Liturgia trydencka a barokowa obrzędowość. Rozdział II

ROZDIAŁ II

Sobór i liturgia trydencka

Rozważania tyczące się liturgii zarówno w czasach przed-, jak i potrydenckich winny być poparte źródłem, z którego one wychodzą. Tym źródłem i macierzą jest Kościół. Liturgia i wyrasta z jego rzeczywistości i stanowi jego integralną i najistotniejszą część. Rozdział ten traktować będzie o szerokim rozumieniu znaczenia historii Kościoła w XVI wieku i jego i wielu aspektach i odniesieniach, z którymi jest związane (mam tu na myśli, aspekt polityczny, kulturowy i odnoszący się do kultu). Autorowi pracy wydaje się być niemożnością pytać najpierw, czym jest liturgia, nie pytając, czym jest źródło i tło, z którego ona wyrasta. Ponieważ złożone są dzieje historii Kościoła, zwłaszcza w XVI wieku, kwestia dysput teologicznych, ze względu na historyczny aspekt pracy, zostanie zminimalizowana na rzecz wspomnianych już odniesień związanych z historia Kościoła i kultem. Chronologicznie rozdział ten obejmuje cały XVI wiek i został podzielony na trzy powiązane ze sobą ściśle wątki tematyczne. Pierwszy z nich dotyczy Kościoła w XVI wieku i zasadniczych przemian w tymże Kościele, których ukoronowanie stanowią uchwały Soboru Trydenckiego. Drugi wątek, stanowi sedno i dotyczy stricte liturgii w rycie św. Piusa V, omawia jego powstanie i strukturę Ordo missae. Wreszcie trzeci wyjaśnia znaczenie, jakie miało wprowadzanie szkolnictwa jezuickiego i postępy Inkwizycji (co do jezuitów w okresie krótko po soborze).

Sytuacja, w jakiej znalazł się Kościół katolicki w XVI wieku, była kontynuacją kryzysu, jaki zarysował się już w końcu epoki średniowiecza. Wystarczy choćby wspomnieć późnośredniowieczne herezje głoszone przez manichejczyków, albigensów, katarów. Kryzys Kościoła objął swym zasięgiem prawie całą Europę i spowodował, że obraz chrześcijaństwa w przeciągu kilku dziesięcioleci uległ ogromnym zmianom. Na kryzys ten składało się wiele czynników. Nosiły one charakter kryteriów: moralnych, politycznych, ekonomicznych, psychologicznych i geograficznych. Kryzys Kościoła narastał we wszystkich dziedzinach życia. „Po Europie krążyły liczne opowieści o uprawiających symonię biskupach, o hołdujących nepotyzmowi papieżach, o rozwiązłych księżach, leniwych mnichach i przede wszystkim o najzwyklejszych ziemskich bogactwach Kościoła. I tym razem zapowiedź przyszłych wydarzeń nadeszła z Florencji. Pełne gromów i ognia piekielnego kazania fanatycznego dominikanina, brata Girolama Savonaroli (1452–1498) doprowadziły w latach dziewięćdziesiątych XV wieku do wybuchu rewolty; Medyceusze zostali na pewien czas wypędzeni z Florencji, a powstanie skończyło się spaleniem Savonaroli na stosie”[1]. Upadek autorytetu Kościoła szczególnie widoczny był na przełomie XV i XVI wieku za pontyfikatów, papieża Aleksandra VI (1492–1503) i Juliusza II (1503–1513). Całe otoczenie ówczesnych dworów biskupich i kolejnych papieży nie było zainteresowane reformami, jedynie własnymi, partykularnymi interesami i polityką. Mimo, że pewne symptomy reformy dały się zauważyć już w końcu XV wieku (choćby reforma zakonu augustianów), to i tak nie było możliwe zatrzymać wielu destrukcyjnych procesów odśrodkowych w Kościele. Rzym i Państwo Kościelne był miastem prowadzącym wojnę o znaczenie we Włoszech i Europie Zachodniej, a nie stolicą świata chrześcijańskiego. Należy się zgodzić z twierdzeniem Stefana Wójcika, że „Na zwołanym przez papieża Juliusza II w 1512 roku, Soborze Laterańskim V mówiono wprawdzie dużo o konieczności reformy, ale w rzeczywistości sobór ten miał do spełnienia inne, całkowicie świeckie zadania. Następca Juliusza II, Leon X, powołał do życia specjalną komisję, która miała się zająć palącym problemem reform, jednakże rezultaty jej działań okazały się znikome”[2].

Sobór Laterański poruszył (choć marginalnie) nierozwiązaną od XIII wieku kwestię koncyliarystyczną[3], która i tym razem została nie wyjaśniona. Była to jedna z kluczowych kwestii, dotyczyła samego papiestwa i władzy nad całym Kościołem. W kwestii tej wypowiadał się kardynał Kajetan (a za nim szła cała reszta teologów o zróżnicowanych poglądach filozoficzno-teologicznych). Był on jednym z tych przedstawicieli propapieskich, którego zdaniem papież nie jest biskupem tylko Rzymu, ale całego Kościoła powszechnego. Należał do ruchu przeciwnego koncyliaryzmowi – poglądowi głoszącemu (ujmując najprościej) „wyższość władzy i powagi soboru wobec potestas papieskiej”[4]. Szczególnie silniej, kto ma prawo stanowić bardziej o Kościele, sobór czy papież (w sensie władcy absolutnego) miał miejsce przy okazji dwóch wcześniejszych soborów – w Konstancji i Bazylei. Spory narosłe w ciągu tego okresu namnożyły rzesze zarówno zwolenników jak i przeciwników koncyliaryzmu. Dzisiejsi badacze niejednokrotnie wskazują na fakt, że w koncyliaryzmie elementem, który mógł powodować dysonans w kręgach kościelnych (we wspólnocie Kościoła) była rodząca się powoli koncepcja Kościoła, jako wspólnoty obejmującej wszystkich wierzących, a nie tylko duchowieństwa. Tak przynajmniej chciałby jeden z ojców koncyliaryzmu – Marsyliusz z Padwy („zwracał uwagę na konieczność uczestnictwa w soborach ludzi świeckich”) podkreślał, że właściwym korzeniem władzy w Kościele (radix remota) jest ogół wiernych (congregatio fidelium). W rzeczywistości problem zwierzchności nad sprawami całego Kościoła był bardziej głęboki, niż o tym się mówiło, sięgał w istotę wiary i znaczenia wielu prawd zawartych w Piśmie Świętym. Jako ruch, koncyliaryzm występował jeszcze w pierwszej połowie XVI wieku. W późnośredniowiecznej eklezjologii, datami zamykającymi koncyliarystyczną kwestię są opublikowana w 1460 roku przez papieża – humanistę, Piusa II bulla Exercabilis i ogłoszona 1520 roku przeciwko Lutrowi i jego naukom, bulla Exurge Domine.

Druga połowa XV i pierwsza połowa XVI wieku to zjawisko niechęci i zdecydowanego odrzucenia przez papieży koncyliaryzmu, co w efekcie prowadziło do nieufnej postawy wobec soborów (przykładem będzie odrzucona przez papieża Juliusza II próba zwołania przez kardynałów soboru w Pizie w 1509 roku). Wspomniany już kardynał Kajetan, przeciwnik koncyliaryzmu dostarczył teologicznej podbudowy do wyeksponowania roli papiestwa. I rzeczywiście, kwestia papiestwa na przełomie XV i XVI wieku to historia władców absolutystycznych, którzy tylko i wyłącznie decydują o sprawach całego Państwa Kościelnego i Kościoła. Jednym, więc z przejawów kryzysu była, zbyt jaskrawie wyeksponowana świecka rola i władza papieża – monarchy absolutnego. Kwestia koncyliarystyczna wróci raz jeszcze, jako jedna z głównych przeszkód do zwołania Soboru Trydenckiego. Powstałe już w późnym średniowieczu ruchy husyckie, podważające celowość istnienia hierarchii i kleru, a także zaprzeczające podstawowym dogmatom Kościoła znalazły swoich kontynuatorów w drugim dziesięcioleciu XVI wieku.

Wystąpienie Marcina Lutra, Zwinglego, J. Kalwina[5] choć wyrastające z troski o dobro Kościoła przyczyniło się w rezultacie do całego ciągu konfliktów i wojen na tle religijnym w całej ówczesnej Europie Zachodniej i Środkowej. Ruch reformacyjny wprowadzał istotne zmiany w doktrynie i ustroju kościelnym co było poważnym zagrożeniem dla Kościoła katolickiego i spowodowało podział tegoż Kościoła i wyodrębnienie się niezależnych od papiestwa kościołów protestanckich. Kościoły te za cel stawiały sobie odnowę życia religijnego, zarówno w samym Kościele, jak i społeczeństwie. Reformacja została zapoczątkowana według tradycji przez wystąpienie Marcina Lutra, który w 1517 roku ogłosił w Wittenberdze 95 tez „przeciwko nauce o odpustach, a następnie w swoich kolejnych pracach wystąpił przeciw władzy papieża nad Kościołem, wyodrębnieniu stanu duchownego, nauce o wartości uczynków dla usprawiedliwienia człowieka oraz o sakramentach, ofierze mszy św. i ślubach zakonnych”[6]. Wypadki wittenberskie i kolejne wystąpienia Marcina Lutra tak głoszonych kazaniach, jak i pismach, spowodowały cały szereg „protestów” przeciw Kościołowi katolickiemu. Można by tu zgodzić się z opinią Aleksandra Mikołajczaka, że Luter pojmował swój protest jako renovatio, czyli odrodzenie człowieka w duchu religijnym. Wymagało ono, według niego, przede wszystkim odrzucenia hierarchicznego pośrednictwa Kościoła w obcowaniu człowieka z Bogiem”[7]. Objęły z czasem swym zasięgiem dużą część Niemiec, Szwajcarii, a z czasem i innych państw zachodnich.

Papież X potępił poglądy Lutra w 1521 roku bullą Exurge Domine[8]. Luter bulle tą spalił. Naśladowcy Lutra jak Ulrich Zwingli w Szwajcarii i Jan Kalwin we Francji spowodowali tylko, że reformacja, jak zwie się cały ten ruch społeczno-religijny Chrześcijaństwa Zachodniego się pogłębiła. Ruch reformacyjny, szczególnie jaskrawie występował w latach dwudziestych XVI wieku, mniejszość luterańska na Sejmie w Spirze w 1529 roku wydała protest przeciw dalszemu zahamowywaniu ruchu reformacyjnego (stąd nazwa protestantyzm), a w 1530 roku sformułowano pierwsze protestanckie wyznanie wiary (Confessio Augustiana z 1530 roku). W roku 1555, czyli na mocy pokoju religijnego w Augsburgu uznano ostatecznie prawny podział wyznaniowy Niemiec według zasady cuius regio, eius religio. Ruchy reformatorskie, jak luteranizm czy kalwinizm przyczyniały się do rozwoju narodowych kultur, zwłaszcza literatury oraz oświaty i muzyki, szczególnie kościelnej. Działo się to za sprawą odrzucania przez nich łaciny na rzecz języków narodowych, także podczas nabożeństw. Towarzyszyła temu idea tolerancji religijnej i odniesienia do systemu władzy republikańskiej. Kościół protestancki zwracał się ku prostej i jasnej obrzędowości, stąd powstały nowe nabożeństwa komunii oparte na jedności wspólnoty i charakteryzujące się zerwaniem z wszelkim historycznym rozwojem rytuału. Dlatego tępili i Mszę rzymską Kościoła katolickiego i zaprzeczali wyrażonym w niej prawdom o rzeczywistej obecności Zbawiciela pod postaciami chleba i wina, a także, co najważniejsze, o charakterze ofiary.

Nazwisko Marcina Lutra wpisuje się w ruch liturgiczny protestantyzmu, liturgii jednak skrzywionej i inaczej rozumianej niż protestanckie nabożeństwo. Krótka charakterystyka ma pokazać na celu różne podejście w stosunku do katolickiej nauki. Marcin Luter wypowiedział wojnę nadużyciom „zabobonnym” w rzymskiej liturgii. „W dziełach Ordnung Missae dokonuje strukturalnych zmian we Mszy św. Zachowuje kanon mszalny, ale już w Deutsche Messe (1525) pomija prefacje. W trosce o żywe uczestnictwo w liturgii wprowadza język narodowy, Komunię pod postacią wina, śpiew pieśni i psalmów. Udział w liturgii wynika w myśli reformatora, z eklezjologii, akcentującej także w architekturze wspólnotowy charakter Kościoła”[9]. Podstaw dogmatycznych i ideologicznych do takich teorii dostarczył sam Luter, który już w swoich pierwszych wystąpieniach mówił o tym, że sola fides wystarczy do zbawienia i nie potrzeba do tego pośredników między Bogiem a człowiekiem, że nie uczynki, ale łaska boska i pokuta prowadzą do zbawienia. Jako sakramenty uznawał on tylko chrzest i komunię, pozostałe odrzucił. „Gdy zapytano Lutra, czy książki wydane pod jego imieniem uznaje za swoje dzieła?, na pierwsze pytanie odpowiedział tak jest, a na drugie zaś oświadczył, że w tym co książki jego obejmują, rozróżnić należy naprzód to, co się tyczy wiary, z czego bez obrazy własnego sumienia odwołać nie może, następnie wniósł, że w tych księgach znajdują się przedmioty dotyczące dekretów papieskich i orzeczeń kurialistów, oraz ich zwolenników, że więc odwołanie twierdzeń tym przeciwnych, byłoby włożeniem na niego jako człowieka nieznośnego jarzma, co się zaś tyczy reszty, które w książkach jego czytać się daje, są to jedynie kolce rażące przeciwników. Wszakże co do samej nauki oświadczył Luter wyraźnie, że jeśli o jej fałszywości z pism świętych przekonanym będzie, wówczas sam własną ręką wszystkie swoje pisma w ogień rzuci i zupełnie zniszczy”[10].

Z pewnością chrześcijanie niemieccy zawdzięczają mu przetłumaczenie Biblii z łaciny na język narodowy – niemiecki. Istotnym w nauczaniu Lutra była organizacja Kościoła. Zwierzchnikiem w nim panującym była osoba świecka – książę, on dysponował majątkiem kościelnym, było to sprzeczne z organizacją Kościoła rzymskiego, na którego czele stoi papież. Prawie wszystko co nauczał Luter stało w sprzeczności z nauczaniem Kościoła rzymskiego i dlatego prędzej czy później musiało znaleźć odbicie w postaci reform. Wspominałem już, że potrzebę reformy Kościół katolicki dostrzegał już w końcu XV wieku i wykazywał pewne kroki ku tej reformie. „Wśród rozproszonych wysiłków odnowy pojawił się ruch medytacyjny devotio moderna, rozpowszechniony przez Ruysbroecka, Groote’a i Braci Wspólnego Życia, były reformy zakonów, powstały kongregacje teatynów, barnabitów, somasków czy w końcu jezuitów”[11]. W nurt ten wpisywał się też odnowiony zakon augustianów (z którego wyszedł, o paradoksie!, sam Luter, a także fakt zwołania soboru na Lateranie w 1512 roku). Po wystąpieniach i ruchach reformatorów, zwłaszcza po wystąpieniu Lutra potrzeba dogłębnej reformy była coraz bardziej akcentowana. O potrzebie zwołania nowego soboru myślano już za czasów papieża Klemensa VII, ale bynajmniej nie ze strony jego samego czy kurii, lecz cesarza Karola V. On to zlecił troskę o sobór swemu rzymskiemu ambasadorowi, zgodnie z tym, co pisze Klaus Schatz w Soborach powszechnych „by zatroszczył się o zwołanie soboru w przeciągu jednego roku”[12].

Postawa papieża Klemensa VII i jego silny opór spowodowały, że do zwołania soboru nie doszło, a taktyka papieska polegała na ustawicznym odwlekaniu jego zwołania. Podobnie czynił król francuski, Franciszek I. Zarówno papież jak i król nie chcieli dopuścić by to Habsburgowie byli patronami soboru. Zasadnicza zmiana nastąpiła za pontyfikatu papieża Pawła III (1534–1549) z rodu Farnese. Dokonał on zasadniczego novum, w polityce wewnętrznej Kościoła, czego nie dokonali jego poprzednicy. Zerwał z wrogą postawą wobec soboru i do kolegium kardynalskiego powołał zwolenników reform Kościoła. Dokument Consilium de emendanda Ecclesia był kamieniem węgielnym pod zwołanie nie tylko nowego soboru, ale i gruntownej reformy Kościoła. Dokument w szczególny sposób wyliczał nadużycia Kościoła i wytyczał kierunki do podjęcia zdecydowanych kroków. Opóźnienie wejścia w życie jego postanowień tłumaczy się między innymi, silną władzą absolutystyczną papieża i wpływami kurii rzymskiej. Jedną z przyczyn kryzysu Kościoła, jakie wymieniał dokument był upadek moralny większości duchowieństwa i niski poziom wykształcenia kleru. To miało swoje przełożenie w stosunku i podejściu do sprawowania Mszy świętej. „Bardzo wielu kapłanów w miastach nie było przy tym żadnymi duszpasterzami, ale kapłanami mszalnymi, dla których materialną podstawą bytu była intencja mszalna i związana z nią ofiara za odprawiane Msze”[13]. Problem stanowiło również zachowanie celibatu, miejscami dochodziło do tego, że i połowa księży diecezjalnych żyła w konkubinacie. Trzeci i najważniejszy problem dotyczył biskupów, którzy nie przebywali w swoich rezydencjach biskupich a do tego zarządzali kilkoma biskupstwami. Podobnie było i z proboszczami. Sprawa ta stanowiła najbardziej jaskrawy problem organizacji wewnętrznej Kościoła. Oczywiście problemy te nie występowały w Europie tak samo, były i takie miejsca, jak choćby Hiszpania, gdzie problem kumulacji beneficjów lub symonii były marginalne. Dwór hiszpański popierał reformy w Kościele katolickim.

Organizująca się reforma Kościoła czekała jeszcze dziesięć lat na oficjalne zwołanie soboru, w rezultacie stało się to przy piątej próbie zwołania soboru w roku 1545. Przez cały ten czas od początku pontyfikatu Pawła III aż do zwołania soboru, Kościół katolicki powołał do życia dwa ważne organizmy, które przez całą epokę poreformacyjną stanowić będą skuteczną metodę do walki z herezją i nawracaniem na nowo tych, co odeszli – odszczepieńców. W 1542 roku papież „Paweł III dokonał reorganizacji i centralizacji inkwizycji, instytucji powołanej jeszcze w XIII wieku do wykrywania i karania ruchów heretyckich i antykościelnych. W 1542 roku utworzył on Sacrum Officium – Najwyższy Trybunał Inkwizycyjny, który stał się jednym z głównych narzędzi kontrreformacji”[14]. Kościół w trosce o dusze stosował tortury, zorganizował szeroko zakrojoną akcję śledczą i w ciężkich przypadkach skazywał na karę śmierci. Dotyczyło to wszystkich, którzy głosili herezje i występowali jawnie przeciw Kościołowi katolickiemu. Szczególnie drastyczny obraz miała Inkwizycja hiszpańska pod panowaniem arcykatolickiego króla Filipa II (1556–1598). Dynamika Trybunału Inkwizycyjnego uległa nieco zmniejszeniu po Soborze trydenckim.

Najpełniej idee walczącego Kościoła wyraziło nowe zgromadzenie zakonne, powstałe za pontyfikatu wspomnianego papieża Pawła III – Towarzystwo Jezusowe, popularnie zwane jezuitami. Powołane zostało do życia w 1534 roku przez św. Ignacego Loyolę, a zatwierdzone przez papieża w dniu 27 września 1540 roku, bullą Regimini militantis Ecclesiae. Papież zatwierdził jezuitów, jako męski zakon kleryków regularnych. Zgromadzenie to stało się głównym filarem Kościoła rzymsko-katolickiego w całej Europie. Za cel główny stawiało sobie nawracanie niewiernych i walkę z wszelkimi herezjami, tak zresztą jak sam założyciel tegoż zgromadzenia. Dla tego by zakon był sprawny i rzeczywiście mógł dokonywać szerokiej ewangelizacji został w bardzo regulaminowy sposób zatwierdzony. „Członkowie, zorganizowani jak wojsko, podlegali generałowi; uczono ich myśleć o sobie, jako o towarzyszach Jezusa”[15]. Cechą szczególną było długoletnie kształcenie członków zgromadzenia mające na celu tak ukształtować osobowość zakonnika tak by jego wola była całkowicie poddana, jak pisze Maciej Serwański w książce. Historia powszechna XVI–XVIII wieku „celom nadrzędnym i by miała rozwijać intelekt i wyobraźnię”[16]. Dlatego wymagano bardzo wiele od kandydatów, celowo wydłużano nowicjat i poddawano nowicjusza wielu próbom. W rezultacie jezuita po wielu latach formacji stawał się prawdziwym filarem Kościoła. Cała organizacja zakonu miała charakter dyktatorski i obowiązywała w nim surowa dyscyplina.

Zawarcie pokoju w Crepy we wrześniu 1544 r., między cesarzem Karolem V a królem Franciszkiem I otworzyło drogę do zwołania soboru. Francuski król zgodził się by sobór odbył się w Trydencie. Ponieważ za fakt dokonany uznano niemożność zwołania soboru, jako unijnego, dlatego postanowiono by sobór ten bronił przede wszystkim wiary katolickiej przed rozprzestrzeniającym się protestantyzmem. Wybór Trydentu powodowany był troską o to by miejsce obrad soboru było neutralne i znajdowało się na południe od Alp. Miejsce to wybrano tak by znajdowało się w obrębie Cesarstwa (co zadowalało cesarza, który sam podsunął to miejsce), a z drugiej strony lokalizacja na południe od Alp była łatwiejsza dla Włochów i ułatwiała przybycie Francuzom[17]. Trydent był samodzielnym księstwem biskupim pod rządami kardynała Abruzzo i był w stanie pomieścić ok. 6000 ludzi. Podstawowym i zasadniczym celem soboru była jednoznaczna obrona i ustalenie nauki katolickiej przeciw reformatorom. Celem było także zorganizowanie Kościoła w taki sposób by wyrażał na zewnątrz całą doktrynę i wiarę katolicką (antyreformacyjną). Sobór obradował w trzech kolejnych sesjach, na których rozpatrywano poszczególne zagadnienia. Podczas obrad miano rozpatrywać jak już wspomniano, trzy zasadnicze kwestie, które były najpilniejsze, tj. zakończyć wojnę religijną, zreformować Kościół i uwolnić wiernych z muzułmańskiej niewoli. Początkowo sobór miał być soborem ekumenicznym, na który również zaproszono protestantów, sam cesarz Karol V Habsburg chciał osiągnąć w Chrześcijaństwie Zachodnim ugodę religijną z ewangelikami z żądaniem jednak podporządkowania soborowi. „Protestanci z kolei nie uznali soboru za gremium upoważnione do decydowania w tak istotnych sprawach”[18]. Myśl protestantów, co dobitnie streszcza się już we wcześniejszych latach, zarysowana była w używanej „od 1520 roku przez Lutra formule Wolnego chrześcijańskiego soboru w krajach niemieckich. Przez wolny rozumiał on sobór obradujący bez papieskiego przewodnictwa, a przez chrześcijański – sobór, który składałby się nie tylko z biskupów, ale również z książąt z chrześcijańskiej szlachty narodu niemieckiego, który podejmowałby decyzje powołując się tylko na Pismo Św. jako jedyny autorytet. Sobór winien odbyć się w krajach niemieckich, aby protestanci mogli wziąć w nim udział pod osłoną władzy cesarskiej”[19]. „Protestanci mieli całkowicie inną wizję soboru, co pokazywały wydarzenia z lat 30-tych”[20], natomiast przez cały czas prób podchodzenia do porozumienia przewijała się kwestia, że to Pismo Święte a nie papież stanowi najwyższy autorytet.

Otwarcia soboru dokonał wreszcie papież Paweł III dnia 13 grudnia 1545 roku w obecności zaledwie 31 ojców soborowych. Sobór obradował w sumie w 25 sesjach. Podczas trwania obrad soborowych dochodziło trzy razy do jego zerwania. Pierwszy raz miało to miejsce po zakończeniu VIII sesji i przeniesieniu soboru na krótki czas do Bolonii. Drugi raz obrady zawieszono w 1549 roku, a krótko po tym wróciły one do Trydentu i wreszcie trzeci raz wobec groźby najazdu elektora saskiego Maurycego, zawieszono na parę lat obrady tak, by powróciły w 1562 roku. Mimo zastojów w pracy ojców soborowych dyskutowano nad wieloma problemami Kościoła. Podczas pierwszych dwunastu posiedzeń odbytych w Trydencie, podjęto uchwałę dotyczącą Pisma Świętego i tradycji oraz uchwalono dekret o wyznaniu wiary De symbolo Fidei, „określono również dwa źródła wiary – Pismo Święte i tradycję”[21]. „Osobna także komisja wyznaczoną została do wskazania wszystkich nadużyć co do Pisma świętego i tradycji”[22]. Zagadnienie tyczące się Pisma Świętego zostało zawarte w pierwszym dekrecie soboru, Sacrosancta, nie mówiono w nim szeroko o znaczeniu autorytetu nauczycielskiego w Kościele gdyż nie chciano wzniecać kontrowersji wokół koncyliaryzmu. Podczas sesji IV opublikowano dwa dekrety Decretum de canonicis scripturis i Decretum de editione et usu Sacrum librorum (Dekret o wydaniu i używaniu ksiąg świętych). Dzięki nim jasno określono, że są dwa źródła wiary – Pismo święte i Tradycja. Mówiąc o tradycji miano tu na myśli wielość kościelnych zwyczajów, od liturgii i sakramentów począwszy, kończąc na przepisach. Dokładnie nie ustalono tego, czym jest tradycja.

Sobór obradował nad przekładem Biblii na języki narodowe. Do tej pory praktyka taka była zabroniona, tłumacząc to obroną przed herezjami. Po wielu dyskusjach sobór ustalił jednak kanon pism Starego i Nowego Testamentu i zdefiniował autentyczność Wulgaty, tzn. „stary tekst łaciński przyjęty od czasów papieża Damazego po opracowaniu go przez św. Hieronima. Uznając Wulgatę za tekst autentyczny tzn. oficjalny, Sobór wcale nie miał na myśli, że tłumaczenia na języki narodowe muszą być dokonywane wyłącznie z Wulgaty łacińskiej – jak to zrozumiały liczne pokolenia katolickie. O ile zaś Wulgata stanowi część tekstu liturgicznego, wówczas oczywiście powinna być podstawą tłumaczenia”[23]. „Trzeba pamiętać, że w wielu kwestiach trwały burzliwe dyskusje”[24]. Szczególnie żywa była dyskusja podczas sesji szóstej dnia 13 stycznia 1547 roku.

Zaczęła się ona dyskusją nad brakiem rezydowania biskupów w rezydencjach. Była to ważka problematyka i stanowiła o jednym z przejawów kryzysu Kościoła w ogóle. W kwestii tego by biskupi rezydowali przy diecezjach była ogólna zgodność. Pewne trudności nastręczało pytanie czy urząd biskupi jest po pierwsze urzędem Kościoła lokalnego czy powszechnego. Wielu uważało, że władza biskupia udzielana jest w pierwszym rzędzie od Boga samego, dlatego nie może jej zmieniać papież. „A więc również papież nie może nadawać biskupstw osobom, od których nie oczekuje, iż będą rządzić swą diecezją. Pseudo-biskupi w rzeczywistości przebywają w kurii albo na dworze, a w swych własnych diecezjach mają przedstawicieli, są zjawiskiem z gruntu bezprawnym. Nie ma, więc od tego żadnej ważnej i zgodnej z prawem papieskiej dyspensy. Widać, że problem ten, poza swym zasadniczym wymiarem teologicznym, miał również wymiar praktyczny. Chodziło o to, by reformę Kościoła ocalić przed samowolą papieża i nie dopuścić do tego, by Rzym z racji nepotyzmu lub dla jakichś politycznych preferencji ciągle hamował reformę, albo też uchybiał podstawowym potrzebom duszpasterskim”[25].

Sesja VI, z dnia 13. Stycznia, 1547 roku, ogłosiła również dekret o usprawiedliwieniu. Sobór w 33 kanonach potępił błędy jemu przeciwne a także ustosunkował się również do wszelkich heretyków. „Głównie chodziło, więc ojcom o potępienie błędów w tej mierze, nowych heretyków. Lutra błąd w pojęciu sakramentów ten był, iż sakramentom nie przyznawał mocy, jako same z siebie sprawiają łaskę (ex opere operato), ale raczej łaskę sakramentalną uważał za owoc wiary człowieka”[26]. Dnia 3 marca 1547 roku odbyła się sesja VII, na której przyjęto kanony przeciw fałszywej nauce o sakramentach. Było ich w sumie 13, na wszystkie błędy sobór rzucił klątwę. Po przerwie w obradach soborowych spowodowanych zarazą na obradach odbywających się potem w Bolonii i ponownym powrocie do Trydentu strona katolicka nie zaprzestawała wyciągania ręki do protestantów, zwłaszcza, że ogłoszono dekret zapewniający protestantom osobiste bezpieczeństwo w czasie obrad soborowych. XII sesja, z dnia 1 września 1551 roku ogłosiła dekret „O Najświętszym sakramencie”, który to stanowił sól w oku protestantów. Nadto tak sformułowano dekret, że każdy, kto sprzeciwiałby się i występował przeciw prawdom podanym przez Kościół do wiadomości podlega karze kościelnej. Sesja XIV, z 25 listopada 1551 roku, ogłosiła naukę „O Sakramencie Pokuty”. Sesja ta ogłosiła dekrety informacyjne mówiące o wewnętrznej dyscyplinie kleru i relacjach między duchowieństwem[27].

Wydarzenia po XV sesji spowodowały zawieszenie obrad na okres 10 lat. Sobór został zawieszony z obawy przed interwencją księcia Maurycego Saskiego[28]. Sesja XVII, z dnia 18. Stycznia, 1562 roku, która otworzyła wznowienie obrad soboru w Trydencie, radziła nad ułożeniem indeksu ksiąg zakazanych. Indeks tych pism został ułożony uroczyście, w momencie, kiedy sobór jeszcze raz wzywał protestantów, aby wzięli w nim udział. Ostatnie sesje soboru przyczyniły się do ostatecznego stanowiska soboru, co do spraw często dyskutowanych i poruszanych. Podczas sesji XXI z dnia 17 września 1562 roku przeczytano dekret dogmatyczny o komunii pod dwiema postaciami. Zaznaczono, że do zbawienia wystarcza komunia pod jedną postacią. W kwestii zaś kielicha przy komunii dla świeckich, ofiarowano go dla niewielu. Po zakończonej sesji dyskutowano nad ofiarą mszy świętej i jednogłośnie przyjęto zakaz odprawiania Mszy świętej w językach narodowych. Uważano, że zmienność żywych języków mogłaby zaszkodzić jedności Kościoła.

Jednym z najważniejszych dekretów, jaki uchwalił sobór był dekret o tejże ofierze Mszy świętej, napisano go w dziewięciu rozdziałach i podczas sesji następnej w dniu 17 września 1562 roku ogłoszono. Najważniejsze artykuły dekretu brzmiały jak następuje:

§ 4. „Kanon mszy świętej żadnego błędu w sobie nie zawiera, a wszystko w nim tchnie pobożnością i świętością”.

§ 5. „Podobnie i wszystkie ceremonie i obrządki przy Mszy świętej przez kościół ustanowione, majestatowi takiej ofiary odpowiadają i serca wiernych ku rzeczom niebieskim podnoszą”.

§ 6. „Pochwala i zaleca równie msze prywatne, w których sam kapłan komunikuje”

§ 7. „Msza święta nie ma być odprawianą w ojczystym języku, a pasterze winni wiernym znaczenie jej tajemnic i obrządków wykładać”.

Ponadto sobór uchwalił dekret, który następował po kanonach, De observantis et evitandis in celebratione missae – upomina biskupów, „aby znieśli wszystko, co nie zgadza się z godnością ofiary… aby muzyki świeckie, chodzenie i rozmawianie w kościele były zakazane”[29]. Wiele miejsca sesji XXIII poświęca Antoni Brzeziński w cytowanej historii o Soborze trydenckim. „Podczas XXIII sesji uchwalono dekret o sakramencie kapłaństwa. Podczas tej sesji powrócono do kwestii ius divinum szeroko dyskutowanej podczas sesji szóstej. Dokument ogłosił, że papież ma moc stanowienia biskupów, wspomniał też o sankcjach na tych duchownych, którzy nie rezydowaliby przy swoich kościołach”[30], a jako novum wprowadzał obowiązek zakładania przy kościołach metropolitalnych seminariów. Podczas sesji XXIII zgodnie uznano, że trzeba wprowadzić wymagania względem kandydatów, nie zmieniając procedury samego wybierania. „Nowy dekret o obowiązku rezydencji określał obowiązek rezydencji biskupa, jako Boże przykazanie, którego przekroczenie jest grzechem śmiertelnym, i z którego zwalniają tylko poważne obowiązki. Poza tym pogwałcenie obowiązku rezydencji obłożono ciężkimi karami, nie wyjaśniając związanego z nim eklezjologicznego problemu ius divinum […] Cały szereg orzeczeń dotyczył wyboru godnych biskupów (między innymi rygorystyczne badanie według określonych kryteriów w trakcie procesu informacyjnego przed wyborem) oraz duchowego podnoszenia poziomu kleru. Najważniejszym instytucjonalnym środkiem reformy kościelnej miały się stać wizytacje diecezji przez biskupa, następnie synody diecezjalne (co roku) i prowincjonalne (co trzy lata). Nawet jeśli okazały się one niemożliwe do przeprowadzenia reformy kościelnej. Kler parafialny został ściśle zobowiązany do głoszenia kazań. Generalnie wzmocniono władze biskupia, także względem kapituł katedralnych i klasztorów cieszących się prawem egzempcji”[31]. Zakładanie seminariów miało opierać się na wzorcu kolegiów jezuickich połączonych z uniwersytetem. Na przedostatniej sesji zakończono dyskusje i ogłoszono dekret o małżeństwie i rezydowaniu biskupów. Nadto pamiętać trzeba o roli wizytowania biskupów w swoich diecezjach. Wizytacja miała być podstawowym źródłem „informacji o życiu i działalności kleru parafialnego, który ze względu na bliski kontakt z wiernymi ponosił dużą odpowiedzialność za ich życie duchowe”[32]. Relacje o stanie diecezji miały dostarczać sprawozdania zwane relacjami ad limina, ich celem było złączyć jak najściślej ze Stolicą Apostolską.

Ostatnia sesja, XXV, która odbyła się w dniach 3 i 4 grudnia roku 1563, sformułowała wyznanie wiary i uchwaliła tłumaczenie ksiąg Starego i Nowego Testamentu. Ostatnia sesja, być może najbardziej „katolicka” w swych uchwałach i „kontrreformacyjna”, uchwaliła dekret O czyśćcu, a następnie O wzywaniu, czci, relikwiach świętych i obrazach. W dekrecie De invocatione, veneratione et reliquiis sanctorum, et sacris imaginibus wiele uwagi poświęcono sztuce i malarstwu sakralnemu. Zalecano, aby usunięto z kościołów wszystkie nieprzyzwoite i niezgodne z dogmatami katolicyzmu obrazy. W stosunku do obrazów nowych ich zawieszenie polecono konsultować z biskupem. Sztukę sakralną, ze względu na jej sugestywność, uznano za doskonałe narzędzie propagandy kontrreformacji”[33]. Ostatnie uchwały dotyczyły reformy klasztorów. Papież już po zamknięciu soboru miał się zając ostatecznie kwestią ksiąg zakazanych, katechizmu, rytuału, brewiarza i mszału. Sobór zakończyła obietnica zachowania jego ustaw i rzucenie anatemy na wszystkie herezje.

Problematyka liturgiczna, która zdominowała ostatnią sesję soboru była najistotniejszą bodaj wśród kwestii poruszanych na Soborze Trydenckim. Wśród wielu kontrowersji z reformatorami nauka o usprawiedliwieniu i nauka o ofierze Mszy świętej stanowiły przedmiot największych kontrowersji. Przypomnijmy, że Lutrowi, który uznawał realną obecność Chrystusa tylko w chwili komunii Sobór zdefiniował, że „Ciało i krew Pańska pozostają trwale obecne”[34], dodając, że obecnemu w Sakramencie Zbawicielowi należy się boska cześć, również poprzez zewnętrzne oznaki pobożności i kultu. Dekret, który uchwalono 17 września 1562 roku nauczał o właściwym rozumieniu nauki o Mszy świętej i o praktykach z nią związanych. Sobór potwierdził i wyeksponował ofiarniczy charakter Mszy (Msza święta jest, więc kalwarią i ofiarą Chrystusa). Podkreślono podwójny aspekt znaczeniowy Mszy – z jednej strony podczas Mszy świętej składa się prawdziwą i szczególną ofiarę, a z drugiej strony, że z ofiarą Mszy świętej dzięki pojęciu uobecnienia wiąże się z ofiarą krzyżową Chrystusa[35]. Podtrzymana przez sobór w dokumencie katolicka praktyka liturgiczna miała charakter wybitnie kontrreformacyjny. To właśnie w obronie przed możliwymi nadużyciami i herezjami obroniono Mszę o świętych, Mszę bez ludu, gdy kapłan sam odprawia i przyjmuje komunię świętą, łacinę jako język Kościoła zamiast wprowadzanego przez protestantów języka narodowego do nabożeństw, cichego czytania kanonu oraz stwierdzenia, że „kanon Mszy świętej jest wolny od błędów”. Niezrozumiałość łaciny przez lud sobór postanowił rozwiązać pouczając go o tym w homiliach.

Reforma Mszy świętej według św. Piusa V poprzedzona była szeroką dyskusją na temat historycznego pochodzenia kanonu Mszy świętej i praktyką nad jego pojmowaniem w Kościele starożytnym, a także współczesnym Kościele greckim. Ojcowie soborowi wypowiadali się jednak ostrożnie na temat rozwoju i historii Mszy świętej, przede wszystkim dlatego, że wiedza na ten temat była niecałkowita. Ustalono w końcu, że „Kościół katolicki ustanowił kanon rzymski przed wieloma wiekami oraz, że składa się on ze słów zarówno pochodzących od Pana jak i tradycji apostolskiej oraz z dodatków papieskich. Co do języka liturgicznego panowała powszechna zgoda na zachowanie w liturgii języka łacińskiego”. Po zakończonych dyskusjach zestawiono „memoriał dotyczący nadużyć we Mszy świętej i przekazano papieżowi konkretny projekt reformy Mszy świętej. Pius V miał wykonać wolę soboru wydając w 1570 roku mszał”. Nowo powstały mszał nie odbiegał zbytnio od praktykowanych dotąd mszałów rzymskich, natomiast to co było istotne i stanowiło novum było to „odnowienie” i „oczyszczenie” z nadużyć i wynaturzeń powstałych na przestrzeni całego średniowiecza. Natomiast kwestia przypomnienia i wzorowania się na liturgii w pierwszych wiekach chrześcijaństwa była ojcom soborowym raczej obca i słabo zbadana.

Drugim ważnym novum było wprowadzenie szeregu rubryk i zastrzeżeń, które wyznaczały i opisywały wszelkie czynności kultyczne celebransa i wiernych i miały je uszeregować w określonych ramach. Kanon Mszy świętej nie uległ zmianie i stanowi najbardziej trwałą i pewną część całej akcji liturgicznej. Wspominaliśmy wcześniej, że obok Mszy świętej sobór dyskutował nad kwestią kielicha dla świeckich, czyli nad komunią pod dwiema postaciami i o tym, że w tym dekrecie z dnia 17 września 1562 roku za decyzją papieża ustalał, że Msza swą prawomocność znajduje pod jedną postacią, a wyjątkowo tylko pod dwiema postaciami może być udzielana na mocy szczególnego indultu w określonych krajach (np. papież Pius IV w 1564 roku zezwalał na udzielanie komunii pod dwiema postaciami w krajach niemieckich na próbę 20 lat). Ofiarniczy charakter Mszy świętej to również ofiarniczy charakter kapłaństwa, dlatego sobór w dekrecie podkreśla, że „ofiara i kapłaństwo są za sobą wewnętrznie związane tak, że jedno i drugie występuje zarówno w starym jak i Nowym Przymierzu […] tym samym mówi się, że istnieje jedna hierarchia mająca boskie pochodzenie i składająca się z biskupów, kapłanów i diakonów”. I choć sesja uchwaliła wiele innych dekretów, to ściśle ze Mszą świętą i ofiarą łączyły się kwestie, które jak w przypadku Mszału św. Piusa V miał później terminowo papież rozwiązać sam. Katechizm rzymski wydany w 1566 roku i Breviarium Romanum, w którym zmniejszono i uporządkowano całe pensa psalmów, wydano w 1568 roku. Zarówno katechizm jak i brewiarz był dla duszpasterzy i za cel stawiały sobie gruntowną odnowę i dopełnienie życia kościelnego.

Dzisiejsze badania teologiczne, kulturowe, źródłowe, a także podania ustne dają nam w zasadzie pełny obraz tego jak mogła wyglądać Msza rzymska po Soborze trydenckim, zwłaszcza w wiekach nas interesujących tj. od końca XVI wieku do przynajmniej połowy wieku XVIII. Chciałbym jednak od razu zaznaczyć, że struktura i porządek Mszy od czasów trydenckich nie uległ zasadniczo zmianie, a pewne drobne korekty nie zmieniły samej Mszy, odprawiana w niektórych miejscach Europy do dziś wygląda prawdopodobnie prawie tak samo jak ta w wiekach XVI–XVIII. W badaniach, na które warto by zwrócić uwagę z pewnością powinny znaleźć się również koncepcje, które pozwalają nam lepiej poznać i umiejscowić ryt rzymski i zapoznać się z jego budową. Jak wspomniano w rozdziale pierwszym, Msza sprawowana była na terenie całej Europy Zachodniej i Środkowej w obrządku rzymskim, ale były też różne obrządki pochodne. Idąc za podziałem Duchesnego korzeni rytu rzymskiego należy szukać w IV wieku, kiedy to liturgia i jej obrzędy uległy rozbiciu na cztery macierzyste ryty w całym chrześcijaństwie (patrz rozdział I), dwa na wschodzie i dwa na zachodzie. Zachodnią rodzinę rytów stanowiły obrządek rzymski i gallikański.

Początkowo ryt rzymski był obrządkiem Rzymu, a pozostałe w Europie zwały się gallikańskimi. Pierwszy tekst zupełny, jaki posiadamy dla liturgii rzymskiej to Sakramentarz Gelazjański z VIII wieku. Od tego czasu w średniowieczu powstaje wiele odmian tego samego rytu w poszczególnych częściach Europy, do których zalicza się i ryt staropolski. Badania jakie przeprowadziło wielu uczonych, zwłaszcza na początku XX wieku w kwestii pochodzenia rytów dowodzą, że ryt rzymski znaleźć możemy również w Sakramentarzu Gregoriańskim oraz Sakramentarzu Leonińskim. Dzięki tej wiedzy wiadomo, że pierwiastki czystego rytu rzymskiego, które pojawiły się w III–IV wieku przeniknęły do tychże sakramentarzy i pozostały tworząc różne z czasem odmiany lokalne, ale ich zasadniczy zrąb to jest kanon pozostał niezmienny, zachowała go również liturgia św. Piusa V. Mszał trydencki ustanowiony reformą św. Piusa V w 1570 roku był zebraniem w całość „porozrzucanych” i występujących w różnych częściach Europy odmian tego samego rytu, uproszczeniem pewnych, narosłych w średniowieczu form i modyfikacją pewnych ustępów poza kanonem. Sam kanon Mszy jak już wspomniałem był praktycznie niezmienny od czasów reformy papieża Grzegorza I, dlatego kanon, który jest zawarty w Ordo Missae czasów trydenckich znaleźć możemy we wspomnianym Sakramentarzu Gelazjańskim. Jednak poza kanonem, w całej Europie, wiele kwestii dotyczących ustępów i zawołań we Mszy Świętej, a zwłaszcza rubryk nie było uporządkowanych, wręcz przeciwnie, każda prowincja kościelna a nawet diecezja zachowywała swoje właściwości w mniejszym lub większym stopniu, (np. polskie diecezje). Poza tym wiele mszałów rękopiśmiennych nie miało rubryk. Dlatego wprowadzając nowy tekst Mszy rzymskiej uczyniono obowiązkowym odnowienie określonych przez Rzym ustępów. Były to psalm Judica na początku Mszy, spowiedź powszechna, modlitwy Placeat, początek ewangelii św. Jana na końcu Mszy, a także formuły Suscipe, sancta Trinitas i wprowadzenie modlitwy Hang Igitur Per ipsum. Teraz zaleceniem Stolicy Świętej było przestrzeganie we wszystkich drobiazgach postanowień rzymskich. „Od zachowania tego prawa uwolnione zostały jedynie te kościoły, które przez 200 lat z rzędu inaczej Mszę świętą odprawiały, jeżeli chciały swój dotychczasowy zwyczaj zatrzymać”[36]. By obrzędy Mszy rzymskiej były zgodnie i właściwie wykonane, Stolica Apostolska drukiem już w 1600 roku ujednoliciła rubryki dla kościołów zarówno katedralnych jak i parafialnych. Spisała te zalecenia w specjalnej księdze zwanej ceremoniałem biskupim. Przepisy, które ustaliła odnośnie warunków i obrazu Mszy omówię po przedstawieniu tego jak wyglądała Msza rzymska reformy św. Piusa V zwana powszechnie trydencką. Jest to opis typowy Mszy opierający się o budowę mszału.

Po modlitwach wstępnych w zakrystii, kapłan ubrany w albę, ornat, manipularz i biret podchodził do ołtarza i żegnał się znakiem krzyża wymawiając słowa, In nomine Patris et Filii et Spiritus Sancti. Następnie ze złączonymi rękami rozpoczynał antyfonę, Introibo ad altare Dei. Najczęściej obok kapłana byli ministranci lub jeden ministrant i odpowiadali na słowa kapłana. We wstępnych częściach Mszy, zwanych Obrzędami wstępnymi kapłan wraz z ministrantami odmawiali ustępy psalmu 42, Judica me Deus. Trwało to aż do momentu spowiedzi kapłana, Confiteor, po której następowała spowiedź ministranta, który czynił ją, jako przedstawiciel modlącego się ludu i w jego imieniu. Warto wspomnieć, że Psalm 42 był opuszczany, gdy miały miejsce Msze żałobne oraz okres Wielkiego Tygodnia. Wkrótce pojawia się absolucja, na którą składają się słowa: Misereatur vestri. Następnie trwał dalej dialog celebransa i ministrantów, po których kapłan błagał Boga o odpuszczenie grzechów swoich. Po tych ustępach, jeśli Msza była bardziej uroczysta błogosławił kadzidło i biorąc od diakona kadzielnicę okadzał ołtarz. Kadzidło w przepisach mszalnych było bardzo ważne i często używane podczas Mszy, zwłaszcza w okresie baroku, poza tym, jako symbol modlącego się ludu uświetniało dodatkowo obrzęd. Po uczynionych znakach krzyża rozpoczynał się Introit, czyli podchodzenie kapłana po schodach do ołtarza zaraz potem rozpoczynała się modlitwa Kyrie eleison, swą genezę mająca w liturgii greckiej i stanowiąca jedną ze stałych części Mszy. Następnie z rozłożonymi rękami kapłan intonował pieśń, Gloria in excelsis Deo, po której cały lud ją odśpiewywał. Ponieważ Gloria była w zależności od jakości święta różnie intonowana, stąd znalazły się osobne księgi z zapisem nutowym do intonacji, zwane graduałami. Glorie kończył kapłański pocałunek ołtarza i zwrócenie się do ludu ze słowami Dominus vobiscum. Często podczas Mszy, gdy miało miejsce to zawołanie wierni zawsze odpowiadali, Et cum Spiritu tuo.

Potem następowało pierwsze czytanie wyjęte z Pism Starego Testamentu lub z listów i Dziejów Apostolskich. Następnie celebrans zmawiał modlitwy przewidziane na dany okres roku, były to Epistoła, Graduał, Traktus lub Alleluja z wersetem. Teksty te były najczęściej wyjęte z psałterza. Traktus, inaczej psalm był śpiewany w dni postne zamiast Alleluja. Czasem, gdy odprawiała się Msza solenna, diakon kładł ewangeliarz na środku ołtarza a celebrans błogosławił kadzidło, wówczas diakon klęcząc przed ołtarzem ze złączonymi rękami wymawiał słowa rozpoczynające się na Munda cor meum była to prośba o oczyszczenie, po której dalej kapłan prosił kapłana o błogosławieństwo i „brał z ołtarza księgę […]. Po otrzymaniu błogosławieństwa, całował rękę celebransa i wraz z innymi ministrantami, kadzidłem i świecami, przyszedłszy na miejsce śpiewania Ewangelii, stojąc z rękami złączonymi mówił: ciąg dalszy świętej Ewangelii według N. I palcem wielkim prawej ręki znaczył krzyż na księdze tam gdzie był początek Ewangelii, którą miał czytać, następnie na sobie samym, na czole, na ustach i na piersiach. Podczas gdy ministranci odpowiadali Gloria Tibi Domine, okadzał trzykroć księgę i zaraz potem ręce połączywszy czytał Ewangelię”. W sytuacji, kiedy kapłan celebrował bez diakona i subdiakona to przenosił księgę na drugi róg ołtarza i prosił Boga o błogosławieństwo, wspomniana modlitwa Munda cor meum, po której zwrócony do mszału wypowiadał słowa „Początek Ewangelii według” i kreślił jak wspomniano znak krzyża. W tych miejscach nie prosiło się o błogosławieństwo, jeżeli były to Msze żałobne.

Po Ewangelii zawsze było głoszone z ambony kazanie. O tym jak kazanie mogło wyglądać oraz jakie były przepisy zalecające jego głoszenie będzie omówione w rozdziale IV w ustępie dotyczącym kazań w epoce baroku. W czasie, gdy kapłan był na ambonie czytał w języku narodowym Ewangelię z dnia i tłumaczył wiernym jej znaczenie. W wielu miejscach miały też miejsce wspólne modlitwy z kapłanem w języku narodowym, jak 10 przykazań Bożych, Ojcze nasz czy Zdrowaś Maryjo. Znaczący punkt stanowiło w całej celebracji eucharystycznej Credo, czyli wyznanie wiary. Kapłan stojąc przed środkiem ołtarza z rozłożonymi rękami intonował pierwsze słowa Credo in unum Deum. W ustępie tym ważne było wprowadzenie przez reformę podkreślenia wagi niektórych słów, i tak na słowa Boga – Deus, kapłan pochylał głowę w stronę krzyża, podobnie gdy padały słowa Jezus Chrystus. Na słowa „I wziął ciało” (Et incarnatus est de spiritu sancto) przyklękał aż dopóki nie powiedział „I stał się człowiekiem” (et homo factus est). Czynił znak krzyża gdy mówił „I żywota przyszłego wieku” (Et vitam venturi saeculi). I tak w przypadku Credo (jak wcześniej przy Gloria), również tu znajdowały się odpowiednie nuty w graduale.

Dalsze ustępy we Mszy świętej stanowiła tzw. Msza Wiernych, na którą składało się Offertorium, czyli ofiarowanie. Wówczas lud śpiewał, a kapłan odmawiał przypisane modlitwy po cichu. W tym czasie następowały następujące czynności celebransa. Po dialogu Dominus vobiscum, w zależności od rodzaju Mszy diakon podawał celebransowi patenę z Hostią, czasami sam kapłan brał patenę z Hostią i ofiarowując chleb, wymawiał modlitwę Suscipe, sancte Pater omnipotens aeterne Deus. Patena, którą kapłan używał, służyła do wielu czynności kapłańskich. Zaraz po modlitwie Suscipe kapłan kreślił znak krzyża. Następował moment, w którym kapłan bądź diakon wlewał wodę do kielicha z odpowiednią modlitwą. Potem następował moment ofiarowania wina. Kapłan cały czas pozostawał w ruchu wypowiadając słowa i czyniąc gesty – kielichem czynił znak krzyża, łączył i rozkładał ręce. Czynności te stanowią w Mszy trydenckiej wielką symbolikę. Czynności te następowały po sobie, wyprostowany kapłan rozkładał ręce, po czym podnosił je do góry, z powrotem łączył i podnosił oczy ku niebu, potem je opuszczał. Warto wspomnieć, że jeśli była to Msza solenna kapłan błogosławił wówczas kadzidło zgodnie z rubrykami. Gdy ołtarz był okadzany, a miało to miejsce zwłaszcza w mszach uroczystych odmawiał fragmenty Psalmu 140, a diakon 25. Wymownym momentem były słowa prośby o przyjęcie przez Trójcę ofiary – Suscipe Sancta Trinitas. Po niej zwrócony do tłumu kapłan mówił słowa Orate fratres. Jest to prośba kapłana do wiernych o szczególne skupienie i zjednoczenie w modlitwie. Po odmówieniu następnej, modlitwy Sekrety kończył charakterystycznym zawołaniem, Per omnia saecula saeculorum. Wtedy zaczynała się prefacja przeznaczona na dany dzień, np.: prefacja o Bożym Ciele. Również w prefacji znaczenie miały gesty, na słowa Sursum corda, kapłan łączył ręce, wcześniej rozłożone, pochylał głowę i mówił Gratias agamus Domino Deo nostro. Rozłożone potem ręce trzymał aż do końca Prefacji. Po prefacji rozpoczynało się odśpiewanie Sanctus, podczas którego na słowa Benedictus, czyniono znak krzyża.

Teraz następował kanon, którego pochodzenie jak pamiętamy sięga pierwszych wieków Kościoła, a którego powagę zatwierdził papież Grzegorz I. Modlitwy kanonu odzwierciedlają zgodność z nauką Apostołów i Jezusa Chrystusa. W wielu mszałach wydawanych od końca XVI wieku, właśnie dla podkreślenia czci tych modlitw, na lewej stronie bogato zdobionej był wizerunek ukrzyżowanego Jezusa a na prawej właściwy tekst modlitw. Charakterystyczna zawsze na tych stronach w mszałach jest litera T, czyli pierwsza litera modlitwy wstawienniczej Te igitur. Słowa tej modlitwy kapłan wypowiadał czyniąc charakterystyczne gesty, rozłożenia i złożenia rąk oraz wzniesienia oczu ku górze. W trakcie modlitwy trzykrotnie żegnał Hostię i klękał na słowa, Haec dona, haec munere, haec sancta sacrificia illibata. Modlitwa wstawiennicza była za Kościół wojujący, za uczestników w łączności z Kościołem triumfującym. Modlitwa następująca, Hanc igitur, która została przez reformę dodana stanowiła słowa poprzedzające konsekrację, czyli najważniejszy moment Mszy świętej. Kapłan odmawiał modlitwę po cichu zwrócony do ołtarza i wymawiał słowa konsekracji chleba i następnie wina. Podniesienie, czyli transsubstancjacja (przeistoczenie) i wina w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa było szczególnie w Mszy Trydenckiej wyrażone. Słowa konsekracji były po cichu. Podczas wznoszenia Ciała Pańskiego do góry, a następnie kielicha ministranci dzwonili trzykrotnie, najpierw na słowa, Hoc est enim Corpus, po czym powtórnie na słowa Hic est enim Calix Sanquinis mei. Potem kapłan oddawał pokłon i adorował, często podczas podniesienia i przed nim wierni po prostu modlili się po najczęściej był to zalecany różaniec. Po słowach konsekracji kapłan modlił się modlitwą, Unde et memores, w której pięciokrotnie czynił znak krzyża z prośbą o przyjęcie ofiary. Zaraz potem miała miejsce modlitwa za zmarłych Commemoratio pro defunctis i modlitwa Nobis quoque peccatoribus z wymianą świętych pańskich, przed którą kapłan uderzał się w piersi.

Arcybiskup Nowowiejski bardzo dokładnie opisuje następujące po sobie czynności kapłańskie. Kapłan „odkrywał Kielich, klękał, brał Hostię między wielki i wskazujący palec prawej ręki i trzymając lewą ręką kielich, Hostią żegnał trzykrotnie Kielich od brzegu do brzegu”, kończył ze słowami Per ipsum. Zakończenie Per ipsum również było pięciokrotnie żegnane. W teologii nazywa się ten ustęp „małym podniesieniem”. Po złożeniu ofiary miała miejsce modlitwa powszechna Pater noster. Ostatnią prośbę Ojcze nasz kapłan rozwijał w modlitwie Libera nos quesumus Domine. Łamanie chleba i modły o pokój poprzedzały śpiew Agnus Dei. W czasie modlitw o pokój celebrans wpuszczał cząstkę hostii do kielicha. Kapłan i wierni uderzali się w piersi podczas śpiewu Agnus Dei. W czasie, gdy lud z reguły się modlił kapłan odmawiał trzy ciche modlitwy, mające dać pokój, uzdrowienie i łaskę Bożą. Gdy była uroczysta Msza kapłan całował ołtarz i zwracał się do diakona ze słowami Pax tecum. Teraz następowała komunia kapłana, który brał do rąk Hostię świętą i wymawiał słowa Domine non sum dignus. Na koniec zmawiał psalm, który Chrystus zmawiał podczas ostatniej Wieczerzy. W trakcie komunii wierni klękali i na kapłańskie słowa misereatur i potem Indulgentiam odpowiadali Amen. Natomiast gdy kapłan pokazywał Hostię bili się trzykrotnie w piersi i mówili Domine non sum dignus. Podczas podawania komunii celebrans mówił Corpus Christi, a wierni odpowiadali Amen. Końcowe modlitwy stanowiło dziękczynienie, wtedy ministrant nalewał wino do kielicha i polewał ręce kapłana winem i wodą. Po przeniesieniu mszału przez ministranta na lewą stronę kapłan odmawiał Epistołę a wierni śpiewali. Po dziękczynieniu następowała ostania modlitwa, na którą składały się słowa Placeat i błogosławieństwo dla wiernych. Słowa, Ite Missa est kończyły Mszę, zaś kapłan czytał jeszcze ostatnią Ewangelię, czyli Ewangelię św. Jana dodaną przez reformą trydencką.

Powstały w 1540 roku Zakon Jezuitów, o którego strukturze pisałem na początku tego rozdziału stawiał sobie zasadniczo trzy cele duszpasterskie wyrażające się w triadzie: słowo – sakrament – uczynki. Szczególny nacisk obok głoszenia słowa Bożego kładli jezuici na głoszenie doktryny chrześcijańskiej, katechizmu oraz posługę poprzez słynne „Ćwiczenia” spisane przez Ignacego Loyolę. Głoszenie słowa Bożego realizowali po mistrzowsku, dlatego w czasach baroku byli najlepszymi kaznodziejami. Na wstępie trzeba zaznaczyć, że początkowa posługa Jezuitów i ich walka z herezją nie była bezpośrednio powiązana z obradami soborowymi. Stanowiła ona raczej (przynajmniej do końca XVI wieku) ramię pomocnicze soboru w nawracaniu niewiernych i kontrreformie i swój początek miała jeszcze przed obradami soborowymi. Dopiero w końcu XVI wieku Zakon Jezuitów na trwałe związał się z reformą po trydencką i sam przejął tę inicjatywę. Jak wspomniałem jednym z celów duszpasterskich Zakonu było głoszenie kazań. W ustępie tym ograniczę się do drugiej połowy XVI wieku, gdyż późniejszy okres nosi już inne znamiona i wiąże się nierozerwalnie z barokiem.

W okresie zaś, o którym teraz piszę rodzą się podwaliny charakterystyczne dla jezuickiego kaznodziejstwa. Raz więc jeszcze, kaznodziejstwo, spowiedź i komunia święta to te dziedziny w których jezuici celowali a wiążą się one z liturgią, są jakby jej przedłużeniem i uzupełnieniem. Główne zadania i posługi Zakonu znajdowały się w rozdziałach „Formuły” spisanej w 1550 roku. Kazania w obu wersjach „Formuły” były pierwszą z wymienionych posług. We Włoszech kazania były bardzo długie i niejednokrotnie czyniono przerwy. Jak opisuje John O’Malley w niedawno wydanej książce o jezuitach, twierdzi, że „Niekiedy głosili kazania dwa lub trzy razy dziennie”[37]. Taka częstotliwość miała miejsce około połowy XVI wieku. Zdarzało się, że głosili kazania co godzinę przez trzy dni do zmieniających się grup ludzi. Tak było w Perugii w 1554 roku. Od lat czterdziestych często głoszenie kazań odbywało się na ulicach, otwartym powietrzu czy na rynkach, placach, szpitalach i w bractwach. Jak to odnotował Polanco w 1547 roku, o. Silvestro Sandini przepowiadał „wszędzie tam gdzie zbierali się ludzie, także w kościołach”. Był to zwyczaj naśladowania zakonów żebrzących. Jezuici chwytali się najprzeróżniejszych form docierania do ludzi ze słowem bożym, co nierzadko budziło kontrowersje. „W Walencji podczas karnawału w 1552 roku miała miejsce jeszcze bardziej dramatyczna scena, kiedy sześciu jezuitów przeszło boso ulicami miasta niosąc krzyże z wiszącymi na szyjach powrozami”. Jezuici, więc szukając czy po prostu chwytając się różnych form inscenizacyjnych naśladowali poniekąd zakony żebracze nawet karmelitów.

Treść kazań, którą głosili jezuici była różnoraka, zależało to również od roku liturgicznego. Zasadniczo jednak, według wskazań samego założyciela Zakonu – kazania miały dotyczyć przede wszystkim cnót i wad. W jezuickich wypowiedziach na temat głoszenia kazań sugerowano obok mówienia o wadach, także o zadośćuczynieniu. Często mówiono też o radości płynącej z uczciwego życia. „Ignacy nakazywał jezuitom, aby nie głosili kazań na tematy budzące wątpliwości”. W miejscach, gdzie protestantyzm stanowił zagrożenie, jezuicka prezentacja „wiary katolickiej” podkreślała punkty kontrowersyjne. W głoszeniu słowa Bożego jezuici stosowali zasadę pouczyć, poruszyć i spodobać się. Jezuici wywierali wpływ na ówczesnych ludzi, po wielu wygłoszonych kazaniach jezuici uzyskiwali cel – ludzie się nawracali. Poruszenie wśród wiernych jezuici mierzyli miarą emocji i skutków, jakie kazanie wywoływało, tj. łez, smutku czy radości a nawet omdlenia. „Niemniej jednak wydaje się, że zgadzali się bez wyjątków z założeniem. Iż kazanie, które jakoś nie dotknęło uczuć, w ogóle nie jest kazaniem”. W zasadzie, jeśli jezuici spełniali zasadę „nie głosić kazań na sposób scholastyczny” to mogli głosić je w sposób dowolny obrany przez siebie byle tylko wywrzeć wpływ na wiernych. Opublikowany w 1592 roku przez Ribadineirę traktat Borgiasza Tratado breve del modo de predicor el sancto Evangelio stanowił wskazówkę i pomoc dla Jezuitów chcących głosić kazania. Kazanie w myśl traktatu miało, więc być godne i podniosłe. Kaznodzieja winien opierać się w swej nauce na Ojcach Kościoła – św. Augustynie, św. Hieronimie czy św. Chryzostomie. Czy tak było w praktyce? Jak pokazuje wiele świadectw z wieku XVI, kazania stanowiły raczej pomieszanie wielu elementów patrystycznych, średniowiecznych i renesansowych, z których raz jedne, raz inne brały górę. Czasem kazanie po prostu było tłumaczeniem czytanej Ewangelii i skupianiem się na jednej konkretnej myśli przewodniej (znajomość nadto greckich i łacińskich oratorów stanowiła bardzo ważny punkt w przygotowywaniu kaznodziejów).

Czy wszyscy jezuici zostawali kaznodziejami? Nie, wyznawano zasadę, że z talentem oratorskim albo ktoś się rodzi, albo nie, dlatego nie wymagano tej umiejętności od wszystkich. By dobrze przygotować kandydatów do urzędu kaznodziejskiego, ćwiczono przyszłych adeptów w różny sposób. Podczas posiłków, w ramach ćwiczeń głosili kazania, i po skończonej mowie otrzymywali rady i potrzebne wskazówki. Praktykowali też często tonusy, czyli krótkie mowy w różnym tonie oratorskim. Praktykę uzupełniały nie łatwe często, studia teologiczne, zwłaszcza nad Starym i Nowym Testamentem. Nawet, jeśli adept dobrze głosił kazanie, póki nie miał święceń był poddawany próbie W „Konstytucjach” obok praktyki i studiów pisze wiele się o potrzebie światła i charyzmatycznej roli Ducha Świętego. Dopiero wtedy kaznodzieja, gdy działał pod Bożym natchnieniem był wstanie wygłosić prawdziwie przejmujące kazanie. Na koniec warto wspomnieć o kazaniach, które miały „naprawiać” Kościół od wewnątrz. Wymierzone były przeciwko nadużyciom dworu papieskiego. Dlatego zaraz po reformie trydenckiej wielu jezuitów uważało, za swój obowiązek angażowanie się w taki typ kazań, ale czyniło to „ za zamkniętymi drzwiami”. Spowodowane to było panującą od lat 60-tych nową atmosferą w Rzymie. Dziesiąta reguła o trzymaniu z Kościołem wzmogła raczej posłuszeństwo Kościołowi niż Jego krytykę.

Kazania, które z natury rzeczy są fragmentem Mszy świętej tyczącym się Liturgii Słowa, stanowiły jedną z najważniejszych posług, którymi odznaczał się Zakon Jezuitów. Nie była to jedyna jego posługa ex cathedra. Słuchanie spowiedzi i komunia święta mieściły się w samym centrum apostolskiej pracy Towarzystwa i były przez Ignacego mocno akcentowane. Zanim wszedł w życie nowy mszał i nowe rozporządzenia soborowe, jezuici już dużo wcześniej aktywnie działali na polu duszpasterskim. Jednakowoż aż do początku XVII wieku charakter Zakonu nie eksponował jeszcze tak bardzo ofiarniczego charakteru Mszy i nie włączał środków, które pobudzały ludzkie zmysły by w ten sposób mocniej uwydatnić powagę ofiary. Nie znaczy to wcale, że Zakon nie nosił w sobie charakteru kontrreformacyjnego. Wręcz przeciwnie. Wspomniane kazania, spowiedź, nawoływanie do częstej komunii i zerwania z grzechem były explicite definicją wiary katolickiej. Wszystkie sakramenty, poza chrztem i komunią były „belką” w oku strony protestanckiej. Dlatego świadomi tego jezuici eksponowali typowo katolickie prawdy wiary. I wyrażali to właśnie poprzez częstotliwość i poruszanie ludzkich serc i uczuć.

Częstotliwość w udzielaniu innych sakramentów początkowo była mniejsza (poza spowiedzią i komunią) i wiązała się z faktem, że jezuici nie byli proboszczami we właściwym tego słowa znaczeniu. W zasadzie proboszcz mógł udzielać bez problemów wszystkich sakramentów. „Jezuici byli kapłanami epoki trydenckiej, chociaż nie stosowali się całkowicie do tego, co sobór Trydencki podał, jako normę w odniesieniu do obowiązków kapłańskich. Powodem tej rozbieżności było to, że sobór ustanowił prawa dla proboszczów oraz ich wikariuszy […] Sobór interesował się zewnętrzną dyscypliną zarówno (duchowieństwa jak i świeckich, dotyczącą tych wszystkich świętych obrzędów. Jezuici nie będąc proboszczami, nie podlegali temu prawodawstwu. Byli ostrożni, nie chcąc wkraczać w to, co jak uważali należy się z prawa proboszczom”. Idąc dalej za sugestiami Johna W. O’Molleya wiemy, że doszło do zmiany w „Rozdziałach”, co do kwestii liturgicznej i postanowiono też, że członkowie Zakonu, którzy są kapłanami będą zobowiązani do odmawiania Godzin kanonicznych zgodnie z obrzędem Kościoła, ale nie w chórze.

Na razie, to jest w XVI wieku, jezuici nie używali organów podczas śpiewów i na Mszy świętej, co było powszechne w całym Kościele katolickim od średniowiecza. U jezuitów zmieni się to na początku XVII wieku i z czasem organy staną się wiodącym i najważniejszym instrumentem liturgicznej celebry. Jezuici zaczną dostrzegać wartość duszpasterską gry organowej i roli chóru.. Warto wiedzieć, że wnioski te płynęły jednak głównie z misji, zwłaszcza wśród ludów tubylczych Brazylii gdzie muzyka towarzysząca nabożeństwom stała się integralną częścią wyznawania wiary. W Polsce, na początku XVII wieku zmieniono stosunek do organów u jezuitów. Jeden z przepisów dotyczących tejże gry i śpiewu znajdujemy w opracowanym niedawno materiale źródłowym o bursach prowadzonych przez jezuitów w opracowaniu Jerzego Kochanowicza. Poza zakonem jezuitów, w parafiach i innych zakonach, kwestia organów i chóru była oczywista w wieku XVI. Natomiast sceptycyzm jezuitów wiązał się z wyznawaniem reguły, która mówiła o całkowitej służbie potrzebującym. „4. Prefekt kościoła ma dopilnować, aby na czas naprawiono organy. Nie zezwala się na granie niedoświadczonym uczniom. Nie należy przedłużać śpiewu w dni świąteczne, lecz raczej skrócić go. Stosownie do reguły drugiej o hałasie należy poskromić zapędy [śpiewacze] i nie pozwalać w żadnym wypadku na ich zaspokajanie”[38].

Zainteresowanie moje chciałbym teraz na krótko skierować w stronę spowiedzi, a więc tego sakramentu, którego jezuici byli specjalistami. Czy spowiedź we wczesnej epoce trydenckiej była częsta, jakie było do niej podejście? „W okresie, gdy siłą zmuszano do zmiany wyznania, warunkiem podstawowym było odbycie spowiedzi. Miała ona uświadomić popełniony grzech odstępstwa od wiary i pokazać miłosierdzie Boga. W dobie baroku przesadnie eksponującego, głównie w kazaniach, piętno grzechu pokuta odgrywała ogromną rolę”[39]. Wprowadzanie przez jezuitów częstego przystępowania do spowiedzi napotykało w wielu miejscach opór. Jezuici wyznawali i stosowali w swojej działalności wiele wskazówek, które wysuwali teologowie średniowieczni, że do odpuszczenia grzechów ciężkich konieczna jest spowiedź przed kapłanem. Myśl jezuicka znalazła pełne potwierdzenie na soborze trydenckim, mianowicie iż każdy kto świadomie popełnił grzech ciężki a nie wyspowiada się zasługuje na potępienie. Pomocą dla jezuitów i ich penitentów była lista grzechów. Lista taka pozwalała lepiej rozpoznać stan sumienia. W związku ze spowiedzią zalecano rachunek sumienia, modus confitendi. Znany był z czasem w trzech odmianach, jako liturgiczne wyznanie grzechów na początku Mszy Świętej, czyli popularnie spowiedź powszechna, następnie osobiste wyznanie grzechów w sakramencie pokuty przed kapłanem, a trzeci to zalecane Exercitia Spiritualia. Bardzo często Exercitia Spiritualia były po prostu głębokim przygotowaniem do spowiedzi generalnej.

W 1549 roku Franciszek Ksawery zalecał spowiedź generalną penitentom łącznie z medytacjami odpowiadającymi Ćwiczeniom I tygodnia Ignacego Loyoli. Zalecenia Franciszka Xawerego dla spowiedników streszczały się w myśli by spowiednik odznaczał się miłosierdziem. Poradnictwo duchowe czy kierownictwo zaczęło nabierać nowych, charakterystycznych rysów w drugiej połowie XVI wieku. Jeden z bardziej znanych jezuitów doby soboru trydenckiego, Polanco pisał, że cechy, którymi winien odznaczać się jezuita to: „wiedza, pokora i roztropność”. Tenże Polanco napisał jeszcze w 1544 roku i opublikował Directorium, czyli przewodnik co do wymagań owocnej spowiedzi. Był to przewodnik zarówno dla spowiednika jak i penitenta. Do całości tekstu był jeszcze podany wykaz wskazówek pomocniczych. Generalnie chodziło o spis grzechów według 10 przykazań Bożych i dotyczący różnych osób. Taki spis obejmował też duchowieństwo. Inne ustępy dotyczyły kwestii, jak i kiedy w przypadku oszustwa i kradzieży miała dokonać się restytucja: pod jakimi warunkami heretycy i inne osoby publiczne ekskomunikowane mogły się pojednać z Kościołem: jak traktować penitentów w miejscu objętym kościelnym interdyktem oraz podobne sytuacje. Wizja spowiedzi jako trybunału, a spowiednika jako sędziego była typowa w epoce średniowiecza, teraz zmiana dokonywana przez jezuitów mogła przyciągnąć więcej penitentów z własnej woli niż z obyczajowego musu. Po soborze Laterańskim V i przez cały Sobór trydencki zakony różnych konfraterni rywalizowały ze sobą o pomnożenie przywilejów.

Papieże zaś chętnie te przywileje zakonom nadawali. Jezuici byli szczególnie wyróżniani, „na przykład w 1552 roku, Juliusz III udzielił w sposób szczególny kapłanom Towarzystwa pozwolenia na rozgrzeszenie kogokolwiek z grzechu herezji. W ten sposób pozwolił im omijać trybunały Inkwizycji i zabronił nawet biskupom wtrącać się do tego upoważnienia”.

Sobór Trydencki, który ujednolicił Mszę i wprowadził ten sam Ordo Missae we wszystkich diecezjach Europy zalecał także częste przyjmowanie komunii świętej, tym samym częste słuchanie Mszy Świętej w ciągu roku. Wskazania te podejmował Zakon jezuitów już wcześniej, przed uchwałami soboru trydenckiego. Czynił to wszakże w miejscach, w których praktyki te były rzadkie. Około połowy XVI wieku, w wielu miejscach komunię przyjmowano z reguły trzy razy w roku. Również „niewiele częściej, przystępowały do komunii zakonnice w klasztorach”. Inne zakony powstałe mniej więcej w tym samym czasie co jezuici jak barnabici czy teatyni, również popierały częste przyjmowanie sakramentu, przynajmniej w każdą niedzielę i święta. W latach siedemdziesiątych XVI wieku, niektórzy jezuici zachęcali świeckie osoby do przyjmowania codziennej komunii. W wieku XVI strach przed przyjęciem komunii św. niegodnie był tak znaczący, że rzeczywiste jej przyjmowanie było niezbyt częste. Jezuici, którzy nawoływali do czegoś odwrotnego, podobnie i sam sobór były novum w praktykach kościelnych.

W połowie XVI wieku wielu duchownych i wiele zgromadzeń ostro krytykowali jezuitów za stanowiska, które głosili z ambon. Tak np.: było w Perugii czy Bolonii. Torowanie drogi nowemu zwyczajowi w Kościele trwało długo, jednak jeszcze za czasów Ignacego praktyka ta znajdowała poparcie. Intencją Zakonu było odnowienie i powrót do czasów pierwotnego Kościoła, a także do tradycyjnego nauczania o korzyściach duchowych zawartych w Eucharystii. Jezuici broniący częstego przyjmowania komunii postanowili wydać specjalnie za inicjatywą Ignacego książkę, którą Christobal de Madrid opublikował w 1554 i nosiła ona tytuł, De frequenti usu sanctissimi Eucharistiae sacramenti libellus. To co daje się być szczególnie warte uwagi w tej książce to ubolewanie autora De frequenti…, że wielu protestantów atakuje Eucharystię. Pierwsi jezuici nie rozstrzygnęli w obrębie katolicyzmu kontrowersji związanej z częstym przyjmowaniem komunii. Raz jeszcze wspomnę, że dekret Soboru Trydenckiego, podczas jego XIII sesji poświęcony Eucharystii w 1551 roku, zajął się bezpośrednio kwestiami spornymi z protestantami i potwierdził dekret Omnis utriusque Soboru laterańskiego IV, zobowiązujący katolików do przystępowania do komunii raz w roku. Chociaż w przelotnej aluzji dekret zachęcał wiernych do „częstej komunii”, to jednak nie wyjaśnił co to znaczy „często”. Zdaniem Gregoriego Martina, podczas jego pobytu w Rzymie (1576–1578), cotygodniowa a nawet codzienna komunia była praktykowana w wielu kościołach Rzymu, lecz nie mamy pewnych wiadomości o tym, jak powszechny stał się ten zwyczaj.

Spośród form pobożności eucharystycznej jezuici poza nawoływaniami do częstej komunii i spowiedzi wykazywali małe zainteresowanie pozostałymi. Jednak od końca XVI rozpoczął się proces, który włączył jezuitów z całą mocą w uczestnictwo w obrzędach i szeroko rozumianym kulcie Kościoła, który już na przełomie XVI i XVII wieku zaczął przybierać formę barokową.



[1] N. Davies, Europa, rozprawa historyka z historią, Kraków 1999. s. 524.

[2] Z. Wójcik, Historia powszechna XVI-XVII wieku, Warszawa 1999. s. 173-174.

[3] S. Swieżawski pisze na ten temat: „Przez koncyliaryzm w najszerszym słowa lego znaczeniu trzeba rozumieć koncepcję eklezjologiczną akcentującą twórczą i niezastąpioną niczym rolę soboru powszechnego w życiu Kościoła”, cyt. za, Eklezjologia późnośredniowieczna na rozdrożu, Kraków 1990, s. 166.

[4] Ibidem, s. 166.

[5] A. Mikołajczak pisze o Kalwinie, że „konfesją większości protestanckiej szlachty stal się natomiast kalwinizm, który w przeciwieństwie do luteranizmu nie nakazywał posłuszeństwa wobec władzy, księcia lub króla. Twórca wyznania był Jan Kalwin (1509-1564), działający początkowo we Francji, a następnie w szwajcarskiej Genewie. Głosił on doktrynę predestynacji, czyli odgórnego przeznaczenia człowieka do zbawienia, lub potępienia”, cyt. za A. Mikolajczak, Łacina w kulturze polskiej, Wrocław 1998, s. 163.

[6] Historia, Średniowiecze i epoka nowożytna, pod red., B. Działoszyńskiego. A. Jadczuk et al. Warszawa 2002, s. 99.

[7] A.W. Mikołajczak, op cit, s. 162.

[8] Cyt. za Historia, średniowiecze i epoka nowożytna…, s. 99.

[9] B. Nadolski, op. cit.. s. 53.

[10] F. Słotwiński, Dzieje powszechnego soboru trydenckiego, Kraków 1857. s. 13.

[11] M. Konopnicka-Szatarska, Kontrreformacja w księstwie głogowskim (XVI-XVIII w.), Zielona Góra 2002, s. 28

[12] K. Schatz, Sobory powszechne, punkty zwrotne w historii kościoła, przel. J. Zakrzewski, Kraków 2001, s. 161.

[13] K. Schatz, op. cit, s. 197.

[14] Serwański, Historia powszechna, wiek XVI-XVIII, Poznań 2001. s. 127.

[15] Davies, op. cit. s. 537.

[16] Serwański, op. cit., s. 120.

[17] Cyt. za K. Schatz. op. cit., s. 170.

[18] Kronika Ludzkości. Wydawnictwo Kronika, s. 420.

[19] K. Schatz. op. cit., s. 171.

[20] Tenże, pisze: „To, że wyobrażenia protestantów były całkowicie nie do pogodzenia z papieską wizją soboru, okazało się już w 1537 roku gdy papież Paweł III zaprosił do Mantui książąt protestanckich zjednoczonych w Związku Szmalkadzkim. Luter oświadczył wówczas, że przybywając na sobór stanie nie w obecności cesarza, czy świeckiej władzy […] ale w obecności papieża i diabła samego, który nie zamierza niczego słuchać, ale od razu potępić, mordować i zmuszać do bezbożności. Mówiąc o bałwochwalstwie miał on na myśli przede wszystkim największą i najokropniejszą obrzydliwość papiestwa, mianowicie Mszę Świętą w obecności papieża i diabła samego”.

[21] Pierwsze sesje obradowały bardziej nad kwestiami formalnymi niż doktrynalnymi, a to z racji niewielkiej ilości przybyłych. Było od 50-70 obradujących w pierwszych fazach soboru. Na trzeciej sesji rozpoczętej dnia 4 grudnia 1546 roku uchwalono dekret o wyznaniu wiary, zaś 26-tego tego miesiąca uchwalono, że wszystkie podania ustne od Apostołów począwszy i utrzymujące się tak samo jak Pismo święte maja być czczone i poważane jako źródła wiary, ale można również używać i innych tłumaczeń.

[22] A. Brzeziński, Rys dziejów Śgo. Soboru Trydenckiego, Grodzisk 1863. s. 35.

[23] Breviarium Fidei, Wybór Doktrynalnych Wypowiedzi Kościoła, oprać. S. Głowa. I. Bieda, Poznań 2000.

[24] Przykładem takiej burzliwej dyskusji może być piąta sesja z dnia 17 czerwca 1547 roku. Ogłosiła ona dekret o grzechu pierworodnym, Decretum de peccato originali. Był to dekret wielkiej wagi. Napisano go w pięciu punktach, uwzględniając błędy Lutra, Zwingliusza, Kalwina. W kwestii zaś Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny trzymano się konstytucji Sykstusa IV.

[25] K. Schattz, op. cit.. s. 184-185.

[26] A. Brzeziński, op. cit, s. 56.

[27] Jeden z takich przepisów dotyczył obowiązku noszenia stroju duchownego: „Ponieważ słuszna jest rzecz, lubo habitus non facit monachum (habit nie czyni zakonnika) ażeby duchowni w duchowne suknie się ubierali, dla tego biskup duchownych, którzyby po jego rozporządzeniu inaczej mieli się nosić jak przepisano, może karać suspensą nawet priwacią”, cyt. za A. Brzeziński, op cit, s. 91.

[28] W między czasie miał miejsce zawarty w Passawie układ, na mocy którego wyznanie protestanckie i katolickie w Niemczech zostały zrównane, a wspomniany już sejm w Augsburgu w 1555 roku określił zasadę wyboru religii przez księcia. Po pokoju religijnym protestanci nie byli zainteresowani przybyciem na nowo zwołane obrady.

[29] A. Brzeziński, op. cit., s. 113.

[30] Bardzo trafnie kwestię nadużyć zniesionych i obowiązku rezydowania biskupów przy rezydencjach kreśli cytowany ksiądz Brzeziński w mowie końcowej biskupa nazjanceńskiego, Hieronima Ragozzoniego na ostatniej sesji soboru, we wspominanym, Rysie dziejów Śgo. soboru trydenckiego: „Podobnie i wtóra część zadania, co do naprawienia karności w Kościele, najstaranniej dokonaną została. Będą więc na przyszłość do urzędów kościelnych brani, którzy cnotą, nie żądzą chwały się odznaczają, aby raczej służyć, a nie panować. Słowo też Boże częściej i pilniej będzie opowiadane. Przy trzodach swych będą biskupi, aby ich pilnować, jako i wszyscy, którym piecza około dusz powierzona. Żadne już przywileje służyć nie mają do nieczystego i występnego życia, nie pozostanie występek bez kary, a cnota bez nagrody”, s. 145.

[31] K. Schatz. op. cit., s. 198-199.

[32] M. Konopnicka-Szatraska, op. cit., s. 85.

[33] Ibidem. s. 132.

[34] Enchiridion Symbolorum Definitionum et Declarationum de Rebus Fidei et Morum, Dezinger-Schonmetzer, Freiburg i B. 1976. ed XXXVI, 1654.

[35] Schatz, op. cit.. s. 200.

[36] A. J. Nowowiejski. Msza święta. cz. I, Płock 1993, s. 232.

[37] J. W. Malley, Pierwsi Jezuici, Kraków 1999, s. 145.

[38] J. Kochanowicz, Przepisy dotyczące jezuickich burs muzycznych. Kraków 2002. s. 64.

[39] M. Konopnicka-Szafarska, op. cit., s. 92.