Drodzy Wierni!
W tym ostatnim okresie Wielkiego Postu, w okresie Męki Pańskiej zmienił się wygląd domu Bożego. Ołtarze stoją bez ozdób, bez kwiatów; nawet obrazy, nawet krzyże są zasłonięte. Minęły już cztery tygodnie oczyszczenia i przygotowania, dziś szeroko rozwierają się bramy tej wielkiej tajemnicy męki Chrystusowej. Kościół kieruje swe oczy na cierpiącego Pana i pełen współczucia towarzyszy Mu na drodze krzyżowej, na którą popchnęła Go złość grzeszników. Wszystkie modlitwy i wszystkie pieśni odtąd będą poświęcone gorzkiej Męce Jezusa aż do samego Wielkiego Piątku, aż do spełnienia najwyższej Ofiary.
Groźny jest obraz żydów, porywających kamienie, aby uśmiercić Jezusa; a błagalne Jego wołanie odzywa się w graduale dzisiejszej Mszy św.: „Wyrwij mnie, Panie, od nieprzyjaciół moich, naucz mnie czynić wolę Twoją. Tyś mój wybawiciel, Panie, od zajadłych nieprzyjaciół moich: Ty mnie wywyższysz nad przeciwników moich, od człowieka niesprawiedliwego wyrwiesz mnie”. Dziś, w niedzielę pasyjną, jest jakby cisza przed burzą, zatrważające, ściskające milczenie, jakby daleki odgłos gromu, zbliżającego się na czarnym niebie, rozświetlanym błyskawicami. Mnożą się zaczepki, groźby i prześladowania przeciw Jezusowi. Najświętszemu z świętych żydzi ośmielają się powiedzieć: „Jesteś samarytanin i czarta masz”. Porywają kamienie ludzie o kamiennym sercu, gdy objawia się im jako przedwieczny Bóg, istniejący, zanim Abraham się stał. Obrażona duma i lęk, by nie stracić panowania nad tłumem, złość i rozgoryczenie z powodu wykrycia faryzeuszowskiej niesprawiedliwości – wszystko to razem wybucha płomienną nienawiścią przeciw Panu. Już teraz, nawet przed pojmaniem i osądzeniem Jezusa, jego nieprzyjaciele przygotowują ten krzyż, na którym Pan odda Swe życie za zbawienie świata.
Tym większa jest nasza boleść nad grzechami, które wymagały aż takiego odkupienia, tym gorętsza nasza miłość do Zbawiciela, który za nas na Siebie przyjął gorzką mękę. Jeżeli kiedy, to w tych dniach Męki Pańskiej musimy sobie powiedzieć słowami liturgii św.: „Rozmyślajmy dziś, wierni chrześcijanie, jako Pan Chrystus cierpiał za nas rany, od pojmania nie miał odpocznienia aż do skonania”. Każde bowiem słowo, każdy uczynek Zbawiciela jest wielki i pełen zbawiennych nauk, wspaniały ponad wszelką miarę, ale najwięcej poruszają serce święte tajemnice Jego cierpienia. Są to przecież ostatnie Jego kroki w życiu, ostatnie wskazania, które nam zostawił. Także inni uczyli i czynili cuda, było też wielu męczenników, lecz jeden tylko Jezus Chrystus nas odkupił męką i śmiercią.
Tajemnica krzyża jest celem i szczytem, treścią i przypieczętowaniem Jego życia, zadania i wszystkich w nim spoczywających władz: jako król przez Swe cierpienie niszczy królestwo szatana i na krzyżu pociąga wszystko ku Sobie. Jako prorok i zakonodawca wypełnia przez posłuszeństwo aż do śmierci wszystkie proroctwa, usuwa stare przepisy, uczy miłości i zaparcia się siebie, ofiary i poświęcenia i jest najwyższym, najwznioślejszym wzorem wszelakich cnót. Jako najwyższy kapłan składa przez mękę i śmierć najświętszą ofiarę Nowego Zakonu, która godzi ziemię z niebem i Bogiem, w której promieniach łączy się wieczność z doczesnością, która stała się zadatkiem wiecznego szczęścia, źródłem błogosławieństwa i odkupienia.
Słuszna więc i zbawienna rzecz, byśmy pamiętali o męce Chrystusa i ją serdecznie rozważali. Jeżeli Zbawiciel nie zawahał się przed najwyższą ofiarą, jeżeli ochotnie oddał bezcenne Swe życie, jeżeli podjął się gorzkiej, bolesnej męki, należałoby się, byśmy przynajmniej uznali Jego poświęcenie i z serdecznym żalem je rozważali. Tym więcej, że ludzie tak mało pamiętają o Jego Ofierze. Wszędzie ich można znaleźć, na zabawach, w kawiarniach, na uroczystościach, tylko nie przy drodze krzyżowej. Dlatego uskarża się Zbawiciel słowami Jeremiasza: „O wy wszyscy, którzy idziecie drogą, zobaczcie a przypatrzcie się, czy jest boleść, jatko boleść Moja”. Skarży się, że zostawiają Go samego, bez współczucia i pociechy. A czy z tej męki, z jej rozważania nie wypłyną dla nas zdroje uświęcenia i błogosławieństwa, czy nie zrodzi się z niej prawdziwie święte życie?
Przede wszystkim zaś nauczamy się poznać i należycie ocenić grzech i jego skutki. Pamięć na mękę Chrystusa jest najpotężniejszą i najszlachetniejszą pobudką do unikania grzechów. A zasługi i łaski tej Męki najpewniej gładzą wszelkie nasze przewinienia. Jeżeli na widok wielkości naszych win nas ogarnia rozpacz i zwątpienie, wtedy dodaje nam odwagi i otuchy gorzka Męka Pana, podnosi nas na duchu to przekonanie, że jednak każda dusza nieśmiertelna musi posiadać bezcenną wartość skoro taką ceną za nią zapłacił sam Jezus Chrystus. Cierpiący Zbawiciel jest też porywającym przykładem, jak należy w sobie zwalczać wszystko, co niskie i przyziemne, jak nosić swój krzyż, jak ochotnie składać ofiary, jak budzić w sobie pragnienie miłości i dokonania wielkich czynów. Święci czerpali w krzyżu źródło natchnienia, tam brali swą niestrudzoną gorliwość, nieustającą wytrwałość; u stóp krzyża stali się tym, co w nich podziwiamy.
Jak więc należy rozpamiętywać mękę i śmierć Chrystusa? Jakie uczucia winny nas ożywiać i kierować naszymi myślami? Przede wszystkim musimy mieć takie usposobienie, jakim był przepełniony Boski Zbawiciel. Chrystus uważał cierpienie za Swe zadanie życiowe, miał je zawsze przed oczami od chwili urodzenia, pragnął go z wielką tęsknotą. Były to uczucia czci, miłości, posłuszeństwa gotowości i najgorętszego pragnienia. W tym samym usposobieniu powinniśmy przystąpić do rozpamiętywania tajemnic: z serdecznym współczuciem, z miłością i wdzięcznością; winniśmy je sobie żywo wyobrazić, żyć i cierpieć razem z Chrystusem. Uprzytomni sobie bolesne tajemnice Różańca św., przez jego tajemnice bolesne towarzyszymy Zbawcy od Ogrójca aż do grobu w Getsemane. Odprawiamy przynajmniej w piątku drogę krzyżową i uczestniczymy w świętej Ofierze mszalnej, skoro w niej i przez nią rzeczywiście i istotnie odnawia się na naszych ołtarzach krwawa ofiara na górze Kalwarii.
Naśladujmy w swym życiu wszystkie te cnoty, których cierpiący Zbawiciel stał się niedościgłym wzorem i przykładem. W ten sposób odtworzymy w sobie mękę Chrystusa, odnowimy i powołamy w swej duszy do życia wszystko, co Jezus dla nas uczynił i przecierpiał. W krzyżu mieści się cała mądrość i cała nadzieja wiernych, w tym krzyżu, który dla niewierzących jest głupstwem, jak mówi św. Paweł. Lecz my za przykładem apostoła nie znamy większej mocy i doskonalszej mądrości niż Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego (1 Kor 2, 2). W nim zawarta jest cała nasza życiowa mądrość. Amen.
Ks.E.N.
(Na podstawie: G. Tretkowski, Krótkie homilje, t. 3, 1934, s. 97.)