Zakończenie roku kalendarzowego, 31.12.2010

Drodzy Wierni!

Któż z nas kiedyś nie siedział głęboko zamyślony nad brzegiem strumienia górskiego? Kto nie obserwował, jak woda napływała i odpływała z cichym szumem? Jest to obraz upływającego i podlegającego zmianom naszego życia. Można by porównać życie współczesne do pociągu pośpiesznego, który pędzi przez świat, mijając stacje, miasta, wioski i przeróżne krajobrazy. Niektórzy z pasażerów nie chcą myśleć o tym, skąd przychodzą i dokąd jadą. Ale tu i ówdzie zatrzymują się i poddają refleksji nad sensem swojego życia. Do takich momentów należy między innymi Sylwester, Nowy Rok, dzień urodzin, jubileusze. Pytają wtedy: Jak długo potrwa jeszcze jazda? Kiedy wysiądziemy na ostatniej stacji?

Kiedy spytano filozofa greckiego Talesa, co jest najcenniejszym dobrem, ten tak odpowiedział: „Czas, bo przez czas można zdobyć wszystko inne”. Bez czasu nie ma działania i twórczości, stawania się pełnym chrześcijaninem, krystalizacji swego charakteru, wzrostu w cnotach, nie ma szczęścia i zdrowia. Czas jest aniołem pocieszenia, zwłaszcza w cierpieniu i smutku. Cesarz Karol V nosił na ręku złoty pierścień, w którym zamiast drogiego kamienia był mały zegareczek z napisem: „Cenniejszy od drogiego kamienia”. Św. Wawrzyniec Justynian nazywał czas złotymi płatkami, bo te, chociaż małe, są bardzo cenne, i trzeba obchodzić się z nimi ostrożnie, żeby nie zginęły. Bogaty jest każdy, kto ma jeszcze czas, bo może zdobyć wieczność. Dlatego święci tak wysoko cenili czas. Św. Bernardyn ze Sieny mówił, że „czas jest tyle wart, co sam Bóg”. Dlaczego? „Bo przez czas dobrze wykorzystany można Boga oglądać”. Królowa angielska Elżbieta I powiedziała w chwili śmierci, że oddałaby całe państwo za jedną godzinę życia. Daremnie!
Czas dla każdego człowieka winien być niezmienną wartością, bo w czasie naszego ziemskiego życia otrzymujemy bezcenne skarby łask, które winniśmy obrócić na cele zbawienia duszy. Gdybyśmy zobaczyli nad brzegiem morza człowieka, który bez przerwy rzuca do wody złote monety i drogie kamienie, uznalibyśmy go za pomylonego. A iluż ludzi marnuje bezcenny czas? Godziny, dni, tygodnie trwonimy na szukaniu własnej przyjemności, dogadzaniu własnemu ciału, jego namiętnościom. Spójrzmy w duchu na krawędź wiecznej przepaści i zapytajmy: Co daliby potępieni za jedną godzinę łaski? Chcieliby kupić ten czas za wszystkie skarby świata. Wykorzystajmy dany nam przez Boga limit czasu, gdyż on jest tak cenny jak drogie kamienie i bezcenne perły.

Na zakończenie starego roku podziękujmy Bogu za dar życia przyrodzonego i nadprzyrodzonego. Za to, że istniejemy, że jesteśmy zdrowi, że ruszamy się. Wszystko to mamy od Boga. Dzisiejszy świat nie docenia tego daru, może dlatego że na co dzień z nim się spotyka, że stale z niego korzysta, że posiada go w nadmiarze. Ciągłe wojny, zamachy terrorystów, strata życia w tysiącach wypadków, mordowanie milionów jeszcze nie narodzonych dzieci w łonie matek obniżyły wartość życia w obecnym świecie. Mówią niektórzy, że ich życie jest marne, że nie ma się nad czym zastanawiać i za co dziękować Bogu. „Życie jest cierpieniem, cały świat jest szpitalem, a śmierć jest lekarzem” — napisał Henryk Heine. Życie dla niektórych jest absurdem. Jakże nieszczęśliwi są ludzie nie znający sensu życia! Choćby życie nasze było bardzo marne i nieszczęśliwe, choćby było ubogie i przez los okrutnie doświadczane, zawsze jest życiem, jest wartością bezcenną, gdyż w nim zbieramy zasługi na niebo.

Dziękujemy Bogu za Jego miłość. To druga wartość, która staje nam przed oczyma w ten wieczór sylwestrowy. Ona także jest z Boga. Św. Jan pisze: „Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu a Bóg trwa w nim”. Jesteśmy stworzeni z miłości. Pan Bóg, stwarzając człowieka, wyposażył go na drogę życia w najwspanialszy swój dar: w swoją Bożą miłość. I dlatego człowieka jako dziecko Boże można poznać po miłości. Zapytajmy szczerze samych siebie: jak jest właściwie z moją miłością ku Bogu i naszym bliźnim? Ile w niej jest szukania siebie, a ile Boga i Jego chwały, i przyczyniania się do zbawienia naszych braci w Chrystusie? Jako chrześcijanin jestem tyle wart, ile jest warta moja miłość. Zróbmy dziś postanowienie, że będziemy czuwali nad tym, by nasza miłość nie zwietrzała przez prozę życia, nabrała nowych rumieńców i byśmy przy jej pomocy mogli świadczyć o Chrystusie i budować królestwo Boże w sobie i w sercach naszych braci.

Dziękujmy dziś Bogu za prawdę. To jest także wielka wartość, za którą rzadko kto szczerze dziękuje Bogu. Św. Jan zwraca uwagę i przestrzega, że żyjemy w czasach, w których wielu ludziom zależy na tym, by zafałszować prawdę. Powstaje wielu głosicieli błędnych nauk (Antychrystów), podających się za reprezentantów odwiecznej prawdy. Można ich łatwo poznać, ponieważ „wyszli oni z nas, lecz nie byli z nas, (…) nie wszyscy są naszego ducha”. Prawdziwi uczniowie Chrystusa nie dadzą się im zwieść, ponieważ mają namaszczenie od Ducha Świętego i wszyscy są napełnieni wiedzą. Jest faktem stwierdzonym ponad wszelką wątpliwość, że właśnie dziś trudno odróżnić fałsz od prawdy.

Pomyślmy, czy zastanawialiśmy się choć przez chwilę w minionym roku nad tym, że jesteśmy dziedzicami odwiecznej prawdy, że ją posiadamy z łaski Bożej, że może na tę łaskę wcale nie zasłużyliśmy? Prawda przyszła do nas w osobie Jezusa Chrystusa. Mówił On o sobie: „Ja jestem prawdą, Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie”. Czyśmy na wzór naszego Pana nie tylko znali prawdę, ale całym sercem o niej świadczyli? Warto dziś, w ten wieczór sylwestrowy, udzielić sobie samemu odpowiedzi na to pytanie.

Szczęśliwy człowiek, który jest z prawdy i głosu prawdy słucha. Iluż to ludzi w kończącym się roku rozbiło się o strop swej ludzkiej skończoności, małości i zarozumiałości, stawiając swoją ludzką prawdę nad prawdą Bożą! My należymy do tych, którzy wytrwali przy prawdzie nauki Ewangelii. Podziękujmy za to z całego serca Bogu i uświadommy sobie, że Chrystus jest dla nas drogą, prawdą i życiem, jest wczoraj, dziś i na wieki ten sam. Amen.

Ks.E.N.