Wielkanoc w nocy, 24.04.2011

„Jeśliście współzmartwychwstali z Chrystusem, co w górze jest, szukajcie, gdzie Chrystus jest na prawicy bożej siedzący” (Kol 3, 1).

Drodzy Wierni!

Ta święta noc, Wielka noc zmartwychwstania Pana naszego Jezusa Chrystusa po długim okresie Wielkiego Postu napełnia nasze serca prawdziwą radością. Jutro będziemy śpiewali „Wesoły nam dziś dzień nastał”, bo zdaje nam się niejako, że i my sami z Chrystusem zmartwychwstali. Tym, których łączy wzajemna miłość, wszystkie uczucia serca są wspólne – dlatego to mówimy, że mają jedno serce. Tak Pan nasz Jezus Chrystus, który pierwszy umiłował nas, pierwszy też przywłaszczył sobie nasze niedole. Widząc nas doświadczonych nędzą, cierpieniami, smutkiem serca i boleściami śmierci, z miłości ku nam stał się nam podobnym we wszystkim, mówi Pismo Św., oprócz grzechu (Żyd 4, 15). Stał się jak my i bardziej niż my, ubogim; cierpiał boleści na ciele, a w duszy nieogarniony smutek; wreszcie nawet umarł śmiercią daleko boleśniejszą, niż my możemy umrzeć. Tak też i my, kochając wzajemną miłością Pana naszego Jezusa, czynimy sobie własne Jego cierpienia i Jego radości. Przedwczoraj płakaliśmy u stóp krzyża, na którym Zbawiciel konał; dziś ze Zmartwychwstałym weselimy się, i z Nim niejako zmartwychwstajemy.

Przedziwnie tę wzajemność lub raczej tożsamość uczuć wyraża św. Paweł, wynajdując nowe słowa, aby dobitniej wyrazić nową myśl. Mówiąc o krzyżu, powiada: „Z Chrystusem jestem przybity do krzyża” (Gal 2, 19) – a na innym miejscu: „Jesteśmy z Nim razem pogrzebani” (Rz 6, 4). Nareszcie w 5 rozdziale listu do Kolossan pisze: „Jeśliście współzmartwychwstali z Chrystusem, co w górze jest, szukajcie”. Reszta zaś tego rozdziału jest tylko wykładem tych pierwszych słów i z nich idących wniosków.

„Współmartwychwstaliście z Chrystusem” – mówi najpierw Apostoł, to znaczy, byliście niegdyś pogrążeni w śmierci grzechu, lecz przez Chrystusa mękę ożywieni we Chrzcie św. lub pokucie i obdarzeni nowym życiem łaski. Na wzór z grobu chwalebnie powstającego Chrystusa, i wyście powstali, aby prowadzić nowe życie. Mam nadzieję, że i między nami sprawdza się to słowo Apostolskie. Powstaliśmy z śmierci grzechu przez dobrą spowiedź, więc „co w górze jest, szukajcie, gdzie Chrystus jest na prawicy Bożej siedzący”. Nie dosyć, żeśmy zmartwychwstali do życia łaski, nie dosyć, że się radujemy z Jezusem uwielbionym, trzeba też nasze serca wznieść w górę za Nim i tam spocząć, gdzie Jezus króluje w niebie na prawicy Ojca. Skutkiem naszego zmartwychwstania, według nauki Apostoła, ma być, że nasze serca oderwiemy od ziemi, od nędznych ziemskich pociech, od marnych trosk ziemskich, i podniesiemy je do nieba, tam, gdzie mieszka nasz zmartwychwstały Zbawiciel, gdzie na prawicy Ojca siedząc, gotuje nam mieszkanie, jako sam powiedział. Skutkiem naszego współzmartwychwstania z Chrystusem ma być, że nasze serce zajmie się rzeczami niebieskimi, zapłonie ich miłością, obrzydzi sobie rzeczy ziemskie i powtórzy z św. Ignacym: „Jakże mi obmierza ziemia, gdy spoglądam w niebo”, albo z Apostołem: „Nasze obcowanie jest w niebiesiech” (Fil 3, 20).

Dalej Apostoł tłumaczy się jeszcze wyraźniej: „Co w górze jest, miłujcie, nie co na ziemi”. Dla czego on wymaga tego? „Albowiem jesteście umarli”. Dziwna odpowiedź. Dopiero mówił, żeśmy zmartwychwstali, a teraz twierdzi, że jesteśmy umarłymi. Ale wcześniej mówił on o innym życiu. Mówił, żeśmy zmartwychwstali życiem łaski, życiem nadnaturalnym i boskim; teraz mówi, żeśmy umarli dla życia zmysłowego, życia zwierzęcego. Tak się tłumaczy w następnych słowach: „Albowiem jesteście umarli, i żywot wasz skryty jest z Chrystusem w Bogu”.

„I żywot wasz ukryty jest z Chrystusem w Bogu”, mówi dalej. Jaki żywot? Jest to życie duchowe, nadprzyrodzone, tym życiem jest pewne „uczestnictwo Boskiej natury” (2 Pt 1, 4), jak mówi św. Piotr, nieoceniony i niepojęty dar Boży, upiększający i przeobrażający nasze dusze, łaska poświęcająca. Objawem zaś i skutkiem tego życia są dobre i nadprzyrodzone uczynki, które z płyną łaski. Ten żywot nasz „jest z Chrystusem”, mówi Apostoł, bo jest nam wspólny z Chrystusem, od Chrystusa pochodzi i do nas płynie, jak krew wypływa z serca i ożywia wszystkie członki.

Dla czego Apostoł mówi, że ten żywot „ukryty jest?” Bo to życie jest czysto duchowe, nie podpada pod zmysły, świat go nie widzi – i dlatego głupi świat gardzi nim, lub nawet nie wierzy, żeby to było coś rzeczywistego. A tymczasem to życie jest tak rzeczywiste, że życie zmysłowe, którym się świat w porównaniu do niego chlubi, jest tylko cieniem życia, tylko śmiercią. Takie życie jest ukryte nawet przed nami samymi, bo jest takie duchowe i nadzmysłowe, że go ładną miarą nie możemy czuć w sobie, nawet gdy go mamy. Dlatego nigdy nie mamy pewności, czy jesteśmy w łasce Bożej. „Nie wie człowiek, jeśli jest miłości, czyli nienawiści godzien” (Ekkl 3, 1), i dlatego mamy „z bojaźnią i ze drżeniem” sprawować nasze zbawienie (Fil 2, 12).

Chociaż wszyscy jesteśmy umarli życiu ziemskiemu przez Chrzest św., najczęściej też przez Pokutę, nie wszyscy trwamy w tej zbawiennej śmierci, a zwłaszcza żaden z nas nie zdołał zupełnie umorzyć zarodów tego życia zwierzęcego, t. j. swoich złych skłonności, tak wrodzonych, jak też nabytych własnymi grzechami. Otóż i o tym nie zapomniał Apostoł, ale w drugiej części tego rozdziału uczy nas, jak powinniśmy umarzać w sobie życie zwierzęca i same nawet jego zarody, i jak strzec życia łaski.

Rozróżnia w nas podwójnego człowieka: starego człowieka na podobieństwo pierwszego rodzica naszego Adama, skorego do grzechu – i nowego człowieka na wzór Chrystusa. Ci dwaj ludzie są we wszystkim sobie przeciwni, i toczą w nas ustawiczną walkę, której każdy z nas co chwila doznaje. Czujemy, jak stary człowiek rwie się do tego wszystkiego, co pochlebia zmysłom; nowy zaś w Chrystusie odrodzony człowiek, zwracając myśl na Boga, na piekło, którym grozi, na niebo, które obiecuje, chce mimo wszelkich trudności wiernie iść drogą przykazań. A ponieważ ci dwaj przeciwnicy są jedną i tą samą osobą, toczy się okrutna walka; i dlatego Pismo św. mówi: „Bojowanie, jest żywot człowieczy na ziemi” (Job 7, 1).

Wreszcie tłumaczy Apostoł, co to jest przyoblec nowego człowieka. Jest to, mówi, „odnowić się w poznanie”, t. j. coraz pilniejsze poznawanie Boga i Jego świętej woli; jest to żyć, jak przystoi wybranym Bożym, świętym i umiłowanym Bogu; jest to tak się z Chrystusem połączyć, aby wszystkim i we wszystkich naszych bliźnich był dla nas Chrystus. Objaśniając te słowa, wylicza poszczególne cnoty: „Przyobleczcież się tedy”, mówi, „jako wybrani Boży, święci i umiłowani, we wnętrzności miłosierdzia, w dobrotliwość, w pokorę, w cichość, w cierpliwość, jedni drugich znosząc i odpuszczając sobie, jeśli kto ma skargę przeciw komu: jako i Pan odpuścił wam, tak i wy. A nad to wszystko, miejcie miłość, która jest związką doskonałości” (Kol 3, 12-14).

Jeśli więc Apostoł nad wszystkie inne cnoty zaleca miłość, i my ceńmy nad wszystkie świętą miłość i o nią się starajmy. Piękna jest przyczyna, dla której Apostoł przenosi miłość nad inne cnoty: miłość, mówi, jest „związką doskonałości”. Inne cnoty są niby różnobarwne kwiatki, piękne wprawdzie i wonne, lecz same przez się małej wartości; ale miłość jest tą złotą związką, która te duchowne kwiaty splata w wieniec doskonałości, mogący przystroić duszę w oczach niebieskiego Oblubieńca. Miłość więc Boska i bliźniego, według myśli Apostoła, ma w naszej duszy splatać i doskonalić wszystkie cnoty. Wszystko, co dla bliźniego czynimy, czy z dobrej chęci, czy nawet z obowiązku, czyńmy to z prawdziwej i chrześcijańskiej miłości, i nie utracimy naszej wiecznej zapłaty. Według nauki Ducha Św.: „Chociaż jecie, choć pijecie, choć co innego czynicie: wszystko ku chwale Bożej czyńcie” (1 Kor 10, 31). W ten sposób święta miłość będzie w nas związką doskonałości.

Kończy Apostoł życzeniem pokoju: „A pokój Chrystusów niech przewyższa w sercach waszych, ku któremu też wezwani jesteście w jednym ciele; a wdzięczni bądźcie” (Kol 3, 15). Królestwo boże w przyszłym życiu jest widzenie Boga w wiecznym pokoju; a w tym życiu „Królestwo boże”, mówi Pismo Św., „jest sprawiedliwość i pokój i wesele w Duchu Świętym” (Rz 14, 17). Amen.

 

Ks.E.N.

 

(Na podstawie: Marjan Morawski, Kazania i szkice, 1921, s. 43)