Religia i uczciwość, 13.02.2011

Drodzy Wierni!

Każdy z nas kiedyś widzieliśmy majestatyczny widok morza podczas burzy. Ta potęga żywiołów przyrody często budzi w szlachetnych sercach pragnienia wyższe. Takie serce miał św. Augustyn, który w swoich „Wyznaniach” (10, 6; 4, 10) opowiada, jak kiedyś stał na wybrzeżu morskim i zawołał głośno: „O morze, słońce, przyrodo, czy możecie mojej duszy udzielić pokoju?” Ale wokoło cisza, a fale tylko szumią, jak gdyby chciały odpowiedzieć: „Nie, tego dać nie możemy; niestałe, znikome, jak my same, są wszelkie dobra ziemskie; szukaj wyżej”. Augustyn podnosi oczy w górę i widzi na niebie tysiące gwiazd. „Może wy, wspaniałe gwiazdy, możecie mi udzielić spokoju?” Augustyn słucha i zdaje mu się, że tam w górze słyszy głos: „Nie! My świecimy, aby znowu zgasnąć; tak jest z wszelką pięknością i wszelką radością ziemską; wznieś się wyżej”. I Augustyn wznosi się wyżej, na skrzydłach swego ducha, aż do duchów, otaczających tron Boży, i z większą jeszcze natarczywością woła: „Spokoju!” Ale znowu słyszy: „Nie! My jesteśmy stworzeniami, a nic stworzonego i nawet najwyższa umiejętność i sztuka nie może zaspokoić pragnienia twego serca”. Lecz teraz stanął on przed samym Bogiem i już nic nie pyta; pada na kolana i woła: „Dla Siebie stworzyłeś nas, o Panie, a serce nasze nie znajdzie spokoju, póki nie spocznie w Tobie”.

I my słyszymy często głos naszego sumienia: Ty należysz do Boga i tylko w Bogu znajdziesz pokój. Tak, my chrześcijanie należymy do Boga i religia jest dla nas czymś całkiem naturalnym, czymś, co rozumie się samo przez się. Ale nie wszyscy tak myślą jak my. Bardzo wielu mówią: Na co nam właściwie jest potrzebna religia i słuchanie kazań, odwiedzanie kościołów, i wszystko, co się z tym łączy? Nie widzę, aby to dla mnie miało być konieczne. Przecież nie czynię nic złego, nie kradnę, nie morduję, nie wyrządzam nikomu przykrości. Po co jeszcze religia? Jeżeli tylko człowiek żyje uczciwie, to w końcu sam Bóg nie będzie od nas żądał więcej. Bardzo dobrze, jeżeli tylko ktoś żyje uczciwie. Ale o to właśnie chodzi! Możemy pokazać, że dla absolutnej większości to rzecz całkiem niemożliwa; bez religii niema uczciwości. Jeszcze więcej: religia jako taka jest najświętszym i najwyższym obowiązkiem uczciwości i moralności.

Kto jest człowiekiem uczciwym? Oczywiście ten, który czyni dobrze. A co jest dobre? Zapewne to, co jest sprawiedliwe. A zatem! Jest prawdą niewątpliwą, wypływającą z naturalnego poznania rzeczy stworzonych, że istnieje Bóg Twórca, że wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy, mamy od Boga. A więc i to także jest rzeczą całkiem słuszną, że powinniśmy tego Boga uznawać za naszego Pana i Władcę, czcić Go i dziękować Mu za Jego dobrodziejstwa. To obowiązek sprawiedliwości, a sprawiedliwość względem Boga i nazywamy religią. Prawdą jest też, że ten Bóg mówił do nas przez patriarchów i proroków, a wreszcie przez swojego Syna i że On nie może kłamać i zwodzić; a więc jest to także rzeczą słuszną i naszym obowiązkiem, abyśmy wierzyli temu, co On powiedział, i czynili to, co On nakazał. Jest prawdą, że Syn Boży założył Kościół i powiedział do jego zwierzchników: „Kto was słucha, mnie słucha” (Łk 10, 16). Czy wtedy nie jest rzeczą godziwą i naszym naturalnym obowiązkiem, abyśmy także Kościół św. czcili i kochali jako naszą matkę?

I któż jeszcze śmie mówić: To wszystko nie jest potrzebne; człowiek obejdzie się bez religii, jeżeli tylko żyje uczciwie? Jakże ten, kto żyje bez religii, jeszcze może żyć uczciwie? Czy właśnie ten, chociażby zresztą nie czynił nic złego, nie lamie swego pierwszego, najważniejszego i najświętszego obowiązku? On nie kradnie i nie zabija, a przecież jest zbrodniarzem. Kto kradnie, zabiera bliźniemu pieniądze, kto zabija, odbiera mu życie: jest to z pewnością wielka zbrodnia. Ale kto nie ma żadnej religii i nie chce mieć, kto więc nie uznaje Boga i depce nogami Jego słowo i przykazanie: czyż ten nie odbiera, o ile to w jego mocy, temu nieskończonemu Bogu Jemu należnej czci i czy przez to nie popełnia właściwie daleko większej zbrodni? To zbrodnia przeciw Majestatowi! I dlatego Bóg, dając swoje przykazania wśród grzmotu i błyskawic na górze Synaj, postawił na czele przykazanie religii i zanim powiedział: „Czcij ojca twego i matkę” i „nie będziesz zabijał” – wyrzekł z naciskiem szczególnie uroczystym: „Jam jest Pan Bóg twój – nie będziesz miał bogów cudzych przede mną!”

Pierwszym obowiązkiem prawdziwej uczciwości jest obowiązek względem Boga. Ale wierne spełnianie tego obowiązku jest zarazem najlepszą rękojmią wykonywania wszystkich innych obowiązków, czyli innymi słowy: religia jest najlepszą i najmocniejszą podwaliną wszelkiej uczciwości. Dlatego nie wahają się najstarsi pisarze chrześcijańscy powoływać się właśnie na uczciwość pierwszych chrześcijan jako na dowód, że religia ich jest prawdziwą. „Patrzcie – woła św. Justyn męczennik do pogan – odkąd służymy jedynemu Bogu prawdziwemu, staliśmy się całkiem innymi ludźmi: my, którzyśmy przedtem oddawali się obżarstwu i pijaństwu, jesteśmy teraz wstrzemięźliwymi i trzeźwymi; my, którzyśmy przedtem żadnym nie gardzili środkiem, żeby dojść do majątku, teraz udzielamy nawet z tego, co mamy, potrzebującym; my, którzyśmy przedtem nienawidzili jedni drugich i zabijali, kochamy się między sobą i modlimy się nawet za naszych nieprzyjaciół: to sprawiła nasza religia” (Apol. 1, 14). „Ludźmi waszymi – woła Tertulian do pogan owego czasu (Apol. 44) – zapełnione są zawsze więzienia. Prawda, że teraz powołujecie i chrześcijan przed swoje sądy, ale powiedzcie, gdzie i kiedy mogliście choćby jeden raz zasądzić chrześcijanina za kradzież, cudzołóstwo, morderstwo? Skazują nas tylko za to, że jesteśmy chrześcijanami; gdybyśmy dopuszczali się jakiego innego przestępstwa, nie bylibyśmy już dobrymi chrześcijanami”.

Na przykład, twój nieprzyjaciel obraził cię i zakipiało w twym sercu. Ale ty przypominasz sobie, co Pan powiedział: „Mnie pomstę, ja oddam” (Rzym 12, 19), a jeżeli to cię nie uspokoi – wtedy podnosisz oko na krzyż i słyszysz, jak modli się twój Zbawiciel: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią” – i ty także przebaczasz. Przygniata cię ubóstwo i troska i smutek, i już zaczynasz tracić odwagę. Ale pomyślisz sobie o niebie, gdzie Bóg sam „otrze wszelką łzę z oczu naszych” (Obj 21, 4), a jeżeli to jeszcze nie pomoże, wtedy staje naraz przed okiem twej duszy żłobek betlejemski i oglądasz w nim twojego Boga, który dla ciebie stał się tak małym i tak ubogim: i jesteś pocieszony. A możeś niestety upadł i sumienie nie daje ci spokoju. Ale oto słyszysz w swoim wnętrzu jakiś głos, mówiący do ciebie: Nie rozpaczaj, Bóg jest dobry! Od razu śpieszysz do trybunału spowiedzi, a Bóg ogłasza ci przebaczenie przez swojego sługę – i znów jesteś spokojny. Na pewno i my żyjemy wśród złego świata, i my jesteśmy słabi, ale my chrześcijanie możemy o wiele łatwiej niż inni wypełniać swoje obowiązki.

Religia jest najmocniejszą podwaliną uczciwości. „Nie wiem – pisze już poganin Cicero (De nat. deor. 1, 2) – czy rzetelność i wiara, w ogóle społeczeństwo ludzkie i pojęcie sprawiedliwości jeszcze może utrzymać się, gdy zabraknie pobożności i religii”. Nie, to wszystko nie może w rzeczy samej istnieć bez religii. Prawda, i to być może, że ci, którzy nie mają religii, nie kradną, nie mordują. Ale są jeszcze inne występki, których nie wolno popełniać, i jest jeszcze dużo obowiązków, które trzeba wykonywać, a których nie będzie wykonywał człowiek bez religii: powinieneś być dobrem, posłusznym dzieckiem wobec twoich rodziców, jako dorosły powinieneś być czystych obyczajów, powinieneś być uczciwym w swoim zawodzie, litościwym dla ubogich, skromnym w szczęściu, cierpliwym w nieszczęściu. Czy będziesz tym wszystkim bez religii? Czy będziesz zawsze? I wtedy, kiedy w twojej duszy szaleje namiętność – i wtedy, kiedy jakiś twój interes wielkiej wagi stacza gorącą walkę z twoim obowiązkiem? A cóż ci ma wtedy dać siłę potrzebną do zwycięstwa? Twój rozum? Ale czy jego głos będzie zawsze dosyć donośny?

Powiedziano: trzeba czynić to, co dobre, dla niego samego, wykonywać cnotę dla tego, że ona jest sama w sobie piękną – bez względu na Boga i na niebo albo na piekło. Bardzo to pięknie. Ale nie sądźmy, że to jest dla największej części ludzi czymś więcej jak ładnym wyrażeniem, które nie potrafi w chwili pokusy stłumić w sercu grzesznego pragnienia ani powstrzymać ręki od zbrodni. Na to nie trzeba wielu dowodów. Trzeba tylko znać cokolwiek naturę ludzką. Ktoś, co znał ludzi, powiedział to dosadnie, lecz bardzo prawdziwie: „Bez religii – są to słowa Napoleona I – bez religii zabijaliby się ludzie o najsoczystszą gruszkę lub najpiękniejszą kobietę”.

Słyszeliśmy o najnowszym, najmodniejszym rodzaju moralności. Człowiek uważany przez swoich przyjaciół za największego myśliciela swego czasu, Fryderyk Nietzsche, był przejęty nienawiścią prawdziwie piekielną przeciw wszelkiej religii, a przede wszystkim chciał zniszczyć religię chrześcijańską, jak sam powiada, „pociskami piorunów”. – I wpadło mu raz na myśl ogłosić także nową moralność, nową naukę o cnocie: „moralność panów”, moralność „nadczłowieka”, moralność, nie znającą różnicy między dobrem a złem. Miała ona być we wszystkim przeciwieństwem moralności chrześcijańskiej. „Wszystko jest dozwolone” oto jej najwyższa zasada. Precz z pokorą – niech duma zajmie jej miejsce! Precz z zaparciem się – hasłem niech będzie używanie! Precz z głupią litością dla słabych – podeptajcie ich i panujcie sami – wy „nadludzie”! Taka jest logiczna moralność bez religii, i widzieliśmy jej skutki w nazizmie i w komunizmie.

Szanujmy więc religię, zaszczepiajmy ją w sercach dzieci! Ona jest pierwszym obowiązkiem uczciwości, a nawet jej podwaliną, a oprócz tej podwaliny żadnej innej niema. Bez religii niema uczciwości. Ale i to również jest prawdą: bez uczciwości, niema całej religii. Religia bez życia prawdziwie cnotliwego, nie byłaby wcale religią prawdziwą. Byłoby to drzewo bez liści i bez owoców, drzewo, którego korzenie byłyby zgniłe, a rdzeń wyschnięty. Religia bez uczciwości byłaby wielkim zgorszeniem. Ci, co nie mają religii, mogli o nas powiedzieć: Oto widzicie, ci nabożni nie są lepsi od nas! Bądźmy cierpliwi, łagodni, szczerzy, uprzejmi wobec wszystkich i pełni miłości. Wszak tego żąda nasza religia katolicka. Bardzo pięknie mówi o niej Apostoł św. Jakub: „Bądźcie czynicielami słowa, a nie słuchaczami tylko… Nabożeństwo (religio) czyste i niepokalane u Boga i Ojca to jest, nawiedzać sieroty i wdowy w ucisku ich, a siebie zachować niezmazanym od tego świata” (Jak 1, 22, 27). Amen.

 

Ks. E. N.

 

(Na podstawie: Ks. Aleksander Pechnik, Kazania i nauki, 1923, s.390)