„Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię” (Mt 5, 4).
Drodzy Wierni!
Nasienie, jakie rzucał na glebę siewca dzisiejszej Ewangelii, dopiero gdy padło na ziemię dobrą, wydało owoc. Reszta zmarniała, bo nie znalazła należytej ziemi. Chrystus w tej przypowieści miał na myśli siebie i nasze dusze. Od jakości naszej duszy zależy, czy ziarno łaski Bożej, które on rozsiewa, się przyjmie i wyda owoc. A nie ulega wątpliwości, że dusza jest najlepiej przygotowana pod przyjęcie łaski Bożej, jeśli jest bogata w cichość. Wszak do nich odnosi się jedno z ośmiu błogosławieństw, wypowiedzianych przez Pana Jezusa na górze, od których nasz Boski Mistrz rozpoczął swój zawód nauczycielski. W nich też wskazał konieczne warunki naszego doczesnego i wiecznego szczęścia i swoją Boską powagą zaręczył, że jeśli te warunki doskonale spełnimy, będziemy należeć do grona błogosławionych i szczęśliwych w niebie.
Będzie więc bardzo pożyteczną rzeczą, byśmy bliżej poznali te warunki naszego szczęścia, a poznawszy je, sumiennie spełniali i tym sposobem stali się godnymi błogosławieństwa Bożego. Zastanowimy się nad tym: I. Co to jest cichość chrześcijańska, na czym ta cnota polega? II. Jak Pan Jezus tę cnotę umiłował i stosował w swoim życiu? III. Jaka nagroda czeka cichych.
I. Co to jest cichość chrześcijańska, jaka to cnota i na czym ona polega? Na to pytanie daje nam najlepszą odpowiedź św. Wincenty a Paulo: „Cichość polega na tym, by w sobie tłumić gniew, zachować słodycz na twarzy, w słowach, w sercu, w postępowaniu zewnętrznym i dla każdego być przystępnym, uprzejmym i grzecznym; by cierpliwie znosić cudze wady, błędy i niedoskonałości; by za doznane urazy i krzywdy nie mścić się, a tych, co nas skrzywdzili lub obrazili, wobec Boga usprawiedliwić i prosić dla nich o przebaczenie”.
Z tego pojęcia cichości i jej objawów widzimy, że to cnota bardzo ważna, potrzebna, ale i trudna, że wiele trzeba walczyć z sobą samym i potrzeba bardzo wytrwałej pracy, aby ją nabyć i stosować w codziennym życiu. Prawda, że są ludzie cisi. Są – ale nie zawsze w duchu Chrystusowym. Jedni są cisi i łagodni z natury, mają temperament spokojny. Szczęśliwe to usposobienie, ale ono nie jest jeszcze cnotą, dopóki nie przejdzie przez ogień próbny. Są znowu inni cisi i łagodni, co się nie gniewają dlatego, że nie chcą stracić spokoju i ściągnąć na siebie nieprzyjemności i przykrości. Ich zasadą i niejako hasłem są te słowa: „Ach! dajcie mi święty spokój! róbcie co chcecie, tylko mnie nie dotykajcie”. Są też ludzie cisi wtedy, gdy na drodze swego życia, nie doznają żadnej przykrości i krzywd. Nie takich ludzi Pan Jezus zalicza do cichych i nie im błogosławi, bo taka cichość jest naturalna i niedoskonała.
Cichość chrześcijańska, nie jest przelaną słodyczą w obejściu, którą nieraz ludzie fałszywi starają się ująć sobie drugich. Ta wymuszona i niesmaczna słodycz w rozmowie, ukłonach, w całym obejściu jest to płaszcz faryzejskiej obłudy. Człowiek prawy, szczery i szlachetny nie nadskakuje nikomu, przed nikim się nie płaszczy, nikomu nie pochlebia, bo nie ma potrzeby. Jego życie, charakter i czyny dają mu prawo do szacunku i miłości wszystkich.
Cichość chrześcijańska nie jest słabością charakteru, niedołęstwem woli lub też, pozbawianiem się swoich praw. Gdy na sądzie przed arcykapłanem Annaszem bezczelny sługa Malchus uderzył Pana Jezusa rękawicą w twarz, Pan Jezus cierpliwie zniósł tę zniewagę, ale zarazem upominając się o swoje prawa i piętnując niegodziwość tego niesprawiedliwego czynu, mówi: „Jeślim źle rzekł, daj świadectwo o złem, a jeśli dobrze, czemu mię bijesz?”
Na końcu cichość chrześcijańska nie polega na zupełnym usunięciu się i ukryciu przed światem i bezczynności, tak żeby świat nic o nas nie wiedział i nie mówił; bo tak sądząc, to wszyscy, co nic nie robią, żyją z dnia na dzień, bez celu i planu, byliby błogosławionymi.
Lecz nie, cichość polega nie na tym, by, siedząc z założonymi rękoma, nic nie robić, ale na tym, by wszystkie swoje obowiązki i dobre uczynki spełniać spokojnie, z godnością i wytrwałością, dla chwały Bożej, a nie szukać jej dla siebie. Cichość chrześcijańska, której Pan Jezus błogosławi, jest to umiejętne zachowanie równowagi umysłu i serca. Ludzie cisi w duchu Chrystusowym są ci, co z miłości ku Panu Jezusowi tłumią w sercu wszelką niechęć i gniew, ci – co wiedząc o ułomności natury ludzkiej – od bliźnich wyrządzone zniewagi i krzywdy cierpliwie znoszą, idąc w ślady Pana Jezusa, który powiedział: „Uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca” (Mt 11, 29).
Człowiek cichego serca wszystko przyjmuje z dziwnym i świętym spokojem i sam roznosi wokoło pokój. Jego myśli spokojne i pogodne, jego uczucia skromne i niewinne, jego słowa rozważne, jego postępowanie pełne taktu, powagi i uprzejmości czynią go Bogu i ludziom miłym. Taka cichość jest cnotą, jest błogosławieństwem, a ci, którzy tę cnotę posiadają i w swoim życiu nią się kierują, stają się uczestnikami tego błogosławieństwa Chrystusowego: „Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemią”.
I naprawdę, ludzie cisi na to błogosławieństwo zupełnie zasługują, bo cichość chrześcijańska nie jest rzeczą łatwą, jest to cnota trudna, nawet bohaterska. Z ludźmi innego charakteru, usposobienia i zdania żyć w dobrych i przyjaznych stosunkach; nigdy nikogo nie obrazić; nikomu nie dać uczuć niezadowolenia lub żalu; w powodzeniu być skromnym, w przeciwnościach spokojnym, cierpliwie znosić krzywdę i obrazę – czy to rzecz łatwa? Ile tu trzeba moralnej siły, aby zapanować nad sobą, ile walki i jakiego męstwa, by zwyciężyć samego siebie, by przebaczyć i zapomnieć o wszystkim? Dlatego też Pan Jezus, przewidując te trudności, nie tylko tę cnotę zaleca w swoich błogosławieństwach, ale też dał nam przedziwny wzór na sobie samym, abyśmy podziwiając jego cichość, tym bardziej się zachęcali do jej pełnienia.
II. Cichość jest tak charakterystyczną cnotą Pana Jezusa, tak że już w St. Zakonie Prorocy, mówiąc o Mesjaszu, głoszą i sławią tę cichość jako znamienną jego cnotę. Już prorok Izajasz powiedział, że cichość i łagodność Mesjasza będzie tak wielka, że „jako owca na zabicie wiedziony będzie, a jako baranek przed strzygącym go zamilknie i nie otworzy ust swoich”. Gdy Pan Jezus zbliżył się do św. Jana Chrzciciela, by z jego rąk przyjąć chrzest w wodach Jordanu, św. Jan, zdumiony pokorą i cichością Zbawiciela, wskazując na niego, woła: „Oto Baranek Boży, oto który gładzi grzechy świata”. Tymi słowy skreślił św. Jan nie tylko Boskie posłannictwo Pana Jezusa jako Mesjasza i Zbawiciela świata, ale i charakter tego posłannictwa, zapowiedziany przez Proroków – to jest: cichość, łagodność i spokój.
To oczekiwanie Mesjasza jako „Baranka cichego” spełnił Pan Jezus w swoim życiu najzupełniej, bo na każdym kroku, w czasie trzechletniego zawodu nauczycielskiego, a zwłaszcza podczas męki dał dowody swej niezrównanej cichości i łagodności. Cichym i łagodnym był Pan Jezus wobec faryzeuszów, uczonych i kapłanów żydowskich, którzy go nienawidzili, prześladowali i zgubić pragnęli. Cichym był i wobec rzesz ludu żydowskiego. Opowiadając Ewangelię świętą starał się zniżyć do pojęć tych prostaczków. Naprzykrzali mu się nieraz, by zaspokajał ich potrzeby, cisnęli się tłumnie do niego, znosili mu swoich chorych, przyprowadzali swoje dzieci – a Pan Jezus był dla nich zawsze dziwnie łaskawy i cichy, nikogo nie odpychał od siebie, chorych uzdrawiał, smutnych pocieszał, grzeszników nawracał.
III. Krótko zastanówmy się jeszcze, jaką Pan Jezus nagrodę obiecał wszystkim, naśladującym go w cichości. Mówi Pan Jezus: „Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemią”. Co należy rozumieć przez ziemię? Czy duże dobra i posiadłości, grunta tego świata? – Nie! bo to wszystko nie może człowieka zaspokoić, ani uszczęśliwić. Cisi będą posiadać najprzód siebie samych. Staną się panami swoich namiętności, będą mieć pokój w duszy, pokój zewnątrz siebie, pokój w stosunkach i pożyciu z innymi. Kto bowiem jest cichym, ten umie być cierpliwym, umie znosić siebie i drugich. Dlatego Pan Jezus powiedział: „W cierpliwości waszej posiądziecie dusze wasze” (Łk 21, 19). Sam Bóg chętnie mieszka w sercu człowieka cichego, bo jak pisze św. Bonawentura: ,,W sercu człowieka cichego Pan Bóg odpoczywa”.
Dalej przez ziemię, którą posiądą cisi, należy rozumieć serca współbliźnich, bo nic tak nie ujmuje serc ludzkich, jak właśnie cichość i łagodność. Człowiek cichy, powstrzymujący się od wybuchów gniewu i niezadowolenia, łagodnie i spokojnie odpowiadający na zarzuty lub obelgi, cierpliwie znoszący krzywdy i prześladowania, taki człowiek „węgle ogniste gromadzi na głowę” (Rzym 12, 17) swoich przeciwników, jak mówi św. Paweł Apostoł, tj. nie tylko zawstydza swego wroga, upokarza go, i daje mu poznać jego niesprawiedliwe postępowanie, ale wywiera tak wielki wpływ na serce ludzkie, że największego wroga nawet zamienia w przyjaciela.
Wreszcie przez „ziemię”, którą mają posiąść cisi – należy rozumieć „niebo”, które w Piśmie św. nazywa się „ziemią żyjących” w przeciwstawieniu do tej ziemi, która jest „ziemią umarłych”. Bo tu na tej ziemi panuje śmierć duszy tj. grzech i śmierć ciała, jako kara za grzech. Tam zaś w niebie jest wieczne życie w Bogu i z Bogiem, w jego łasce i chwale na wieki. To więc niebo, to szczęśliwe, wieczne życie z Bogiem i w Bogu, będzie udziałem wszystkich ludzi cichych w duchu Chrystusowym.
Tak więc naprawdę „błogosławionymi” są ludzie cisi w duchu Chrystusowym, bo w nagrodę za swą cichość, będą posiadali „Boga a w Bogu wszystko”. Starajmy się, idąc za przykładem Pana Jezusa, zdobyć tę, tak powszechnie lekceważoną, a jednak wielką i bardzo pożyteczną cnotę cichości i łagodności, prosząc pokornie: „O Jezu, cichy i pokornego Serca, uczyń serce moje według Serca twego”. Amen.
Ks.E.N.
(Na podstawie: Ks. Władysław Samolewicz w: Nowa bibljoteka kaznodziejska, t. XLVI 1934, s.22.)