Drodzy Wierni!
Obchodzimy dzisiaj jedną z największych uroczystości roku liturgicznego, święto Wniebowstąpienia Pańskiego. Kościół św. uczy nas, że P. Jezus wstąpił do nieba po to, aby zasiąść w chwale swego Ojca, by zesłać Ducha Św., by wstawiać się za nami – ale też i po to, aby przygotować nam miejsce. Wszak sam P. Jezus powiedział: „Idę przygotować wam miejsce” (Jn 14, 2), oczywiście miejsce wiecznej szczęśliwości, w niebie.
Zazwyczaj chętnie słuchamy nauk o niebie, o naszej przyszłej nagrodzie. Z utęsknieniem też jej wyczekujemy. Prawda o istnieniu nieba jest dogmatem św. wiary. Wierzymy w żywot wieczny, w przyszłe życie pozagrobowe, w nagrodę i karę. Dawca szczęścia, sprawiedliwy Bóg, sam nieskończenie szczęśliwy, pragnie tym szczęściem podzielić się ze stworzeniami i dlatego umiłowanym swoim zgotował niebo. Z ziemskiego raju wypędził człowieka grzech. Miłosierny Bóg przywrócił i umożliwił człowiekowi odzyskanie szczęścia. Skutki jednak kary musimy ponosić tu, na ziemi, przez całe życie. Jesteśmy podobni do rozbitka żeglarza, który, uratowany z katastrofy, uniósł życie, lecz stracił cenne skarby. Takim utraconym skarbem jest choćby nieśmiertelność ciała.
W niebie śmierci już nie będzie (Obj 21, 4). Jak ziarno wrzucone w ziemię odradza się i wyrasta w roślinę, która żywi doskonalsze od siebie zwierzę, a to znów służy jeszcze doskonalszej istocie, człowiekowi – tak i ten człowiek ma za cel służyć w życiu Bogu, a za to przemieni się przez łasce Bożą i jako istota nieśmiertelna będzie obcował ze swoim Stwórcą, Bogiem. Nim będzie się karmił, sycił, uszczęśliwiał i z Nim będzie żył na wieki. Tam w niebie śmierć już nie będzie miała przystępu do człowieka.
W niebie nie będą nas dręczyć katusze niewiedzy czy wątpliwości. Tam spadnie zasłona z naszych oczu. Już nie będziemy musieli żmudnie dociekać wielu rzeczy, których na ziemi nie znaliśmy. Skoro tutaj chlubimy się każdym osiągnięciem, wynalazkiem czy odkryciem i tyle nam one dają radości i satysfakcji – to jakaż rozkosz napełni serca tych, których tu na ziemi dręczą tajemnice jeszcze nie odkryte i nie zbadane, gdy w niebie lepiej poznamy wiele tajników przyrody i lepiej zrozumiemy cały plan stworzenia.
W niebie nie będzie pożądliwości i skłonności do złego, które od katastrofy grzechu pierworodnego trzymają nas w niewolniczych pętach, gaszą w duszy i hamują szlachetne jej wzloty, podobnie jak sznur trzymany w ręce swawolnego psotnika, ściągającego orła. Tutaj nieraz tak wiele wysiłków kosztuje nas cnota, tyle wymaga walki, ofiar i poświęcenia. Tam docenimy jej wartość w oczach Boga i nas będzie rozkoszować otrzymana za nią sowita nagroda. Tak wiele na ziemi kosztuje choćby zachowanie niewinności wśród zepsutego świata, a tam ona już stanie się naszym udziałem i nie będzie jej grozić żadne niebezpieczeństwo.
Inne źródło szczęścia będzie płynąć stąd, że nie będzie tam żadnych utrapień. Drogę życia nazywają niektórzy drogą ciernistą, bo zdaje się, że w życiu ziemskim więcej znajdujemy cierni niż kwiatów – i to na wszystkich odcinkach życia, w życiu rodzinnym, małżeńskim, samotnym, towarzyskim, przyjacielskim. Ile tu nas spotyka zawodów, doświadczeń, zdrad, dolegliwości, ciosów, łez! Głęboka i czysta radość, bez żadnej domieszki goryczy, czeka nas dopiero w niebie, dokąd wstąpił P. Jezus, by przygotować nam miejsce. Niebo jest jakby tą ziemią obiecaną nam przez P. Jezusa. Chodzi tylko o to, byśmy za życia ziemskiego zasłużyli na nie, by ono rzeczywiście stało się naszym udziałem. Tam już żaden niepokój nie zamąci nam szczęścia, żadna skarga czy boleść nie naruszy już nigdy naszej radości i wesela. Tam będzie tylko szczęście, wieczne życie i niekończąca się, niewypowiedziana rozkosz.
Ale to, że nie ma w niebie tych różnych braków i niedoskonałości, które nas tu spotykają, nie stanowi jeszcze pełni szczęścia. W niebie będziemy jeszcze uczestnikami przeróżnych darów i dobrodziejstw Bożych. Tam dusza i ciało otrzymają nagrodę, bo i dusza i ciało służyły i oddawały hołd Bogu za życia. Ciało będzie się cieszyć niecierpiętliwością, bo „to, co bywa wsiane w skazitelności, powstanie w nieskazitelności” (1 Kor 15, 42). Ciało nie będzie odczuwało bólu, głodu czy pragnienia. Ono jaśnieć będzie blaskiem młodości i piękności. Tam znikną zmarszczki starości, brzydoty, na które tak wrażliwy jest cały świat. „Sprawiedliwi świecić będą jako słońce w królestwie Ojca swego” (Mt 13, 43).
Co więcej, ciała błogosławionych będą subtelne, jaśniejące, przenikliwe, jak ciało P. Jezusa po zmartwychwstaniu: „wsiewa się ciało zmysłowe, a powstanie ciało duchowe” (1 Kor 15, 44). Ta nędzna lepianka naszego ciała, to schronisko żądz i nieprawości, będzie jaśnieć jak odbicie najwyższego Majestatu. Tam nie tylko ciało, ale i dusza będzie się napawać szczęściem i rozkoszą. Tam ustanie już wiara i nadzieja, a tylko miłość będzie trwać na wieki. Naszą ziemską wiarę wynagrodzi tam pełna światłość, naoczne oglądanie Boga. Nadzieja cieszyć się będzie posiadaniem Boga, a miłość jeszcze się spotęguje i wzmocni i nie ustanie już nigdy.
W niebie spotkamy się z tymi, którzy już od nas odeszli, których ze łzami żegnaliśmy na cmentarzu – rodziców, przyjaciół, najbliższych. Tam będziemy w towarzystwie Boga, aniołów i świętych. Tam spotkamy naszego Anioła Stróża, który nas wiódł przez trudne i niebezpieczne ścieżki życia ziemskiego i będziemy mu mogli za wszystko podziękować. Tam zetkniemy się z Matką Najśw., naszą Królową. Tam oko w oko spotkamy się z naszym najwyższym Panem i Zbawicielem.
Wszyscy z nas już kiedyś rozkoszowaliśmy się widokiem piękna przyrody, np. w bezkresnej toni morza lub w majestacie gór. Jak nas to zachwycało i upajało! A przecież tego szczęścia i rozkoszy nie można nawet równać z tym, co nas czeka w niebie. Święci Piotr, Jakub i Jan byli oczarowani w czasie przemienienia P. Jezusa na górze Tabor, a przecież ujrzeli tylko błysk Jego jasności i chwały. Tam nie tylko zobaczymy Boga i niezmierzony ocean Jego doskonałości, ale w Nim będziemy poznawać wszystko. On będzie dla nas przedmiotem widzenia i zarazem światkiem. Te niebiańskie rozkosze będą trwać na wieki, nikt nam ich nie odbierze ani nie umniejszy. One się nie skończą ani nie wyczerpią, jak Bóg jest nieskończony i nieograniczony.
Bóg czeka na nas ze szczęściem i chce nas nim obdarzyć. Zróbmy wszystko, co do nas należy, by ono stało się naszym udziałem, bo „czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało i w serce człowiecze nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9). Amen.
Ks. E. N.
(Na podstawie: Ks. Stanisław Pasieka w: Współczesna ambona, Nr 2 (46), Kielce, 1959, s. 359.)