Drodzy Wierni!
„Słowo stało się Ciałem i mieszkało między nami” (J 1, 14). Tajemnica radości świąt Bożego Narodzenia to nie tylko zewnętrzne formy tego święta. To nie tylko rozświetlona choinka, szopka, wspaniałe, pełne barw i uroku kolędy; to nie tylko nastrojowa wieczerza wigilijna w gronie osób najbliższych i najukochańszych; to nie tylko łamanie się opłatkiem, który jest symbolem miłości wzajemnej. Tajemnica radości świąt Bożego Narodzenia, to coś niesłychanie większego. To wypełnienie się odwiecznej tęsknoty biednego i zmęczonego ciężarami życia człowieka za zbawieniem, to wypełnienie się odwiecznej tęsknoty za Bogiem, za Prawdą.
Jakże ten wielki Bóg staje się nam bliski w czarowną noc Bożego Narodzenia! Z wysokości nieba schodzi na ziemię, przyobleka się w ludzkie ciało, staje się jako jeden z nas. A dla zdobycia i ośmielenia każdego serca przychodzą na ziemię w postaci małej Dzieciny, wyciągającej z miłością swe ręki ku wszystkim synom tej ziemi.
„Słowo stało się Ciałem i mieszkało między nami”. Bóg stał się człowiekiem. A to wszystko nie jakieś przenośne, nie poezja, nie marzenia ludzkie. To wszystko prawda. Bóg między nami! Wszechmogący i wieczny Bóg narodził się światu. I dlatego wielka, głęboka radość, pełna zdziwienia. Przy obchodzie świąt Bożego Narodzenia brzmią nam słowa anielskie, wyrzeczone do pasterzy: „Nie lękajcie się, oto bowiem zwiastuję wam radość wielką, która będzie wszystkiemu ludowi, że się nam dziś narodził Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan!” (Łk 2, 10).
A gdyby nas zapytał jakiś niedowiarek, skąd nasza pewność, że Dziecię narodzone w stajence jest rzeczywiście Bogiem w ludzkiej postaci, wskazalibyśmy mu na wypełnienie się proroctw mesjańskich dotyczących Narodzenia Syna Bożego: na Izajasza (7, 14; 35, 4), Micheasza (5, 2) i innych. Wskazalibyśmy mu na wypełnienie się proroctw odnośnie życia, działalności, zwłaszcza śmierci Boga zrodzonego w stajence (Ps 21; Iz 53, 5). A gdyby go nie przekonały proroctwa spełnione na Dziecinie zrodzonej w stajence, wskazalibyśmy mu dzieła, które czynił wśród ludzi już dorosły Syn Człowieczy: „Ślepi widzą, chromi chodzą, trędowaci są oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają” (Mt 11, 5). A gdyby go i to nie przekonało, wskazalibyśmy mu na cud zmartwychwstania, stwierdzony świadkami, którzy na świadectwo tej prawdy jeden za drugim oddawali życie w męczeństwie. Dlatego też mamy pewność niezbitą, że „Słowo stało się ciałem i mieszkało między nami”. I dlatego wierzymy, że Dziecię zrodzone w stajence jest Bogiem.
Narodzenie Chrystusa w ludzkiej postaci w niepojęty sposób wywyższa ludzką naturę. Naszym bratem w człowieczeństwie jest Jezus Chrystus, Syn Boży. Czy zastanawiamy się kiedy nad tym, jak wysoko wyniósł Bóg nasze człowieczeństwo? Jesteśmy braćmi i siostrami Chrystusa! Dla tego szanujmy nasze człowieczeństwo, nie wdeptujmy naszej ludzkiej godności w błoto grzechu, w brudy tej ziemi, w nędzę występku. Czcijmy w swojej własnej naturze – naturę ludzką Syna Bożego. I czcijmy ją w każdym człowieku, naszym bliźnim.
Bogu zrodzonemu w stajence pastuszkowie złożyli dary. Z darami pospieszyli Trzej Mędrcy ze Wschodu. Godzi się, abyśmy i my w tę czarowną noc podeszli do żłobka z darami. Co damy dzisiaj Bożej Dziecinie? Damy Jej miłość. To najwspanialszy dar, który nawet najuboższy może złożyć u żłobka Bożego Syna. A miłość to nie słowa, miłość to nie mdłe wzruszenia serca. Miłość to czyn życia. „Jeśli mnie miłujecie, zachowujcie przykazania moje” (J 14, 15). „Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten jest, który mnie miłuje”, powiedział Chrystus (J 14, 2).
U stóp Bożego Syna złożymy także dar wierności. Od Chrystusa i jego praw nie odstąpimy nigdy. Ewangelia św. i Kościół chrystusowy będzie naszym prawem i drogą naszego życia.
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa żył żołnierz Mariusz. Oskarżono go o wyznawanie Chrystusa. Wzywają Mariusza. Potwierdza oskarżenie: „Jestem chrześcijaninem”. Dają mu trzy godziny do namysłu; wyprze się Chrystusa, będzie żył, jeśli przy Nim wytrwa – czeka go śmierć. Mariusz udaje się do biskupa po poradę. Biskup prowadzi go do kaplicy, odpina wojakowi miecz i trzymając go w jednej, a Ewangelię w drugiej ręce, przemawia: „Wybieraj! Wybierz między tymi dwoma. Pomiędzy sławą wojskową a Ewangelią. Między życiem a śmiercią”. I żołnierz sięgnął po Ewangelię. Nie czekając upływu oznaczonych trzech godzin, stawił się u trybuna i został stracony na miejscu…
Wybieraj! Powie nam to wiele razy świat zły i zepsuty. Wybieraj: pomiędzy wiarą a niewiarą; pomiędzy Bogiem a światem, obiecującym używanie i przyjemności; pomiędzy prawdą Ewangelii Chrystusa a kłamstwem fałszu. Wybieraj pomiędzy cnotą a grzechem; dobrem a złem! Wybieraj każdego dnia i każdej godzinie. Wiemy, co wybierzemy. Wybieramy wiarę w trwanie przy Chrystusie. I naszą wierność złożymy dzisiaj u stóp Syna Bożego. Amen.
(Na podstawie: Józef Anczewski w: Współczesna ambona 1957 Nr. 4 s. 633).