Drodzy Wierni!
Słusznie ktoś powiedział: „Kiedy człowieka opuści w życiu wszystko, pozostaje mu jeszcze Bóg, a gdy i Bóg go opuści, pozostaje mu tylko czarna, wyniszczająca rozpacz”. Nic dziwnego, że człowiek, jeśli zachowa życiową przytomność umysłu, samorzutnie broni się przed tą wyniszczającą rozpaczą, zwraca ufnie oczy ku Bogu, aby w Nim mieć potrzebne a niezawodne oparcie. Tego oparcia potrzebuje zwłaszcza na czarną godzinę życia. A któż z ludzi nie miał lub nie ma, lub nie będzie miał w życiu swojej czarnej lub przynajmniej ciemnej czy szarej godziny. Miewają ją i całe narody, całe pokolenia, całe wieki.
Taka czarna godzina nastała dla człowieka po grzechu pierworodnym. Wtedy bowiem człowiek utracił wszystko: spokój sumienia, radość, szczęście, przyjaźń z Bogiem, łaskę, dary nadprzyrodzone, prawo do nieba. Ściągnął na siebie przekleństwo Boże, choroby, cierpienia i śmierć. Z trudem przyszło mu zdobywać chleb, odzienie, które mu odtąd było potrzebne. Utracił grunt pod nogami, zabarykadował sobie drogę do zbawienia. Pozostał nagi – dosłownie i przenośnie. Poczuł przerażające osamotnienie. Ze smutkiem, wstydem i żalem, i z płaczem opuścił Raj. Wyrzucony został jakby za burtę – on i jego przyszłe potomstwo. Cała ludzkość bez przyszłości, jednostka i cała zbiorowość ludzka! Bez nadziei. Tylko płacz, tylko pot, tylko choroby, tylko śmierć – tylko potępienie!… A więc wyniszczająca rozpacz. Bo życie bez spokoju sumienia, życie bez Boga, z dala od Niego. Śmierć bez Boga i wieczność bez Boga – tragiczna, ponura wizja bliższej i dalszej przyszłości Adama, Ewy, ich dzieci, wszystkich ich potomków.
Na tę myśl człowiek zadrżał, przeraził się. Zatęsknił za błogosławioną niedawną przeszłością. I rozżalił się. Obarczone winą serce, przyćmiony od łez wzrok i umysł od grzechowego skażenia skierował w stronę Tego, któremu okazał nieposłuszeństwo. Może jeszcze przebaczy, daruje, choć w części. Daruje, bo był dobry, był Ojcem, więc złagodzi swój słuszny gniew i słuszną karę.
I człowiek nie zawiódł się. Ani on, ani ona. Oboje otrzymali przyrzeczenie, obietnicę odmiany losu. Stanie się to za sprawą Niewiasty i Jej Syna Zbawiciela, który swą stopą ma w przyszłości zdeptać węża, szatana, który ludzi doprowadził do takiej katastrofy. Tak więc na progu historii rodzaju ludzkiego przyobiecał Bóg tej pierwszej ludzkiej parze małżeńskiej przysłać na ziemię wybawiciela, Mesjasza. I tym postawił ją na nogi, podniósł na duchu, pokrzepił. Swoim boskim zapewnieniem wlał w jej serca nadzieję – uchronił przed rozpaczą. Obiecany Zbawiciel wybawi ją i jej potomstwo z tego strasznego położenia.
I odtąd człowiek czekał, tęsknił jak jeleń do źródła wód w długiej godzinie upalenia. Wytężał wzrok w przyszłość, by nim wypatrzyć chwilę, której doczekali się aniołowie, pasterze, Mędrcy, Symeon, Piotr, Magdalena i każdy z nas. Ludzkość doczekała się Zbawiciela! Ci, którzy czekając z utęsknieniem zmarli przed Jego przyjściem, żyli nadzieją i owocami przyszłych uczynków i zasług Zbawiciela, oczekiwanego Mesjasza, Jezusa Chrystusa.
Ale człowiek i ludzkość, której tak długo wypadło czekać, chwilami załamywała się, popadała w duchowe odrętwienie, obojętność, oziębłość, czasem nawet w grzech niewiary i bałwochwalstwa. W tym oczekiwaniu słabła w wierze i w nadziei. Dlatego trzeba ją było podtrzymywać na duchu. Człowiekowi upadłemu i upadającemu, oddalonemu od swego Ojca, Bóg ukazywał się rzadziej, tylko wyjątkowo. Aby jednak utrzymać łączność z biednym człowiekiem i z całą ludzkością, Bóg posługiwał się po średnikami ludźmi – prorokami.
Prorok w szerszym znaczeniu, z greckiego profetes, to człowiek mówiący za drugiego, w imieniu drugiego, to jakby jego tłumacz. W znaczeniu ściślejszym to człowiek, który w imieniu Boga przemawia do ludzi w sprawach Bożych, naucza o nich, wyjaśnia Pismo Św., oznajmia wolę Bożą, upomina, karci, wytyka błędy, nawołuje do cnoty, modlitwy, pokuty. W znaczeniu jeszcze ściślejszym prorok to człowiek, który poznawał i ogłaszał ludziom sprawy ukryte, których w normalny sposób nie można było poznać, np. rzeczy odległe pod względem miejsca, myśli, cudze zamiary, rzeczy przeszłe, o których zaginęła już pamięć wśród ludzi. Do najbardziej ukrytych spraw należą sprawy przyszłe. Prorokować to przepowiadać rzeczy przyszłe.
Prorocy biblijni przepowiadali z polecenia Bożego; swą wiedzę rzeczy przyszłych czerpali z Boga. On ich wtajemniczał w sprawy przyszłości, im objawiał swe zamiary i plany. Do takich tajemnych spraw dalekiej przyszłości należało przyjście obiecanego Mesjasza, Zbawiciela, o którym prorocy z woli Boga stopniowo pouczali ludzi. Proroctwa o przyszłym Zbawicielu nie były podane w formie uporządkowanego życiorysu, harmonijnie ułożonego opowiadania. Są to raczej krótkie szkice, czasem jakiś obraz, przenośnia, krótkie zdanie. Wszystkie te sposoby przekazywania poszczególnych okoliczności przyjścia Mesjasza w całości dają nam dokładny obraz obiecanego Zbawiciela. Człowiek coraz lepiej poznawał Boga i Jego zamiary względem rodzaju ludzkiego, cel życia i sposoby, środki ocalenia się od wiecznej zatraty.
I tak prorocy przepowiedzieli czas przyjścia Zbawiciela: miał się zjawić na ziemi po 70 tygodniach lat, tj. po 490 latach licząc od czasów proroka Daniela (Dan 9, 24). Miejscem narodzenia – Betleem (Mich 5, 2), matką – Dziewica: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna” (Iz 7, 14). Mesjasz jako człowiek wynijdzie jako różdżka z korzenia Jessego, czyli z rodu Dawida (Iz 11, 1). Mesjasz to nie tylko Człowiek, ale i Bóg: „Tyś jest Synem moim, Jam ciebie dziś zrodził” (Ps 2, 7). „Ten ci jest Bóg nasz… na ziemi był widziany i z ludźmi obcował” (Baruch 3, 36). Nazwy wyrażające Jego naturę, przymioty, władzę: Przedwieczny, Radny, Bóg, Mocny, Ojciec przyszłego wieku, Książę Pokoju (Iz 9, 6). Prorocy zapowiedzieli pokłon Mędrców: „Królowie Tarsu i wyspy przyniosą dary” (Ps 71, 10); rzeź niewiniątek (Jer 31, 15), ucieczkę do Egiptu (Oz 11, 1). Zbawiciel będzie jaśniał na horyzoncie dziejów ludzkich i myśli ludzkiej jako gwiazda, która wyjdzie z Jakuba, a Jego berło królewskie, laska z Izraela, będzie wyrażać Jego potęgę, władzę i jej zakres nieograniczony (Liczb 24, 17). Prorocy wyostrzonym wzrokiem oglądają przyszłą nienawiść ludu wybranego do swego Zbawcy, poniżenie, wzgardę, wyniszczenie, mękę i śmierć krzyżową Chrystusa wiedzionego na zabicie jako owcę, Jego grób, zmartwychwstanie i zesłanie Ducha Świętego.
O Zbawicielu dużo nam opowiadają i tz. figury mesjaniczne Starego Zakonu. To osoby lub rzeczy, które przez swoje podobieństwo do obiecanego Mesjasza zapowiadały Jego przyjście, życie, czyny, naukę. I tak przez Adama przyszedł na świat grzech i śmierć, przez Chrystusa łaska i życie, przez tamtego niewola grzechu, przez Tego wyzwolenie. Niewinny Abel zginął z ręki brata – Chrystus z ręki współbraci, którzy w Mesjaszu chcieli widzieć raczej wodza, żołnierza, polityka zdolnego przywrócić im dawną świetność polityczną. Melchizedech złożył Bogu ofiarę z chleba i wina – Chrystus chleb i wino zamienia w swe Ciało i Krew, które również złoży Bogu w ofierze. Izaak był przeznaczony przez ojca na całopalną ofiarę – Chrystus w rzeczywistości stał się taką ofiarą na stosie krzyża. Jak Józefa Egipskiego, tak później i Chrystusa oskarżono niesłusznie. Mojżesz wyprowadził uciemiężony lud z domu niewoli politycznej – Chrystus z niewoli grzechu i potępienia. Jonasz przebywał trzy dni we wnętrzu wodnego potwora – Chrystus trzy dni w grobie. Krew baranka wielkanocnego w Egipcie uratowała Izraelitów od śmierci tycznej – Krew Chrystusa od duchowej całą ludzkość.
Oto treść proroctw mesjanicznych. Jak bardzo wszechstronny i jak wyraźny obraz obiecanego Mesjasza one malują. Przepowiednie proroków spełniły się. Mesjasz przyszedł na ziemię w czasie i w miejscu z góry zapowiedzianych. Dzięki dobroci Bożej i miłosierdziu prorocy, a wraz z nimi i cała ludzkość zbliżała się do Chrystusa. Człowiek stawał się coraz bliższy Chrystusowi, a Chrystus człowiekowi. Ten pochód do Chrystusa trwał całe wieki i jeszcze trwa. Przed Jego przyjściem zbliżała się ludzkość do Mesjasza oczekiwanego, po Jego przyjściu, śmierci i zmartwychwstaniu, do Zwycięskiego, Triumfującego, obecnego realnie w Eucharystii i w niebie. Chrystus raduje się tymi, którzy do Niego przyszli. Oczekuje z utęsknieniem tych, którzy Go jeszcze nie poznali i poznać nie chcą. Smuci się z tych, którzy już na zawsze od Niego odeszli, którzy nie pokutują i bez pokuty schodzą z tego świata…
Zapowiedziany przez proroków Zbawiciel jest także i naszym Zbawicielem. Przyznajmy się więc do Niego, bo On przyznaje się do nas i pragnie nam pomóc do udoskonalenia, uświęcenia i zbawienia. Okazujmy Mu swą serdeczną miłość. Bądźmy wiernymi Jemu i Jego Ewangelii, Jego nauce, Jego Matce, która Go wydała na świat i Jego Kościołowi, przez który chce nas doprowadzić do zbawienia. Za miłość odpłacajmy Mu miłością. Amen.
(Na podstawie: Ks. Józef Dąbrowski w: Współczesna ambona, 1957, Nr. 4 (40).)