O modlitwie (4)

Jak należy się modlić

 

Wolimy jedno zdrowe jabłko, niż sto zgniłych. Tak samo i Bogu milszą jest modlitwa krótka a dobra, niż długa a zła. Dlatego też upomina Chrystus: „Modląc się, nie mówcie wiele, jako poganie; albowiem mniemają, iż w wielomówności swojej będą wysłuchani” (Mt 6, 7). Że Bóg nie osądza modlitwy podług jej długości, widać ze skuteczności krótkich a serdecznych próśb Dawida, prawego łotra, celnika w świątyni. Niejeden odmawia długie modlitwy, a jednak nie może doczekać się wysłuchania; inny natomiast nie modli się nawet ustnie, a jednak osiąga wszystko, o co prosi (M. Lat.). Pochodzi to stąd, że modlą się dobrze.

Jeśli modlitwa ma nam przynieść pożytek, musimy modlić się:

1) w Imię Jezusa, to znaczy, musimy prosić o to, czego chce także Chrystus Pan.

Obiecuje Chrystus: „Jeśli o co prosić będziecie Ojca w Imię Moje, da wam” (J 16, 23). Któryż król odrzuci prośbę człowieka, gdy ten przyjdzie do niego i powie: „Twój własny syn przysyła mię z tą prośbą”? Musimy prosić o to, czego chce Chrystus; a Chrystus chce wszystkiego, co przyczynia się do chwały Bożej i naszego zbawienia. Św. Monika, która przez 18 lat prosiła o nawrócenie swego syna, modliła się w Imię Jezusa. Modlimy się przede wszystkim w Imię Jezusa, jeśli mówimy Ojcze nasz, bo przecież ta modlitwa od Niego pochodzi i prosimy w niej tylko o to, czego chce Chrystus. „Nie modlimy się w Imię Jezusa, jeśli prosimy o coś, co jest szkodliwym dla dobra naszej duszy” (Św. Aug.). Nie modli się w Imię Jezusa, kto prosi o zagładę swego wroga, o wygraną na loterii, o wysokie godności, lub inne podobne zbyteczne rzeczy. Natomiast modli się w Imię Jezusa, kto prosi Boga o pracę, o pomoc w potrzebie, o nawrócenie grzesznika itp. „Zamiast modlić się w Imię Jezusa”, można powiedzieć: „w duchu Chrystusa” lub „w myśl Chrystusa”. Najlepiej modli się ten, kto modli się z Kościołem (Św. Aug.). Kościół modli się zawsze w Imię Jezusa i dlatego kończy wszystkie swe modlitwy słowy: „Przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego”.

2) Z nabożeństwem, to znaczy, że przy modlitwie musimy myśleć tylko o Bogu.

Przypatrzmy się kiedy graczowi namiętnemu, jak to on zagłębia się w grę, nic nie widzi i nie słyszy, co się dzieje koło niego. Tym bardziej powinien modlący się skierować wszystkie swe myśli ku Bogu. Modlitwa jest rozmową z Bogiem. Jeśli rozmawiamy z kimś, to tylko nim się zajmujemy; tak samo i przy modlitwie musimy zwrócić ducha naszego wyłącznie ku Bogu. (Na Boga myśleć, stąd nazwa „nabożeństwo”). Niejeden czci Boga tylko wargami, ale serce jego dalekim jest od Boga (Mt 15, 8). Przy modlitwie myśli o swych sprawach ziemskich, albo modli się tak, jak gdyby mówił do ściany lub do podłogi. Kto modli się z roztargnieniem, lub obojętnością, a więc bez nabożeństwa, nic u Boga nie uzyska. „Jakże możesz żądać, by zwrócił Bóg na ciebie uwagę, jeśli sam nie zwracasz na Niego uwagi?” (Św. Cypr.). Kto źle się modli, a jednak spodziewa się wysłuchania, podobnym jest do człowieka, który sypie do młyna złe ziarno, a spodziewa się pięknej mąki (Św. Bern). Nie jest koniecznym jednak odczuwanie nabożeństwa, czyli doznawanie przy modlitwie szczególniejszych pociech i rozkoszy. Takie nabożeństwo jest nadzwyczajną łaską, najczęściej nagrodą Boga i nie dodaje wartości modlitwie samej. Tak samo nie czyni modlitwy gorszą niechęć lub oschłość, jakiej się czasem doznaje przy modlitwie. Owszem taka modlitwa ma większą zasługę, bo połączona jest z cierpieniem (Św. Ter.). To nabożeństwo jest Bogu najmilszym, do którego trzeba się przymuszać (Bł. Ang. Fol.). Nie należy więc zaprzestawać modlitwy, jeśli doznaje się przy niej niechęci i oschłości. Zły duch chce nas w ten sposób oderwać od modlitwy, a Bóg dopuszcza stan taki, byśmy poznawali naszą ułomność i więcej pokornieli. „Gdybyśmy przy modlitwie nic więcej nią zdziałali, jak tylko odpędzali roztargnienia i pokusy, to jednak modlitwa odprawioną byłaby dobrze; Bóg bowiem znajduje upodobanie w dobrej woli naszej” (Św. Franc. Sal.).

By można modlić się z nabożeństwem, należy przygotować się na modlitwę, podczas modlitwy czuwać nad zmysłami swymi i unikać braku uszanowania w postawie ciała. Przed modlitwą przygotuj duszę twoją, a nie bądź jako człowiek, który Boga kusi (Syr 18, 23). Wszak i muzyk stroi instrument przed grą, by uniknąć fałszywych tonów. Jakżeż przygotowujemy się, gdy mamy udać się na posłuchanie do władcy ziemskiego! Należy przed każdą modlitwą stawić się w obecności Bożej, czyli uprzytomnić to sobie żywo, że jesteśmy przed oczyma Pana (Beda). Dlatego zwykliśmy żegnać się przed modlitwą. Należy także wybić sobie z głowy wszelkie troski i myśli ziemskie. Naśladować należy Patriarchę Abrahama. Gdy miał ofiarować syna swego na górze Moria, pozostawił u stóp góry sługi swe, osła i wszystko, co nie było potrzebnym do ofiary i rzekł zarazem: „Skoro uczynimy pokłon, wrócimy się do was” (Św. Luitgard). Jak Chrystus wypędził przekupniów z świątyni, tak i my musimy przed modlitwą wydalić wszelkie troski z naszego serca, tej świątyni modlitwy. Powierz Ojcu niebieskiemu na kwadransik troski twoje; może odejmie ci je całkiem, albo odda ci je lżejszymi! Roztargnienia, przychodzące nam wbrew naszej woli, nie są grzeszne; należy je jednak odpędzać i zwalczać. – Przy modlitwie należy zamknąć drzwi, czyli czuwać nad oczami i schronić się do komory swego serca (Mt 6, 6). Dobrze jest posługiwać się książką do nabożeństwa, bo to wstrzymuje rozglądanie się. Większym nabożeństwem odznacza się zwyczajnie modlitwa przed obrazem Świętego, lub w ogóle na miejscu świętym, gdzie wszystko przywodzi nam Boga na pamięć. – Postawa ciała powinna przy modlitwie wyrażać szacunek. Nie wolno modlić się leżąco lub siedząco, jeśli się nie jest do tego zmuszonym. Tylko chory lub bardzo znużony człowiek może się modlić siedząco lub leżąco. Lepiej także modlić się pobożnie chodząc, niż klęczeć i zasnąć przy tym. Postawa ciała ma przecież pomnażać nabożeństwo nasze, a nie czynić modlitwy niemożliwą.

 

(Fr. Spirago, Katolicki katechizm ludowy, 1911 t. 3 s. 269.)