia święta. Ponieważ tej ostatniej czasami może towarzyszyć jakieś złudzenie a nawet rutyna, czasami ma wymiar ludzki: inni przyjmują Komunię to i ja też pójdę. To co nas oddala od częstej spowiedzi, to dlatego że mamy o niej zbyt negatywne pojęcie, ponieważ często w niej widzimy coś w rodzaju odkurzacza lub miotły, która wymiata grzechy z naszej duszy. Często wydaje się nam, że jest to rodzaj pańszczyzny, którą się traktuje jako zło konieczne. Lecz jeżeli taki święty Franciszek Salezy lub święty Wincenty o Paulo spowiadali się codziennie, to dlatego że mieli na temat spowiedzi wizje bardziej pozytywne. Spróbujmy więc odkryć cudowne bogactwo, tego niedocenionego sakramentu.
Papież Pius XII w swojej encyklice „Mystici Corporis” mówi o ośmiu głównych owocach częstej spowiedzi świętej: po pierwsze – częsta spowiedź powiększa prawdziwe poznanie samego siebie; po drugie – sprzyja pokorze chrześcijańskiej; po trzecie – zmierza do wyrwania z korzeniami złych nawyków; po czwarte – zwalcza niedbalstwo duchowe, czy też zaniedbania duchowe i oziębłość; po piąte – oczyszcza sumienie; po szóste – umacnia wolę; po siódme – sprzyja kierownictwu duchowemu; po ósme – przez własny efekt tego sakramentu powiększa łaskę uświęcającą.
Im bardziej oddalamy w czasie spowiedź, tym trudniej jest sobie przypomnieć co do naszych grzechów. Oczywiście te większe grzechy to sobie przypominamy, lecz co do grzechów powszednich, zwyczajowych, które popełniamy dosyć często, to w odległym czasie będziemy się musieli zadowolić czymś ogólnym, np. byłem niecierpliwy. Oskarżymy się wtedy więcej z tendencji, ze skłonności niż z aktów. Lecz jeżeli te spowiedzi są częstsze, co tydzień lub co dwa tygodnie, będziemy bardziej precyzyjni, ponieważ zachowamy w pamięci nasze występki. W ten sposób również nasze oskarżenie z naszego grzechu będzie nas bardziej kosztowało.
Spowiedź sprzyja pokorze chrześcijańskiej, oznacza to, że im bardziej poznamy nasze wady, nasze spowiedzi będą pokorniejsze, będą nas upokarzały. Dzięki temu będziemy mogli zadośćuczynić za nasze grzechy. Trzeba się wyspowiadać z grzechów śmiertelnych, dodać kilka oskarżeń, które są połączone z cechami naszego charakteru.
Wykorzenianie złych nawyków, to jest trudna praca na dłuższy czas, rozłożona w czasie. Spowiedź zwalcza niedbalstwo i oziębłość. Oziębłość jest ustanowieniem: ustalamy się w naszej byle jakości, w naszej miernocie z której nie chcemy wyjść. Nie czekać ze spowiedzią zbyt długo aż nam się zechce, aż będziemy mieli na to ochotę. To co potrzebujemy naprawdę, jest przeciw naszej zachciance.
Częsta spowiedź oczyszcza sumienie, to jest oczywiste, to jest pierwszy efekt spowiedzi. Musimy pamiętać, że razem ze spowiedzią otrzymujemy łaskę uświęcającą czyli stajemy się mieszkaniem Trójcy Przenajświętszej. Przez częstą spowiedź nasza dusza staje się przeźroczysta, tzn. będziemy mogli lepiej zauważyć nasze niedoskonałości. Także Pan Bóg da nam światło, dzięki któremu będziemy mogli wejrzeć w stan naszej duszy. Pan Bóg daje nam światło, widzimy że nie jesteśmy tacy święci w sumie cofamy się na naszej drodze. „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”.
Również co do apostolatu czyste sumienie jest podstawowym warunkiem. Ludzie z zewnątrz w pierwszym kontakcie z osobami z Tradycji często są pociągani przez czystość życia, czystość sumienia. To co dziś charakteryzuje świat to brak własnej drogi i słabość charakteru. Często słomiany zapał, huśtawka nastroju.
Często przekonaliśmy się, że po spowiedzi mamy komfort lekkości i swobody, bez obciążeń i złych nastrojów, czujemy się bardziej silniejsi.
Spowiedź sprzyja kierownictwu duchowemu. Każdy powinien mieć kierownika duchowego, który doradza nam jak prowadzić swoje życie duchowe. Tak jak każdy sakrament, spowiedź święta powoduje wzrost łaski uświęcającej. Każdy sakrament powoduje z jednej strony wzrost łaski uświęcającej, ale także posiada swoją odrębną łaskę. Ta właśnie łaska na spowiedzi usuwa grzech, umacnia przeciwko pokusie, daje odczucie radości i spokoju. Nawet święta Teresa od Dzieciątka Jezus kiedy była małą dziewczynką z radością biegała do spowiedzi. W rachunku sumienia, po krótkiej modlitwie, możemy poprosić o światło dobrej spowiedzi i oceny naszych występków. Jakie są moje wysiłki aby wzrastać w pokorze oraz zwalczając przeszkody, aby prowadzić życie katolickie? Na koniec zastanówmy się czy nie było opuszczeń.
PYTANIA I ODPOWIEDZI REKOLEKCYJNE
1. Jak walczyć z roztargnieniem podczas odmawiania Różańca? Jakie robić ćwiczenia na koncentrację?
Święty Ludwik mówił, że Różaniec jest jednocześnie modlitwą łatwą i trudną. Łatwą, ponieważ słowa się powtarzają, są proste do odmawiania i proste do zrozumienia, lecz również trudna, bo przez powtarzanie tych samych słów, tych samych zdań bardzo łatwo do nas przychodzą rozproszenia. Co robią krytykanci? – wyśmiewają się, że Różaniec jest jak kołowrotek, to samo na okrągło. Możemy odpowiedzieć na ten zarzut tym, że biorąc nawet samą modlitwę „Zdrowaś Maryjo”, to pierwsza jej część została ułożona w niebie przez Archanioła Gabriela, tzn. że ludzie nie mogą powiedzieć nic lepszego do Matki Bożej, tylko powtarzać cały czas to samo, ponieważ nic lepszego powiedzieć nie możemy.
Po drugie: w stosunku do Matki Bożej jesteśmy jak dzieci wobec swojej najdroższej Matki. Tak jak wiecie, żadna matka nie oburza się, jeżeli dziecko kilkakrotnie jej powtarza, że ją kocha. Musimy sobie przypomnieć, że Różaniec nie polega tylko na powtarzaniu „Zdrowaś Maryjo”, lecz że Różaniec składa się z tajemnic. Staramy się podczas tych rekolekcji rozważać te tajemnice Różańca, tak że później kiedy będziecie odmawiać Różaniec, będziecie mogli posługiwać się tymi rozważaniami. Wystarczy odczytanie jednego zdania z tych notatek. Różaniec to jest przede wszystkim rozważanie i recytacja tajemnic. Tych piętnaście tajemnic, to jest piętnaście obrazów, piętnaście scen najpiękniejszych z Ewangelii, te obrazy są najlepszymi przykładami dla nas, abyśmy prowadzili doskonałe życie chrześcijańskie. Możemy się zatem dać przenikać przez przykłady Pana Jezusa i Matki Bożej, aby żyć coraz doskonalej poprzez odmawianie Różańca. Kiedy mówimy o tajemnicy winniśmy także mówić o owocu tej tajemnicy, tzn. że prosimy o łaskę Pana Jezusa i Matkę Bożą, aby móc potrafić ich naśladować.
Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort wymyślił również kilka metod, abyśmy nie przysnęli na Różańcu, żebyśmy go lepiej odmawiali. Oto kilka przykładów: kiedy recytujemy sami, niepublicznie, możemy po każdym słowie Maryja i Jezus dodać tytuł tajemnicy, np. Jezus, „który został ofiarowany w świątyni”, co nam pozwoli, że cały czas będziemy mieli umysł skupiony, utkwiony w tajemnicy. To wymaga szerszej uwagi, ale pomaga, abyśmy uniknęli rozproszenia.
2. Jeżeli kobiety, żony zbytnio przywiązują wagę do ubioru, to jak wygląda to w odniesieniu do Ewangelii i do Magisterium Kościoła?
Już Papież Pius XII mówił o nieskromności ubioru, ponieważ te rzeczy już się zaczynały, takie „trendy mody”, lecz począwszy od Papieża Jana XXIII Rzym ucichł na ten temat. Według ich „ducha”, który się ciągle zmienia, uważają że nie należy krytykować świata dzisiejszego, a zatem księża w kościele posoborowym nic nie mówią (nie wiem jak to jest w Polsce). Omawialiśmy to na poprzedniej konferencji: u nas np. kobieta przystępująca do Komunii świętej, która nie posiada welonu na głowie, zostaje odsyłana od balustrady. Wszyscy Papieże do Piusa XII o tym mówili i pouczali, ale od Jana XXIII – zero, cisza i milczenie w tej sprawie! Znacie zapewne zdjęcie Papieża Jana Pawła II z Nowej Gwinei z półnagą kobietą, która czytała Ewangelię świętą. Trzeba trochę rozróżnić, ponieważ ubranie, rodzaj ubioru nie wydaje się kwestią zasadniczą, lecz jest oznaką życia chrześcijańskiego.
Pytanie: jak mówić im o tych rzeczach? Problem ten dotyczy kapłanów i rodziców. Złe mody są naśladowane i czasami to naśladowanie może wynikać ze złej woli. Co do ubioru podczas Mszy świętej, jest to kwestia posłuszeństwa wobec Magisterium Kościoła. Prawdziwym przykładem młodych dziewczyn i kobiet winna być Matka Boska. Zadaniem młodych dziewcząt winno być naśladowanie prawdziwej katoliczki. Jak wiemy, katolik jest świątynią Ducha Świętego, czyli przez swój ubiór dziewczyna, kobieta powinna wywoływać szacunek, ponieważ ma w sobie Trójcę Świętą. Jak to widać w ostatnich czasach, mody sprawiają, że kobiety tracą szacunek, nowe mody nie wywołują szacunku, jedynie to do czego podjudzają, a raczej nieczystość. Dziś kobieta ubiera się godnie dopiero wtedy jak się nawróci, jak stanie się katoliczką o „normalnej” twarzy. Najpierw prawdziwe życie wewnętrzne, a dopiero później wizerunek.
3. Czy podczas Mszy św. należy czytać z mszalika, czy raczej skupić się na jednoczeniu z Chrystusem, który ofiaruje się swemu Ojcu na ołtarzu?
Na początku nowej Mszy mówiło się bardzo dużo o uczestnictwie wiernych we Mszy, ponieważ w „starej” uczestniczył tylko kapłan, za to w „nowej” mogą uczestniczyć wszyscy. Np. ks. Bugnini, który wymyślił nową Mszę, mówił, że nareszcie wierni będą mogli uczestniczyć we Mszy, nie tak jak poprzednio. Jak powiedział, opracowana przez niego nowa Msza daje możliwość uczestnictwa wiernym, którzy nie są jedynie widzami. Trzeba było ażeby ks. Bugnini nareszcie przyszedł, żebyśmy mogli uczestniczyć we Mszy! Stąd podpowiedź abyście mogli Państwo odpowiedzieć na te zarzuty: Msza św. polega na zjednoczeniu się z Jezusem Chrystusem, który się ofiarował – to jest serce naszego uczestnictwa, zjednoczenie wewnętrzne. Także niestety można powiedzieć, że reforma Bugniniego spaliła na panewce, ponieważ w rzeczywistości wierni nie uczestniczą w nowej Mszy, ponieważ nie wiedzą czym ona jest, czy jest ofiarą, a jak nie wiedzą z czym się zjednoczyć. Jeśli się nie jednoczą wewnętrznie z ofiarą Pana Jezusa, nie uczestniczą we Mszy św.
Można wyróżnić kilka sposobów, aby się wewnętrznie zjednoczyć z tą ofiarą. Papież Pius XII napisał piękną Encyklikę „Mediator Dei” na temat liturgii, w której mówi, że pierwszy sposób w jaki możemy się zjednoczyć, to zjednoczyć się z modlitwami, jakie kapłan odmawia podczas Mszy św. Można wyróżnić inne metody aby się zjednoczyć z tą ofiarą, np. według mszalika, recytując Różaniec lub inne modlitwy. Czyli mało ważna jest metoda, ale najważniejsze jest zjednoczenie wewnętrzne. Jak więc mówiliśmy, cel jest jeden, ale środki są różne: można czytać z mszalika, można odmawiać Różaniec lub też inne modlitwy.
4. Jak powinniśmy odnosić się do Różańca rozszerzonego o jedną część – światła, jak się do tego odnieść i czemu to miało służyć?
W swojej encyklice „Pascendi” święty Papież Pius X powiedział, że moderniści zaczynając od siebie chcą zmieniać wszystko, szczególnie jeśli chodzi o katolicyzm. Tak więc Różaniec był ostatnią rzeczą, która była nie zmieniona, np. w drodze krzyżowej ostatnia stacja – Zmartwychwstanie, a nawet Wniebowstąpienie (Bazylika w Licheniu). Musimy sobie przypomnieć, że Różaniec został nam dany przez Matkę Bożą świętemu Dominikowi, tak że nie jest to rzecz ludzka, ale przyszła do nas z nieba. Lecz Matka Boska w Fatimie podczas jednej z wizji objawiła swój Różaniec, czyli objawiła, że są trzy części Różańca. Było to 13.10.1917 r., czyli to jest potwierdzenie, że są trzy części Różańca świętego. Czyżby Matka Boża zapomniała w ciągu dwudziestu wieków o jednej części Różańca?
Czyli można powiedzieć, że w trzech częściach Różańca mamy wszystko co nam potrzeba do życia moralnego: cała doktryna, wszystkie dogmaty. Nie było więc potrzeby ażeby coś dorzucać, ponieważ te trzy części stanowią całość, ta tajemnica świetlista nic nie dorzuca, jest jedynie przyczyną zamieszania. Ponieważ, po pierwsze, zmienia porządek odmawiania Różańca. Raz chciałem odmawiać Różaniec ze swoim kuzynem, który jest charyzmatykiem, była to sobota, więc zaproponowałem: dzisiaj odmawiamy tajemnice chwalebne, na to kuzyn – nie dzisiaj są tajemnice radosne! Czyli co do tej zmiany nie było żadnej konieczności, żadnego pożytku i ta nowa część nie przyszła do nas z nieba, ale od ludzi, i co najważniejsze, te tajemnice światła mają za zadanie przypodobanie się protestantom, ponieważ w nich Matka Boża jest mniej obecna niż w innych tajemnicach. Była nawet praca kogoś z tradycji, która twierdziła, że ta zmiana miała genezę gnostyczną. Nie mam tej broszury, ale jest praca jednego z kapłanów Bractwa Piusa X.
5. Pan Jezus zapłakał nad Jerozolimą, że nie poznała czasu swojego nawiedzenia i dlatego spotkała kara mieszkańców tej krainy. Można więc domniemać, że istniała możliwość odkupienia w sposób inny, aniżeli cierpienia krzyża. Kłóci się to z proroctwami Starego Testamentu jak również zapowiedziami Pana Jezusa przekazanymi apostołom. Co i jak należy zrozumieć w tym zakresie?
Po pierwsze – było niemożliwe, aby przesłanie Pana Jezusa nie napotkało oporu, ponieważ począwszy od upadku pierwszych aniołów na świecie jest walka między dobrem a złem do końca świata i diabeł będzie robił wszystko, aby zniszczyć plan Zbawienia. W każdym bądź razie Pan Jezus byłby skazany na śmierć. Nawet jeżeli nie zabiliby Go Żydzi, zrobiliby to poganie, byli oni jedynie narzędziem w ręku szatana.
Po drugie – krzyż święty sam w sobie nie był jedynym środkiem, aby nas zbawić. Święty Tomasz z Akwinu w części swojej sumy teologicznej, która dotyczyła pasji Pana Jezusa i Jego śmierci, mówił: „Bóg mógłby nas Zbawić na trzy sposoby: poprzez amnestię generalną; Pan Bóg mogły zadowolić się zadośćuczynieniem, które byłoby na poziomie możliwości ludzkich, które człowiek mógłby zadośćuczynić sam bez pomocy Pana Jezusa. Lecz Pan Bóg zadecydował, że wybierze sposób, w którym Jego sprawiedliwość i miłosierdzie będzie jak najwyraźniej widoczne. Czyli co do sprawiedliwości: zesłał nam swojego syna, aby to On zapłacił za nieskończoną obelgę, którą my przez nasze grzechy uczyniliśmy Panu Bogu; a miłosierdzie: ponieważ Pan Jezus uczynił to na nasze miejsce, za nas. I mając na uwadze, że Pan Bóg jest dobrym nauczycielem, chce abyśmy współpracowali razem z Panem Jezusem, nie wystarczyło wzięcie na siebie winy aby za nas zadośćuczynić, ale żebyśmy my współpracowali z Panem Jezusem.
Możemy dać przykład ojca, który nazywa siebie dobrym, ale jest takim jedynie w cudzysłowie, któryby zawsze przebaczał swoim dzieciom, ale ich nie karał. Co czyni kara? Kara czyni to, że dziecko wie, ma świadomość, że uczyniło coś złego, w przeciwnym razie będzie to tylko zaprzeczeniem osądu, zawsze będzie przebaczona. To właśnie nas różni od protestantów, ponieważ oni twierdzą, że Pan Jezus zadośćuczynił za wszystko, a my nie mamy już z nic do dodania, my nie musimy się zjednoczyć z Panem Jezusem co do naszego zbawienia. Wielkość tego cierpienia mówi nam z jednej strony o ciężkości grzechu: to grzech doprowadził Pana Jezusa do tego stanu, i z drugiej strony to gest miłości Pana Boga do nas.
6. Odnośnie pism Starego Testamentu istnieją publikacje, które kwestionują niektóre wydarzenia jak np. wyjście Żydów z Egiptu, nie potwierdzają tego żadne badania, żadne wykopaliska. Czy nie jest to jedna z żydowskich haggad?
Nie jest dowodem czy coś istniało, czy nie istniało jeżeli nie ma to dowodów historycznych. Np. racjonaliści mówią, że nie ma żadnego dowodu w historii Egiptu, który traktowałby o wyjściu Żydów i o pogoni armii egipskiej za uciekającymi Żydami. Lecz historycy bardzo dobrze wiedzą, że Egipcjanie nigdy nie mówili o porażkach, lecz tylko o zwycięstwach, czyli w historii Egipcjanie byli zawsze tylko zwycięzcami. Przy czym dobrze jest wiedzieć, że na Wschodzie historia, fakty historyczne były i są przekazywane drogą ustną. Przykład samej Ewangelii, która była najpierw głoszona, a dopiero później spisana. Czytając Biblię wiemy, że ludy, które otaczały Egipt, wiedziały o tym na bieżąco. Ludność, która była w dzisiejszej Palestynie, do której wchodzili Żydzi, bała się ich, ponieważ wiedziała, że Pan Bóg był z nimi, że działał cuda. Byłoby bez sensu gdyby bali się legendy, jakiejś baśni – bali się tego co rzeczywiste.
7. Istnieje ksiądz posoborowy, modernistyczny, który prowadzi parafię, stara się zachować wiele elementów ze Mszy tradycyjnej, skupia wokół siebie wielu wiernych na swych rekolekcjach w Polsce, ma dużo nawróceń, uzdrowień, bo ludzie wpisują się do księgi łask. Czy warto chodzić na takie Msze?
Pytanie czy warto chodzić na Mszę tradycyjną, czy też na nową Mszę, czy też na Mszę z elementami tradycyjnymi? Po pierwsze, jeżeli chodzi o Novus Ordo Missae z elementami tradycyjnymi, należy powiedzieć: dobro musi wziąć całkowitą przyczynę, tzn. dobrem jest na 100%. Novus Ordo, niezależnie czy jest odprawiane po polsku czy po łacinie, samo w sobie jest czymś niedobrym. W Polsce jest dostępna „Krótka analiza krytyczna NOM”, to jest podstawowa, fundamentalna literatura – nawet jeśli chwilami wydaję się trudna, ona jest najlepsza. Jest ona wykonana przez kilku teologów i to czego się nie mówi, została wykonana pod prezydencją abp Lefebvra i została przedstawiona ówczesnemu Papieżowi Pawłowi VI.
Nie możemy osądzać sumienia kapłanów i osób, którzy sprawują tę Mszę, dlaczego oni to robią. Można powiedzieć, że jest różnica pomiędzy księdzem, który odprawia samą nową Mszę, a kapłanem który odprawia Mszę z elementami Mszy tradycyjnej. Czasami Pan Bóg posługuje się tymi lepszymi duszami w celu przyciągnięcia do prawdziwej Mszy, to pierwszy krok do odnowy i poznania Tradycji. Mówiliśmy o osobach, które są nieświadome, ale co do nas, którzy wiemy jaka jest różnica między nową a starą Mszą, dla nas udział we Mszy tradycjonalizowanej czy też nowej, jest niebezpieczny, ponieważ ta Msza jest słaba. W każdym bądź razie ryt ten jest dwuznaczny i niebezpieczny dla wiary. Rozpatrywany ten ryt sam w sobie, nie oceniając kapłanów, którzy go sprawują – sam ten ryt jest suchy, nie oddaje należnej chwały Panu Bogu i to nie w tym stopniu co stara Msza. Przypomnijmy, że Novus Ordo została ułożona wespół z pastorami protestanckimi. Tak więc Msza, która jest utworzona przez protestantów nie może podobać się Panu Bogu, ponieważ oni nie wierzą we Mszę świętą, oni nie mają Mszy świętej. Ponieważ oni zagubili bądź też nie wierzą w ofiarny charakter Mszy świętej, że Msza święta jest ofiarą.
Przypomnijmy choćby jedno zdanie z tej „Krótkiej analizy krytycznej”: „Nowa Msza oddala się zarówno w całości jak i w szczegółach w sposób zadziwiający od teologii katolickiej dotyczącej Mszy, zdefiniowanej przez Sobór Trydencki”, także jeżeli nawet dorzucimy łacinę do nowej Mszy, to samej w sobie i tak nie zmienimy, tylko jeśli chodzi o język. Jeszcze raz powtarzam, ten ryt nie może podobać się Panu Bogu nawet jeżeli sprawowany jest po łacinie, jest to ryt niebezpieczny dla wiary. Czyli nie jesteśmy zobligowani wypełniając obowiązek niedzielny do uczestniczenia w nowej Mszy.
Trzeba sobie przypomnieć, że w przypadku Mszy tradycyjnej nie chodzi jedynie o Mszę, chodzi również o kazanie. Często księża, którzy odprawiają starą Mszę, żyją w duchu posoborowym, mają inny sposób myślenia i w ten sposób podczas kazania dają wiernym ducha soboru, co jest intencją i celem biskupów: danie wiernym ducha soboru, wiernym, którzy są przyciągani przez takie działania. Naruszenie to jest niebezpieczne dla Pana Boga. Przypomnijcie sobie Państwo, ze na Soborze Watykańskim II była odprawiana Msza tradycyjna. Tak więc z jednej strony niszczyciele Kościoła odprawiali Mszę tradycyjną, a z drugiej strony niszczyli Kościół, co dowodzi, że sama Msza tradycyjna nie wystarcza, chodzi również o tradycyjne nauczanie z ambony – nie tylko Msza, ale również doktryna.
Kapłan tradycyjny odpowiada nie tylko za doktrynę, ale musi przestrzec przed błędami. Ale dla księży z Bractwa Św. Piotra – kryzys w Kościele nie istnieje! Pan Jezus dał przypowieść na ten temat: „Dobry pasterz jest porównywany z najemnikiem i najemnik ucieka kiedy zbliża się wilk”, tak więc dobry pasterz musi chronić, bronić owieczki przed wilkiem, czyli dobry pasterz – ksiądz, musi dzisiaj bronić przed błędem, który zagraża wierze. Tacy księża nie mówią, że nowa Msza jest zła, nie atakują nigdy ekumenizmu, czyli nie chronią, nie bronią swoich owiec, nie są duszpasterzami. Dlaczego tego nie czynią? Mają strach przed biskupami! Jedynym warunkiem, że biskup pozwala im zostać w tym miejscu, jest to że zaakceptują, że będą cicho. My nie mamy takiego prawa, nie możemy pozostać niemi, ponieważ stawką jest wiara, a po wierze droga do zbawienia. Jeżeli nie mamy wiary, zagrożona jest wiara, nie ma zbawienia. Na przykład we Francji wierni, który uczęszczali na Mszę do Bractwa Św. Piotra, powoli tracili wiarę i w rezultacie przechodzili do Tradycji. Pomimo tego co się wydaje zewnętrznie, że jest wszystko dobrze, uczestnictwo we Mszy indultowej jest niebezpieczne. Jest to ewidentne zaproszenie, aby pozostać z Bractwem Świętego Piusa X i z jego duszpasterzami.
8. Ile wynosi post eucharystyczny przed przyjęciem Komunii świętej?
Aż do Papieża Piusa XII post eucharystyczny trwał od północy. Po drugiej wojnie światowej papież, mając na względzie cierpienia ludzi okaleczonych w czasie działań wojennych, skrócił ten czas, czyli pozwolił aby można było przyjąć Komunię świętą z zachowaniem trzygodzinnego postu eucharystycznego, aby można było coś zjeść trzy godziny przed Komunią św. Lecz Papież jak dobry ojciec zachęcał tych którzy mogą, aby zachowywali ten poprzedni okres, czyli od północy. Później Papież Paweł VI zmniejszył ten post do jednej godziny.
Trzeba zrozumieć, że nie ma grzechu śmiertelnego, jeżeli przyjmie się Komunię św. po jedno godzinnym poście, z tym że w Tradycji zawsze się przestrzega aby zachować post eucharystyczny trzy godzinny. Akceptację daje abp Lefebvre na zachowanie trzygodzinnego postu tj. czasu trawienia pokarmów. Chodzi o to, żeby można było przyjąć ciało Pana Jezusa po tym jak całość przyjętego pokarmu została strawiona.
9. Czy można kremować zwłoki?
Kremacja zwłok została promowana przez masonerię od XIX wieku, której celem było zniszczenie dogmatu o zmartwychwstaniu ciała. Oczywiście są przypadki, kiedy spalenie ciał jest dozwolone, np. w przypadku epidemii, kiedy spaleniem ciał możemy tę epidemię powstrzymać. Ciało po śmierci było zawsze otoczone szacunkiem, przykładem mogą być pobożne niewiasty, które przyszły rankiem zmartwychwstania, aby namaścić ciało Pana Jezusa. Ciało chrześcijanina jest święte, ponieważ zostało namaszczone olejami świętym podczas chrztu świętego, podczas bierzmowania i podczas ostatniego namaszczenia.
Inny powód to, że ciało chrześcijanina jest świątynią Ducha Świętego i z tym ciałem zmartwychwstaniemy. Co do tego jak się odbywa kremacja, to jest gwałtowne zniszczenie ciała ludzkiego. Pracownicy fabryki, w której kremują zwłoki, nie mówią co się tam dzieje, bo nie mogą. Traktowanie ciała ludzkiego w ten sposób nie ma nic wspólnego z szacunkiem. Ciało po prostu w czasie kremacji puchnie a następnie eksploduje. Oczywiście ludzie nie wiedzą jak się to odbywa. Gdyby ta osoba wiedziała, nie zdecydowałaby się na kremację, ludzie są w niewiedzy.
W poprzednim prawie kanonicznym, kremacje zwłok były niedozwolone. Normalnie gdybyśmy mieli iść tym prawem, nie można było odprawić Mszy żałobnej, ponieważ kremacja jest zakazana przez Kościół. Niestety w nowym prawie kanonicznym ten zakaz został zniesiony. Reasumując jest to zwyczaj pogański, który zabija naszą wiarę co do zmartwychwstania naszego ciała. Oczywiście jest teraz coraz więcej zdarzeń nieposzanowania ludzkich prochów i różnych „dzikich” obyczajów.
10. Jak powinien wyglądać post ścisły, post jakościowy, ile razy powinno się jeść, czy dwa razy lekko i raz do syta?
W sumie jesteśmy do tego przyzwyczajeni, ale trzeba wiedzieć, ż wszędzie poza Polską nie było problemu ze zjedzeniem mięsa w piątek. Niestety na Zachodzie nie jest to już grzechem ciężkim. Dlaczego piątek? – ponieważ w piątek Pan Jezus umarł na krzyżu i post jest naszą ofiarą. Przedtem były jeszcze suche dni i wigilie. Post ilościowy polega na zjedzeniu jednego posiłku w ciągu dnia i może to być obiad lub kolacja. Jeżeli obiad jest duży, to śniadanie i kolacja winny być skromniejsze (śniadanie około 60g i kolacja około 240g).
Co do dni, kiedy zachowuje się ścisły post: to jest to środa popielcowa i Wielki Piątek. Przedtem był cały okres Wielkiego Postu. Dobrze jest abyśmy pościli częściej w czasie Wielkiego Postu, ale również i w inne dni. Można dorzucić post w suche dni lub w wigilie świąt.
11. Czy można spowiadać się u księdza modernisty, jeżeli w danej chwili nie mamy dostępu do księdza z Tradycji?
Jeśli to możliwe, najlepiej zapytać wiernych co to za ksiądz, czy zachowuje wiarę. Normalnie ta spowiedź sama w sobie jest ważna, jednak wielu kapłanów straciło sens czym jest grzech. Nawet w ten sposób można zniechęcić do Tradycji. Trzeba również wiedzieć, że istnieje też inna możliwość, abyśmy byli oczyszczeni z grzechu ciężkiego: należy uczynić doskonały akt skruchy. Żałuje się wtedy za grzechy, jednak odradza się przyjęcie Komunii św. Należy to poddać jednak ocenie kapłana i uzyskać odpuszczenia winy.
12. W piątej tajemnicy radosnej Pan Jezus mówi, że potrzeba, aby był obecny w sprawach Ojca. Jakie to mogły być sprawy? Czego nie zrozumieli Józef i Maryja?
Pan Jezus przyszedł na ziemię aby spełnić wolę Ojca. I właśnie w tym momencie podczas odnalezienia Go w świątyni, pokazuje On, że Jego rolą było nauczanie w świątyni i czego nie zrozumieli Jego rodzice. Św. Józef i Matka Boża doskonale wiedzieli, że Pan Jezus był Synem Bożym. To czego nie zrozumieli to tego, że w środku Jego życia ukrytego zaczęła się Jego misja. To było dla nich zaskoczeniem, że to teraz, że nie później. Oczywiście mieli Oni wiarę, ale nie znali planu Bożego w szczegółach, dlatego byli zaskoczeni.
13. Co stało się z chwalebnym już wtedy, ale wciąż jeszcze materialnym ciałem Pana Jezusa po Jego Wniebowstąpieniu, kiedy przyszedł ze świata materialnego do nieba? To samo dotyczy ciała Najświętszej Maryi Panny i naszymi po Zmartwychwstaniu.
Ciało, z jakim zmartwychwstał Pan Jezus, jest prawdziwym ciałem, w którym jest duch, lecz jest to ciało które ma nowe właściwości. Jest to ciało uduchowione, lecz nie znaczy to, że ciało stało się duchem. Jest to kwestia wiary! Jako że Pan Jezus ma prawdziwe ciało, znajduje się ono w pewnym miejscu, nieznanym przez ludzi. Razem z ciałem Pana Jezusa jest chwalebne ciało Najświętszej Maryi Panny. Na razie dusze, które nie odzyskały jeszcze ciała po sądzie ostatecznym, nie znajdują się w żadnym miejscu, dlatego teraz niebo dla dusz jest stanem a nie miejscem. Lecz po zmartwychwstaniu nasze ciała dołączą do tego miejsca gdzie są teraz Pan Jezus i Matka Boża. Lecz co jest ważne dla nas, że po zmartwychwstaniu odnajdziemy nasze ciało, które połączy się z duszą.
14. Muzyka kościelna to chorał gregoriański i organy. Jak odpowiedzieć wielbicielom neokatechumenatu, którzy twierdzą że jest to niesłuszne ograniczenie, niezgodne z psalmem 150?
Kościół pozwala również na polifonię, nie tylko na chorał i organy. Pierwszy dokument mówiący o muzyce sakralnej pochodzi od świętego Piusa X, także Pius XII mówił na ten temat. Neokatechumenat mówiąc o psalmie 150 jest stale w Starym Testamencie. Nie jesteśmy już w Starym Testamencie, jak Państwo wiecie w Starym Testamencie były ofiary krwawe z różnych zwierząt. W tradycji kościelnej nigdy instrumenty nie były używane, Kościół na to nie pozwalał. Ruchy charyzmatyczne są bardzo sprotestantyzowane. Dlatego nie znajduje się w liturgii instrumentów, to dlatego, że Duch Święty nie pozwolił. Msza wymaga koncentracji, a nie rozproszeń.
15. Czy święci, którzy są w niebie, oglądają Pana Boga twarzą w twarz jak i Matka Boża?
Święci widzą Pana Boga twarzą w twarz. Możemy podać przykład świętego Ojca Pio, który prowadząc rekolekcje w pewnym momencie podczas mówienia zatrzymał się. Trwało to około 15 min, oczywiście nikt nie zareagował. Przeprosił słuchaczy mówiąc: byłem odwiedzić brata w Ameryce Południowej. Późnej była relacja tego brata, który mówił, że w tym czasie miał wizję. Podczas wojny O. Pio nawiedził kogoś w obozie internowania, który znajdował się w Niemczech, cały czas pozostając w swoim klasztorze. Ci żołnierze włoscy powrócili do ojczyzny i rozmawiali z O. Pio. Chcieli mu podziękować i O. Pio rozpoznał każdego z tych żołnierzy po imieniu. Można powiedzieć, że w czasie tych wizji jego ciało znajdowało się w dwóch miejscach (to nazywa się bilokacja). Jeżeli święci objawiają się dzisiaj, to w ten sam sposób. W sumie tam gdzie była wizja, nie było ciała danego świętego.
16. Czy zajęcia na uczelni w niedzielę są wystarczającym powodem nieobecności na Mszy świętej w niedzielę co dwa tygodnie?
Sam sposób tych studiów nie jest katolicki, jako że często jest niemożliwa obecność na Mszy świętej. Jeżeli to jest naprawdę niemożliwe, można odmówić ją z mszalika lub wziąć udział we Mszy świętej w tygodniu.
17. Jak należy zachować się na ślubach, pogrzebach i innych uroczystościach, na których wypada być np. ze względów rodzinnych czy służbowych, a są one realizowane przez nową Mszę? Czy należy z tego zrezygnować?
Kościół nawet poprzednio w dobrych czasach pozwalał na wyjątkowe uczestnictwo w ceremoniach np. protestanckich w sposób bierny. Nawet Papież Pius XII wysłał swego przedstawiciela na koronację, która odbywała się w Londynie w kościele anglikańskim. Podczas tej ceremonii królowa obiecuje protekcję religii anglikańskiej. Trzeba rozdzielić to jeszcze, że Papież jako głowa państwa wysłał swego ambasadora do głowy innego państwa. Teraz co do nowej Mszy, jeżeli mówiliśmy że nowa Msza nie jest dobra, nie można też powiedzieć, że jest całkowicie protestancka. Jest duży wpływ protestantyzmu na nią, także w pewnych wypadkach można wziąć w niej udział mając świadomość, że nowa Msza jest niebezpieczna dla wiary. Nawet jeżeli kapłan odprawia ją bardzo godnie, nie możemy osądzać sumienia kapłana i wiernych uczestników tej Mszy, lecz z naszej strony nie możemy aktywnie w niej uczestniczyć, gdyż ona nie oddaje Panu Bogu należnego Mu kultu. Uczestnictwo pasywne polega na nie przyjmowaniu Komunii świętej, nie śpiewaniu, nie braniu udziału we wspólnej modlitwie. Trzeba zachowywać się dyskretnie i nie rzucać się w oczy, nie wyróżniać się zachowaniem. Należy powiedzieć, że pierwszym celem Mszy jest adoracja, uwielbienie, jednak nowa Msza nie oddaje Panu Bogu należnej czci.