„Dusza moja rozraduje się w Panu i rozkocha się w zbawieniu” (Ps 35, 9).
Drodzy Wierni!
Cudownie uleczony ślepiec, o jakim mówi dzisiejsza Ewangelia św. jak nikt inny z ludzi umiał ocenić dar oczu. On, który dotąd siedział w ciemnościach i nie mógł rozkoszować się pięknem świata, teraz pojął, czym jest oko dla człowieka. I nas często pochłaniają ciemności grzechu. Oko naszej duszy bywa pokryta bielmem niewiary, że jesteśmy nieczuli na piękno Boże, którego śladów jest tak pełno wokoło nas. Dlatego też tak mało jest prawdziwej radości w świecie. A mało dlatego, że zanika w ludziach zmysł prawdziwego piękna! Za wszelką cenę trzeba go ożywić i spotęgować. W tym celu powinniśmy zbliżyć się do Boga, by przywrócił wzrok naszej duszy.
Zastanówmy się nad tym, I. że Bóg jest źródłem piękna i II. że my możemy uczestniczyć w pięknie Bożym.
I. Z całego świata zjeżdżają się ludzie zamożniejsi, nawet niekatolicy, do Rzymu, żeby tam oglądać sławne kościoły, galerie rzeźb i obrazów, wspaniałe pałace oraz inne dzieła sztuki. Co ich do tego pobudza? Żądza piękna! Chcą ujrzeć rzeczy piękne, chcą nasycić nimi oczy i serce. A kiedy stoją całymi godzinami w niemym zachwycie przed arcydziełami sztuki, myślą sobie: Jakież piękno musiało być w duszy twórcy tych wspaniałości!
Wiadomo bowiem, że artysta malując obraz lub rzeźbiąc posąg, musi najpierw mieć we własnej duszy wzór do swego dzieła i ten wzór zawsze jest wspanialszy, niż jego odbicie na płótnie lub w marmurze. Żeby stworzyć rzecz naprawdę piękną, trzeba mieć duszę stokroć piękniejszą. Obrazy i figury, pałace i kościoły, choćby najwspanialsze, nie mogą iść w porównanie z pięknem przyrody, bledną i nikną przy nim. Nie możemy się nigdy nadziwić urokowi, jaki wywierają na nas lasy i pola, góry i doliny, rzeki i morza, zwierzęta i rośliny. Najskromniejszy kwiatek, najmniejsza muszka wprawiają w zachwyt i zdumienie każdego, kto uważniej im się przyjrzy. Zbawiciel powiada: „Popatrzcie na lilie polne, jak to one rosną! Nie pracują ani przędzą. A powiadam wam, że i Salomon w całym przepychu swym nie odziewał się, jako jedna z nich”. Gdybyśmy zebrali wszystkich artystów całego świata razem, nigdy by oni nie zdołali oddać w całej pełni piękna jednej jedynej lilii polnej.
A co mówić o pięknie całego świata? A co mówić o pięknie człowieka? „Jeśli więc – powiada Chrystus dalej – trawę polną, która dziś jest, a jutro idzie na spalenie, Bóg tak przystraja, o ileż więcej was” (Mt 6, 28), ludzi rozumnych, przeznaczonych do życia wiecznego! Naprawdę, piękno przyrody, a zwłaszcza człowieka, jest niewysłowione, niepojęte! A przecież oprócz ludzi istnieją jeszcze Aniołowie, jest Najświętsza Maryja Panna, Królowa świata całego, najpiękniejsza ze wszystkich stworzeń! Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, jak wielkie są piękności nieba!
Wszakże nad wszystkimi i wszystkim stoi Bóg, Stwórca świata, źródło wszelakiego piękna. Świat jest tylko słabym odbiciem tego piękna. Nie ulega wątpliwości, że Bóg mógł stworzyć równie łatwo światy stokroć piękniejsze od tych, jakie podziwiamy, ponieważ nosi w sobie piękno niewyczerpane i nieskończone. Mędrzec Pański powiada, że jeśli bałwochwalcy „oczarowani tych stworzeń pięknością uznali je za bogi, to powinniby przecież poznać, o ile wspanialszym jest ich władca, gdyż sprawca piękności to wszystko stworzył” (Mądr 13, 3).
Św. Franciszek z Asyżu na widok drobnego kwiatka wylewał łzy radości, a to dlatego, że mu się wówczas w duszy przedstawiał bezkres piękna Bożego, którym się będzie cieszył w wieczności. Tak, w wieczności wybrańcy Boga będą go oglądali twarzą w twarz, będą go posiadali na własność, i to stanowi największe szczęście człowieka, najhojniejszą zapłatę za wszystkie jego trudy i cierpienia. W jaki sposób to się stanie, tego my tu nigdy nie zdołamy zrozumieć, przeszkadza nam w tym nasze ciało. Posiadanie Boga i rozkosz, stąd płynąca, będzie nawskroś duchowa. Pocznie się z ducha, w duchu się zrodzi i w duchu też będzie odczuwana, dlatego nigdy się nie sprzykrzy, nie spowszednieje. Wówczas będziemy coraz lepiej poznawali Boga, a w nim poznamy też wszelką Prawdę, wszelkie Dobro, wszelkie Piękno. „Teraz, – poucza Apostoł Narodów, – widzimy przez zwierciadło, niejasno; lecz wonczas twarzą w twarz. Teraz wiem po części, lecz wonczas poznam, jakom i poznany jest” (1 Kor 13, 12).
II. Ale nawet tu na ziemi nam, lichym stworzeniom, wolno uczestniczyć w pięknie Bożym. Owszem, kto chce oglądać to piękno w wieczności, powinien już zawczasu, w doczesnym życiu, do niego się sposobić. W jaki sposób możemy się stać uczestnikami piękna prawdziwego? Nie inaczej, jak starając się w miarę słabych sił naśladować własnym życiem doskonałości Boże. „Bądźcież tedy doskonałymi, jak i Ojciec wasz niebieski doskonały jest” (Mt 5, 48).
Mówimy niekiedy, – niestety, zdarza się to nie często: – Jaka to piękna dusza! Na takie uznanie zasługuje jedynie człowiek, szczerze pracujący nad sobą, starający się jak najbardziej upodobnić się Panu Bogu. Uczestniczą w pięknie Bożym ci, którzy starają się poznać Mądrość Bożą i zdobywają wiedzę; i ci, co wykonują sprawiedliwość; i ci, co dobrocią serca zadziwiają ludzkość. Każda cnota chrześcijańska, praktykowana nie dla oka ludzkiego, ale szczerze, z przekonania, pozwala nam uczestniczyć w doskonałościach Bożych, pomnaża prawdziwe piękno na ziemi, a zarazem rodzi w duszy człowieka cnotliwego pokój i wesele. Święci – to najweselsi ludzie na świecie, bo wiedzą, że służyć Bogu znaczy tyle, co królować. Taki św. Franciszek z Asyżu, taki św. Franciszek Salezy zdumiewali wszystkich swą pogodą i nieraz umieli jednym słowem osuszyć łzy najbardziej zasmuconych.
Jest jeszcze coś naprawdę pięknego na świecie, – to Kościół katolicki. Tradycja Kościoła łączy w sobie wszystkie piękności. Podziwiamy w nim rozmaitość obrządków, narodowości, zwyczajów w jedności wiary, władzy i czci zewnętrznej; podziwiamy jego świątynie, obrazy, ceremonie, pienia, prawa. Otóż dość trwać w wierności Kościołowi, dość go ukochać i pełnić jego nakazy, a będziemy uczestnikami piękna Bożego, bo przecież Kościół jest najpiękniejszym dziełem Bożym i najlepiej odzwierciedla jego doskonałości.
Są ludzie, którzy całe swe życie poświęcili sztuce i uważają, że zrobili wiele, jeżeli namalowali kilka pięknych obrazów lub wyrzeźbili parę udatnych figur. Czyż nie daleko mądrzej postępują, czyż nie na większą zasługują pochwałę ci, którzy swe krótkie życie obracają na ciągłe odtwarzanie w swej własnej duszy oraz w duszach bliźnich obrazu i podobieństwa Bożego, pierwowzoru i źródła wszelkiego piękna?
Pracujmy więc nad sobą jak nad dziełem sztuki, rozwijajmy i potęgujmy w swojej duszy i czynach prawdziwe piękno, a osiągniemy chwałę nieśmiertelną! Amen.
Ks.E.N.
(Na podstawie: Ks. Dr. Ildefons Bohicz w: Nowa bibljoteka kaznodziejska, t. XLVI 1934, s.29.)